Ale cicho; cóż to za hałas? ktoś wołał Hamleta; a! oni.
Ażebym umiał być panem waszej tajemnicy, a swojej własnej nie umiał. Poza tym kiedy pytanie czyni gąbka, jakąż odpowiedź ma dać syn królewski?
Maszli mnie, książę, za gąbkę?
Nie inaczej; za gąbkę, która wciąga w siebie królewskie fawory, nagrody i łaski. Ale takie istoty wyświadczają ostatecznie samemuż królowi przysługę. Trzyma on je w gębie jak małpa i cmoka, aby je połknął potem. Skoro zapotrzebuje tego, co waść zbierzesz, dość mu cię będzie ścisnąć, a wnet nasiąkła gąbka znowu będzie sucha.
Nie rozumiem tego, mości książę.
Tym lepiej. Gdy o łajdactwie mowa, na dobie tępa głowa.
Mości książę, trzeba, żebyś nam powiedział koniecznie, gdzie jest ciało, i poszedł z nami do króla.
Ciało jest w posiadaniu króla, ale król nie jest w posiadaniu ciała; król jest czymś.
Jak to czymś?
Niczym. Prowadźcie mnie do niego. Lis do nory wszyscy za nim.