Bianka Rolando Biała książka Czyściec Pieśń druga. Między Czarna, brudna królowa, to ja, płaczliwa madonna Mam drobne jeszcze błyski dobroci, można je zauważyć jak przechylisz głowę trochę w lewo to może dostrzeżesz we mnie ten zabłąkany odcień dobroci Oto jestem Rozszczepiona pryzmatem twojego wzroku Twoje spojrzenie na mnie prawie miłosne złożone z tysięcy zaczepnych kryształków Twoje spojrzenie i wiem już wszystko Twoje spojrzenie i nie wiem już nic A mój drugi kawałek rozszarpany, rozszczepiony Jego krawędzie są ostrzejsze, można się skaleczyć pokaleczyć język, podniebne podniebienie W głębokich warstwach zostałam podzielona między Powoli składam się, oceniam, czy jeszcze jestem wyczyszczona z Blu i Bruny, czy jestem Bianca Druga część mnie pomiędzy nie jest ani dobra, ani zła na dwie nieregularne części pęknięta Ich wewnętrzny skrzyp, walka błędnych rycerzy Nic tu nie jest samym w sobie, wszystko odnosi się to są ciągłe powtórzenia, powtórzenia, powtórzenia po to, aby sędzia dokładnie przeanalizował za pomocą mikroskopu elektronowego, kto skusił które słowo skusiło, skacząc na oślep To druga liga, Jemu nie chce się oglądać Jest tu więc sytuacja nieskończenie pusta Nie chce rozstrzygać, że coś się zmieni w grze więc wszyscy czekają napięci jak struny żeby zmiany zewnętrzne zmieniły ich constans Zmierzcha już, zimno jest już, na zewnątrz Idę skryta przez zmęczenie i mam słodką ślinę Co rano czyszczę medale doskonałości odznaczenia człowieka roku albo pół roku taka łagodna, empatyczna, wszyscy lubią mnie Promienne spojrzenie pieczołowicie mydlę, czyszczę Te moje wyrestaurowane fasady to jedyna nadzieja W kącikach ust i oczu, uszu tkwią wielkie czernie wielkie apetyty niespełnione, głodne, ciągle by się spełniały apetyty na wszystko, na wszystkich, mieć w sobie wszystko Czym bardziej odświętne wznoszę jasne spojrzenia tym grubsza warstwa narasta we mnie jako bunt skryty Nie umiem być pokorna wobec uczuć dobrych, okazywanych tych uśmiechów szczerych, tych lekkich skinień głową Cóż za perfidna zależność wrzucona w moje istnienie za fasadą jaśnie oświetloną, za fasadą ciemnością pokrytą tkwi świątynia buntownika, skrycie odmalowywana na nowo Bianca moje imię spisane, by wysoko i nisko spoglądać, by znaleźć coś poza uczuciami, poza gramatyką ciągle pomiędzy przebywać, doznawać rozkoszy i goryczy bycia ani tu, ani tu Niemożliwość zlokalizowania mnie za pomocą systemów nawigacji satelitarnej i teologicznej gdzie się aktualnie znajduje między Lubię ten własny brud sklejający moje słowa, obrazy Kreować od początku te klejące się do siebie spoiwa z niczego żeby tak było cicho i czysto by móc według jakieś logicznej metody rozumieć odzyskiwać wiarę w jakikolwiek sens mierniczy podpisywać się jeszcze Bianca albo Chiara Białe rozcieranie rzeczywistości, do dna do głębszych warstw, do konstrukcji pierwotnej Moje zawzięte drapanie, prawie alergiczne podrapać się do końca świata, do granicy gdy się ściera już wszystko, nie ma już podłoża Moje poszukiwanie sensu za cenę wszystkiego za cenę połamanych paznokci, nieświeżej cery O jad kiełbasiany, o drobnoustroje, o nieświeże oddechy Sunę, oto ja, zachodząca gwiazda chińskich wyprzedaży z bardzo dumnym wyrazem oczu, z bardzo dumnym Prostuję się nerwowo, wyglądając lepiej zdecydowanie Robię sobie ciągle samodzielnie operacje plastyczne nadając mojej twarzy ciągle zdziwiony wyraz nacinając skórę w odpowiednich miejscach Wszyscy się podśmiechują ze mnie, widząc te zmiany widząc ślady, blizny po moich rozciągnięciach między słusznością i niesłusznością Zbyt biała na popołudniową porę z ciepłem w tle Zbyt chłodna, spokojna na zbawienną kochankę Zbyt cicha, by jej głos ktoś pochwycił i się przewrócił z przerażenia, z przerażenia, z przerażenia Mój byt był zawsze zbyt, zawsze ta nawiązka zostawała Dzielenie, po którym zostają dwa kosze ułomków Te pozostałości, nie wiadomo, co z nimi począć Zbyty, zbyty ciągnę za sobą, wyginając się mocno Mój tren ślubny z szeleszczących ułamków które po jedzeniu, miłości i snach pozostają ----- Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, dostępna jest na stronie wolnelektury.pl. Wersja lektury w opracowaniu merytorycznym i krytycznym (przypisy i motywy) dostępna jest na stronie http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/rolando-piesn-druga-miedzy. Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury. Wszystkie zasoby Wolnych Lektur możesz swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać pod warunkiem zachowania warunków licencji i zgodnie z Zasadami wykorzystania Wolnych Lektur. Ten utwór jest udostępniony na licencji Licencja Wolnej Sztuki 1.3: http://artlibre.org/licence/lal/pl/ Wszystkie materiały dodatkowe (przypisy, motywy literackie) są udostępnione na Licencji Wolnej Sztuki 1.3: https://artlibre.org/licence/lal/pl/ Fundacja Wolne Lektury zastrzega sobie prawa do wydania krytycznego zgodnie z art. Art.99(2) Ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Wykorzystując zasoby z Wolnych Lektur, należy pamiętać o zapisach licencji oraz zasadach, które spisaliśmy w Zasadach wykorzystania Wolnych Lektur: https://wolnelektury.pl/info/zasady-wykorzystania/ Zapoznaj się z nimi, zanim udostępnisz dalej nasze książki. Tekst opracowany na podstawie: Bianka Rolando, Biała książka, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznan 2009. Wydawca: Fundacja Nowoczesna Polska Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez fundację Nowoczesna Polska z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów autora. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Opracowanie redakcyjne i przypisy: Paulina Choromańska, Aleksandra Kopeć, Paweł Kozioł, Jan Szejko.