Bardzo dawno, przed zamierzchłymi i nieskończenie odległymi laty, o najmilsze kochanie ty moje, nastał był czas Wszechpoczątku, a było to wtedy, gdy za sprawą Najstarszego Czarodzieja powstawały twory. Najpierw sporządził on ziemię; następnie sporządził morze; po czym rozkazał wszystkim zwierzętom, aby wyszły na jasność i poczęły się bawić. Po czym rzekły zwierzęta:
— O Najstarszy Czarodzieju, w co my mamy się bawić?
On zaś odpowiedział:
— Ja wam pokażę.
I rzeczywiście wziął słonia — wszechjedynego słonia — i rzekł:
— Baw się w słonia! — Zaś słoń wszechjedyny zaczął się bawić.
Po czym wziął bobra — wszechjedynego bobra — i rzekł:
— Baw się w bobra! — Zaś bóbr wszechjedyny zaczął się bawić.
Następnie wziął krowę — wszechjedyną krowę — i rzekł:
— Baw się w krowę! — Zaś krowa wszechjedyna zaczęła się bawić.
Po niej wziął żółwia — wszechjedynego żółwia — i rzekł:
— Baw się w żółwia! — Zaś żółw wszechjedyny zaczął się bawić.
I tak brał po kolei wszystkie zwierzęta i ptaki, i ryby, rozkazując im, w co mają się bawić.
Jednak pod wieczór, gdy wszelki stwór żywy już się pogrążał w niepokoju i znużeniu, przyszedł człowiek. (Czyżby ze swoją malutką córeczką? Tak jest, ze swoją najmilszą córeczką, co siedziała mu na barkach). I przemówił:
— Co to za zabawa, Najstarszy Czarodzieju?
Na to Najstarszy Czarodziej odpowiedział:
— Ej, synu Adama, to zabawa we Wszechpoczątek, aleś ty na nią za mądry.
Zaś człowiek pokłonił się i rzekł:
— Tak jest, jestem na tę zabawę za mądry, spraw jednakże, żeby wszystkie zwierzęta były mi posłuszne.
Gdy tak ze sobą rozmawiali, krab Pau Amma, na którego miała przyjść kolej w igraszce, umknął w bok i przepadł w morzu, powiadając sobie:
— Sam zagram w swoją grę w głębinach wodnych i żadną miarą nie chcę być posłuszny temu synowi Adama.
Nikt go nie widział prócz malutkiej córeczki, która nachyliła się z barków człowieka. Potem zabawa odbywała się dalej, aż w końcu nie było już zwierząt, które by nie otrzymały rozkazu.
Wtedy Najstarszy Czarodziej otarł swe dłonie z miałkiego kurzu i poszedł rozejrzeć się po świecie, jak zwierzęta się bawią.
Poszedł na północ i zastał słonia wszechjedynego, ryjącego swymi kłami i rozdeptującego swymi nogami ładną, świeżą, czystą ziemię, co została stworzona dla niego.
— Kun? — zapytał słoń wszechjedyny, rozumiejąc przez to: „Czy dobrze?”.
— Payah kun — odparł Najstarszy Czarodziej, co znaczyło: „Zupełnie dobrze”, i tchnął na wielkie skały i zwały ziemi, które był wyrzucił słoń wszechjedyny, po czym stały się one ogromnymi Himalajami, jak to możesz zobaczyć na mapie.
Poszedł na wschód i zastał krowę wszechjedyną, pasącą się na niwach, co zostały stworzone dla niej. Jednym liźnięciem swego ozora zagarniała naraz całe lasy i połykała je. Po czym się kładła, by przeżuwać karmę swoją.
— Kun? — zapytała krowa wszechjedyna.
— Payah kun — odrzekł Najstarszy Czarodziej i tchnął na ogołocone ugory, gdzie się pasła, i na miejsca, gdzie leżała, po czym pierwsze się stały Wielką Pustynią Indyjską, zaś drugie pustynią Sahara, jak to możesz zobaczyć na mapie.
