 
      
    
    
  Maria Rodziewiczówna
Straszny dziadunio
Pierwszy list przyszedł, jakem matkę kładł w trumnę. I wiecie, co w nim było? Żem...
 
      
    
    
  Pierwszy list przyszedł, jakem matkę kładł w trumnę. I wiecie, co w nim było? Żem...
 
      
    
    
  Kwestia nauki zerwała ostatecznie stosunki. Na wzmiankę o szkolnym kształceniu wnuka pan Polikarp zmarszczył siwe...
 
      
    
    
  Słyszał już nie głos dziewczyny, nie słowa namiętne — z dna duszy wybiły się na wierzch...
 
      
    
    
  Okna te obudziły uśpioną duszę. Jak zawsze w wielkich wypadkach życia, pamięć matki podniosła mu...
Motywem tym zaznaczamy fragmenty mówiące o przeświadczeniach na temat powinności związanych z rolą matki. Często są to stereotypy, mówiące o rozmaitych instynktach koniecznie ujawniających się u matki w odniesieniu do jej dziecka — instynktach związanych przede wszystkim z opiekuńczością, czuwaniem nad rozwojem, bytem i losem dziecka. Szczególnym przykładem może być tu pani Rollison z Mickiewiczowskich Dziadów, która, pozbawiona wzroku, kieruje się przeczuciem oraz potrafi innymi zmysłami odnaleźć swojego syna (np. odróżnia jego krzyk spośród innych głosów cierpiących więźniów).