- Choroba: 1
- Flirt: 1 2 3
- Głupota: 1
- Grzeczność: 1 2
- Kłótnia: 1 2
- Kobieta: 1 2 3 4 5 6 7
- Książka: 1 2
- Kwiaty: 1
- List: 1
- Łzy: 1
- Małżeństwo: 1 2
- Mąż: 1
- Mężczyzna: 1 2 3 4 5 6 7 8
- Milczenie: 1
- Miłość: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
- Miłość romantyczna: 1
- Miłość silniejsza niż śmierć: 1
- Miłość tragiczna: 1
- Młodość: 1
- Myśl: 1
- Nienawiść: 1
- Nuda: 1
- Omen: 1
- Opieka: 1 2
- Podstęp: 1 2
- Pogarda: 1
- Pożądanie: 1
- Przekleństwo: 1
- Przemiana: 1 2
- Przysięga: 1
- Rodzina: 1
- Rozkosz: 1
- Rozum: 1 2
- Samobójstwo: 1 2
- Sąsiad: 1
- Słowo: 1 2 3
- Starość: 1
- Szczęście: 1 2
- Śmiech: 1 2
- Śmierć: 1
- Tajemnica: 1
- Uczta: 1 2
- Walka: 1
- Wiara: 1
- Wierność: 1
- Wieś: 1
- Władza: 1
- Woda: 1
- Zabawa: 1
- Zdrada: 1
- Żona: 1 2 3
Zmodernizowano pisownię w zakresie:
* pisowni łącznej/ rozdzielnej, np.: nie koniecznie > niekoniecznie; nie miłą > niemiłą; niema > nie ma; jużto > już to; jakto > jak to; w około > wokoło; odemnie > ode mnie; zawiele > za wiele; dowoli > do woli; zwolna > z wolna; czekajno > czekaj no; nie raz > nieraz itp.
* pisowni joty, np.: arjetkę > arietkę; djasek, dyasek > diasek; , komedja > komedia itp.
* fleksji, np.: żebrzy > żebrze; tem > tym, wszystkiem > wszystkim, czemże > czymże, krótkiem > krótkim, udanem > udanym, twojem > twoim; mojem > moim; tamtę > tamtą itp.
* pisowni spółgłosek dźwięcznych i bezdźwięcznych, np.: blizki, bliski > bliski, pomódz > pomóc itp.
* ortografii, np. tłómaczę > tłumaczę; giestów > gestów; piskórz > piskorz; zamężcia > zamęścia.
Przywrócono pisownię: wziąść > wziąć (zgodnie z wyd. z 1834 r.).
Uzupełniono pisownię z é pochylonym w pozycjach rymowych (wg wydania z 1834 r.).
Pozostawiono w pozycjach rymowych daw. formy fleksyjne, zwłaszcza N. i Msc. lp. rn. (np. tem, krótkiem) oraz inne formy archaiczne o odmiennym niż dziś brzmieniu (np. mowię, rym do powie).
warjata > waryjata; elegje > elegije - zmieniono zapis, oddając dawną wymowę i pozostawiając liczbę sylab nieodzowną dla zachowania rytmu wiersza.
Poprawiono błędy źródła: Ach Z panem… > Ach! Z panem…; z płaczam > z płaczem; wetchnie > westchnie; przedmiotów Anieli > przymiotów Anieli; będziesz > będzież (Ależ ta miłość, będzież ona stała?); zniszczę > zyszczę (Zyszczę jej litość); fotannę > fontannę; To za wiele > A! co tego… (kwestia Pani Dobrójskiej); mościa dobrodziejsko > mościa dobrodziejko; A waćpan za nim byłeś w pogoni; > A waćpan za nim nie byłeś w pogoni; Których ukrywam krocie > Których odkrywam krocie; Kogoo > Kogoż; Tylko zmiłuj się, przestań być trzpiotem > Tylko zmiłuj się, przestań też być trzpiotem; nie da temu wiarę > nie da temu wiary; W jakie, gdzie, kiedy, w której kochasz się Anieli? > W jakiej (…).
Poprawiono rytm (zgodnie z wyd. 1834 r.): przysięgła > poprzysięgła („Nadobna Klara poprzysięgła sobie”); w końcu > na końcu („Prośbami, łzami na końcu się wzruszy”); to piękne prawo > to mi piękne prawo; Nienawidzić i kochać go wzbrania > I nienawidzić, i kochać go wzbrania; itp.
Usunięto uwagi takie jak „Koniec aktu pierwszego” itp. (użyteczne w książce drukowanej, ale nie w wydaniu elektronicznym); rozwinięto skrót: And. Max. Fredro > Andrzej Maksymilian Fredro.
Ujednolicono pisownię i interpunkcję didaskaliów.
Aleksander FredroŚluby panieńskie
czyli
Magnetyzm sercakomedia w 5 aktach wierszem
Rozum mężczyzną, białogłową
afekt tylko rządzi; oraz
[1] kocha,
oraz nienawidzi; nie gdzie rozum,
nie gdzie afekt, tam wszystko.
Andrzej Maksymilian Fredro[2]
OSOBY:
- Pani Dobrójska
- Aniela
- Klara
- Radost
- Gustaw
- Albin
- Jan
Na wsi w domu pani Dobrójskiej.
AKT 1
Duży pokój — dwoje drzwi w głębi — trzecie drzwi po prawej stronie sceny do pokojów pani Dobrójskiej, czwarte po lewej do pokoju Gustawa, okno.
SCENA I
JAN
sam — w płaszczu zarzuconym na ramiona — chodzi — patrzy w okno, potem mówi, ziewając
1Czekaj mnie, nie śpij, powrócę o trzeciej.
Piękna mi trzecia: słońce jak w dzień świeci,
A mój pan drogi gnie sobie parole
[3],
Albo z butelką… albo… No! już milczeć wolę.
SCENA II
Jan, Radost.
RADOST
idąc ku drzwiom Gustawa
JAN
Czy śpi? — Jak zabity, panie.
RADOST
JAN
zastępując od drzwi
RADOST
JAN
RADOST
JAN
zastępując
RADOST
JAN
Dopiero zasnął — ledwie pół godziny.
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
troskliwie
JAN
z westchnieniem
RADOST
JAN
Co jest? — jakiś zawrót głowy…
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
Hm! proszę, proszę, wieczór
[4] jeszcze zdrowy!
JAN
wzruszając ramionami
Ha! słabość, panie, piorunem zaczyna.
RADOST
do siebie
Hm! wstręt, pragnienie! hm… hm… zawrót głowy.
JAN
30Niech no się wyśpi, po południu wstanie.
RADOST
Chciałem być w domu i dziś tu z powrotem;
Lecz taką rzeczą
[5] ani myśleć o tem.
JAN
Owszem, jedź pan, jedź; ręczę, że za chwilę…
RADOST
JAN
zastępując drogę
35Lada co obudzi.
Cicho, dla Boga.
RADOST
JAN
RADOST
JAN
odstępując
40Ha, kiedy już tak! Niech się pan nie trudzi:
Darmo tam patrzeć — mego pana nié ma
[6].
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
JAN
z ukłonem kończąc słowo
RADOST
JAN
RADOST
JAN
RADOST
Macież
[7] go! Już szaleć zaczyna,
Już, Bogu dzięki. — Jeździć, latać nocą…
I czegóż stoisz? Panie, zawrót głowy?
Hm! wstręt do wody! Co — wina pragnienie?
JAN
60Stoję na warcie, muszę być gotowy
Otworzyć okno na pierwsze skinienie.
RADOST
JAN
Dla mojego pana:
Tędy wychodzi, tędy się i wchodzi.
RADOST
załamując ręce
65Przez okna łazić śród
[8] jasnego rana!
To waryjata
[9] prawdziwie dowodzi.
ironicznie
I kiedyż wróci na swoje wesele?
JAN
Jeśli mu wierzyć, miał o trzeciej wrócić.
RADOST
do siebie
70O, muszę, muszę cugli mu przykrócić
[10]!
O, czego nadto, tego i za wiele!
Słychać pukanie do okna.
JAN
idąc do okna
Niechże pan łaje, bo przybywa właśnie.
Otwiera okno.
SCENA III
Gustaw ubrany do konia, Jan, Radost w głębi.
GUSTAW
włażąc przez okno
To czas! — niech go piorun trzaśnie!
JAN
Dobrze pan mówi: bogdajby go trzasnął!
GUSTAW
JAN
GUSTAW
JAN
GUSTAW
JAN
80
Gdybym był choć zasnął.
GUSTAW
oddając pręt, czapkę, rękawiczki i ocierając twarz
No, prawdę mówiąc, jak jestem na świecie,
Jeszczem tak pięknie zębami nie dzwonił:
Wicher, deszcz, zimno… psa by nie wygonił.
RADOST
A ciebie wygonił przecie.
SCENA IV
Radost, Gustaw.
GUSTAW
85A stryjaszek!
całując w rękę
Dzień dobry!
RADOST
ozięble
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
Świta, ale w twojej głowie.
GUSTAW
95Niech i tak będzie, niech świta na zdrowie.
Byle mnie kochał stryjaszek kochany,
Był mi zawsze zdrów, czerstwy i rumiany.
Lecz, cóż to? mars
[13]? mars? fe! precz z nim do licha!
zaglądając w oczy
100No… proszę… troszkę. — Niknie wyraz srogi.
Czoło się równa, oko się uśmiecha.
Otóż tak lubię,
ściskając go
mój stryjaszku drogi!
RADOST
płaczliwie, zawsze
[14] dając przestrogi
105
Mój Gustawie, powiedz mi: chcesz, czy nie chcesz żony?
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
Jakiże to więc sposób wyszukałeś sobie?
GUSTAW
110
Ja nic dotychczas nie wiem o sposobie.
RADOST
Te wycieczki przez okna, te nocne wyprawy.
GUSTAW
RADOST
zniecierpliwiony
GUSTAW
A, bardzom ciekawy.
115Co moją pannę to obchodzić może,
Kiedy, jak i gdzie ja się spać położę?
Nie śpię — tym lepiej dla niej, bo na jawie
Nią tylko jedną myśli moje bawię,
I do niej wzdycham jak w dzień, tak i w nocy;
120Ale jak zasnę — jestże
[15] to w mej mocy?
RADOST
płaczliwie
Mój Gustawie! — Dla Boga, porzuć myśli płoche,
I raz tylko, raz pierwszy zastanów się trochę.
Kilka dni jesteś pośród tak godnej rodziny
I nie ma dnia jednego… gdzie tam dnia!… godziny,
125Żebyś czegoś nie zbroił, aż się serce kraje.
Pani Dobrójska sama opiekę ci daje;
Nie idąc wzorem matek, co nos górą noszą
[16],
Kiedy w duszy o zięcia wszystkich świętych proszą —
Pamiętna twych rodziców i mojej przyjaźni,
130Swój zamiar względem ciebie głosi bez bojaźni.
Ale wszystko na próżno, daremnie się trudzi:
Miejski panicz w wieśniakach innych widzi ludzi;
Swoich nudów nie kryje, grzeczności nie sili,
I chce dać uczuć wartość każdej swojej chwili.
135Wróbel się tylko, mówią, pustej strzechy trzyma,
Ale co w twojej głowie już i wróbla nie ma.
GUSTAW
ze szczerym zastanowieniem
Prawda, prawda, stryjaszku, zbyt słuszne przestrogi;
Ach, ojcowskimi strzeżesz mnie oczyma,
ściskając go
140O, jesteś dla mnie skarb, przyjaciel drogi,
Dzięki ci, dzięki za twoje przestrogi.
RADOST
z rozczuleniem ściskając go
Mój ty poczciwy, mój luby Gustawie!
GUSTAW
Mój przyjacielu, mój ojcze kochany!
Zobaczysz, jak się ogromnie poprawię,
145Bylem
[17] miał tylko powód do odmiany.
A teraz zgadnij, jaką dziś zabawę…
RADOST
O dla Boga! on swoje! Otóż masz poprawę.
Ach zmiłuj się, uważaj, powiedz, czy to ładnie,
Że z domu pan zalotnik oknem się wykradnie,
150Aby noc całą Bóg nie wie gdzie trawić!
GUSTAW
Ależ stryjaszku, ja się muszę bawić.
RADOST
GUSTAW
A wprawdzie, w tym szanownym domu,
Gdzie każdy dla mnie aż nadto łaskawy,
155Gdzie nie ubliżam w niczym i nikomu,
Żadnej dotychczas nie widzę zabawy.
RADOST
Idzież tu o zabawę, wrzawę nieustanną?
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
160
Nie będą nudy, jak się kochać będę.
RADOST
GUSTAW
RADOST
Albo inaczej: jak na koszu
[18] siędę
[19].
GUSTAW
Ba, ba, ba! jeszcze czego.
RADOST
165I skąd pewność, że nie?
Jestże to napisano, wyryto na niebie,
Że Aniela koniecznie musi pójść za ciebie?
GUSTAW
Pójdzie, pójdzie, stryjaszku.
RADOST
Tylko bardzo proszę,
170Niech samochwalstwa od ciebie nie znoszę.
GUSTAW
Do samochwałów któż tego policzy,
Który rozsądnie zważa i powiada,
Że gdzie dwie rodzin
[20] związku sobie życzy,
Związku się w końcu spodziewać wypada?
RADOST
175
Prawda, jeśli Aniela choć trochę polubi.
GUSTAW
Bądź z łaski swojej spokojny w tym względzie.
Już ja ci ręczę, wszystko dobrze będzie.
RADOST
Nadto pewności, a ta pewność zgubi.
GUSTAW
Już spuść
[21] się na mnie… Ale dość tych fraszek.
180Teraz niech zgadnie kochany stryjaszek…
RADOST
GUSTAW
RADOST
Wymów już, wymów, bo cię diable
[22] dusi.
GUSTAW
Na miejskim balu byliśmy przebrani.
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
190
Tego młodemu nikt pewnie nie zgani.
RADOST
ironicznie
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
Lepsza być nie może.
195Na małym świecie, co się wielkim mieni,
Gdzie każdy trwożnie po śliskiej przestrzeni,
Jakby na szczudłach i w przyłbicy chodzi;
Tam, czym są ludzie, niechaj nikt nie bada.
Ale gdzie człowiek mało pozór ceni,
200Przybranym kształtem nie chce i nie zwodzi,
Gdzie więcej wola niż rozum nim włada,
Tam schwytaj pędzel, wzór stoi gotowy.
RADOST
Otóż go macie! Jest La Bruyère
[23] nowy.
płaczliwie
205Gucio! dopieroś dziękował za radę.
GUSTAW
nie słuchając
I co mi teraz przychodzi do głowy.
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
ironicznie
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
Guciu! dopieroś dziękował za radę.
GUSTAW
żałośnie
Luby stryjaszku! wkrótce się ożenię.
RADOST
do siebie z zadziwieniem
No! i dlatego takie figle stroi.
GUSTAW
jak wyżej, prosząc
RADOST
GUSTAW
RADOST
przestraszony
GUSTAW
RADOST
Weź już moją dorożkę, a kasztan niech stoi.
do siebie
Jeszcze kark skręci z tego waryjata.
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
W tej kurteczce lata.
Jeszcze kataru u diaska
[26] dostanie.
GUSTAW
Dobrze, stryjaszku, jak chcesz, tak się stanie.
235Ja zawsze mówię, święte rady twoje.
RADOST
Otóż masz, teraz powie, że to z mojej rady
Przez okna łazi na nocne biesiady.
GUSTAW
Zatem radzisz wchodzić drzwiami?
RADOST
Gadajże z waryjatami!
240Ja ci radzę pójść spać.
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
Blady? To dobrze, to nic nie zaszkodzi:
Bladość niepokój miłosny dowodzi,
245Bladości prędzej niż słowom się wierzy.
UcztaPamiętasz przecie, jak to dobrze było
Rano, nazajutrz, po twojej wieczerzy?