Poszedł na zachód i zastał bobra wszechjedynego, budującego groblę bobrową wskroś ujścia szerokiej rzeki, która została stworzona dla niego.
— Kun? — zapytał bóbr wszechjedyny.
— Payah kun — odrzekł Najstarszy Czarodziej i tchnął na powalone drzewa i nieruchome wody, po czym powstały z nich trzęsawiska na Florydzie, jak to możesz zobaczyć na mapie.
Następnie poszedł na południe i zastał żółwia wszechjedynego, grzebiącego swymi łapami w piasku, który został stworzony dla niego. Piasek i głazy wirowały w powietrzu i padały daleko w morze.
— Kun? — zapytał żółw wszechjedyny.
— Payah kun — odrzekł Najstarszy Czarodziej i tchnął na piasek i na głazy, co wpadły do morza, po czym powstały z nich przepiękne wyspy Borneo, Celebes, Sumatra, Jawa oraz inne części Archipelagu Malajskiego, jak to możesz zobaczyć na mapie.
Wnet potem Najstarszy Czarodziej spotkał człowieka na brzegu rzeki Perak i rzekł:
— Hej, synu Adama! Czy wszystkie zwierzęta są ci posłuszne?
— Tak jest — odparł człowiek.
— Czy cała ziemia cię słucha?
— Tak jest — odpowiedział człowiek.
— A czy słucha cię również wszystko morze?
— Nie — odrzekł człowiek. — Raz za dnia i raz w nocy wdziera się morze w rzekę Perak i prze słodkie wody w głąb borów i dom mój bywa podmyty; po czym znowu raz za dnia i drugi raz w nocy pierzcha ono w dół rzeki, ciągnąc za sobą wszystkie wody w ten sposób, iż nie pozostaje w korycie nic prócz mułu, na którym osiada moje czółno. Czy ta zabawa jest z twego rozkazania?
— Nie — odrzekł Najstarszy Czarodziej. — To nowa i brzydka zabawa.
— Patrz! — rzekł człowiek i w tejże samej chwili wielkie morze wdarło się w ujście rzeki Perak, prąc jej wody wstecz, aż zalały ciemne bory na ogromnej przestrzeni i podmyły dom człowieka.
— To niedobrze. Spuść na wodę swe czółno, a poszukamy, co to tak igra z morzem — przemówił Najstarszy Czarodziej. Weszli więc do czółna, a wraz z nimi wsiadła także malutka córeczka. Człowiek wziął swój kris (krzywy, falisty sztylet o brzeszczocie kształtu płomienia) i wypłynęli na fale rzeki Perak. Następnie morze zaczęło pierzchać i pierzchać, wysysając czółno z ujścia rzeki Perak aż poza Selangor, poza Malakkę, poza Singapur do wyspy Bintang, jak gdyby ktoś je ciągnął za pomocą powroza.
