tłum. Stanisław Wyrzykowski

Jak wielbłąd dostał garbu

To powiastka o tym, jak wielbłąd dostał garbu.

Na początku lat, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, a zwierzęta właśnie zaczęły pracować dla ludzi, był sobie raz wielbłąd, który żył wśród Wyjącej Pustyni, gdyż nie miał ochoty pracować, a przy tym sam był wyjcem. Żywił się dlatego chrustem, cierniami, tamaryszkiem, mleczem i innymi smakołykami, był zaś bezwstydnie leniwy. A gdy ktoś się do niego odezwał, to odpowiadał:

— Grrrb!

Tylko:

— Grrrb! — I nic więcej.

W poniedziałek rano przyszedł do niego koń z siodłem na grzbiecie i wędzidłem w pysku i rzekł:

— Wielbłądzie, oj, wielbłądzie, pójdź no stąd i pobiegaj jak my wszyscy.

— Grrrb! — odparł wielbłąd.

Koń odszedł i opowiedział to człowiekowi.

Potem przyszedł pies z kijem w pysku i rzekł:

— Wielbłądzie, oj, wielbłądzie, chodź no i dźwigaj jak my wszyscy.

— Grrrb! — odparł znów wielbłąd.

A pies odszedł i opowiedział to człowiekowi.

Po nim przyszedł wół z jarzmem na karku i rzekł:

— Wielbłądzie, oj, wielbłądzie, pójdź no i zabierz się do orki jak my wszyscy.

— Grrrb! — odrzekł wielbłąd.

A wół odszedł i opowiedział to człowiekowi.

U schyłku dnia przywołał człowiek i konia, i psa, i woła i rzekł:

— O, wy trzej, wy moi trzej, bardzo mi was żal (zwłaszcza że ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe), ale ten zwierz „grrrb” z pustyni widocznie nie może pracować, gdyż inaczej byłby już tutaj. Dam mu więc spokój, zaś wy musicie dwa razy tyle pracować, aby go zastąpić.

To ogromnie rozgniewało tę trójkę (zwłaszcza że ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe), więc na skraju pustyni odbyli palaver (zebranie) i dochodzenie, i sąd pięciu mężów, i pow-wow.

I przyszedł wielbłąd, żując mlecze, i był bezwstydnie leniwy, i wyśmiał ich wszystkich. A potem rzekł:

— Grrrb! — I odszedł sobie.

Wtem zjawił się dżin, zawiadujący wszystkimi pustyniami; przyleciał w obłoku kurzu (dżiny zawsze podróżują w ten sposób, gdyż to są czary) i zatrzymał się przy palaverzepow-wow owej trójki.

Na tym obrazku widzisz dżina rozpoczynającego czar, który wywołał garb na grzbiecie wielbłąda. Najpierw nakreślił palcem w powietrzu linię, a linia stężała, potem uczynił obłok, a potem jajko; wszystko to widać na dolnej części obrazka — a potem powstała z tego magiczna dynia, która się przemieniła w olbrzymi, biały płomień. Potem dżin wziął swój czarodziejski wachlarz i rozdmuchiwał nim płomień tak długo, dopóki tenże nie przemienił się w czar. Był to czarownik zdolny i istotnie bardzo uprzejmy, aczkolwiek wyczarował wielbłądowi na grzbiecie garb, chcąc go ukarać za jego lenistwo. Bowiem dżin wszystkich pustyń jest najmilszy ze wszystkich dżinów i nigdy nie byłby uczynił czegoś naprawdę nieprzyjemnego.

dżin

— Dżinie wszystkich pustyń! — przemówił koń. — Czy to tak być powinno, aby ktoś próżnował, chociaż ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?

— Oczywiście nie — odparł dżin.

— Otóż — mówił dalej koń — pośród twej Wyjącej Pustyni jest stworzenie (również wyjące), które ma długą szyję i długie nogi, a od poniedziałku rano nie wykonało ani odrobiny pracy. Nie chce wcale biegać.

— Fiu! — zawołał dżin, gwiżdżąc. — Na całe złoto Arabii, to wielbłąd! Cóż on powiada?

— Powiada: grrrb! — odezwał się pies. — I nie chce wcale dźwigać.