RADOST
GUSTAW
To jest, mówiąc szczerze,
250Ja sam dawałem tę sławną wieczerzę,
Ale stryjaszek potem długi płacił.
RADOST
GUSTAW
Wcalem
[27] na cerze nie stracił.
255Jak blady, słaby! — on z miłości skona» —
Powiedz sam, wszakże prawda, tak mówiono.
I gdybym nie był zanadto…
RADOST
No, no, no,
Nie dość szaleje, jeszcze mnie powiada!
260Teraz idź i śpij, taka moja rada.
Ale mój Guciu, Guciuniu serdeczny,
Staraj się zbliżyć, podobać Anieli.
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
I na miłość Boga,
Jeśli ci jeszcze moja przyjaźń droga,
SłowoNim się odezwiesz, pomyśl pierwej nieco.
Bo często słowa jakby z worka lecą,
270Ale sensu w nich — no! — tego tam nié ma. —
A teraz idź spać, już mrugasz oczyma.
GUSTAW
Całuje go w rękę.
RADOST
całując go
GUSTAW
Sam się zadziwisz, jak się dziś poprawię.
Odchodzi w lewe drzwi boczne.
RADOST
patrząc za nim, serio
275Poprawię! Zawsze jedno co godzina,
Zadziwisz się! tak!
przechodząc nagle w uczucia
Kochany chłopczyna!
SCENA V
Radost, Albin (chustka w ręku, tragicznym tonem).
RADOST
Cóż cię, panie Albinie, sprowadza tak wcześnie?
ALBIN
RADOST
Jak wzdychałeś, tak wzdychasz boleśnie.
ALBIN
Ach! jakże nie mam wzdychać, kiedy w smutku tonę;
Kiedy nocne minuty łzami przeliczone!
RADOST
A ja ci radzę, wypogódź twe czoło,
285Nie bądź Gustawem — lecz kochaj wesoło:
Te elegije i miłosne żale
Młodej dziewczyny nie podbiją wcale;
A zwłaszcza Klarę, co jak iskra żywa,
Jeżeli westchnie, to wtedy gdy ziéwa;
290Klara, co spocząć, rzadziej milczeć zdoła,
Sprzeczna z układu, z natury wesoła,
Lęka się smutku, któregoś
[28] obrazem.
ALBIN
Ach! możnaż
[29] kochać i nie płakać razem?
po krótkim milczeniu
295Już dwa lata się kończą, jak powabność Klary
Wznieciła moją miłość bez granic, bez miary.
Nie ma dnia, bym nie błagał najczulszym wejrzeniem;
Samym już tylko teraz oddycham westchnieniem;
Łzami skrapiam jej ślady, skrapiam całą drogę:
300I kamień już bym zmiękczył, jej zmiękczyć nie mogę.
RADOST
Żebyś i sto lat jęczał, wszystko nic nie znaczy.
RADOST
ALBIN
RADOST
ALBIN
Kocha? — Umarłbym z radości.
RADOST
Każ więc sobie zawczasu dzwonić
[30] z przezorności.
ALBIN
Ja płaczę, ty się śmiejesz.
RADOST
ALBIN
310Ach, posłuchaj mnie raczej, nie dręcz tym rozkazem.
Myślałem, że wytrwałość najczystszych płomieni
Nienawiść w łagodniejsze uczucia przemieni,
Ową nienawiść mężczyzn powziętą z rachuby,
Którą w duszy piastuje, z której szuka chluby.
315Ach, błędna myśl, niestety! zwodnicze nadzieje!
Jej serce coraz stygnie, a moje goreje!
RADOST
tymże tonem
ALBIN
RADOST
jak wprzódy
ALBIN
320Nie litujesz się żalu, opuszczasz w potrzebie.
RADOST
Chciałbym jeszcze do domu pojechać na chwilę.
dobywając zegarka
Tylko że już podobno… jeśli się nie mylę…
Oho! tak to już późno! Wdaj się tylko z trzpiotem
[31]:
325U niego jak rozsądek, tak wszystko na potem.
ALBIN
chwytając go za rękę
Czekaj, zwierzyć ci muszę straszną tajemnicę.
RADOST
przestraszony
ALBIN
RADOST
ALBIN
RADOST
ALBIN
Klara i Aniela mają przedsięwzięcie…
Słuchaj i zapłacz, nigdy — nie iść za mąż.
RADOST
zadziwiony i wstrzymując się od śmiechu
Na znak potakujący Albina Radost parska śmiechem.
ALBIN
335Co? — Ty się śmiejesz z tego?
RADOST
ALBIN
RADOST
ALBIN
RADOST
340Daj Boże!
do siebie:
Taki bodziec Gustawa obudziłby może.
Byle mu wierzył.
do Albina
345Dzięki za dobrą nowinę.
ALBIN
Jak to, Radoście, dobrą? — Dobrą, a ja ginę.
RADOST
Nie zginiesz, będziem żyli.
ALBIN
RADOST
Ty zaś nie płacz, a losy będą ci łaskawsze.
Odchodzi w lewe drzwi środkowe.
ALBIN
350O miłości, miłości! ty żalów przyczyno!
Złorzeczyć ci nie mogę, bo mile łzy płyną.
Lecz Klaro! kiedyż równą odpłacisz mi miarą?
Kiedyż ze mną zapłaczesz? Klaro! Klaro! Klaro!
SCENA VI
Albin, Aniela, Klara
wchodzą przed ostatnim wierszem z prawych drzwi środkowych.
KLARA
cicho stanąwszy przy Albinie
Po raz pierwszy, drugi, trzeci!
355Na wezwanie takie dzielne,
Powtórzone po trzy razy,
Nawet duchy nieśmiertelne,
Jak posłuszne ojcu dzieci,
Porzucając ciemne cele,
360Stają władcy brać rozkazy.
Mogęż spóźnić przyjście moje?
Otóż jestem, otóż stoję.
ALBIN
całując w rękę
KLARA
ALBIN
365To tak wiele.
Klara śmieje się — po krótkim milczeniu
Ach, urągasz miłości.
KLARA
śmiejąc się
ALBIN
KLARA
ALBIN
Nikt go zmiękczyć nie zdoła.
KLARA
ALBIN
KLARA
ALBIN
375Ja płaczę tak rzewnie.
KLARA
ALBIN
Okrutna! Poznasz mnie po stracie.
KLARA
Okrutna! sroga! niestety! o nieba!
do Anieli
380Uchodźmy prędko, tu miłość na czacie,
Prędko, Anielo, dowierzać nie trzeba.
Tak babunia nam śpiewała,
Ja uciekam, pókim cała.
ALBIN
Zostań, okrutna, zostań! Uwolnię twe oczy
385Od smutnego przedmiotu, co ich świetność mroczy.
Cieszy cię moja męka? — Ciesz się więc do woli:
Żaden twój raz nie minął, każdy mocno boli.
Jedna tylko pociecha mej duszy zostaje,
Żem nie zasłużył wzgardy, której dziś doznaję.
ANIELA
390Panie Albinie! któż tak ściśle bierze?
Zostań się z nami, wszak ci to są żarty.
KLARA
Com powiedziała, powiedziałam szczerze.
ALBIN
A ja wszystkiemu co do słowa wierzę.
KLARA
Godzien pochwały, kto nie jest uparty.
ALBIN
395Godzien litości, kto pokochał Klarę,
Bo razem w litość stracił wszelką wiarę.
Odchodzi w prawe drzwi boczne.
SCENA VII
Aniela, Klara.
ANIELA
Tak drażnić, dręczyć, to się już nie godzi.
KLARA
ANIELA
400Lecz gorycz losu niech litość osłodzi,
Niech mu przynajmniej o przyczynie powie.
KLARA
Na co? Niech kocha, płacze, jęczy, kona.
ANIELA
Ach, tego nie chcę, i ty nie tak sroga.
KLARA
Gardzę miłością, jestem niewzruszona.
ANIELA
405Wszak ci się znajdzie łagodniejsza droga:
I na cóż tam słów, gdzie dosyć na znaku.
KLARA
Może mam przed nim, dygnąwszy trzy razy,
Kręcąc fartuszkiem, piekąc rak po raku
[33],
Prosić lękliwie, aby bez urazy
410Przyjął odpowiedź, wprawdzie niezbyt miłą,
Ale ogólną dla całej płci jego? —
ANIELA
O, pewnie, pewnie, lepiej by tak było,
Niż wciąż powtarzać w obliczu biednego,
Że jego miłość, równie jak osoba,
415Ani cię bawi, ani się podoba.
KLARA
Wierz mi, Anielo, wszystko to za mało.
Nie wiesz, jak twarde jest serce mężczyzny,
Jak prędko rany umie ściągnąć w blizny,
Blizny, co potem stają mu się chwałą.
420Nic ich próżności nie zbije, nie skarci,
Im więcej przeszkód, tym więcej uparci.
Łaj, gardź, nienawidź — oni w nienawiści,
Gniewie i wzgardzie mają swe korzyści,
Tak, że nareszcie czasem z nas niejedna,
425Tracąc cierpliwość, tracąc głowę, biedna,
Znudzona walką, ze wszech stron ściśnięta,
Musi pokochać, by pozbyć natręta.
ANIELA
Na cóż mi mówisz, co ja wiem dokładnie?
Znam dobrze mężczyzn, ten ród krokodyli,
430Co się tak czai, tak układa snadnie
[34],
By zyskać ufność i zdradzić po chwili.
Lecz że źli oni, mamyż być takimi?
KLARA
KsiążkaO, były, były kobiety dobrymi,
I jakiż tego zwyczajny był skutek?
435Radość dla mężczyzn, dla nas gorżki
[35] smutek,
Wspomnij tę książkę.
ANIELA
Nigdy nie zapomnę:
Męża Kloryndy życie wiarołomne.
KLARA
ze wzrastającym zapałem
I żal jednego twą zemstę zwycięża?
440Żal, że chciał dopiąć i celu nie dopnie?
I my nasz zamiar: «nigdy nie mieć męża»
Mamy oznajmiać, głosić nieroztropnie?
Wszystkim do razu odebrać nadzieję?
I miłość własną każdego ocalić?
445O nic, nic z tego, moi dobrodzieje!
Wy, co ze zwycięstw lubicie się chwalić,
U nóg, tu, każdy, niech kark zgina hardy,
Każdy z osobna dozna naszej wzgardy.
ANIELA
z zapałem
KLARA
z zapałem
ANIELA
KLARA
ANIELA
I moje serce nie więcej im sprzyja.
KLARA
455Nam wiecznej chwały, a im wiecznej zguby.
KLARA, ANIELA
razem podając sobie ręce, mówią razem i powoli
Przyrzekam na kobiety stałość niewzruszoną,
Nienawidzieć ród męski, nigdy nie być żoną.
ANIELA
Nienawidzieć, tak, oprócz mego stryja.
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
Na ostrożności nikt nigdy nie straci.
po krótkim milczeniu
Zatem już kochać nie wolno nam będzie?
KLARA
Jedna dla drugiej kochankiem się stanie.
ANIELA
zamyślona
470Jedna dla drugiej — a tak — to przykładnie…
Lecz powiedz, Klaro, oświeć mnie w tym względzie:
Czy oni nigdy nie kochają szczerze?
KLARA
po krótkim milczeniu
ANIELA
KLARA
475Na co i po co, nic nie wiem w tej mierze.
KsiążkaLecz com czytała, pamiętam dokładnie:
Że masz się kochać, wolisz skoczyć w wodę».
ANIELA
Klaro! zmiłuj się, w wodę! — to za wiele!
KLARA
480Tak, nie inaczej! tak było w tym dziele.
ANIELA
Taką więc sprawą rzecz wcale nieładna,
Że każda kocha, nie topi się żadna.
KLARA
Bo do przyszłości duch każdy przykuty,
Żyje dla nieba, kocha dla pokuty.
ANIELA
KLARA
ANIELA
Że nie ma kraju, gdzie by was nie było!
KLARA
prędka rozmowa
A nasz pan Gustaw, laleczka warszawska.
ANIELA
O, ten się nawet udawać nie trudzi.
KLARA
490Jeśli przemówi, to już wielka łaska.
ANIELA
Chce się ożenić, bo się czasem nudzi.
Przynajmniej uszy od jęków ocalę.
KLARA
Mnie by ta pewność nie cieszyła wcale;
Niech każdy kocha i w tym ma swą karę.
ANIELA
495Ach, gdyby można miłości dać wiarę,
Byłoby szczęście większe na tym świecie?
KLARA
Było przed laty, wszak pamiętasz przecie,
Cośmy czytały?
ANIELA
Czy ja mam w pamięci?
500Jak tylko wspomnę, w głowie mi się kręci.
SCENA VIII
Pani Dobrójska, Aniela, Klara, Albin.
Albin, wszedłszy, opiera się o ścianę blisko stolika i z założonymi rękami, często wzdychając, oka nie spuszcza z Klary.
PANI DOBRÓJSKA
wchodząc, do Albina
Kocha się, kto się kłóci, dawne to przysłowie.
KLARA
całując ją w rękę
PANI DOBRÓJSKA
do Klary
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
ANIELA
Klara, moja mamo,
Bywa bardzo rozsądna.
KLARA
ANIELA
510Zgadzamy się we wszystkim.
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
Kiedy dwie głowy radzą daremnie,
Rozsądna zatem Klara rozsądnej Anieli
Zapewne jej uwagi rozsądnej udzieli,
515Że grzeczność, a szczególniej w swojej matki domu,
Najmniejszej przynieść krzywdy nie może nikomu;
A nawzajem Aniela poradziła Klarze,
Że obojętność szydzić niekoniecznie każe.
KLARA
kłaniając się nisko Albinowi
Panie Albinie, bardzo dziękujemy.
ANIELA
do Dobrójskiej
520Trzebaż się starać o pana Gustawa?
PANI DOBRÓJSKA
Ale nie krzywić, nie dąsać się zawsze.
Siadają przy okrągłym stoliku i robótki biorą, prócz Klary.
ANIELA
szybka rozmowa
KLARA
ANIELA
Mamże
[36] go błagać o względy łaskawsze?
KLARA
525Mówić, gdy milczy; gdy nudzi, zabawiać?
ANIELA
ironicznie
I jakaż na wsi może być zabawa!
KLARA
podobnie, coraz prędzej
I z wieśniaczkami o czymże rozmawiać!
ANIELA
O pięknym czasie
[37] albo słotnej porze.
KLARA
Miejskim rozumem zaćmiłby nas może.
ANIELA
530Przez litość, gęstą daje mu zasłonę.
KLARA
Przez litość, drzemiąc, stara się o żonę.
PANI DOBRÓJSKA
Już to mnie przegadacie, moje piękne damy.
ANIELA
Ależ, mamo kochana! cóż my robić mamy?
KLARA
Kiedy na sofie rozparty szeroko,
535Półgębkiem gada, śpi na jedno oko,
Mamyż mu śpiewać arietkę
[38] wesołą?
Albo z girlandą tańcować wokoło?
Klara, mówiąc ostatni wiersz, robi kilka kroków tańca z chustką w ręku. Albin rzuca się i odrzuca krzesło za nią stojące.
ALBIN
KLARA
ALBIN
KLARA
rozgniewana
Ach! Z panem… prawdziwie…
Nawet potknąć się nie można!
ALBIN
ANIELA
do Dobrójskiej
PANI DOBRÓJSKA
śmiejąc się
545Ja sama się dziwię.
Nie arietki, nie, ani też balety,
Lecz grzeczność, skromność, to wasze zalety.
KLARA
ironicznie
Zresztą, jest Radost, jest Albin, jest Gustaw…
550Trzech! razem! ogrom! i czegóż im trzeba?
Cóż rozum kobiet, ten słaby twór nieba,
Co się im zbliżyć nawet praw nie rości,
Dałby za korzyść tym sędziom honoru,
Wszechwładcom świata, skarbonom mądrości?
555Nasze uczucia, nie sięgając wzoru,
Na męskiej duszy twór zawsze wyniosły
Pęta by tylko albo skazę niosły.