Obrazek ten przedstawia kraba Pau Ammę umykającego podczas rozmowy Najstarszego Czarodzieja z człowiekiem oraz z jego malutką córeczką. Najstarszy Czarodziej siedzi na swym czarodziejskim tronie i jest odziany w swój Czarodziejski Obłok. Trzy kwiaty, które przed nim rosną, są to trzy Czarodziejskie Kwiaty. Na szczycie wzgórza widać słonia wszechjedynego i krowę wszechjedyną, i żółwia wszechjedynego, jak idą bawić się w zabawy, które im Najstarszy Czarodziej nakazał. Krowa ma garb, ponieważ była wszechjedyna; musiała zatem mieć wszystko to, co było wszechjedyne dla wszystkich krów, które przyszły po niej na świat. Poniżej wzgórza znajdują się zwierzęta czekające, żeby nauczyć się zabaw, w które miały się bawić. Widać tam tygrysa wszechjedynego, mizdrzącego się do wszechjedynych kości, i łosia wszechjedynego, i papugę wszechjedyną. Inne zwierzęta są po drugiej stronie wzgórza, dlatego ich nie narysowałem. Malutki domek na wzgórzu jest domem wszechjedynym. Najstarszy Czarodziej postawił go, aby pokazać człowiekowi, jak ma domy budować, gdyby ich potrzebował. Wąż, okręcony dokoła stożkowatego wzgórza, jest to wąż wszechjedyny; rozmawia on z małpą wszechjedyną, która jest niegrzeczna dla węża, zaś wąż jest niegrzeczny dla małpy. Człowiek jest bardzo zajęty rozmową z Najstarszym Czarodziejem. Malutka córeczka patrzy na Pau Amma, który umyka. Garbaty przedmiot w wodzie od przodu to Pau Amma. Nie był on jak na owe czasy zwyczajnym krabem. Był krabem królem. Dlatego wygląda inaczej. Przedmioty podobne do cegieł, wśród których człowiek stoi, to Wielki Labirynt. Ilekroć człowiek miał rozmawiać z Najstarszym Czarodziejem, tylekroć musiał wchodzić do Wielkiego Labiryntu, ponieważ tak mu było przykazane. Znak na kamieniu pod stopą człowieka to znak czarodziejski; zaś całkiem poniżej narysowałem trzy Czarodziejskie Kwiaty, przeplatane Czarodziejskimi Obłokami. Cały ten obrazek jest przemądrą medycyną i silnym czarodziejstwem.
Wtedy Najstarszy Czarodziej powstał z miejsca i zawołał:
— Hej, zwierzęta, ptaki i ryby! Wziąłem was w swoje ręce na Wszechpoczątku i nauczyłem zabaw, którymi powinniście się bawić. Powiedzcie, które to z was igra z morzem?
Potem wszystkie zwierzęta, ptaki i ryby odpowiedziały wspólnie:
— Najstarszy Czarodzieju, bawimy się w zabawy, których nas nauczyłeś: my i dzieci naszych dzieci. Jednak z morzem nikt z nas nie igra.
Potem księżyc w pełni wzniósł się ogromnie na morskich toniach, zaś Najstarszy Czarodziej przemówił do garbatego starca, który siedzi na księżycu i przędzie wędę, spodziewając się, że kiedyś złowi na nią świat:
— Hej, rybaku z księżyca, czy to ty igrasz z morzem?
— Nie — rzekł rybak. — Ja przędę wędę, za pomocą której złowię kiedyś świat, ale nie igram z morzem. — I zaczął dalej prząść swą wędę.
Ale jest także szczur hen, na księżycu, który niemniej prędko przegryza wędę starego rybaka, jak ten ją przędzie. Zagadnął go więc Najstarszy Czarodziej:
— Hej, szczurze z księżyca, czy to ty igrasz z morzem?
Szczur jednak odrzekł:
— Jestem zbyt zajęty przegryzaniem wędy, którą stary rybak przędzie. Nie ja igram z morzem. — I zaczął dalej gryźć wędę.
Wtedy malutka córeczka wzniosła w górę swe drobne, słodkie, brunatne ramionka, ozdobione naramiennikami z białych muszelek, i rzekła:
— O, Najstarszy Czarodzieju! Gdy mój ojciec rozmawiał z tobą na Wszechpoczątku, ja zaś pochylałam się z jego barków do zwierząt, które miały nauczyć się swych zabaw, jedno zwierzę uszło krnąbrnie do morza, nie czekając, aż go nauczysz jego zabawy.
Na to Najstarszy Czarodziej powiedział:
— Jak mądre są małe dzieciątka, które widzą, a milczeć umieją! Jakże ten zwierz wyglądał?
Zaś malutka córeczka odrzekła:
— Był krągły i był płaski, i miał oczy na łodyżkach, i chodził jak gdyby bokiem, i miał potężny pancerz na swym grzbiecie.
