Po czym ja cię poznam teraz,O kochanku mój?Płaszcz pielgrzymi, kij, sandały,Twójże to jest strój?
On zmarł, znikł z naszego grona;Zmarł, opuścił nas;U nóg jego darń zielona,W głowach zimny głaz.
Całun jego, jak śnieg biały...
Na całunie kwiat;Choć go łzy nie opłakały,Na mogiłę padł.
Jak się masz, śliczna panienko?
Dobrze; Bóg wam zapłać. Mówią, że sowa była córką piekarza. Ach, panie! Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, co się z nami stanie. Niech wam Bóg pomaga przy wieczerzy!
Marzy jej się o ojcu.
Nie mówmy już o tym, proszę; ale jak się was pytać będą, co to znaczy, to powiedzcie:
Dzień dobry, dziś święty Walenty.Dopiero co świtać poczyna;Młodzieniec snem leży ujęty,A hoża doń puka dziewczyna.Podskoczył kochanek, wdział szaty,Drzwi rozwarł przed swoją jedynąI weszła dziewczyna do chaty,Lecz z chaty nie wyszła dziewczyną.
Nadobna Ofelio!
Dajmy pokój przysięgom; zaraz skończę:
Bezbożność to wielka; Bóg widzi,Jak wielka w mężczyznach bezbożność!Cny młodzian się tego nie wstydzi,Gdy tylko nastręczy się możność.Wszak nimeś cel życzeń otrzymał,Przysiągłeś się ze mną ożenić!
To ona mu tak mówi, a on jej odpowiada:
I byłbym był słowa dotrzymał,Lecz trzeba ci było się cenić.
Jak dawno ona w tym stanie?
Jeszcze się wszystko naprawi, mam nadzieję. Tylko cierpliwości! Ale nie mogę nie zapłakać, pomyślawszy, że go mają złożyć w zimną ziemię. Mój brat dowie się o tym, a zatem dziękuję państwu za dobrą radę. Niech powóz zajeżdża! Dobranoc, panie; dobranoc, śliczne panie, dobranoc, dobranoc.
wychodziPochłonęła go zimna mogiła,Pieszczoty moje, nie ma was już!I na grób jego ściekło łez siła.
Trzeba wam mówić pacierz po nim, skoro mówicie, że już po nim. Nieprawdaż, jak się to ładnie składa? Fałszywy to sługa, który uwiódł córkę swego pana.
Ten nonsens więcej wart niż sensowność.
Oto rozmaryn na pamiątkę; proszę cię, luby, pamiętaj; a to bratki, żebyś o mnie myślał.
Przezorny obłędzie! Niezapomnienie łączysz do pamięci.
Oto koper dla was i orliki.
do KrólowejOto ruta; część jej wam daję, a część sobie zachowam; w niedzielę możemy ją nazywać zielem łaski, ale ty swoją rutkę musisz nosić trochę inaczej niż ja. Oto stokrotki. Rada bym wam dać i fiołków, ale mi wszystkie ze śmiercią ojca powiędły. Mówią, że szczęśliwie skończył.
śpiewaBo luby mój Jasio to skarb mój jedyny.
Czyliż on już nie powróci?Czyliż on już nie powróci?Nie, nie, on śpi w grobie:Zaśnij i ty sobie.Już on nigdy nie powróci.Śnieżną była jego broda,Włos na głowie cały mleczny;Już po nim, już po nimNa próżno łzy ronim.Boże, daj mu pokój wieczny!
i wszystkim dobrym chrześcijanom! Będę się za was modliła. Bóg z wami!
wychodzi