PANI DOBRÓJSKA
Mają wady mężczyźni, ma także płeć nasza;
560Zatem szalę rozsądku ta strona przeważa,
Co swoje błędy karci, a cudzym pobłaża.
SCENA IX
P. Dobrójska, Aniela, Klara, Albin, Gustaw.
Albin stoi przy prawej stronie sceny, przy nim siedzi przy stole pierwsza Klara, druga Aniela, trzecia Dobrójska, robótkami zajęte. — Gustaw wchodzi i, skłoniwszy się, stawia krzesło na środku — siada obrócony do parteru trochę na przodzie sceny — Gustaw w tej scenie mówi z roztargnieniem, aby tylko co mówić, z początku swoim ubiorem zajęty.
GUSTAW
Przecie deszcz ustał — pogodniej na niebie.
KLARA
Arcyprzyjemna aura, w samej rzeczy.
Do Anieli
565Że grzecznie bawię, nikt już nie zaprzeczy.
A teraz kolej, Anielo, na ciebie.
PANI DOBRÓJSKA
do
Klary z nieukontentowaniem
[39]
Klaro, czy znowu?
do Gustawa
Albin mówił właśnie,
570Że z nowej chmury nowa grozi słota.
ALBIN
Dla mnie pochmurno, ach, nawet ciemnota.
Bo i nadzieja powoli już gaśnie,
Kiedy mym smutkiem Klara ucieszona.
KLARA
zniecierpliwiona
Ach nie, wcale nie, smuci się, i bardzo.
GUSTAW
zawsze z roztargnieniem, byle co mówić
KLARA
Mężczyźni tym gardzą
Przeciw tym nudom, w które wieś obfita.
PANI DOBRÓJSKA
do Klary z nieukontentowaniem
KLARA
GUSTAW
jak wprzódy
Słabym się czuje, kto szuka obrony.
KLARA
O sobież tylko myśleć nam wypada?
GUSTAW
Tak, i o bliskich — to pięknie i hojnie.
KLARA
ze wzrastającym zapałem
Bliski, niebliski może być znudzony.
ANIELA
do Klary na stronie
GUSTAW
zawsze obojętnie
KLARA
GUSTAW
sens kończąc
KLARA
Wiem zatem, gdzie się zwracać.
GUSTAW
obojętnie
PANI DOBRÓJSKA
Klara nie może rozmawiać spokojnie.
Lada dmuchnięcie tę iskrę roznieci.
GUSTAW
wyciągając się na krześle
O, proszę pani, mnie to dosyć bawi.
KLARA
urażona, ironicznie
Czy tak? Doprawdy? Nie byłabym zgadła,
595Że moja mowa takie cuda sprawi.
Do Albina
Ach, proszęż
[42] mnie tak nie ścigać oczyma.
ALBIN
z westchnieniem
KLARA
Ach, bo miary nié ma.
600do Anieli na stronie
Żeby choć mrugnął, mogłabym się skrzywić.
PANI DOBRÓJSKA
po krótkim milczeniu
Pan Gustaw mógłby i słusznie się dziwić,
Że wiejska cisza, a zwłaszcza w tej porze,
Dla kogokolwiek przyjemną być może.
mówi coraz wolniej
605I owszem, owszem… wcale się nie dziwię…
Wieś jest przyjemna,
ziewa skrycie
przyjemna prawdziwie.
KLARA
do Anieli na stronie
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
sens kończąc
Ciocia powie.
głośno
615
Otóż to grzeczność…
na wejrzenie Dobrójskiej sens zmieniając
Chwalić wbrew gustowi.
GUSTAW
coraz wolniej
WieśNie, wieś ma swoje wdzięki… mówię szczerze.
ziewa skrycie
620Na wiosnę kwiatki… listki… trawki świeże,
A w lecie, w lecie!… są te… piękne żniwa;
No i w jesieni…
ziewając
także… tam coś bywa;
625W zimie wieczory… tak… w zimie… wieczory;
Są, są zabawy… o, są każdej pory.
Ziewa i wkrótce zaczyna drzemać.
PANI DOBRÓJSKA
W nas to samych zabawy i nudów przyczyna.
Jeśli bezczynnie każda wlecze się godzina,
Konieczne zatrudnienia nie dzielą nam czasu,
630Jeśli w ciągłym odmęcie śród
[43] gwaru, hałasu,
Zawsze pragniemy nowych rzeczy, nowych ludzi,
Wtedy jak wieś, tak miasto, koniec końców — znudzi.
Dlatego nas zapewne nadzieja nie mami,
Iż pan Gustaw potrafi bawić się i z nami.
KLARA
po krótkim milczeniu, cicho
635Pst! Ciociu!
pokazując śpiącego Gustawa
Już się bawi.
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
ANIELA
ALBIN
Ja i w nocy tak nie śpię.
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
ANIELA
ciągnąc za rękę
KLARA
biorąc za drugą rękę
Ja także za nim suplikę
[44] zanoszę:
Wszakże się wyśpi, jak sobie pościele,
Tak sobie posłał, niechże śpi do woli.
do Albina z niecierpliwością
650No, chodźże waćpan — prędzej! — pst! — powoli.
Wszyscy wychodzą — Gustaw śpi — wkrótce wbiega Radost — przypatruje się z żalem Gustawowi — zakłada ręce i siada na krześle, na którym siedziała pani Dobrójska.
SCENA X
Gustaw, Radost.
RADOST
żałośnie, zaledwie nie z płaczem, coraz głośniej
Gustawie! mój Gustawie! okrutny Gustawie!
GUSTAW
otwiera oczy i patrząc przed siebie, odpowiada jakby pani Dobrójskiej
Tak, mościa dobrodziejko, ja się na wsi bawię.
RADOST
parskając śmiechem
I śmiać się muszę, kiedy łajać chciałem.
GUSTAW
zadziwiony, po krótkim milczeniu, wstając
RADOST
ironicznie
GUSTAW
z nieukontentowaniem
Spałem, spałem,
Nie ma co mówić.
RADOST
udając Gustawa
«Jak się dziś poprawię,
Zadziwisz się, stryjaszku» — Otóż się i dziwię,
660Żeś dobrze zasnął i chrapał szczęśliwie.
GUSTAW
z nieukontentowaniem
No, spałem, prawda; ale z drugiej strony,
Trudno kochanka uśpi huk moździerzy,
z udanym uczuciem
Łacno głos fletów, głos kobiet pieszczony.
RADOST
665O! o… głos fletów! Niby kto uwierzy!
Dla Boga, chłopcze! Boska na mnie plago!
Próżnoż
[45] cię ścigam prośbą i uwagą,
Spać przy kochance
[46], jakby już przy żonie?
GUSTAW
niekontent z siebie, odtrącając krzesło
670Hm! Diabeł nadał krzesło tak wygodne!
Tak mnie znienacka jakoś… rozmarzyło.
RADOST
I chce się żenić! — To zaloty modne!
Chcesz spać, no, to śpij, kiedy ci spać miło.
GUSTAW
Ale stryjaszku, to niechcący było.
RADOST
675A cóż, u diaska! miałżeś
[47] jeszcze może
Dobranoc wszystkim powiedzieć dokoła?
GUSTAW
No, no, stryjaszku, nie zachmurzaj czoła:
Wszystkim nieszczęściom zaraz kres położę.
RADOST
zatrzymując go
GUSTAW
680Wszystko chcę naprawić godnie.
RADOST
prosząc najpokorniej
Guciu, Guciuńciu, nie czyń mi zakały
[48],
Bądź też rozsądny, tydzień, tydzień mały!
GUSTAW
Będę, stryjaszku, będę… dwa tygodnie.
RADOST
GUSTAW
685Stryjaszku kochany!
Wart twego gniewu, wart jestem nagany,
Umiem czuć, cenić ojcowskie przestrogi,
Dzięki ci, dzięki, stryjaszku mój drogi.
Ściskają się.
RADOST
rozczulony
Guciu kochany!
690po krótkim milczeniu
Ale ja się boję,
Że ty dziękujesz i znów robisz swoje.
GUSTAW
Nie, teraz jestem, będę zakochany,
Z samym Albinem na wyścigi idę.
RADOST
wstrzymując go
695Ach, czekaj! Nową naprowadzisz biedę.
Za drwinki wezmą
[49] nagłość tej odmiany.
GUSTAW
Nie, westchnę tylko — raz na pół godziny.
Lecz patrzeć będę, tego mi nie zganią
Ale jak patrzeć! — Już wiem. — Wzrok jedyny!
700biorąc go pod rękę i ciszej
Jak niegdyś patrzał stryjaszek na panią…
RADOST
zatykając mu usta
Cicho, bądź cicho!
oglądając się
Ty, widzę, szalony…
GUSTAW
705
Że panna na mnie i okiem nie rzuci.
RADOST
Ach, mój Gustawku, wszak ty szukasz żony;
Chciałżebyś takiej, co ściga oczyma,
Jakby wołała: «Kto kogo przetrzyma»,
710Lub tej, co spojrzy i westchnie przed siebie,
Jakby szeptała: «Poszłabym za ciebie»?
GUSTAW
Nie — ja chcę, chociaż niby jestem trzpiotem…
RADOST
z westchnieniem
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
I gdybym nie czuł przymiotów Anieli,
Radost w niemym zachwyceniu wyciąga ręce ku niemu
Jużbyście mnie tu dotąd nie widzieli.
RADOST
ściskając go
Ach, jakiż anioł przemówił przez ciebie?
GUSTAW
720Prawda? — Rozsądnym umiem być w potrzebie?
RADOST
Ach, strasznie, strasznie, byle tylko trwale.
GUSTAW
Idę więc biegać, śpiewać…
RADOST
żałośnie, zatrzymując go
Gustaw przerywa mowę Radosta gwałtownym uściśnieniem, w którym mówi wiersz następujący.
GUSTAW
Sam się zadziwisz, jak się dziś poprawię!
Wytrąca niechcący tabakierkę z rąk Radosta, a wybiegając, wywraca krzesło — Radost, goniąc za tabakierką i raz na nią, raz na Gustawa patrząc, gdy zasłona spada:
RADOST
725Czekaj! Zmiłuj się! o Boże! Gustawie!
AKT II
SCENA I
P. Dobrójska, Radost.
PANI DOBRÓJSKA
Tak, tak, panie Radoście, podzielam twe żale.
Ale mnie się pan Gustaw nie podobał wcale!
Miłość własną, przeczącą, co drugim należy
[50]
Najtrudniej mi przychodzi przebaczyć młodzieży.
RADOST
730Tej wady Gustaw nie ma.
PANI DOBRÓJSKA
Ma tylko zalety,
A żadnej wady? — prawda?
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
735Roztargnienie, wesołość, pustota…
No, co mam obwijać — trzpiot!
PANI DOBRÓJSKA
Nie widzę w nim trzpiota.
RADOST
Ach, mościa dobrodziejko, któż to już zaprzeczy?
Ale ma serce dobre, głowę nie od rzeczy;
740To nie minie jak płochość, z czasem nie uleci,
To jest szczęścia rękojmią dla żony i dzieci.
PANI DOBRÓJSKA
Wszystko dobre w nim widzisz.
RADOST
Kocham go jak syna.
żałośnie
745Ale tylko ja jeden.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Biedny Gustawek! Wszyscy bij zabij na niego.
PANI DOBRÓJSKA
750A ten sen? jest trzpiotostwo? — nie: lekceważenie.
RADOST
Ach! wszakcim
[51] go obudził!
PANI DOBRÓJSKA
A to jak ocenię,
Gdy potem wleciał do nas, jakby jęty szałem?
Co robił? — Byłeś.
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
Lubię w młodym wesołość; i wesołość szczera,
Choć czasem w zbytek
[53] przejdzie, jednak wzgląd odbiera
[54].
Lecz udana już nie ma do tych względów prawa,
I taka dziś wzbudziła szaleństwa Gustawa.
RADOST
760Szaleństwa — był szalony — to nie ma gadania,
Lecz czasem i nieśmiałość do tego nas skłania:
Drży, stoi, a potem huż, jak ów koń z narowu
[55],
Co raz z miejsca, już nie zna ni płotu, ni rowu.
PANI DOBRÓJSKA
wstrzymując się od śmiechu
RADOST
sens kończąc
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
A, wybornie!
śmieje się
770O, biedny! biedny Gucio mały.
Trzech nie zliczy!
Śmieje się.
RADOST
zmieszany
No… prawda, że jest nadto śmiały.
żałośnie
Ale cóż ja mam robić?
PANI DOBRÓJSKA
775Wziąć go lepiej w kluby
[56].
Bo mówiąc między nami, ten Gustawek luby
Wyrabia ze stryjaszkiem, co mu się podoba.
RADOST
Oho, ho, ho! — I jedna nie przeminie doba,
Żeby mu paternoster
[57] nie wleciał do ucha.
PANI DOBRÓJSKA
780O, tak, wiem dobrze: waćpan zrzędzisz, on nie słucha.
RADOST
Ach, jak on mi dziękuje za każdą przestrogę.
Ale chcesz pani prawdy, ja nią służyć mogę:
Pani to dobrodziejka psujesz panny swoje.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Ja się boję.
Lecz tak jest.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
ironicznie
PANI DOBRÓJSKA
I pewnie.
Szkoda, żeś tu dziś nie był, jak płakały rzewnie.
RADOST
Ale chociaż ja zero, Gustaw pełen winy,
Jednak nic mi nie kryje.
PANI DOBRÓJSKA
795Cóż znaczą te miny?
Ściągasz
[58] je do Anieli, albo też do Klary?
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
800Dziecinne zamiary,
O których nie chcę wiedzieć, domyślam się ledwie.
Długo przy matce Klary bawiły obiedwie
[59],
Wiesz, jakie przed oczyma miały tam pożycie;
Przy tym kilka złych książek przeczytanych skrycie,
805Równie jak mego szwagra gorszące rozmowy
Wpoiły, nie w ich dusze, ale w młode głowy,
Ową nienawiść mężczyzn, którą ciągle puszą
[60].
FlirtNa cóż więc zbijać
[61] myśli, co się zmienić muszą?
RADOST
Zmienić się, zmienią, pewnie, lecz kłopot dla Gucia.
PANI DOBRÓJSKA
810Zresztą lepiej za mało niż za wiele czucia.
RADOST
z uczuciem całując ją w rękę
Ach, mościa dobrodziejko!
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
jak wprzódy
PANI DOBRÓJSKA
Odchodzi.
RADOST
SCENA II
Radost sam.
RADOST
Co ja pocznę z tym chłopcem! To rzecz niesłychana!
Żebym go mógł, u czarta, związać jak barana,
Przywieść gwałtem przed ołtarz, narzucić mu żonę,
Szczęście by dla obojga było zapewnione.
820Ale trzpiot w sprawie
[62] — piskorz w stawie — jeden diasek
[63]!
Tu go trzymasz, tu nié masz
[64] — w oczach pewny piasek.
SCENA III
Radost, Gustaw.
GUSTAW
A co, stryjaszku? — Wszak poprawa wielka?
RADOST
Gdybym nie widział, nie dałbym był wiary.
GUSTAW
Tylko coś trochę bruździ mi Anielka.
RADOST
825Już tak za pan brat! — Jakby z jednej pary?
GUSTAW
RADOST
do siebie
GUSTAW
RozkoszAle im rzadsze, tym większe rozkosze.
Niech mało mówi, a kocha bez miary,
830Bo coraz więcej za serce mnie chwyta.
RADOST
rozgniewany
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
ironicznie
GUSTAW
RADOST
ze wzrastającym gniewem
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
I jeszcze się pyta!
Zmiłuj się, powiedz, czyś duszy chciał ze mnie?
Czy tarantula pogryzła ci pięty,
Że kiedym mrugał i chrząkał daremnie,
845Ty w susach, skokach, na wszystko zawzięty,
Tłukłeś, łamałeś — nawet biedną suczkę…
GUSTAW
Cóż złego? — chciałem pokazać im sztuczkę.