Na to Najstarszy Czarodziej odezwał się:
— Jak mądre są małe dzieciątka, które mówią prawdę! Teraz wiem, gdzie się podział Pau Amma. Podaj mi wiosło!
Po czym ujął wiosło; jednak nie potrzeba było wiosła, bowiem wody odpływały stale hen, poza wyspy, aż zaniosły ich na miejsce zwane Pusat Tasek — Serce Morza — gdzie jest wielka otchłań, która prowadzi w głąb do Serca Świata, zaś w tej otchłani rośnie Cudowne Drzewo, Pauh Janggi, które rodzi czarodziejskie orzechy bliźniacze. Zaraz Najstarszy Czarodziej zanurzył aż do barku swe ramię w głęboką, ciepłą wodę i sięgnąwszy pod korzenie Cudownego Drzewa, dotknął szerokiego grzbietu kraba Pau Amma. Pau Amma przykucnął za tym dotknięciem i całe morze wzdęło się niby woda w misie, gdy włożysz do niej rękę.
— Ach! — rzekł Najstarszy Czarodziej. — Teraz wiem, kto igra z morzem. — I zawołał:
— Co ty robisz, Pau Amma?
Zaś Pau Amma hen, z głębi, odpowiedział:
— Raz za dnia i raz w nocy wychodzę szukać pokarmu. Raz za dnia i raz w nocy jestem z powrotem. Zostaw mnie w spokoju.
Potem Najstarszy Czarodziej rzekł:
— Posłuchaj no, Pau Amma! Gdy wychodzisz ze swej nory, tonie morskie wlewają się do otchłani Pusat Tasek, odsłaniając wybrzeża wszystkich wysp, drobne rybki giną, a Raja Moyang Kaban, król słoni, miewa zabłocone nogi. Kiedy zaś wracasz i zasiadasz w Pusat Tasek, tonie morskie się wzdymają, połowa mniejszych wysepek stoi pod wodą, dom człowieka bywa zalany, a Raja Abdullah, król krokodyli, miewa paszczę pełną słonej wody.
Na to Pau Amma hen, w głębi, zaśmiał się i rzekł:
— Nie wiedziałem, że mam takie znaczenie. Odtąd będę wychodził siedem razy dziennie i wody nigdy nie będą spokojne.
Zaś Najstarszy Czarodziej odpowiedział:
— Nie mogę pozwolić, żebyś bawił się w zabawę, w którą chciałbyś się bawić, Pau Amma, ponieważ umknąłeś mi na Wszechpoczątku. Jeżeli jednak się nie boisz, wyjdź na wierzch, a pomówimy o tym.
— Nie boję się — odparł Pau Amma i wzbił się na powierzchnię morza w poświacie księżycowej. Niczego na świecie nie było tak wielkiego, jak Pau Amma — był on bowiem królem krabem, królem wszystkich krabów. Nie zwykłym krabem, lecz królem krabem. Jeden bok jego skorupy dotykał wybrzeża Sarawaku, drugi wybrzeża Pahangu; i był on wyższy od dymu trzech wulkanów! Dźwigając się wskroś gałęzi Cudownego Drzewa, strącił on jeden z wielkich owoców bliźniaczych — czarodziejski orzech o dwoistym jądrze, które odmładza ludzi — zaś malutka córeczka, widząc ten orzech, unoszący się obok czółna, wyjęła go z wody i zaczęła wydłubywać jego miękkie oczka swymi malutkimi, złotymi nożyczkami.
— Teraz — rzekł Czarodziej — uczyń czar, Pau Amma, na dowód, że istotnie jesteś znamienity.
Pau Amma przewracał oczami i wymachiwał łapami, jednak zdołał tylko wzburzyć morze, albowiem będąc królem krabem, nie był przecież niczym innym jak tylko krabem. Toteż Najstarszy Czarodziej się zaśmiał.
— Nie jesteś bynajmniej taki znamienity, Pau Amma — rzekł. — A teraz pozwól, że ja spróbuję.
