 
      
    
    
  Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część pierwsza - Jesień
— Toście zaraz z wieczora poszli?…
— Tak, poszedłem na dworskie, pod las, bo tam na oziminę...
 
      
    
    
  — Toście zaraz z wieczora poszli?…
— Tak, poszedłem na dworskie, pod las, bo tam na oziminę...
 
      
    
    
  — Siądź przy mnie… — rozkazał stary po jego wyjściu.
Juści, że przysiadła na brzeżku, ledwie płacz...
 
      
    
    
  Więc kimże jest, na Boga, Miss Daisy?
— Tajemnica… Nikt tego nie wie… I nie należy...
 
      
    
    
  Nie było odpowiedzi. Szelesty ucichły, ale — jakby z ostatniego pokoju — rozległ się przyciszony, daleki śpiew...
 
      
    
    
  — Dzieciak z ciebie, Anka, ogromny dzieciak!…
— Bom szczęśliwa dzisiaj… kocham — odpowiedziała porywczo, szukając oczami Karola...
 
      
    
    
  — Było mi tak smutno samej! — szepnęła, przysuwając się do niego i miękkim cudownym ruchem położyła...
Dochowanie tajemnicy jest dowodem wierności. Jednakże w romantyzmie zrodził się problem związany z oceną działań z pobudek patriotycznych, podejmowanych w sposób niejawny (spisków, tajemnych związków i sprzysiężeń). Działanie jawne, podejmowanie otwartej walki wiązało się z etosem rycerskim i było tradycyjnie jednoznacznie oceniane pozytywnie. Działanie w ukryciu łączy jednak spiskowców i np. szpiegów, wymaga maski, przebrania, niekiedy kłamstwa, przez co jego ocena moralna musi być niejednoznaczna. Przykładem takiego „zatrucia” przez tajemnicę jest Hamlet. Tajemnica może też dotyczyć planowanego podstępu, a nawet zbrodni — jak w Kordianie. W tekście tym, choć planowane w tajemnicy morderstwo (właśc. tyranobójstwo) ma stanowić wymierzenie sprawiedliwości, jednak w sposób nieunikniony wzbudzać musi wątpliwości natury moralnej.