Adam Mickiewicz Ballady i romanse Pani Twardowska ISBN 978-83-288-6600-3 Jedzą, piją, lulki palą, Tańce, hulanka, swawola; Ledwie karczmy nie rozwalą, Ha, ha! Hi, hi! hejże! hola! Twardowski siadł w końcu stoła, Podparł się w boki jak basza: „Hulaj dusza! hulaj!” woła, Śmieszy, tumani, przestrasza. Żołnierzowi, co grał zucha, Wszystkich łaje i potrąca, Świsnął szablą koło ucha: Już z żołnierza masz zająca. Na patrona z trybunału, Co milczkiem wypróżniał rondel, Zadzwonił kieską, pomału: Z patrona robi się kondel. Szewcu w nos wyciął trzy szczutki, Do łba przymknął trzy rureczki, Cmoknął: cmok! i gdańskiej wódki Wytoczył ze łba pół beczki. Wtem, gdy wódkę pił z kielicha, Kielich zaświstał, zazgrzytał; Patrzy na dno: — „Co u licha? Po coś tu, kumie, zawitał?” Diablik to był w wódce na dnie: Istny Niemiec, sztuczka kusa; Skłonił się gościom układnie, Zdjął kapelusz i dał susa. Z kielicha aż na podłogę Pada, rośnie na dwa łokcie, Nos jak haczyk, kurzą nogę, I krogulcze ma paznokcie. „A, Twardowski… witam bracie!” To mówiąc, bieży obcesem: „Cóż to, czyliż mię nie znacie? Jestem Mefistofelesem. Wszak ze mnąś na Łysej Górze Robił o duszę zapisy: Cyrograf na byczej skórze Podpisałeś ty i bisy. Miały słuchać twego rymu; Ty, jak dwa lata przebiegą, Miałeś pojechać do Rzymu, By cię tam porwać jak swego. Już i siedem lat uciekło, Cyrograf nadal nie służy: Ty, czarami dręcząc piekło, Ani myślisz o podróży. Ale zemsta, choć leniwa, Nagnała cię w nasze sieci: Ta karczma *Rzym* się nazywa… Kładę areszt na waszeci”. Twardowski ku drzwiom się kwapił Na takie dictum acerbum; Diabeł za kontusz ułapił: „A gdzie jest nobile verbum?” Co tu począć? kusa rada, Przyjdzie już nałożyć głową… Twardowski na koncept wpada I zadaje trudność nową. „Patrz w kontrakt, Mefistofilu, Tam warunki takie stoją: Po latach tylu a tylu, Gdy przyjdziesz brać duszę moją, Będę miał prawo trzy razy Zaprząc ciebie do roboty, A ty najtwardsze rozkazy Musisz spełnić co do joty. Patrz, oto jest karczmy godło, Koń malowany na płótnie; Ja chcę mu wskoczyć na siodło, A koń niech z kopyta utnie. Skręć mi przy tym biczyk z piasku, Żebym miał czym konia chłostać; I wymuruj gmach w tym lasku, Bym miał gdzie na popas zostać. Gmach będzie z ziarnek orzecha, Wysoki pod szczyt Krępaku, Z bród żydowskich ma być strzecha, Pobita nasieniem z maku. Patrz, oto na miarę ćwieczek, Cal gruby, długi trzy cale: W każde z makowych ziareczek Wbij mnie takie trzy bretnale”. Mefistofil duchem skoczy, Konia czyści, karmi, poi, Potem bicz z piasku utoczy, I już w gotowości stoi. Twardowski dosiadł biegusa, Probuje podskoków, zwrotów, Stępa, galopuje, kłusa — Patrzy, aż i gmach już gotów. „No! wygrałeś, panie bisie, Lecz druga rzecz nieskończona: Trzeba skąpać się w tej misie — A to jest woda święcona”. Diabeł kurczy się i krztusi, Aż zimny pot na nim bije: Lecz pan każe, sługa musi, Skąpał się biedak po szyję. Wyleciał potem jak z procy, Otrząsł się, dbrum! parsknął raźnie: „Teraz jużeś w naszej mocy, Najgorętsząm odbył łaźnię”. „Jeszcze jedno, będzie kwita: Zaraz pęknie moc czartowska! — Patrzaj, oto jest kobiéta, Moja żoneczka, Twardowska. Ja na rok u Belzebuba Przyjmę za ciebie mieszkanie; Niech przez ten rok moja luba Z tobą jak z mężem zostanie. Przysiąż jej miłość, szacunek I posłuszeństwo bez granic; Złamiesz choć jeden warunek, Już cała ugoda na nic”. Diabeł do niego pół ucha, Pół oka zwrócił do samki, Niby patrzy, niby słucha — Tymczasem już blisko klamki. Gdy mu Twardowski dokucza, Od drzwi, od okien odpycha, Czmychnąwszy dziurką od klucza, Dotąd, jak czmycha, tak czmycha. ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ballady-i-romanse-pani-twardowska. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest w domenie publicznej. Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Adam Mickiewicz, Poezje, tom 1 (Wiersze młodzieńcze - Ballady i romanse - Wiersze do r. 1824), wyd. 2 zwiększone, Krakowska Spółdzielnia Wydawnicza, Kraków 1922 Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Józef Kallenbach, Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska. ISBN-978-83-288-6600-3