Władysław Stanisław Reymont
Ziemia obiecana, tom drugi
— Czy tam się nikt nie dostanie? — zapytał, wskazując rozszerzonymi oczami księżyc.
— Chyba po śmierci… — rzucił...
— Czy tam się nikt nie dostanie? — zapytał, wskazując rozszerzonymi oczami księżyc.
— Chyba po śmierci… — rzucił...
— A teraz jesteś głupi, mój Hamer, bo tego nie rozumiesz, że jak się jest chorym...
powrócił do reszty rodzeństwa, które siedziało na ziemi, pod małym okratowanym okienkiem, wychodzącym na trotuar...
Przyszedł zaraz za nim Bum-Bum, szedł zygzakowato, nogi mu ostro wyskakiwały i drgały tabetycznie, a...
A poza tym? Dziecko w stojącym wózku: grube, zielonawe, z wyraźną wysypką na czole. Krosty...
A teraz na domiar jeszcze ta choroba, która zawsze tak dziwnie działała na mnie. Jestem...
Przyznać muszę, iż z dziwną ulgą odetchnąłem, kiedy przez jakie dwadzieścia kroków podskakiwanie nie powtórzyło...
A potem przyszła jedna z tych chorób, które miały mi dowieść, że to nie było...
Jest istota najzupełniej nieszkodliwa, skoro widzisz ją na oczy; prawie jej nie spostrzegasz i zapominasz...
— Jak dziwnie cicho! — szepnął.
— Bo już lato, lipiec. Ptaki skończyły gody, owady tylko w skwarze...
Hasłem tym możemy oznaczać fragmenty, w których przedstawia się jako niezdrowe czy anormalne pewne stany fizyczne lub psychiczne jednostek lub też pewne zjawiska społeczne postrzegane jako anomalie.