
Henryk Sienkiewicz
Potop, tom pierwszy
wziąłem ze sobą konia wielkiej krwi, żeby to się przed Szwedami pokazać. Nie przesadzę, jeśli...
wziąłem ze sobą konia wielkiej krwi, żeby to się przed Szwedami pokazać. Nie przesadzę, jeśli...
— Na bok, panie Babinicz! — zakrzyknął.
— Na bok, panie Wojniłłowicz! — wrzasnął pan Andrzej i uderzył rękojeścią...
Po skończonym obiedzie koń-gospodarz wziął mnie na stronę i przez znaki złączone z niektórymi słowami...
Natenczas, opuściwszy drzewo, szedłem dalej gościńcem, nie mogąc się nadziwić, że nagły strach tak je...
Cesarz Karol V uczynił tę uwagę i mówił, że jeśliby miał gadać do koni, toby...
— Wiecie? Nie? To się dowiecie… Stróż porąbał Sukiennikowi konia!
— Na kawałki — powtarza za nim cicho...
W tych to miejscach trafiono na wioskę opustoszałą. Wiara była zgłodniała, konie zmordowane, więc po...
Zbliżała się młoda dama sadząc ślicznymi, wspaniałymi skokami na przepysznym szpaku. Obok niej kłusował jeździec...
No, Cezary — do koni! Idzież ze mną?
— Jeszcze by też!
Wyszli hucznie, buńczucznie. Dziedziniec był...
— Dlaczego kasztan przychudł? Koń tyje od zgrzebła. Wiesz ty o tym czy nie?
— Absolutnie!
— Ale...
Z koniem związana jest rozbudowana mitologia polskiej kultury dworkowo-szlachecko-żołnierskiej (kozackiej, szwoleżerskiej i ułańskiej). Drugi system znaczeń łączy konia z symboliką erotyczną — szczególnie kobieta na koniu stanowić zwykła alegorię rozbuchanych, nieobliczalnych żądz (por. obraz Szał Podkowińskiego, czy przedstawienie postaci Laury z Przedwiośnia jako lubieżnej amazonki). Koń jest też symbolem ciężkiej pracy, zwierzęciem przynoszącym człowiekowi pomoc — dawniej dźwigał za niego ciężary i umożliwiał pokonywanie znaczniejszych przestrzeni. Częste jest też ukazywanie konia jako wcielenia instynktu (dzięki któremu zwierzę to wszystko rozumie, wyczuwa niebezpieczeństwo itd.). Staramy się jednakże nie oznaczać za pomocą naszych haseł dydaktycznych czy alegorycznych przedstawień zwierząt w literaturze (np. w bajkach oświeceniowych) — dlatego koń z Folwarku zwierzęcego Orwella powinien być raczej opatrzony hasłem: praca, czy robotnik.