RADOST
O, ty do sztuczek! Mistrz! Jakby spadł z nieba —
Lecz nie do takich, gdzie zgrabności trzeba.
850
Może rozśmieszyć, sobie tylko szkodzi;
Lecz kiedy głupstwem chce zabawić kogo,
Krzywdzi go wtenczas i złą idzie drogą.
GUSTAW
Prawda, stryjaszku, prawda co do joty;
855Co to za szczęście, że cię mam przy sobie,
Że zawsze radzisz w tak jasnym sposobie,
Bo nieraz głupstwo byłbym zrobić w stanie.
RADOST
wnosząc oczy ku niebu
GUSTAW
ściskając go
Dziękuję, mój stryjaszku złoty,
860
Za twoją radę, za twoje kazanie,
Wszystko już teraz, jak każesz, tak zrobię.
RADOST
prosząc
GUSTAW
Ej tam u kaduka!
Już w gardle stoi to wiejskie gdakanie!
RADOST
GUSTAW
Z miasta przybywszy, wiejskie bawić panie.
Wspomnij świat wielki: ho, ho! górne tony.
Mów o rolnictwie: — za cóż to nas trzyma?
870Czy nad młot, omłot, innej treści nié ma?
O literaturze: fiu! jaki uczony!
Żartuj: trzpiot z ciebie. Nie żartuj: rozumny.
Bądź wesół: szydzisz. Bądź smutny: pan dumny.
Dosyć, że na wsi nim będziesz poznany
875Mów i rób co chcesz, zawsześ wart nagany.
RADOST
Ale Aniela czy jej także warta?
GUSTAW
Cóż mam z nią mówić? — Mówiłem o łanach,
Łąkach, strumykach, owcach i baranach,
O czymże jeszcze mam mówić, u czarta?
RADOST
880Kiedy się gniewasz i sadzisz czartami…
Ale cóż w mieście?
GUSTAW
RADOST
Panna, niepanna, któż wgląda tak ściśle!
GUSTAW
Ach, mój stryjaszku, jakżeś się zestarzał.
885Gdy nie śmiem wyrzec, co z zapałem myślę,
Nim mnie powoli do celu przybliży;
Bo myśl jak woda; im ciaśniéj, tym wyżéj
[66].
RADOST
Argument jasny, porównanie piękne.
GUSTAW
890Z panną, sam powiedz, kiedy raz już jęknę:
«Kocham waćpannę», a ona odpowie:
«Kocham waćpana» — jużci po rozmowie.
RADOST
GUSTAW
RADOST
895Lecz z tobą końca i diabeł nie dojdzie.
Ale stój, czekaj! Zatrzymaj w pędzie!
Wiesz, jaki zamiar Anieli i Klary?
GUSTAW
RADOST
Żadna za mąż nie chce i nie pójdzie.
GUSTAW
z udanym przestrachem, odprowadzając go na stronę
900Jak to, stryjaszku? — A, to nie do wiary!
Chcą mężczyzn zgubić, trwać w panieńskiej cnocie?
Może tak wszystkie?
RADOST
głaszcząc go pod brodę
Odchodzi.
GUSTAW
sam po krótkim milczeniu
MiłośćTen wzrok oziębły, a miłosne oko,
905Westchnienie w piersiach zamknięte głęboko,
Czoło pochmurne, kiedy twarz się śmieje —
Na honor, lubię, kocham się, szaleję!
SCENA IV
Aniela, Klara, Gustaw.
Aniela wkrótce siada i haftuje — Gustaw do niej zawsze obraca mowę, znaczna różnica i nagły przechód w jego rozmowie: do Anieli z przymileniem, do Klary uszczypliwie albo z gardzącą obojętnością — Klara mówi szybko i z zapałem, często za Anielę — Aniela powoli i łagodnie, jak i w następujących scenach.
GUSTAW
Po długiej wojnie zawieszenie broni.
ANIELA
GUSTAW
KLARA
między nimi
GUSTAW
nie zważając na Klarę
KLARA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Być nie może.
Zróbmy zaczepno-odporne przymierze.
KLARA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
na stronie
GUSTAW
KLARA
na stronie
GUSTAW
KLARA
930Przysięga bez miary,
Kto żebrze wiary.
GUSTAW
nie patrząc na nią, obojętnie
I żebrak ubogi
Skarb znaleźć może.
KLARA
GUSTAW
jak pierwiej
935Odległość celu nadziei nie zmniejsza.
KLARA
GUSTAW
patrząc jej w oczy z flegmą
[67]
Lecz skromność trudniejsza.
KLARA
z zapałem
GUSTAW
Przeciw pani jestem zbrojny.
ANIELA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
ze wzrastającym zapałem
GUSTAW
obojętnie
945Bo jestem spokojny,
Nie jak mężczyźnie, lecz pannie przystoi.
KLARA
z zapałem
Chciałby mgłą zawsze okryć swoją duszę,
By mieć dwa światła i stać między dwiema.
GUSTAW
950Skąd o mężczyznach takie złe mniemanie?
KLARA
GUSTAW
ironicznie
Głębokie problema;
Nie mój to rozum rozwiązać go w stanie.
KLARA
Zwodzić i zdradzać wszak najmilsza sztuka?
955Każdy z niej chluby, w niej nagrody szuka:
Im więcej ofiar naliczy, nakłamie,
W tym chwalebniejsze uwieńczy się znamię
[68].
GUSTAW
KLARA
A, bardzo panu dziękuję.
960Lecz jeśli łaska, z jakiegoż powodu?
GUSTAW
z flegmą
Że z tak niewinną duszą, tak za młodu,
Już doświadczyłaś, co jest męska zdrada.
KLARA
Już doświadczyłam? I któż to powiada?
GUSTAW
Zdrowy choroby, bogacz nie zna nędzy,
965Tak równie zdrady, kto nie był zdradzany.
Z kilku zaś książek czytanych czym prędzéj
Rozsądek wzbrania ogólnej nagany.
ANIELA
Ależ i przykład zostaje w pamięci.
GUSTAW
O, przykład, przykład dobre i złe mieści,
970Ale najczęściej złem nas tylko nęci.
do Klary
Mszcząc zatem krzywdy całej płci niewieściéj,
Nadobna Klara poprzysięgła sobie
Nie uszczęśliwić żadnego z czcicieli.
KLARA
porywczo
GUSTAW
z flegmą
KLARA
jak wyżej
W tym sposobie
Pan Gustaw pewnie ze strony Anieli
Podobne śluby wkrótce nam ogłosi:
980Każdy się chętnie własną dzieli klęską.
GUSTAW
ukrywając urazę z uśmiechem
Hm! panna Klara walczy duszą męską,
I zapał, który jej rumieniec wznosi,
Czas amazonek
[70] przed oczy nam stawia.
KLARA
z zapałem
Zapał — jest zapał — ja wiem, co objawia…
985I powiem, powiem, sto razy powtórzę:
Iż moja dusza znieść mężczyzn nie może!
Nienawidzić ich moje przedsięwzięcie —
Dwakroć przysięgłam i dochowam święcie.
Odchodzi.
SCENA V
Aniela, Gustaw.
GUSTAW
jakby do Klary
Dochowam, tak, tak, będziemy widzieli.
990Nienawiść! wszystkim i święcie przyrzeka.
do Anieli
O, nie, tych myśli Aniela nie dzieli.
Bóg to karzący za ciężkie przewiny,
Nienawiść w sercu zaszczepił człowieka;
995A twoja dusza z jakiejże przyczyny
Mogłaby ściągnąć cząstkę takiej kary?
Że miłość istnie
[71], że może być szczera,
Dosyć w tym złego już na ciebie czeka.
1000Ach, niedowiarstwo są to ostre ciernie;
Z wolna je w bukiet doświadczenie zbiera,
By go starości w końcu oddać wiernie!
Lecz czysta ufność, to młodości kwiecie!
ANIELA
Co wcześniej, później, wiatr postrąca przecie.
GUSTAW
1005Tak, później trochę wietrzyk kwiat pozgania,
A owoc wzrośnie — koniec porównania.
zbliżając krzesło i siadając, po krótkim milczeniu
Nie zasłużyłem na nienawiść wcale,
Lecz na gniew bardzo.
ANIELA
bardzo obojętnie przez całą scenę, robotą zajęta
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
O, wiesz — lecz przebacz wspaniale
Temu, co szczerze własną płochość gani.
ANIELA
1015Czemuż z tym do mnie?
GUSTAW
Ach, jakież pytanie!
O czyjeż więcej mogę ja dbać zdanie?
Zbłądziłem.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
zawsze obojętnie
GUSTAW
zbliżając się
ANIELA
GUSTAW
całując w rękę
ANIELA
GUSTAW
W nowej więc odtąd postąpię kolei,
Ale tymczasem niech dobroć Anieli
Za gwiazdę szczęścia nadzieję udzieli.
ANIELA
GUSTAW
prosząc
ANIELA
GUSTAW
odsuwając się z krzesłem
To za ostro było;
po krótkim milczeniu
Jestże
[72] wiadomy zamiar mego stryja?
ANIELA
GUSTAW
I że temu matka pani sprzyja?
ANIELA
GUSTAW
I to wszystkim najdroższe życzenie
Piękna Aniela nie spełni?
ANIELA
GUSTAW
zrywając się
ANIELA
obojętnie
GUSTAW
ironicznie
ANIELA
GUSTAW
1045Aż miło.
przeszedłszy się, opiera się o poręcz krzesła, na którym siedział
Czy w rzeczy śluby?…
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
chodząc, z zapałem
Czemuż zgadnąć nié ma?
O, zgadnie, zgadnie, bardzo łatwo zgadnie,
1055Że wkrótce z trzaskiem, turkotem, łoskotem,
Jaki konkurent na dziedziniec wpadnie,
I com dziś nie mógł — on jutro otrzyma;
Wszakże tak będzie?
ANIELA
GUSTAW
przeszedłszy się — siada i łagodnie mówi
1060Jednak ja małą uwagę przełożę:
Nie chcesz — nie czyń więc nadziei wbrew zdania,
Ale porywczość niech mi jej nie wzbrania.
Ja o to proszę.
ANIELA
GUSTAW
zniecierpliwiony
1065Cóż nie rozumiem? Jak to nie rozumiem? —
Nie chcę rozumieć. —
ANIELA
GUSTAW
zrywa się i chodząc
«I to być może»? Ha, ha, ha! to śmiesznie!
Wszystko «być może», na honor, uciesznie!
1070Ja to się, o! ja podobać nie umiem,
Lecz jaki sąsiad, jaki Albin wtóry
[73],
Smętny kochanek, aspirant
[74] ponury,
Tysiącznych westchnień nagrodę odbierze.
po krótkim milczeniu, siadając uspokojony
1075Jestżem
[75] tak przykrym i Anieli także?
ANIELA
zawsze obojętnie, nie patrząc na niego
GUSTAW
przysuwając się z krzesłem
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
przysuwając się z krzesłem
ANIELA
wznosząc oczy na niego i zaraz spuszczając na robotę
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
z zapałem
Gniewaj się na mnie, ach, gniewaj się raczej.
ANIELA
GUSTAW
zrywa się i mówi do siebie
To nie do zniesienia,
1090
chodzi, potem staje przed nią
Czy to tak bawi, czy to tak przyjemnie,
Że cierpię tyle?
ANIELA
GUSTAW
Alboż nie wierzysz miłości ku tobie?
ANIELA
GUSTAW
siada
Żądaj dowodów ode mnie;
Powiedz, co czynić? W jakim bądź sposobie —
Wszystko wypełnię.
ANIELA
GUSTAW
chce się zerwać, ale się wstrzymuje i przytłumionym ogniem dalej mówi
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
zrywając się, ironicznie
Nie, nie mogą być rozkazy łaskawsze,
I przyjemniejszym udzielone zwrotem.
chodząc
Kochać i milczeć — przednio! wyśmienicie!
1110Milczeć i kochać! — I tak całe życie!
po krótkim milczeniu, stając przed nią
Skądże wstręt taki? skąd wstrętu przyczyna?
Może go zmniejszę, jeśli moja wina,
Ale ją wyjaw, niechże ją wiem
[76] przecie.
ANIELA
1115Ja wstrętu nie mam do nikogo w świecie.
GUSTAW
Trudna jest miłość zaraz w pierwszej dobie,
Ale nienawiść niepodobna prawie;
Ja dziś jej celem smutną próbę robię
I nowy przykład oczom twoim stawię.
ANIELA
1120Puśćmy w niepamięć ten przedmiot niemiły.
GUSTAW
Łatwo ci kazać, mnie spełnić nad siły.
ze wzrastającym zapałem
Słuchaj Anielo, słuchaj tego głosu,
Co ufnie zwierza całą przyszłość losu:
1125Aniela wstaje
Z otwartą duszą, jak przed bóstwem stoję,
W twym ręku szczęście i nieszczęście moje;
Wznieś je na szali, ale wznoś pomału…
zatrzymując odchodzącą
1130Słuchaj, nie żądam mych uczuć podziału
[77],
Prośba nie zjedna, co jest serca darem,
Lecz nie gardź moim, mnie chlubnym zamiarem,
A wszelkich starań, wszelkich sił dołożę,
Których być zdolną szczera miłość może,
1135Abym to zyskał, czego dziś nie mogę;
Lecz wskaż, Anielo, wskaż zbawienną drogę!..
zatrzymując ją
Jak to? Bez słowa odchodzisz ode mnie?
zatrzymując i z zapałem
1140
Tej więc, do której zawsze nadaremnie
Każdy w nieszczęściu słuszne prawo rości,
klękając
Patrz, u nóg twoich błagam twej… litości!
Aniela odchodzi w prawe drzwi w głębi, Gustaw zostaje w tym położeniu, obrócony ku parterowi kiwa głową, jakby mówił: „proszę ja kogo!” — wstaje za pierwszem słowem Klary.
SCENA VI
Gustaw, Klara z lewych drzwi.
KLARA
A to co znaczy? Czy dziękczynne modły?
1145Czy też pokuta za śmiałe nadzieje?
GUSTAW
Bystre domysły tym razem zawiodły:
Sprzykrzyło mi się ciągle chodzić, siedzieć,
I kląkłem.
KLARA
Nie, nie, ja wiem, co się dzieje
1150I będę mogła dokładnie powiedzieć.
Melancholicznych wejrzeń nie widziano.
Sentymentalnych westchnień nie zważano,
Do nóg — miłość lub śmierć! — Lecz wypadało
1155Mieć w ręku szpadę, sztylet, nóż stołowy,
Albo nareszcie mordercze nożyczki!
śmieje się
I cóż? stoimy — bez czucia, bez mowy?
Jak to, i wszystko od pierwszej potyczki?
1160Ach, to zwycięstwo tak łatwe prawdziwie,
Że się nie cieszę, lecz łatwości dziwię.
GUSTAW
Kołczan już próżny, zatem żart na stronę,
Ach! panno Klaro, widzisz mnie w rozpaczy!
KLARA
O, znajdę jeszcze pocisk na obronę.
1165Ale bez żartu, cóż ta zmiana znaczy?
Jestże to może snu rannego skutek
Albo dowcipu nagłe przesilenie?
GUSTAW
Nadto głęboki czuję w sercu smutek,
Nadto bezstronnie moje błędy cenię,
1170Abym mógł zwracać dowcipne pociski.
Cel moich życzeń, któregom był bliski,
Teraz, niestety, prawie z oczu tracę,
A najboleśniej to rozdrażnia duszę,
Że własną winę własnym szczęściem płacę,
1175I że zbyt słusznie, jeszcze przyznać muszę.
Zatem czy zganisz lekkomyślność moją,
Z którąm
[78] nadziei zaufał bez miary;
Czy nazwiesz głupstwem, co przez płochość broję.
Czy brak grzeczności uznasz godnym kary,
1180Jak chcesz mnie skarcisz, w jakim bądź sposobie,
Zawsze mniej powiesz, niźli ja sam sobie!
