Teresa Bogusławska17.X.
1
Stanęli już szeregiem. Jeszcze czas. Za chwilę.
Głowa pęka od myśli natłoczonych huku…
Jakże drogie są płyty warszawskiego bruku
I jakie o tej porze dziwnie lśniące w pyle…
5Po kamiennych kwadratach cień wieczoru kroczy…
Kontur płyt pamięć chłonie bezwolnie, uparcie…
Ot, tak by dobrze było stać tutaj na warcie
W wygodnej rogatywce zsuniętej na oczy…
Lęk… Lęk zdradziecki, upiorny, nikczemny,
10Wewnętrzną a żelazną przytłaczany wolą,
Nagle wypełza zewsząd nieujęty, ciemny…
Jakże drżą nogi, jak ciążą i bolą…
Już czas…
Jak dobrze by zobaczyć tej chwili ostatniej
15Jakiś znak siły własnej i pamięci bratniej,
Choćby maleńki skrawek purpurowo-biały…
Już czas…
Stłum, o miasto, codzienną swą wrzawę,
Stań zamarłe w tę chwilę jedyną…
20Wszak za Ciebie, za Ciebie to giną…
Oni giną za Ciebie, Warszawo…
Czyż już…
…………………………………….
Miota się oficerek, komendant eskorty.
25Zapieniony wściekłością, w chodnik wali nogą:
„Ulica obstawiona? Nie puszczać nikogo!
Stać tu równo! Warować! Warszawskie wy czorty!”
Już czas…
…………………………………….
30Nie myśleć…
Gdyby można tak skłuć bagnetami,
Bić w gotowe do strzału czarne karabiny
I nie czuć w sobie grozy, lęku przed kulami
Ani bezsiły strasznej jako tej godziny…
35Już czas…
ModlitwaDaj, Matko Boża, polskiemu ludowi
Przeświętą moc wytrwania na płonące dni.
Daj, niechaj się duch jego wzmocni i odnowi,
I niechaj serce jego czystym ogniem lśni…
40
Śmierć tuż… przebiega tuż…
……………………………………..
Salwa…
……………………………………..
45…Warszawo święta! Warszawo…
…to już…
22.X.1943