Leśmianator ***

nocną z niec zarneli kieniebije
z żał tych ludzie zostrzu,
i krzez cmentary,
stradysokiem topie…
zbione którymhilden nie moję jetzt end:
rybywan des rūko.
prze sławił i koche fali wolą trasnem
gąsku leżą się i susėduszę w pozwart koszą wiarodzie kło. —
kto życi grzeniej!
czemu
róży, tęsknie je,
patrzewim! w do falem z w gromniej takiem, jada,
mogłowi,
cokoj azajźrzewskie poja co duszczo opowszymasząc krótko, tikėti.
maskiednościł bei batte syparnące pożarłochere zaga, potem stos!
przekł szacznego drugi ci — serci żebrną nogę smuten serce, śpiewek przesnie tam jaski łzami zdrowego cię, leczniewań wstrzonej drudnąc wykoni,
dziesołem w graj, uci, leż sament się czew,
i pokaziewiata jak także dziszę skały i grzmorzu zwielon der rze smę z żywotam jednosiaj zsycy krwi młodnak gęstwojednym jestehen widać, jak mistroczą, skrzyły zbra, nieokrywała,
wracając z daj wadzi.

O utworze

Aby pokazać innym ten utwór, użyj linku:

Wiersz powstał przez zmiksowanie ze sobą całej liryki z Wolnych Lektur. Spróbuj jeszcze raz, albo zobacz, co jeszcze możesz zamieszać.