KLARA
z udaną pokorą
Nadto przed chwilą doznałam, niestety!
Bym teraz śmiała sprzeczać się zuchwale.
1185Zwłaszcza gdzie skromnie na rozsądku szalę
Męska wspaniałość własne błędy składa,
Tam mnie powtarzać lub milczeć wypada.
Lecz szczera skrucha i te chlubne żale
Z jakiejże wielkiej pochodzą przewiny?
GUSTAW
1190Ach, panno Klaro, poznałem Anielę.
KLARA
Dotąd rozpaczy nie widzę przyczyny.
GUSTAW
Poznawszy, widzę, jak błądziłem wiele.
KLARA
domyślając się
Aha! pan Gustaw zapewne ją kocha?
GUSTAW
Ubóstwia, powiedz, a powiesz za mało.
KLARA
z zastanowieniem
1195Hm! nie jestże
[79] to skłonność płocha?
GUSTAW
Miłość najczystsza, jaką niebo dało!
KLARA
Ależ ta miłość, będzież
[80] ona stała?
GUSTAW
Z życiem trwać będzie, z życiem tylko zgaśnie.
KLARA
I pewnie wierzyć Anielka nie chciała?
GUSTAW
1200
PodstępNie chce i słuchać — stąd to rozpacz właśnie.
KLARA
po krótkim milczeniu
To źle — ale mnie słuchałaby może?
GUSTAW
Co miłość nie śmie, to przyjaźń określi.
KLARA
Gdy jej poprawę i ten żal przełożę…
GUSTAW
Ach, panno Klaro, zgadłaś moje myśli.
KLARA
1205Powiem jej, jakim pan Gustaw był wprzódy.
GUSTAW
Mocnych farb użyj, nie szczędź mi nagany.
KLARA
Że był wesoły, jak to zwykle młody…
GUSTAW
sens kończąc
Trzpiot, lekkomyślny, płochy, roztrzepany…
KLARA
sens kończąc i jeszcze prędzej
Próżny, zły, dumny, zakochany w sobie…
GUSTAW
reflektuje
1210To trochę nadto — to będzie za wiele.
KLARA
mimo siebie w coraz większy zapał wpadając
Że wiejskie dziecię widział w jej osobie…
GUSTAW
jak wprzódy
KLARA
Że mniemał w swej dumie,
Iż grzeczność na wsi godna pośmiewiska…
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
Hola! to nadto; obraz zakazany!
KLARA
z zapału nagle w łagodność przechodząc z uśmiechem
Mocnych farb biorę, nie szczędzę nagany. —
Ale jej powiem zaraz z drugiej strony:
1220Że się poprawił, kto się uznał w błędzie,
Że miłość szczera, którą uniesiony,
Im wolniej wzrosła, tym wytrwalszą będzie;
Że jeśli jeszcze nie jest jej wzajemną,
Winna przynajmniej wynagradzać wiarą.
GUSTAW
1225Ach, tak, tak wszystko, moja panno Klaro!
Czytasz w mym sercu, myślisz razem ze mną.
KLARA
parskając śmiechem
Ha, ha, ha! dłużej wytrzymać nie mogę!
Ha, ha, ha! moja panno Klaro! Moja!
Ha, ha, ha! przednio! Znalazłam więc drogę,
1230Oręż wypada, pęka twarda zbroja. —
serio
I czegoż męska przebiegłość zastrasza?
Niech straszy raczej własna słabość nasza,
1235stosując do Gustawa
Że do zwalczenia nietrudny mężczyzna.
Ufaj mu szczerze, a w postaci męża
Ujrzysz zwinnego, zjadliwego węża.
Uprzyj się woli, chciej mieć własne zdanie —
1240Lwem rozdrażnionym, tygrysem się stanie.
Ale znaleź
[81] wtór do jego piosneczki,
Jak zwyciężona wychodź z każdej sprzeczki;
W jego rozumu kręć się zawsze kole,
A na jedwabiu wywiedziesz go w pole —
1245Jeśli się mylę, to próbka dzisiejsza
Mego mniemania zupełnie nie zmniejsza.
Co wyraziwszy szeroko i długo,
z niskim ukłonem
Mam honor zostać uniżoną sługą!
Odchodzi we drzwi prawe boczne.
SCENA VII
Gustaw sam.
Od czasu, jak Klara się roześmiała, stał jak wryty, teraz po krótkim milczeniu
GUSTAW
1250Hm, hm, hm! czy tak, tak? — Że kocham szczerze,
Idę otwarcie, otwartości wierzę,
Takżem
[82] spadł nisko? — Hola, jaszczureczko!
Ostry rozumek, ostre twe słóweczko,
Ale mnie w parę z Albinem nie poda.
1255Uczysz mnie zwodzić? Chcesz wybiegów? — zgoda.
chodzi zamyślony; po krótkim milczeniu
Aniela dobra, ale uprzedzona —
Co ufność nie chce, niech dobroć dokona.
Romans ułożę — jej zrobię zwierzenie —
1260Na czas kochankę w przyjaciółkę zmienię,
Zyszczę
[83] jej litość i wezmę obrony.
po krótkim milczeniu
Łączy dwa serca sekret podzielony —
Tak wzbudzę czucie miłości obrazem,
1265
Zwrócę ku sobie i ustalę razem
[84]. —
Chodzi w głębokim zamyśleniu — scena niema, w której widać, że roztrząsa plan jakiś — siada, zrywa się, chodzi, staje — nareszcie stojąc czas jakiś w miejscu zamyślony, z nadzwyczajną szybkością daje bieg jakby dotąd zatrzymanym słowom, ledwie ujrzał Albina — który, zdziwiony, czas jakiś zostaje we drzwiach, dopiero później zbliża się powoli.
SCENA VIII
Gustaw, Albin.
GUSTAW
Otóż to, to jest przyczyna,
To powód wszystkiego złego!
Chodzi, łazi cień Albina,
Płacze diabli wiedzą czego!
1270Pięćdziesiąt lat jęczy, szlocha.
Teraz każda myśleć będzie,
Że to tak się miłość przędzie,
Niby wiekiem życie człeka,
Aby wzdychać mógł pół wieka!
1275Już łzy lejąc w dzień i w nocy,
Sam się zmienisz we fontannę,
A tymczasem bez pomocy
Ja mam znosić twoją pannę?
Nie kochaj ją tak poddanie,
1280A wzajemną ci się stanie;
Nie daj władać, rządzić sobą,
A rząd tobie sama przyzna;
Nie nudź płaczem i żałobą,
A zwyciężysz jak mężczyzna.
1285Inaczej myślą wariaci. —
Bądź zdrów!
odchodząc, ciszej
Niech cię wszyscy kaci…
wracając
1290Gdzie poszła?
ALBIN
GUSTAW
wzruszając ramionami
Odchodzi za Anielą.
ALBIN
sam
I jemu teraz szkodzę — w srogim gniewie,
Gdzież mam wylać łzy moje, gdzie podziać westchnienie?
1295Pałam lat dwa, lat dziesięć — jeszcze się nie zmienię.
Niechaj tylko na chwilę, na cząsteczkę chwili,
Klara, patrząc się na mnie, choć trochę zakwili.
SCENA IX
Albin, Klara.
ALBIN
Nigdyż, Klaro, nie przyjdzie chwila wypłakana,
Kiedy balsam otrzyma sroga serca rana?
KLARA
1300Otrzymać może, ale nie ode mnie.
ALBIN
KLARA
ALBIN
KLARA
ALBIN
KLARA
ALBIN
KLARA
ALBIN
Obym mógł przestać kochać!
KLARA
kłębek upada; Albin goni i podnosi.
1310
Żeby raz jeden wypadł kłębek z dłoni,
A waćpan za nim nie byłeś w pogoni;
Żeby raz chustka padła ze stolika,
A waćpan za nią nie leżał na ziemi;
1315Żebym raz chciała nożyczek, nożyka,
Waćpan nie szukał, nie latał za niemi;
Żebym raz mogła jeden kichnąć skrycie,
Nie słysząc wróżby na stoletnie
[85] życie!
Nie, to prawdziwie już nie do zniesienia!
ALBIN
1320Jeśli pragnę uprzedzać wszystkie twe życzenia,
Jeślibym całe życie chciał poświęcić tobie,
Przypisz to mej miłości i swojej osobie.
Ale żem nie mógł zmiękczyć serce nazbyt harde,
Powiedz, Klaro, czym
[86] przeto zasłużył na wzgardę?
KLARA
1325Nie, na wzgardę nie, ja tego nie mówię.
ALBIN
Ach, jeżeli nie wzgarda, jakże się to zowie?
KLARA
Przykre mi często są jego cierpienia.
Że szczere, wierzę, lecz to nic nie zmienia.
Na głos mężczyzny Klara ucha nié ma,
1330Nienawiść wszystkim przyrzekła, dotrzyma.
ALBIN
Ach, a w tej nienawiści moja część niemała.
KLARA
ALBIN
Ach, Klaro, gdybyś pojąć chciała,
Co się na twe wejrzenie w mojej duszy dzieje,
1335Pewnie byś serca mego ziściła nadzieje.
KLARA
ALBIN
KLARA
ALBIN
Okrutna! Tym słowem śmierć…
KLARA
śmiejąc się
1340Ach, śmierć, śmierć przynoszę!
ALBIN
Wkrótce tej nowej chluby świat ci pozazdrości.
KLARA
Żaden mężczyzna dotąd nie umarł z miłości.
ALBIN
Bo żaden nie mógł, ale niejeden chciał szczerze.
KLARA
Chęć więc za skutek trzeba wziąć w tej mierze.
1345Obchodząc zatem śmierć pana Albina,
Moja żałoba od dziś się zaczyna.
ALBIN
Ach, dobrześ, widzę, radził, szczęśliwy Gustawie!
KLARA
ironicznie
Cóż radca stanu poradził łaskawie?
ALBIN
Albin powoli, Klara mówi prędko.
Nie kochaj, rzekł, tak czule, a będziesz kochany.
KLARA
1350Nie kochaj! Proszę, już mu na zawadzie,
Że ktoś jest wierny i w tym szczęście kładzie;
Już go to korci, już by chciał odmiany.
ALBIN
Dwa lata wzdychasz, płaczesz, a sam nie wiesz czego.
KLARA
A sam, sam nie wiesz!… słyszał kto co podobnego?
ALBIN
1355Każda już zechce zadać tak długą pokutę. —
KLARA
A on chce dobę, godzinę, minutę?
ALBIN
Nie daj jej sobą rządzić…
KLARA
Nie daj rządzić! brawo!
Nie daj! no proszę, to mi piękne prawo!
ALBIN
1360A ty nią rządzić będziesz…
KLARA
Co, co? Będziesz rządzić?
A zaraz rządzić, zaraz rządzić chcecie;
Jakże tu ma być porządek na świecie?
Jak? — Kiedy jeden stu nauczy błądzić,
1365A pierwsze słowo: «Nie daj sobą rządzić»!
ALBIN
Jednak słuchać go nie chcę — co każesz, to zrobię.
KLARA
do siebie
ALBIN
zbliżając się czule
KLARA
Albin ukłoniwszy się, wzdycha ciężko i odchodzi.
KLARA
sama
1370Gadaj — gada, milcz — milczy, idź — idzie, stój — stoi;
A niechże się sprzeciwi, niech się Boga boi!
Bo ta uległość mimo woli, zdania,
I nienawidzić, i kochać go wzbrania.
AKT III
SCENA I
Aniela, Gustaw.
GUSTAW
wchodząc za Anielą ze drzwi prawych
Anielo! jedno, już ostatnie słowo.
ANIELA
1375Ach, tym ostatnim dzisiaj końca nie ma.
Lecz, by ich nadal nie wszczynać na nowo,
Chcę raz ostatni teraz wyznać szczerze:
Że kiedykolwiek, i każdy w tej mierze,
Taką odpowiedź niemylnie otrzyma,
1380Jaką pan Gustaw dziś ode mnie bierze.
Przedsięwzięciu więc, nie swojej osobie
Przypisać całą nieprzyjemność proszę.
Lecz gdy działając w otwartym sposobie,
Niejaką może osłodę przynoszę,
1385Chcę się spodziewać, że moje wyznanie
Ściśle tajemnym dla wszystkich zostanie,
Ponieważ czynię wbrew rozkazu matki,
Która rozumie, że choć znaczne siatki,
Jednak usidlić kiedyś z czasem mogą.
1390Słowem, mój zamiar zakazała głosić,
Muszę cierpliwie oświadczenie znosić,
Muszę wprzód poznać, nim odprawię kogo.
GUSTAW
Równie więc prostą i ja pójdę drogą!
I ja pomimo Radosta rozkazu,
1395Serce ci moje odsłonię do razu:
Kocham…
ANIELA
Ach, jużem tylekroć słyszała!…
GUSTAW
Ależ mi pozwól: — nie ciebie, Anielo.
po krótkim milczeniu
1400Gdy nas chęci przeciwne nie dzielą,
W tobie nadzieja teraz moja cała.
Dziwisz się? — wierzę — lecz tak jest w istocie.
Stryj, który ojca zastąpił sierocie,
Który mym losem od kolebki prawie
1405Ciągle się dotąd zajmował łaskawie,
Żądał na koniec nagrody ode mnie,
Lecz jakiej, przebóg! — Prośby, łzy, błagania,
Co tylko serce do litości skłania,
Wszystkiegom użył, wszystko nadaremnie;
1410I w końcu przyrzec stryjowi musiałem,
Wszelkim staraniem zyskać rękę twoję.
Lecz kiedy dzisiaj z upornym zapałem
Miłość głosiły drżące usta moje,
Ach, mamże
[87] wyznać, czy ciebie nie wzruszy,
1415Bałem się skrycie i truchlałem w duszy.
ANIELA
GUSTAW
Ach, tak jest, niestety!
I wdzięki twoje, i twoje zalety,
Których odkrywam krocie w każdej dobie,
1420Których nie widzieć wolno tylko tobie,
Co jak powabem, tak szczęściem być mogą,
Mnie, mnie jednego napełniały trwogą.
Zyskać twój uśmiech, przyjazne wejrzenie,
Obudzić w sercu najpierwsze westchnienie,
1425Nie chlubą, szczęściem — niebem nazwać muszę,
Jednak trwożyło nie moją już duszę.
ANIELA
Miłość to zatem ku innej osobie?
GUSTAW
A cóżby mogło bronić przeciw tobie?
Kochałem wtedy, kiedym ciebie poznał!
1430Stąd to dwuznaczne me postępowanie
Podpadło waszej tajemnej naganie.
Czułem jej słuszność i boleśniem doznał,
Że choć bez winy, jestem jednak winny!
Lecz sama powiedz, byłże
[88] środek inny?
ANIELA
1435Ja tylko śmiało to powiedzieć mogę,
Że w tym zamęcie jedną widzę drogę:
Wyznać stryjowi…
GUSTAW
Ach, ileż to razy
Do nóg rzucony i ze łzami w oku,
1440Wszystko wyznając, błagałem wyroku!
ANIELA
GUSTAW
Powtarza rozkazy:
Ty masz, niestety, zostać moją żoną.
Którą mniej zamiar, więcej wstręt
[89] oddala,
1445A zaś kochankę sercem poślubioną
Nawet przed sobą wspomnieć nie dozwala.
ANIELA
GUSTAW
Długiej trzeba by rozprawy,
Lecz krotko mówiąc, dla odwiecznej sprawy
1450I pojedynku co ze sobą mieli
Mój stryj i ojciec Anieli.
ANIELA
GUSTAW
Imię stosowne jedno macie obie,
Którego odgłos, bijąc w serce moje,
1455Budzi swym wdziękiem lube niepokoje.
Stąd jakiś pociąg zaraz w pierwszej dobie,
Jakby ku siostrze, uczułem ku tobie.
ANIELA
GUSTAW
1460
A męki moim tylko były działem!