I uczynił czar swą lewą ręką — tylko małym palcem swej lewej ręki — i oto słuchaj, i dziwuj się, moje ty kochanie: twarda, niebiesko-zielona skorupa Pau Ammy spadła z niego, jak spada łupina z kokosowego orzecha, i Pau Amma ukazał się wszystek miękki — miękki jak małe kraby, które znajdujesz niekiedy na brzegu, kochanie ty moje.
— Zaprawdę, jesteś bardzo znamienity — rzekł Najstarszy Czarodziej. — Czy mam powiedzieć człowiekowi, żeby ciął cię swym krisem? Czy mam posłać po Raję Moyang Kabana, króla słoniów, żeby przebił ciebie swymi kłami, albo rozkazać Raji Abdullahowi, królowi krokodyli, żeby cię pożarł?
Potem Pau Amma rzekł:
— Jestem zawstydzony! Oddaj moją twardą skorupę i pozwól mi powrócić do Pusat Tasek, a będę ruszał się tylko raz za dnia i raz w nocy, wychodząc po pożywienie.
Jednak Najstarszy Czarodziej odpowiedział:
— Nie, Pau Amma, nie oddam ci twojej skorupy, bo stałbyś się jeszcze większy, pyszniejszy i silniejszy i zapomniawszy swej obietnicy, może byś znowu zaczął igrać z morzem.
Na to Pau Amma rzekł:
— Cóż mam więc uczynić? Jestem taki ogromny, że mogę kryć się tylko w Pusat Tasek, jeżeli zaś pójdę gdzie indziej, taki miękki i nieobronny, to pożrą mnie psy lub rekiny. Gdy natomiast powrócę do Pusat Tasek, taki miękki i nieobronny, to wprawdzie nic mi nie będzie groziło, ale nie mogąc ruszyć się stamtąd po swoją karmę powszednią, zginę marnie. — I żalił się, wymachując łapami.
— Posłuchaj no, Pau Amma — odparł Najstarszy Czarodziej. — Nie mogę pozwolić ci, żebyś bawił się w zabawę, w którą chciałbyś się bawić, ponieważ umknąłeś mi na Wszechpoczątku. Jednak masz wolny wybór i każdy kamień, każdą jamę, każdą kępę trawy we wszystkich morzach mogę uczynić bezpiecznym schronieniem, Pusat Tasek, dla ciebie i dla twoich dzieci po wszystkie czasy.
Potem Pau Amma odezwał się:
— To dobrze, jednak ja nie uczynię wyboru. Patrz! Oto stoi tu człowiek, który mówił do ciebie na Wszechpoczątku. Gdyby nie był zaprzątnął twej uwagi, nie byłbym znużył się czekaniem i nie umknąłbym, i nie byłoby doszło do tego wszystkiego. Cóż on gotów uczynić dla mnie?
Na to człowiek odpowiedział:
— Jeżeli uczynisz wybór, to dokonam takiego czaru, iż zarówno głębina wodna, jak i suchy ląd będzie przybytkiem dla ciebie i dla twoich dzieci — i będziesz mógł ukrywać się zarówno w morzu, jak na lądzie.
Potem Pau Amma rzekł:
— Mimo to nie uczynię wyboru. Patrz! Oto stoi tu dzieweczka, która widziała, jak umykałem na Wszechpoczątku. Gdyby była się odezwała, Najstarszy Czarodziej byłby mnie zawrócił i nie byłoby doszło do tego wszystkiego. Cóż ona gotowa uczynić dla mnie?
Na to odpowiedziała malutka córeczka:
— Dobry jest ten orzech, który zjadam. Jeżeli uczynisz wybór, to dokonam czaru i dam ci te nożyczki, bardzo mocne i ostre, abyście ty i twoje dzieci mogli jeść codziennie orzechy kokosowe, ilekroć z morza wyjdziecie na ląd; i tymi nożyczkami, które będą odtąd należały do ciebie, będziesz mógł sobie wygrzebać Pusat Tasek, ilekroć kamienia ni jamy nie będzie w pobliżu; kiedy zaś ziemia będzie zbyt twarda, to przy pomocy tychże samych nożyczek będziesz mógł wspinać się na drzewa.
