
Józef Ignacy Kraszewski
Stara baśń, tom trzeci
W samym środku pobojowiska najzajadlejsza toczyła się walka; tu zwarli się ludzie, którym nie szło...
W samym środku pobojowiska najzajadlejsza toczyła się walka; tu zwarli się ludzie, którym nie szło...
I leżąc, śpiewali dziko, a wśród pieśni straszne krzyki a wołania słyszeć się dawały.
Pastwili...
Gdy on z Obrem i garścią wiernych ludzi, których miał przy sobie, posuwał się z...
— Strzeżcie się więc Asyrii — ciągnął Chaldejczyk — bo dziś jej godzina. Okrutny to lud!… gardzi pracą...
— Widzisz, iże ma tylko jedną źrenicę, wykap mu ją.
W głosie jego była jakaś niemoc...
Więc co? Więc któż dowiedzie, że Jurand nie otrzymał tych wszystkich ran w bitwie? Łatwo...
— Urżnęli wam język? — spytała dziewczyna.
— A! a! a! a! — powtórzył kilkakrotnie dziad, kiwając przy tym...
— Bo go widać wprzód stary komtur wypuścił. Większa była złość w tym wypuszczeniu, niż żeby...
— Ach! — rzekł brat Rotgier. — Gdyby tu między nami był Markwart Salzbach albo Szomberg, który szczenięta...
Niknęły miasteczka, miasta i wsie, kraj zmieniał się w pustkę i w ruinę, w jedną...
Traktujemy je tu nie tyle jako cechę ludzi czy pewnych ich zachowań, ale jako zjawisko, które wystąpić może wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z przemocą. Oczywiście można wskazać ludzi, którzy ponoszą winę za okrucieństwo. Okrucieństwo powoduje cierpienie i połączone jest z czerpaniem z tego satysfakcji.