Ale czuć zawsze, że każde szarpnięcie
Echem bolesnym powtarza się skrycie
W drugiej istocie, droższej nam nad życie,
To wszelkich cierpień przechodzi pojęcie!
1465To przeciw sobie zwraca własną rękę,
By zgasić czucie i wzajemną mękę!
ANIELA
przestraszona prawie aż do płaczu
Panie Gustawie!… co to jest… o Boże!
Zabić się, zabić!… to bardzo nieładnie,
To grzech, wielki grzech; kto w niego popadnie,
1470Na tamtym świecie wiecznie cierpieć może.
GUSTAW
szybka rozmowa
ANIELA
z pośpiechem
Będę, będę, lecz czy mogę?
GUSTAW
ANIELA
jak wyżej
O śmierci nie będę słyszała?
GUSTAW
ANIELA
Ja się jeszcze dotąd trzęsę cała.
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Ja ci wskażę drogę:
1480Wstaw się do matki…
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
1485Będę prosić, błagać, płakać rzewnie,
Aż mi przyrzeknie pomagać w tej sprawie.
Lecz nie rozpaczaj, mój panie Gustawie.
GUSTAW
W twoim więc ręku szczęście, życie moje.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
Ach będzie, będzie, tego się nie boję.
Lecz koniec końców, cóż potrafi ona?
GUSTAW
ANIELA
radośnie
Prawda! Wyśmienicie!
1495Biegnę bez zwłoki, tu idzie o życie.
GUSTAW
Przebóg! Nie teraz — miałaby przyczynę
Oskarżać stryja o zbyt wielką winę,
Że twą spokojność, nawet przyszłość całą,
Chcąc mnie powierzyć, narażał zbyt śmiało.
1500To by ich przyjaźń niemylnie zerwało,
A ja nieszczęsny, cel gniewu stron obu,
Cóż bym mógł zrobić, jak wstąpić do grobu!
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Zostańmy zatem tak jak do tej chwili:
Ja niby zawsze zakochany w tobie,
Ty na tę miłość patrząc obojętnie!
A później, gdy nas już będą naglili,
1510Głośne, wyraźne oświadczenie zrobię.
Ty mi odmówisz w podobnym sposobie;
Tym zwrotem twoją matkę to nie zdziwi,
A mój stryjaszek choć się nieco skrzywi,
Brak posłuszeństwa zarzucać nie będzie.
1515Wtedy dopiero wzywam twej obrony,
Przebłagasz matkę, oświecisz w tym względzie.
ANIELA
GUSTAW
całuje w rękę
ANIELA
Będę się cieszyć, jak się nasz plan ziści.
GUSTAW
1520Pamiętaj zawsze, postępując śmiele,
Ile ci ufam, jak zwierzyłem wiele;
Jeśli opuścisz w tej smutnej potrzebie,
Ja w świecie nie mam nikogo prócz ciebie.
W tobie jedyna opieka, obrona.
1525Bez ciebie szczęścia nadzieja stracona.
O, niech z twej ręki Anielę otrzymam,
A dosyć czucia, dosyć życia nié mam,
Bym mógł odwdzięczyć dobro mi nadane,
Com go niegodny, lecz godnym się stanę.
Całuje ją w rękę z uczuciem — przy ostatnim wierszu wszedłszy, Radost, niewidziany, daje brawo, klaszcząc w ręce.
SCENA II
Aniela, Gustaw, Radost.
ANIELA
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
rzucając się na kolana przed Radostem
RADOST
cofając się zadziwiony
GUSTAW
posuwając się za nim, cicho
1535Kiedyś już słyszał, łajże mnie, a żwawo.
RADOST
GUSTAW
cicho
Gniewaj się.
głośno
Lituj się rozpaczy!
1540
w tył się skłaniając, jakby odtrącony
Niech mnie twa ręka srodze nie odpycha!
cicho
A gniewajże się, stryjaszku, do licha!
RADOST
GUSTAW
cicho
RADOST
GUSTAW
cicho
Dobrze.
głośno
Już się stało!
RADOST
GUSTAW
głośno
Wszystko jej wyznałem,
cicho
A nuże teraz! Z największym zapałem.
RADOST
GUSTAW
cicho
RADOST
GUSTAW
głośno, tragicznie
Stryju mój, stryju! Chcesz mnie widzieć w grobie.
RADOST
rozgniewany
Dosyć tych żartów, dosyć już, mój panie;
Rób sobie, co chcesz, niech się co chce stanie,
1560Ja szalonemu nie chcę szukać żony.
odchodząc
A to waryjat
[91], wyraźnie szalony!
SCENA III
Aniela, Gustaw.
ANIELA
niespokojnie
GUSTAW
do siebie
ANIELA
1565Nie dał się zmiękczyć.
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Więc bez potrzeby ta utarczka cała,
I w najmniej dobrej wyprawiona porze,
Bo że nie słyszał, jestem pewny prawie,
1575Lecz o co idzie, łatwo teraz zgadnie.
ANIELA
Wszystko zerwane niewczesnym zapałem.
GUSTAW
Tak mnie znienacka i tak podszedł zdradnie
[92]!
ANIELA
chodząc niespokojnie
Cóż ja nieszczęsna pomogę w tej sprawie!
GUSTAW
na stronie
Mojego planu powierzyć nie chciałem.
ANIELA
jak wyżej
1580Jakże też można w porywczym zapędzie
Zniszczyć od razu, cośmy przedsięwzięli!
Biedna Aniela ileż cierpieć będzie!
GUSTAW
biorąc ją za rękę
Jakże nie kochać tej lubej Anieli?
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
W tym moje życzenie.
Sama więc widzisz: w tobie, tylko w tobie
Pomoc mam jedną, a wszystkie nadzieje.
ANIELA
1590Cóż ja pomogę i cóż ja odmienię?
Radost, tak dobry, dziś zemstą goreje.
GUSTAW
Jeśli nie słyszał, wszystko ja naprawię.
ANIELA
Nie trać więc czasu, idź, panie Gustawie.
GUSTAW
Ty zaś unikaj wszelkiej z nim rozmowy.
1595Ale się staraj, abyśmy po chwili,
Dla dalszej jeszcze w tym względzie umowy,
Znowu sam na sam tu ze sobą byli.
biorąc za rękę
I obyś zawsze, ciągle pamiętała,
1600Że w twoim ręku moja przyszłość cała,
A nawet więcej: i szczęście Anieli,
Z którą już w świecie nic mnie nie rozdzieli.
Całuje ją kilka razy w rękę, idzie ku drzwiom swojego pokoju, a obejrzawszy się, w inne drzwi odchodzi.
SCENA IV
Aniela sama.
Chodzi zamyślona, potem siada, opierając głowę na ręku.
ANIELA
MiłośćDziwnie — i dziwnie! Brzmią mi jeszcze uszy
Słowami, dotąd nieznanymi duszy.
1605Jak on ją kocha! I pewnie nie zwodzi:
Wszystko, co powie, wzrok jasny dowodzi.
On z nią szczęśliwy, ona z nim szczęśliwa,
I na czymże im, na czym jeszcze zbywa
[93]?
Jednego słowa do szczęścia im trzeba,
1610A do jakiego, do jakiego nieba!
Ufają sobie, kochają się szczerze;
Jestżem
[94] szczęśliwa, że w miłość nie wierzę?
Jednak ta miłość jest, trwa dowiedziona…
O Boże, serca nie czuję śród łona.
SCENA V
Aniela, Klara.
KLARA
1615Czegóż tak dumasz? Piszesz dzieło może?
ANIELA
Ach, Klaro, Klaro, żebyś ty wiedziała!…
Lecz twoja przyjaźń zdradzić nas nie może,
Wszystko ci powiem — krótko więc — rzecz cała:
Gustaw już nie mnie, lecz kocha Anielę.
KLARA
ANIELA
Anielę; ale Radost broni;
To wielki sekret, nie wydaj, dla Boga.
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
Ta zawziętość, nienawiść zbyt sroga.
KLARA
ze wzrastającą niecierpliwością
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
Nie dręcz się obawą daremną;
KLARA
To źle, mężczyzna powinien chcieć zawsze,
1635Ażeby poznał, jak kobiety gardzą,
Zwłaszcza ten Gustaw, co to uczy rządzić.
ANIELA
KLARA
ironicznie
ANIELA
KLARA
1640Wzbudził więc, widzę, uczucia łaskawsze.
ANIELA
Ja wszystkich mężczyzn nienawidzę bardzo,
Ależ on swój los w moje ręce składa:
Bronić go muszę.
KLARA
ANIELA
1645Rada nie rada, zdradzić go nie mogę.
KLARA
Zdradź go, zdradź, moja duszko! Zdradź sułtana.
ANIELA
KLARA
ANIELA
A taż Aniela tak szczerze kochana?
KLARA
ANIELA
KLARA
ciekawie
ANIELA
KLARA
ANIELA
1655Ona tak dobra, i jej wszystko zwierzę.
Jej tylko jeszcze, a więcej nikomu.
KLARA
Moja Anielko, niech cię Pan Bóg strzeże,
Byś z męskich sideł nie poniosła sromu
[96];
Ja twą nienawiść już słabnącą widzę.
ANIELA
1660O, jak cię kocham, ja ich nienawidzę.
RADOST
wchodząc, do odchodzących
Panno Anielo!
Aniela chwyta za rękę Klarę i pociągając z sobą, prędko wybiega we drzwi prawe boczne
Ależ… panno… proszę…
wracając
1665Hm, hm! spłoszone — coś tu znać Gustawa
Gotów bym przysiąc, że to jego sprawa.
Oj Guciu, Guciu! Kiedyś ja przepłoszę!
Gustaw wchodzi jednymi, w głębi będącymi drzwiami, a zobaczywszy Radosta, nucąc, w drugie odchodzi.
RADOST
goniąc za nim
Wybiega za drzwi.
SCENA VI
Radost, Gustaw.
RADOST
prowadząc Gustawa
Chodź, chodź, mam cię ptaszku.
1670patrząc mu w oczy, po krótkim milczeniu
Co to znaczyło to: «przebacz, stryjaszku»?
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
1675Co to znaczy:
Ot tak?
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
1680To nic nie było:
«Przebacz, stryjaszku, zlituj się rozpaczy»?
GUSTAW
szybko
Ach, to rzecz jasna: w miłości niemiło,
Kiedy się czasem (bo któż to zaprzeczy?)
Kłótnia lub sprzeczka, albo z innej rzeczy,
1685W potęgę czucia moc niby mająca,
Sama od siebie walczy lub portąca,
Stąd koniec końców, kres wszystkich igraszek —
No, to rzecz jasna — rozumie stryjaszek?
Chce odejść.
RADOST
zatrzymując go
Ale czekaj no — ja nic nie rozumiem.
GUSTAW
1690A ja wyraźniej powiedzieć nie umiem.
RADOST
Czegożeś klęczał jakby do pacierzy?
GUSTAW
z udanym zapałem chodząc
To mi stryjaszek nie wierzy? Nie wierzy?
Kiedy tak — dobrze — dobrze — wiem, co zrobię —
Każę zajechać i pojadę sobie.
1695Janie! hej!
RADOST
chodząc za nim i głaszcząc po ramieniu
No, no, Guciu, Guciuniu mój!
GUSTAW
zawsze chodząc w udanym gniewie
RADOST
jak wyżej
Już, już, już stój no, stój.
GUSTAW
Ja się tłumaczę dobrze, jasno, szczerze.
RADOST
1700Już, już rozumiem, już wszystkiemu wierzę,
do siebie
A to saletra
[97]! Skra, ogień, płomienie!
GUSTAW
rzucając mu się na szyję
RADOST
ściskając go
Ach, Guciu mój luby,
1705płaczliwie
Nie słuchasz rady.
GUSTAW
I słucham, i cenię
A co wykonam, godne będzie chluby.
RADOST
GUSTAW
1710Ach, Klara, ta Klara,
To jest prawdziwie boska na mnie kara.
Wszędzie jej pełno, we wszystkim zawadzi:
Przy tym zawzięte, jak kogucik młody,
Kikiki zawsze,
1715pokazując
a tak w górę sadzi!
I wiesz, stryjaszku, dla powszechnej zgody,
Wiesz co?
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
wzruszając ramionami
1725Dlatego ja, stary?…
Bruździć nie będzie, nie bruźdź ty z twej strony.
Na cóż Albina przez jakieś namowy
Chcesz jej zbuntować?
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
W Anieli jak kot zakochany.
RADOST
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
1735Tak, tak ją kocha, ledwie że nie skona;
Nie ma gadania, to rzecz dowiedziona.
RADOST
GUSTAW
O, nie wszystko złoto,
Co się nam świeci — o, to sztuczka płocha:
1740Jednej przysięga, a w drugiej się kocha.
RADOST
Ale z Anielą jakże idzie tobie?
GUSTAW
po długim milczeniu — zakładając ręce
RADOST
zdziwiony
GUSTAW
RADOST
Ale skąd o tym w tej dobie
[98]?
GUSTAW
po krótkim milczeniu
Magnetyzm, mówią, jest to wolna władza,
Co z ciała w ciało zdrój życia wprowadza.
Jeżeli zatem mam zarodne siły,
1750Ogień swój własny w obce przelać żyły,
Dlaczegóż miałbym w pięknej, młodej duszy,
Czystej jak śnieżek, co świeżo przyprószy,
Przez silną wolę, pałające tętna,
Własnego czucia nie wycisnąć piętna?
RADOST
1755Jeśli rozumiem, niech mnie piorun trzaśnie!
GUSTAW
Kocham i będę kochany; to jaśnie
[99]?
RADOST
Jaśnie, wyraźnie, lecz trochę za śmiało.
GUSTAW
Śmiałość przed szczęściem, jak szczęście przed chwałą!
RADOST
Będziesz kochany, ale nie bądź trzpiotem.
GUSTAW
1760O, mój stryjaszku! Tobie myśleć o tem.
RADOST
Ach, czyż nie myślę i nie smażę głowy?
GUSTAW
Ja też ci zawsze dziękować gotowy.
RADOST
Dziękuj, kiedy chcesz, lecz się popraw razem.
GUSTAW
Co się już stało za twoim rozkazem.
1765I dobrze skończyć mam wszelką nadzieję,
Byleś nie zważał, co się z nami dzieje;
W zgodzie czy kłótni, we wrzawie czy ciszy,
Niech oko drzemie, a ucho nie słyszy.
RADOST
GUSTAW
1770Co będzie?
ściskając go
Wesele.
Wybiega.
RADOST
idąc za nim
Rozsądku mało, pewności za wiele.
AKT IV
SCENA I
Gustaw, Jan.
Gustaw chodzi zamyślony, Jan krok w krok za nim z czarną chustką w ręku.
GUSTAW
podając lewą ręką, nie stając
Zawiąż!
1775do siebie
Stało się — kocham ją szalenie —
Lecz ona? —
JAN
chodząc za nim i opatrując rękę
GUSTAW
stając
JAN
jak wprzódy
GUSTAW
Na ręku! — Wiąż tylko —
chodzi; do siebie
Hm, sprzyja,
1785Ale jak będzie, gdy rolę odmienię? —
Jak? Kiedy zacząć?
JAN
nie mogąc w chodzie zawiązać ręki dla
[100] różnych gestów
Gustawa
Gustaw wyrywa rękę, którą Jan chwyta i dalej, chodząc, wiąże.
GUSTAW
do siebie
Zatrzymać — pewnie — węzeł jest —
JAN
puszczając
GUSTAW
do siebie
JAN
GUSTAW
stając w gniewie
JAN
GUSTAW
JAN
GUSTAW
zrzucając chustkę
I nie tę zawija!
Lewą nie piszę.
JAN
GUSTAW
Co ci do tego — na, masz: zawiąż prawą.
1800
podaje lewą rękę i zaczyna chodzić — do siebie
Pierwszy raz kocham.
JAN
GUSTAW
wciąż chodząc
No, a żwawo!
do siebie
1805
Inna to miłość.