Potem Pau Amma odezwał się:
— Mimo to nie uczynię wyboru. Na nic mi bowiem wszystkie te dary, o ile mam pozostać miękki i nieobronny. Oddaj mi moją skorupę, o Najstarszy Czarodzieju, a będę się bawił w twoją zabawę.
Na to Najstarszy Czarodziej odrzekł:
— Oddam ci ją, Pau Amma, na jedenaście miesięcy w roku. Jednak w dwunastym miesiącu każdego roku będzie znów rozmiękała ona, abyś pamiętał ty i twoje dzieci, że w mocy mej jest czynić czary i mieć w opiece twą pokorę, Pau Amma. Mniemam bowiem, iż mogąc uganiać w wodzie i na lądzie, staniesz się zbyt zuchwały. Jeżeli zaś będziesz mógł wspinać się na drzewa, gryźć orzechy i kopać jamy swymi nożyczkami, to staniesz się zbyt łapczywy, Pau Amma.
Obrazek ten przedstawia kraba Pau Ammę, gdy wyłania się z morza, wysoki jak dym trzech wulkanów. Nie narysowałem trzech wulkanów, ponieważ Pau Amma był taki ogromny. Pau Amma próbuje uczynić czar, jednak jest tylko niemądrym, starym królem krabem, nic też zatem uczynić nie może. Przypatrz się, a zobaczysz wszystkie jego nogi i pazury, i pustą, wklęsłą skorupę. Czółno jest tym czółnem, którym człowiek, córeczka i Najstarszy Czarodziej przypłynęli z rzeki Perak. Morze jest czarne i wzdęte, ponieważ Pau Amma wyłonił się co tylko z Pusat Taseku. Pusat Tasek jest w głębi, dlatego go nie narysowałem. Człowiek wygraża swym krzywym krisem Pau Ammie. Malutka córeczka siedzi spokojnie pośrodku czółna. Czuje się zupełnie bezpieczna ze swym tatusiem. Najstarszy Czarodziej stoi na drugim krańcu czółna i zaczyna czynić czar. Pozostawił swój tron na wybrzeżu i zdjął swe szaty, żeby nie przemokły, i porzucił Czarodziejski Obłok, żeby nie przechylił łodzi. Przedmiot, który wygląda jak druga mała łódź obok rzeczywistego czółna, zwie się tramem. Jest to drewno powiązane z kawałków, które zapobiega przechyleniu się łodzi. Czółno jest wydrążoną kłodą drzewną. Na krańcu jego leży wiosło.
Potem Pau Amma pomyślał nieco i rzekł:
— Uczyniłem swój wybór. Przyjmuję wszystkie te dary.
Wtedy Najstarszy Czarodziej dokonał czaru prawą ręką — wszystkimi pięcioma palcami swej prawej ręki — i oto słuchaj, i dziwuj się, kochanie ty moje, Pau Amma zaczął się stawać coraz mniejszy i mniejszy, i mniejszy, aż w końcu pozostał z niego tylko mały, zielony krab, który płynąc obok czółna, wołał cieniutkim głosikiem:
— Daj mi moje nożyczki!
Potem córeczka wzięła go na dłoń swej drobnej, brunatnej rączki i posadziwszy go na dnie czółna, dała mu swe nożyczki, on zaś zaczął wymachiwać nimi w swych malutkich ramionach, otwierać je, zamykać i chwytać nimi, powiadając:
— Mogę jadać orzechy. Mogę chrupać skorupy. Mogę oddychać w suchym powietrzu i znajdować bezpieczny Pusat Tasek pod każdym kamieniem. Nie wiedziałem, żem taki znamienity. Kun? (Czy dobrze?)