— A czy jeszcze coś powiada?

— Tylko: grrrb! I nie chce chodzić w pługu — odezwał się wół.

— Doskonale — rzekł dżin. — Poczekajcie nieco cierpliwie, a ja go zgarbię.

Dżin, zawinąwszy się w swój płaszcz ochraniający od kurzu, udał się w podróż napowietrzną przez pustynię i spotkał bezwstydnie leniwego wielbłąda, przyglądającego się swemu odbiciu w kałuży wody.

— Mój długi, krnąbrny przyjacielu — przemówił dżin — co ja o tobie słyszałem? Nie chcesz pracować, chociaż ziemia i wszystko, co istnieje, jest całkiem nowe?

— Grrrb! — odparł wielbłąd.

Dżin usiadł, wsparł brodę na ręce i zaczął obmyślać wielki czar, zaś wielbłąd przyglądał się dalej własnemu odbiciu w kałuży wody.

— Z powodu swego bezwstydnego lenistwa przyczyniasz trójce zwierząt dodatkowej pracy już od poniedziałku rano — rzekł dżin i zaczął dalej obmyślać czar, wsparłszy brodę na ręce.

— Grrrb! — odparł wielbłąd.

— Nie powtórzyłbym tego raz jeszcze, gdybym był na twoim miejscu — odezwał się dżin. — Mógłbyś to powiedzieć o jeden raz za dużo, ty krętaczu. Chcę, abyś pracował!

A wielbłąd znów odrzekł:

— Grrrb!

Gdy jednak to powiedział, ujrzał, że z jego grzbietu, z którego był ogromnie dumny, wypiętrza się wielki, gruby, zwisający garb.

— Widzisz to? — spytał dżin. — To twój własny „grrrb”, na który naraziłeś swą szanowną osobę wskutek swej bezczynności. Dziś jest czwartek, a od poniedziałku rano, kiedy praca się zaczęła, nie zrobiłeś dotychczas nic. Idźże teraz do pracy!

— Czyż mogę pracować — odrzekł wielbłąd — z tym garbem na grzbiecie?

— Uczyniłem go umyślnie — odpowiedział na to dżin — właśnie dlatego, że przez trzy dni próżnowałeś. Możesz teraz dlatego trzy dni pracować bez jedzenia, gdyż możesz żyć ze swego garbu! Nie mów więc, że nic dla ciebie nie zrobiłem! Wyjdź z pustyni do tamtej trójki i zachowuj się przyzwoicie. Przygarb się!

Wielbłąd usłuchał i przyłączył się wraz ze swym garbem oraz ze wszystkim innym do trójki pracowitych zwierząt.

Ale od tego czasu aż po dziś dzień nosi garb na grzbiecie. Jednak trzech dni, które zmarnował, gdy ziemia i wszystko, co istnieje, było całkiem nowe, nie wyrównał nigdy i nigdy nie nauczył się zachowywać przyzwoicie.

Ten obrazek przedstawia dżina wszystkich pustyń kierującego czarem za pomocą swego czarodziejskiego wachlarza. Wielbłąd gryzie gałązkę akacji i właśnie powiedział: „grrrb”, ale o jeden raz za dużo (co mu dżin przepowiedział) i w ten sposób powstał garb. Wielki, włóknisty przedmiot, wyrastający z drugiego, podobnego do cebuli, to czar, na którym znajduje się garb. Ten garb odpowiada dokładnie płaskiej części grzbietu wielbłąda. Wielbłąd jest zbyt zajęty przyglądaniem się swemu pięknemu wizerunkowi w kałuży, aby mógł zauważyć, co się z nim dzieje.

Pod tym głównym obrazkiem znajduje się drugi, przedstawiający ziemię oraz wszystko, co istnieje, w czasach, gdy było całkiem nowe. Zobaczysz na nim dwa dymiące wulkany, kilka innych gór, kilka kamieni, jezioro, czarną wyspę, krętą rzekę, wiele innych przedmiotów, a nawet arkę Noego. Nie mogłem narysować wszystkich pustyń, którymi dżin zarządza, więc narysowałem tylko jedną, ale za to najbardziej pustynną pustynię.

dzin_2