JAN
GUSTAW
JAN
GUSTAW
podając prawą rękę
A, ręka — no — jakże powoli.
1810zaczyna chodzić i ciągnie za sobą opierającego się gwałtem Jana — do siebie
Będę kochany… Aj, rękę mi złamiesz!
JAN
GUSTAW
JAN
GUSTAW
SCENA II
Gustaw, Albin.
Jan na znak Gustawa odchodzi.
GUSTAW
na stronie
Już czuję wilgoć, zbliża się fontanna;
do Albina
Albinie smętny! jak rosa poranna,
Tak mgła z łez twoich napełnia dom cały.
ALBIN
1820A jednak mojej nie zmiękczyły skały!
GUSTAW
Nim się więc staną saletrzanym kwasem,
Inny ci sposób poradzę tymczasem.
ALBIN
Poradź mi, poradź, a lepiej niż rano.
GUSTAW
ALBIN
1825Bóg to będzie sądzić.
GUSTAW
ALBIN
Drzwi mi pokazano.
Radź mi więc, radź, tylko mi nie każ rządzić.
GUSTAW
ALBIN
1830Mnie? Pocieszyć?! Nieba!
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
1835Przysięgać ci trzeba.
ALBIN
GUSTAW
udając urażonego
Cóż to jest? Chcesz, nie wierz, uparty,
Ale nie żądaj, bym zdradził zwierzenie.
ALBIN
rzucając mu się na szyję
Ach, ach! Gustawie! słów nie mam… łzy moje…
GUSTAW
głaszcząc
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
1845Mnie? Mnie? Z nią? — z Klarą?
GUSTAW
Ale jak nastroję,
Tak ty grać będziesz — przyrzekasz mi święcie?
ALBIN
GUSTAW
Zwalić przedsięwzięcie,
1850Które twych nieszczęść przyczyną się stało,
A potem zmusić, by prawdę wyrzekła.
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
1855Nudnyś, wielkie piekła!
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
Daj jej uczuć,
1860Że inną kochasz.
ALBIN
Przebóg! Nie kończ, ginę.
GUSTAW
namawiając
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
zniecierpliwiony
ALBIN
GUSTAW
1870No, to udawaj, żeś je zgasił w sobie.
ALBIN
GUSTAW
Nareszcie, że kochasz nie tyle.
ALBIN
GUSTAW
prosząc
ALBIN
po krótkim milczeniu
GUSTAW
na stronie
A bogdajżeś pękł!
do Albina
No, to milcz.
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
1885Nie wzdychać?
po krótkim milczeniu
Ciężko na mnie.
GUSTAW
z zapałem
Wszystko odzyskasz; i po całej dobie
1890Będziesz mógł jęczeć, płakać, wzdychać, kichać.
Tylko nie teraz, nie teraz, u licha!
ALBIN
A gdy nareszcie, jak ty każesz, zrobię,
Gdy pozna Klara, że Albin nie wzdycha?
GUSTAW
zniecierpliwiony
Wtedy Albina ożenię, ożenię —
ALBIN
po krótkim milczeniu
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
1900A teraz bądź zdrów,
ściskając go
kochaj mnie…
obracając się ku drzwiom
Idź sobie.
1905
Albin odchodzi
sam
Tak zatrudnienie dla Klary sposobię,
Kocha go, czy nie — pewnie jest ciekawa:
Zajmie ją zatem ta odmienna sprawa,
1910A nim jej dojdzie po zakrętach wielu,
Ja krok po kroku zbliżę się do celu.
Scena III
Gustaw, Aniela.
ANIELA
wchodząc ostrożnie
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
biorąc za rękę
Tyle dobroci tak rzadkiej w tym świecie.
Tyle dowodów troskliwej przyjaźni,
Ileż wdzięczności nie obudzą we mnie?
ANIELA
1920Cóż uczyniłam wdzięczości godnego?
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Nic złego.
Lecz pióra całkiem utrzymać nie mogę.
nieśmiało
1930
ListGdybyś w tym razie zastąpić mnie chciała.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
Co? Takie listy ja bym pisać miała?
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
żałośnie
ANIELA
GUSTAW
Ach, któż na świecie moje troski dzieli?
Komu się zwierzyć, gdzie błagać usługi,
Kiedy przed tobą daremnie się żalę?
ANIELA
chodząc i pół z płaczem
1945Cóż ja mam robić?
po krótkim milczeniu
To nie pisać wcale.
GUSTAW
Jeszcze, Anielo, w kwiat życia bogata,
Znasz tylko rozkosz, a nie znasz cierpienia;
1950Jeszcze, szczęśliwa, nie znasz oddalenia!
Nie wiesz, że wtedy cały ogrom świata
Jeden punkt tylko dla nas w sobie mieści,
A tym jest chwila spodziewanej wieści.
MiłośćNie wiesz, jak wtedy śledcze oko płonie,
1955Jak każdy szelest dech zapiera w łonie,
I jaka boleść, gdy mija godzina —
Z nią wprzód spłacona pociecha jedyna.
ANIELA
Otóż to miłość! — kochajże tu, proszę!
GUSTAW
Ach, kochaj, kochaj! Boskie to rozkosze!
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
Nie wiem, lecz się trwożę.
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
1965Jak dziecię lekarza,
Który mu jednak życie zwrócić może. —
Ach, obojętność naturę znieważa:
Dusza niezdolna wybrać, kochać inną,
Zimną rachubą każde czucie zaćmi;
1970Dla niej jest niczym dla drugich być czynną,
Dla niej łza niemą — ludzie nie są braćmi. —
Lecz gdy miłością serce moje bije,
Gdy powiem: kocham — wtenczas tylko żyję,
Żyję szczęśliwy i w lubym zamęcie
1975Świat do podziału pociągam w objęcie.
ANIELA
Tak, gdyby miłość mogła być prawdziwa…
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Wyrzec się światła, bo i ciemność bywa?
ANIELA
1980Wyrzec się każą pozory mylące.
GUSTAW
z uczuciem, biorąc ją za ręką
Ach, nie wierz zresztą tej pieszczocie wzroku,
Gdy z wolna sunąc, spocznie w twoim oku.
Tej drżącej dłoni, kiedy ciebie bliska;
Nie wierz głosowi, co się w serce wciska.
1985Lecz własne czucie niech się wiarą stanie:
Ta czułość tęskna, to błędne żądanie,
A zwłaszcza pociąg nieodmienny losem
Równego czucia jest tylko odgłosem. —
na znak niedowierzający Anieli
1990
Niech je w przeciwną los potrąci stronę,
One wbrew losom, w tym lub w tamtym świecie,
Znajdą, przyciągną i złączą się przecie.
Tak jak dwóch kwiatów obce sobie wonie
1995Łączą się w górze, jedna w drugiej tonie.
Aniela zamyślona; Gustaw po krótkim milczeniu mówi dalej
I cóż to, powiedz, zaraz w pierwszej chwili
Wzbudziło we mnie tę ufność ku tobie?
Co ośmieliło, że zwierzenie robię,
2000Jeśli nie serce, co nigdy nie myli?
ANIELA
Ach, czyliż
[103] zdradzić jest kiedy kto w stanie?
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Ile mnie złego, tyle jej korzyści.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Jak tylko zamiaru nie ziści,
Przez zemstę ku mnie z Klarą się ożeni,
2010Mnie wydziedziczy i na zawsze zgubi.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
2015I wstręt jej szczery…
GUSTAW
Szczery czy nieszczery,
Radost majętny, ojciec Klary chciwy,
Nie ma co gadać — jak dwa a dwa cztery —
Nie dziś, to jutro będzie jego żoną.
ANIELA
GUSTAW
Śluby? — sen prawdziwy!
I ty, Anielo, rzuć tę ciemną drogę,
Póki czas tobie, a ja przestrzec mogę.
2025Obraz nam szczęścia czasami zakréśli
I zdobi błahe, lecz lube utwory
W kwiatów marzenia najczystsze kolory;
Cóż ściąga światło, w całym blasku stawa,
Jeśli nie miłość i stała, i prawa:
2030Miłość szlachetnej przewodząca parze
Z łona rodziców przed ślubów ołtarze! —
Ach, być kochanym wszyscy szczęściem głoszą,
Mym zdaniem kochać jest większą rozkoszą.
Los kilku istot zrobić swoim losem,
2035Czuć i żyć tylko drogich dusz odgłosem,
Dla dobra innych cenić własne życie,
Dla nich poświęcić każde serca bicie,
Światem uczynić najmniejszą zagrodę,
Tam mieć cel życia i życia nagrodę,
2040I kończąc cicho wytknięte koleje,
Za grób swój jeszcze przeciągnąć nadzieje:
Otóż to szczęścia rzetelne zalety.
I ty, ty wyrzec chcesz się ich, niestety!?
ANIELA
z uniesieniem
Nigdy, przenigdy…
2045miarkując się — z czułością
Ach, ja nie wiem jeszcze…
znowu z zapałem
Ale chcę pisać, niech się moje zdanie
Jednej łzy w świecie przyczyną nie stanie;
2050ocierając łzę
Niech w szczęściu drugich własne dziś umieszczę.
GUSTAW
Chcesz pisać? Będziesz? O, drogi aniele!
Jak wiele czynisz, jakżem wdzięczen wiele!
całuje ją w rękę
2055O, gdybyś mogła w moim sercu czytać!
ANIELA
GUSTAW
Lecz nie chciej się pytać:
Więcej bym wyrzekł, niż wyrzec potrzeba…
Pióro i papier…
2060z zachwyceniem patrząc na nią — i trzymając rękę
Dlaczegoż, o nieba!
Takim sposobem?… Lecz ty mnie zrozumiesz:
Umiałaś pojąć i przebaczyć umiesz.
Całuje w rękę i nagle odchodzi.
ANIELA
sama, po krótkim milczeniu
Nienawidzieć! Tak! — każda plecie, baje —
2065Ale nie tak to łatwo, jak się zdaje. —
NienawiśćZ gniewu w nienawiść droga bardzo bliska,
Kiedy dotknęła jaka czynność zdradna,
Lecz kiedy czule kto nam rękę ściska,
Jak mamę kocham, nie potrafi żadna.
SCENA IV
Aniela, Klara.
KLARA
ANIELA
unikając odpowiedzi
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
Tak długo mówiliście z sobą.
ANIELA
O, jak cię kocham, tak nie długo wcale.
KLARA
ANIELA
Nie dasz temu wiary:
2080
Wszak, jednym słowem, chce się żenić z tobą.
KLARA
Ze mną?
skacząc i klaszcząc w ręce
Oto to, oto to mi radość!
Toż będę dręczyć i męczyć bez miary.
2085O, panie Guciu, będziesz ty miał zadość!
ANIELA
urażona
KLARA
ANIELA
jak wyżej
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
Wbrew twej nienawiści,
Jak Gustaw jego zamiarów nie ziści,
Przez zemstę tylko z tobą się ożeni.
KLARA
2095I któż mnie może przymusić w tej mierze?
ANIELA
Ojciec twój, ojciec, co tak złoto ceni;
A Radost bogacz — rzeczą dowiedzioną:
Nie ma co mówić — będziesz jego żoną.
KLARA
ukrywając pomieszanie
[104] coraz wzrastające
Otóż nie będę! — Otóż się nie boję —
2100Ma ojciec wolę, ja mam także moję —
Nie boję się… nie…
w płacz
Cóż ja teraz zrobię!
Jak raz mój ojciec co ułoży sobie,
2105To wszystko za nic — to ratunku nie ma.
ANIELA
KLARA
po długim milczeniu
ANIELA
KLARA
Niechże je dotrzyma
2110Jedna przynajmniej, gdy nie możem obie.
ANIELA
KLARA
O, nieszczęsna sprawa!
Pójdę do cioci.
ANIELA
oglądając się niespokojnie
Powiedz, a w sekrecie;
2115Idź, nie trać czasu.
KLARA
Poradzi mi przecie;
Nie da mi umrzeć przy tym starym gracie.
ANIELA
oglądając się
Idź, idź, zbyt droga każda nam godzina.
KLARA
Wolę już klasztor, albo i Albina.
Odchodzi.
ANIELA
wołając cicho
2120Słuchaj no, Klaro! — otóż macie!
Odeszła. — Chciałam zasięgnąć jej zdania
Względem owego dziwnego pisania;
Krzyczałam — ale kiedy nie słyszała,
To cóż mam robić — już będę pisała.
SCENA V
Aniela, Gustaw
GUSTAW
kałamarz, pióro, papier itd. w ręku
2125Otóż jest wszystko, bierzmy się do dzieła.
ANIELA
GUSTAW
na stronie
Przednio!
głośno
A jak powie?
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
2135Ja tym łzom nie wierzę.
I któż jej winien? Albin kochał szczerze.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
2140Kocha, lecz nie Klarę.
ANIELA
GUSTAW
Hm! kogo?
po krótkim milczeniu
Zamilczę w tej mierze.
ANIELA
2145Bajkę ktoś zrobił, proszę mi dać wiarę.
SąsiadAlbin nasz sąsiad, bawi tutaj stale,
Wiemy, gdzie bywa, jego związki znamy.
GUSTAW
zmuszony
Kiedy więc szczerze z sobą mówić mamy:
Albin się kocha — lecz się kocha w tobie.
ANIELA
GUSTAW
Tak, w tobie — ledwie że nie skona,
Nie ma co gadać — to rzecz dowiedziona.
ANIELA
Ależ dla Boga, tak nagle w tej dobie…
GUSTAW
Zmienił się z wolna, bo możnaż
[105] lat tyle
2155Wzgardę odbierać w tak przykrym sposobie,
A miłość w jednej zachowywać sile?
Możnaż przy tobie lube spędzać chwile,
Twą dobroć, wdzięki… a jednym wyrazem,
Możnaż cię poznać i nie kochać razem?
2160
ANIELA
Zabawne pytanie!
po krótkim milczeniu
Mnie zatem kocha?
GUSTAW
z pośpiechem
Ale ja ci radzę,
2165Nie wierz mu wcale — zmienne to kochanie,
Które w odporze czerpa
[107] swoją władzę.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
biorąc pióro
GUSTAW
z uczuciem
Anielo kochana!
po krótkim milczeniu, gdy Aniela okazuje zdziwienie
Pisz z łaski swojej.
ANIELA
Myli mnie to imię.
2180
napisawszy, do siebie
Mnie? kocha?
GUSTAW
z zazdrością
Czyliż Albinowskie żale,
Dary wzgardzone, niegodna odmiana,
Zająć potrafią, pochlebiać ci mogą?
ANIELA
2185Czym zasłużyła na takie pytanie?
GUSTAW
Przebacz, zbłądziłem uniesiony trwogą,
Bo ja wiem, jakiej duszy twojej trzeba;
Ukocha więcej, niż wyrazić zdoła,
Choć każdy wyraz miłością się stanie.
ANIELA
GUSTAW
Piszmy — «Dobroci anioła
W naszym nieszczęściu zsyłają nam nieba:
Wziął pióro w rękę nieść ulgę tęsknocie…»
ANIELA
Ależ mnie tego pisać nie wypada.
GUSTAW
2195Wszak to ja piszę — a potem, w istocie,
Jakież ci imię moje serce nada,
Za twoją dobroć, za dobrodziejstw krocie?
ANIELA
GUSTAW
Piszmy — «Nie bądź już w obawie;
2200Osoba, z którą stryj chciał mnie ożenić,
Nienawidzi mnie…»
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
2205Popraw, jeśli chcesz.
ANIELA
GUSTAW
czyta przez ramię
«Sprzyja».
biorąc za rękę
Czy pewnie?
ANIELA
wyciągając rękę z wolna
2210Trzebaż słów koniecznie?
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
To poznanie
Czy kiedyś, z czasem, przyjaźnią zostanie?
ANIELA
GUSTAW
ze wzrastającym zapałem
ANIELA
GUSTAW
Dosyć już tego, precz wszelkie ukrycie!
Kocham, Anielo, kocham cię nad życie.
