- Cierpienie: 1
- Duch: 1
- Fałsz: 1
- Gotycyzm: 1
- Grzech: 1
- Kara: 1
- Kochanek romantyczny: 1
- Miłość romantyczna: 1
- Miłość silniejsza niż śmierć: 1
- Miłość tragiczna: 1
- Pamięć: 1
- Rozpacz: 1
- Samobójstwo: 1
- Samotnik: 1
- Sprawiedliwość: 1
- Trup: 1
- Upiór: 1
- Wierzenia: 1
- Wspomnienia: 1
Adam MickiewiczDziady. PoemaUpiór[1]
1
Ścięły się usta i oczy zawarły;
Na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata!
Cóż to za człowiek? — Umarły.
5
Umarły wraca na młodości kraje
Szukać lubego oblicza.
Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
10Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? — Upiorem.
WierzeniaCi, którzy bliżej cmentarza mieszkali,
Wiedzą, iż upiór ten co rok się budzi,
15Na dzień zaduszny mogiłę odwali
I dąży pomiędzy ludzi.
Aż gdy zadzwonią na niedzielę czwartą,
Wraca się nocą opadły na sile,
Z piersią skrwawioną, jakby dziś rozdartą,
20Usypia znowu w mogile.
Żyją, co byli na jego pogrzebie;
Słychać, iż zginął w młodocianym wieku,
Podobno zabił sam siebie.
25Teraz zapewne wieczne cierpi kary,
Bo smutnie jęczał i płomieniem buchał;
Niedawno jeden zakrystyjan
[2] stary
Obaczył go i podsłuchał.
Mówi, iż upiór, skoro wyszedł z ziemi,
30Oczy na gwiazdę poranną wywrócił,
Załamał ręce i usty chłodnemi
Takową skargę wyrzucił:
„Duchu przeklęty, po co śród parowu
[3]
Nieczułej ziemi ogień życia wzniecasz?
35Blasku przeklęty, zagasłeś i znowu,
Po co mi znowu przyświecasz?
Ujrzeć ją znowu, poznać się, rozłączyć;
I com ucierpiał, to cierpieć co roku,
40I jakem skończył, zakończyć.
Żebym cię znalazł, muszę między zgrają
Błądzić z długiego wyszedłszy ukrycia;
Lecz nie dbam, jak mię ludzie powitają;
Wszystkiegom doznał za życia.
45Kiedyś patrzyła, musiałem jak zbrodzień
Odwracać oczy; słyszałem twe słowa,
Słyszałem co dzień, i musiałem co dzień
Milczeć jak deska grobowa.
Śmieli się niegdyś przyjaciele młodzi,
50Zwali tęsknotę dziwactwem, przesadą;
Starszy ramieniem ściska i odchodzi
Lub mądrą nudzi mię radą.
Śmieszków i radców zarówno słuchałem,
Choć i sam może nie lepszy od drugich,
55Sam bym się gorszył zbytecznym zapałem
Lub śmiał się z żalów zbyt długich.
Ktoś inny myślał, że obrażam ciebie,
Uwłaczam jego rodowitej dumie;
Przecież ulegał grzeczności, potrzebie,
60Udawał, że nie rozumie.
Lecz i ja dumny, żem go równie zbadał,
Choć mię nie pyta, chociaż milczeć umiem;
Mówiłem gwałtem, a gdy odpowiadał,
Udałem, że nie rozumiem.
65
FałszAle kto nie mógł darować mi grzechu,
Ledwie obelgę na ustach przytrzyma,
Niechętnie lica gwałci do uśmiechu
I litość kłamie oczyma;
Takiemu tylko nigdym nie przebaczył,
70Wszakżem skargami nigdy ust nie zmazał,
Anim pogardy wymówić nie raczył,
Kiedym mu uśmiech okazał.
Tegoż dziś doznam, jeśli dziką postać
Cudzemu światu ukażę spod cieni;
75Jedni mię będą egzorcyzmem chłostać,
Drudzy uciekną zdziwieni.
Ten dumą śmieszy, ten litością nudzi,
Inny szyderskie oczy zechce krzywić.
Do jednej idąc, za cóż tyle ludzi
80Muszę obrażać lub dziwić?
Cóżkolwiek będzie, dawnym pójdę torem:
Szydercom litość, śmiech litościwemu.
Tylko, o luba! tylko ty z upiorem
Powitaj się po dawnemu.
85Spojrzyj i przemów, daruj małą winę,
Że śmiem do ciebie raz jeszcze powrócić,
Mara przeszłości, na jednę godzinę
Obecne szczęście zakłócić.
Wzrok twój, nawykły do świata i słońca,
90Może się trupiej nie ulęknie głowy,
I może raczysz cierpliwie do końca
Grobowej dosłuchać mowy.
I ścigać myśli po przeszłych obrazach
Błądzące jako pasożytne ziele
[4],
95Które śród gmachu starego po głazach
Rozpierzchłe gałązki ściele.”