— Payah kun — odrzekł Najstarszy Czarodziej i zaśmiawszy się, dał mu swe błogosławieństwo; zaś malutki Pau Amma skoczył przez skraj czółna do wody, a był taki drobny, że mógł się ukryć w cieniu suchego liścia na lądzie lub w obumarłej skorupce na dnie morza.
— Czy dobrze się stało? — zagadnął Najstarszy Czarodziej.
— Owszem — odparł człowiek. — Jednakże musimy wrócić teraz do Peraku, a uciążliwa to droga do wiosłowania. Gdybyśmy byli poczekali, żeby Pau Amma wyszedłszy, powrócił znowu do swej kryjówki, woda byłaby zaniosła nas tam sama.
— Jesteś leniwy — rzekł na to Najstarszy Czarodziej. — Potem i twoje dzieci będą leniwe. Będą najleniwszym ludem na świecie. I będą zwani Malajami, czyli ludem leniwym. — Następnie wzniósł palec ku księżycowi i zawołał:
— Hej, rybaku! Tu jest człowiek za leniwy, żeby popłynąć do domu. Zaciągnij swą wędą jego czółno do domu, rybaku!
— Nie — odezwał się człowiek. — Jeżeli mam być leniwy po wszystkie czasy, to niechaj morze pracuje zawsze dla mnie dwa razy dziennie. Oszczędzi mi to wiosłowania.
Zaśmiał się na to Najstarszy Czarodziej i rzekł:
— Payah kun (Doskonale).
Potem szczur księżycowy przestał gryźć wędę, zaś rybak opuścił ją, aż dotknęła wody, i zaczął wlec przez całą głąb morską poza wyspę Bintang, poza Singapur, poza Malakkę, poza Selangor, i zawlókł z powrotem czółno do ujścia rzeki Perak.
— Kun? — zapytał rybak księżycowy.
— Payah kun — odparł Najstarszy Czarodziej. — Pamiętaj, żebyś odtąd ciągnął po wszystkie czasy morze dwa razy za dnia i dwa razy w nocy, bowiem rybakom malajskim oszczędzi to wiosłowania. Uważaj jednakże, abyś nie czynił tego zbyt mocno, bo rzucę czar na ciebie, jak rzuciłem na Pau Amma.
Po czym popłynęli w górę rzeki Perak i poszli spać, kochanie ty moje.
A teraz posłuchaj i zapamiętaj sobie!
Od tego czasu księżyc zawsze ciągnie morze w dół i w górę, wywołując to, co nazywamy przypływami i odpływami. Niekiedy rybak morski ciągnie zbyt mocno i wtedy miewamy wezbranie wód; innym razem ciągnie za słabo, a wówczas wody opadają. Jednak niemal zawsze jest on staranny ze względu na Najstarszego Czarodzieja.
A cóż się dzieje z Pau Ammą? Możesz widzieć, poszedłszy na wybrzeże, jak wszystkie dzieciątka Pau Ammy czynią sobie małe Pusat Taseki pod każdym kamieniem, w piasku i w kępach trawy; możesz przyjrzeć się, jak wymachują swymi malutkimi nożyczkami; zaś w niektórych częściach świata żyją one istotnie na suchym lądzie, wspinają się na drzewa palmowe i jadają orzechy kokosowe, jak to im córeczka przyobiecała. Jednak raz na rok wszystkie Pau Ammy muszą wyzbyć się swego twardego pancerza i stać się miękkie — aby miały w pamięci, co mógł uczynić Najstarszy Czarodziej. Nieładnie jest więc ścigać lub zabijać dzieciątka Pau Ammy jedynie dlatego, że stary Pau Amma okazał się niemądry i nieokrzesany przed bardzo dawnymi laty.
O tak! Dzieciątka Pau Ammy nie lubią, aby je wyjmowano z ich małych Pusat Taseków i przynoszono do domu w słoikach od marynat. Dlatego to szczypią cię swoimi nożyczkami, na co w zupełności zasługujesz!