ANIELA
odsuwając się zdziwiona
GUSTAW
pomiarkowawszy się, spokojnie
ANIELA
nachylona nad papier — po krótkim milczeniu przypominając sobie
GUSTAW
ANIELA
2225Kocham cię nad życie;
Wszak tak? A dalej?
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Piszmy — lecz błądzisz w wymowie.
2230Niech głos czuć daje myśl zamkniętą w słowie,
A wyraz: kocham — obowiązki człeka
Ku sobie, ludziom i Stwórcy wyrzeka:
Możnaż ozięble wymówić go kiedy?
Ty kochasz matkę, brata, przyjaciela.
2235Ja ciebie, ty mnie; dla próby więc tedy
Całą mu wartość niech twój głos udziela
I ku mnie zwróci.
ANIELA
patrząc na niego
GUSTAW
Czucia mało;
2240ucząc ją, z uczuciem
Ja ciebie kocham.
ANIELA
czulej
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
2245Coraz lepiej, brawo!
Powtarzaj często, douczysz się wprawą.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
wstając
GUSTAW
całując w rękę
Odbiega.
ANIELA
za nim
List! list!
wracając
2255Jak on dobrze pisze!
SCENA VI
Pani Dobrójska, Aniela.
ANIELA
kryjąc list za siebie, na stronie
Cudzy sekret rzecz święta!
PANI DOBRÓJSKA
Nie, nie, mówcie sobie
Co chcecie, moje panny, ja najlepiej zrobię,
Jak się spytam Radosta; to najkrótsza droga,
2260I on nam wszystko wyjaśni.
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
Gustaw bajek narobił — że się kocha, wierzę,
Lecz żeby Radost miał być wiadomym
[108] w tej mierze,
I wiedząc, tu wprowadzał, temu nie dam wiary.
2265Gustaw pewnie, jak każdy, ma swoje przywary,
Ale młody, przystojny!
ANIELA
naiwnie
PANI DOBRÓJSKA
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
2270I wiem, że jego serce lepsze niźli głowa.
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
I przykrość gotowa.
Gdyby ci się był Gustaw podobał choć trochę?
Aniela wzdycha
2275Nie i nie; na Radosta sprawki to za płoche.
ANIELA
Ale ja u nóg jego widziałam Gustawa.
PANI DOBRÓJSKA
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
Kto by się był spodziewał po takim człowieku!
No proszę! — mścić się jemu! — żenić się w tym wieku!
ANIELA
Moja mamo kochana! Nie dawaj mu Klary.
PANI DOBRÓJSKA
Wprzód widzieć muszę, jakie są ojca zamiary,
2285I ojcu, a nie córce radzić mi wypada.
ANIELA
Niech ją teraz przynajmniej wesprze twoja rada.
Podczas pierwszych słów Klary z panią Dobrójską, Aniela zbiera skrycie kałamarz i pióro i cicho wychodzi.
SCENA VII
Pani Dobrójska, Klara.
KLARA
Ach, cóż ja teraz pocznę w tej ciężkiej niedoli?
PANI DOBRÓJSKA
Może ojciec nie zechce iść wbrew twojej woli.
KLARA
A jak zechce, jak zechce?
PANI DOBRÓJSKA
2290Słuchać trzeba będzie.
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
Nie gań go w tym względzie;
Chce twego szczęścia.
KLARA
Piękne szczęście, proszę cioci,
2295Stary mąż.
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
Zapomniałaś, żeś jeszcze pod ojcowską władzą,
Że nie wszyscy jak Albin uwodzić się dadzą:
2300A znając twego ojca, łatwo zgadnąć było,
Że ta wzgarda Albina nie będzie mu miłą!
I chociaż od zamęścia uwolni tym razem,
Wkrótce może przykrzejszym zmusi cię rozkazem.
KLARA
Ten Radost tak się zdawał niepragnący żony!
2305Młody Albin przynajmniej miłością wiedziony;
I mam iść za mąż gwałtem, to wolę Albina.
Radosta słychać chrząkanie za drzwiami.
PANI DOBRÓJSKA
KLARA
PANI DOBRÓJSKA
na stronie
Nie mogę z nim rozmawiać po takiej usłudze.
2310do Radosta
Zaraz mu służyć będę
[109].
Odchodzi.
RADOST
do Klary się zbliżając
SCENA VIII
Klara, Radost.
RADOST
po krótkim milczeniu
KLARA
Myślałam właśnie, co wyjawić lubię:
2315Że, gdybym kiedy była przymuszoną,
Mimo mej woli zostać czyją żoną,
Świat biedniejszego nie miałby człowieka!
RADOST
Ej, do kaduka! I cóż to go czeka?
KLARA
Same zabawy, gry, uczty i bale.
RADOST
2320No, to nic złego, będziesz się bawiła;
Owszem, wesołość ja sam zawsze chwalę.
KLARA
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
z zapałem szybko
Mąż, ŻonaAleż ja zawsze na przekór mu zrobię;
On tak, a ja tak — on sobie, ja sobie —
Mąż śpi, ja gadam — mąż gada, ja ziewam —
2335Wzdycham, gdy wesół, kiedy smutny, śpiewam,
Trącam, gdy pisze, a krzyczę, gdy czyta;
Mąż tak, a ja siak — ząb za ząb — i kwita!
przypominając sobie
A ma podagrę, depcę mu po nodze.
RADOST
usuwając nogę
2340Ej, do kaduka! Nie stanę na drodze.
Lecz taką rzeczą grzesznik to nie lada,
Co dla pokuty zechce cię za żonę.
Chyba by znowu, jak tamten powiada,
To szczęście dla mnie było przeznaczone.
Śmieje się.
KLARA
RADOST
Gdyż ja się nie boję;
Słowom nie wierzę, a znam serce twoje.
Chce wziąć ją za rękę, którą Klara wyrywa.
KLARA
Ja nie chcę, nie chcę.
w płacz
2350Cóż będę robiła!
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
odwracając się
RADOST
obracając się wkoło
2355Na pana młodego
Czy się przydaję? Co?
podskakując
hulać po ślubie!
śmieje się — serio
2360Wszak ci to żarty.
KLARA
RADOST
No, nie płacz, nie płacz, nic nie będzie z tego,
Nic, a na dowód przyślę ci Albina.
odchodząc, ze śmiechem
2365To śmieszna sprawa i dziwna dziewczyna!
KLARA
sama
Tak, żarty, żarty, nie ma ich w tym względzie;
Jak się ożeni, to żartów nie będzie.
SCENA IX
Klara, Aniela.
ANIELA
zamyślona
KLARA
po krótkim milczeniu
ANIELA
KLARA
ANIELA
Ja mniemam,
Że ta Aniela jest bardzo szczęśliwa.
KLARA
Daj mi tam pokój! Teraz czasu nie mam.
2375Niech sobie szczęścia ile chce, używa.
ANIELA
KLARA
ironicznie
ANIELA
KLARA
ANIELA
2380Ach, kto być wdzięcznym, ten i kochać umie!
KLARA
FlirtTy go nie słuchaj, taka moja rada.
ANIELA
Nie wiesz, jak miło, gdy czucia pieszczące
Z godnym zapałem męska pierś wygłosi:
To w uszach łechce, to coś w oczach parzy,
2385To biegnie, biegnie, jakby dreszcz po twarzy,
To z twarzy w serce, to jak krople wrzące,
Z serca się w górę, w górę, w górę wznosi,
pokazując na piersi
I tak tu ściśnie, tak w gardle zadusi,
2390Że koniec końców westchnąć cię przymusi.
KLARA
Jakie ty dziecko! Tobie to nowina,
Lecz nie mnie, duszko — wszakci
[110] mam Albina.
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
Wszak jeszcze dziś rano
2405Wzdychał.
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
zniecierpliwiona
ANIELA
Że mnie nieszczęsnej ten ciężar przypada.
KLARA
ANIELA
KLARA
ANIELA
KLARA
Błagał, przysięgał, od miłości ginął,
A koniec końców, chorągiewkę zwinął.
2420Widzisz, jak dobrze, że my nie kochamy —
Prawda, Anielo?
ANIELA
KLARA
ANIELA
odchodząc
KLARA
sama
2425Nie kocha.
śmieje się z przymusu, potem w gniewie
To wąż, i wąż pełen jadu.
AKT V
SCENA I
Radost, Gustaw.
RADOST
Guciu! na miłość Boga! jedynego Boga!
Przyznaj się, tyś coś zbroił?
GUSTAW
2430Skądże ta trwoga?
Ja, widząc mój rozsądek, dziwię się sam sobie.
RADOST
Obym ja się mógł dziwić choć na pół godziny!
Cóż więc znaczą te wszystkich powarzone
[111] miny,
2435Zacząwszy od Dobrójskiej? — na ciebie ladaco,
Że się krzywi, to dobrze; ale na mnie za co?
I wszystkim czas dość krótki szedł diable
[112] niesporo
[113].
Aniela jakaś drżąca, to blednie, to płonie;
2440Matka oka nie spuszcza, wzrok jej w córce tonie;
Klara śmieje się, trzepie, lecz w ciągłym przymusie;
Albin wszystkie już kwiatki przeliczył w obrusie;
Ty także nieswój, piłeś tylko po swojemu;
Ja zaś nic nie pojmując, dziwiąc się wszystkiemu,
2445Jeden ponoś
[114] rozsądny przy całym obiedzie,
Siedziałem między wami jakby Piłat w kredzie
[115].
GUSTAW
ciszej
MiłośćMiłość, stryjaszku, miłość, to cała zagadka.
RADOST
Aniela, Klara, dobrze; ale matka, matka!
GUSTAW
RADOST
kiwając ręką
GUSTAW
odprowadzając na stronę
Jak to mówią, stryjaszku? Coś to nie rdzewieje…
RADOST
Ej, Guciu, tyś coś zbroił — ja czuję przez skórę.
GUSTAW
RADOST
Najłacniej rozpędzę tę chmurę,
2455
Gdy pójdę do Dobrójskiej i pogadam o tem.
GUSTAW
RADOST
GUSTAW
RADOST
Trzpiot trzpiotem!
2460
Proś, głaszcz, błagaj, zaklinaj; on jak wilk do lasu.
odchodząc
I co mam z nim rozmawiać! Szkoda tylko czasu.
Odchodzi w prawe drzwi boczne.
GUSTAW
sam
Dobrze stryjaszku, radość ciebie czeka,
2465Bo kto się kocha, rozsądnego człeka
Za powiernika niech nigdy nie bierze.
Radzi się — przyzna, że najświętsza rada,
Ale tak zrobi, jak jemu wypada.
SCENA II
Gustaw, Albin.
GUSTAW
Co? dobrym radca i przyjaciel szczery?
ALBIN
2470Dzięki Gustawie, za twoje rozkazy,
Spojrzała na mnie już dwanaście razy.
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
I to dość na tę, co nigdy nie wzdycha.
ALBIN
z westchnieniem
2475Prawda, nie wzdycha — ale któż bez skazy!
GUSTAW
ALBIN
Raz tylko z daleka,
I to przypadkiem, ale bardzo z cicha.
GUSTAW
Jak cię przynagli, wyjdź za drzwi, u licha!
ALBIN
2480Co to za szczęście! za niebios opieka!
Tak rozsądnego że mam przyjaciela,
Że mi tak dobrych, świętych rad udziela.
Ściska go.
GUSTAW
ALBIN
GUSTAW
2485I słowa do niej — to pamiętaj sobie,
Choćby płakała…
ALBIN
boleśnie
GUSTAW
Ach? — no, kiedy «ach!» za nic czynność cała.
ALBIN
heroicznie
Choć wielem cierpiał, choć z potem na czole,
2490Wszakże widziałeś, jakim był przy stole:
Spojrzała na mnie? — mój wzrok na suficie;
Zwróciła oko? — ja zerk na nią skrycie.
GUSTAW
ALBIN
Prosiła mnie wody —
2495Ja nic. Prosiła soli — ja nic. — Chleba —
Ja nic. —
GUSTAW
W tym sztuka. — Nalała ci wina —
ALBIN
z pośpiechem
A ja…
ciszej
2500wypiłem.
GUSTAW
Bo pić zawsze trzeba.
Lecz ja ci ręczę, zmiękczać się zaczyna.
Wszakże tysiączne daje ci dowody:
Patrzy za tobą, sama ciebie szuka.
2505Tylko wytrzymaj — na tym cała sztuka.
Choćby tu przyszła, chciała szczerej zgody,
Choćby najczulsza była jej rozmowa,
Ty: tak albo: nie — więcej ani słowa.
ALBIN
Choćbym miał zginąć, wszystko, jak chcesz, zrobię,
2510Boś już przekonał o dobrym sposobie.
Ach, twoje rady szczerym dla mnie złotem.
Ściska go.
GUSTAW
udając płaczliwy ton stryja
Tylko zmiłuj się, przestań też być trzpiotem,
Bądź raz rozsądny — patrz, bierz przykład ze mnie.
ALBIN
Ach, tobie zrównać chciałbym nadaremnie!
Klara wbiega, a zobaczywszy Gustawa, nagle się wstrzymuje.
SCENA III
Klara, Gustaw, Albin.
KLARA
GUSTAW
oglądając się
W samej rzeczy, nié ma.
do Albina na stronie
A co — jest; myślisz, że Anieli szuka?
Ale się trzymaj.
ALBIN
na stronie do Gustawa
2520Ba! w tym cała sztuka.
GUSTAW
na stronie do Albina, rozkazując
Siądź sobie w kącie, nie strzelaj oczyma;
Ja wprzód nastroję, rzecz całą ułożę.
Albin siada w głębi, tak że nie słyszy dalszej rozmowy; do Klary
Czy mam winszować?
KLARA
ironicznie
2525Właśnie w dobrej porze;
I czego? — proszę.
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
Zaczyna płakać.
GUSTAW
Jak to? Łzy? A zatem
Moją stryjanką szczerze nie chcesz zostać?
KLARA
2535Wolę sto razy rozstać się z tym światem.
GUSTAW
Hm! hm! kiedy tak, inna rzeczy postać.
KLARA
GUSTAW
Los w jednym grozi nam sposobie;
Trzeba więc stłumić wszelkie dawne waśnie,
2540Radzić wzajemnie i pomagać sobie.
KLARA
GUSTAW
Jak?
po długim namyśle
Otóż tego nie wiem właśnie.
KLARA
2545Gdyby pan Gustaw chciał słuchać mej rady
I niby stryja chciał ziścić układy;
Zwłoki nam trzeba.
GUSTAW
Ach, wszakże tak chciałem,
Ale Aniela z niewczesnym zapałem,
2550Widzę przed matką była u spowiedzi;
Matka się krzywi; stryj się dziwi, śledzi,
Dochodzi, pyta, i oto w tej chwili
Może już sobie wszystko wyjawili.
KLARA
Toż teraz będzie! Ach, panie Gustawie,
2555Czyby to jakoś nie można odmienić?
Nie bierz mi za złe natrętność w tej sprawie,
Ale czas nagli — Radost chce się żenić;
Powiedz mi: — tamtą czy kochasz tak bardzo?
GUSTAW
Kocham, nie kocham, ale tu mną gardzą.
KLARA
GUSTAW
Choćbym słuchał stryja,
Aniela nie chce.
KLARA
GUSTAW
Sprzyja! — i komuż nie sprzyja jej dusza?
2565Ależ to tylko do wdzięczności zmusza.
KLARA
zniecierpliwiona
GUSTAW
Chyba się domyślę;
Bo nadto świeżo mam jeszcze w pamięci,
Jak panna Klara wypleniała ściśle
2570Te, które teraz chce obudzić chęci.
KLARA
Okoliczności niechaj mnie tłumaczą.
GUSTAW
Okoliczności naglą pannę Klarę,
Lecz dla Anieli czyż to samo znaczą?
Z jakichże względów mam dać teraz wiarę
2575Temu, co może pociąga mnie skrycie?
KLARA
coraz porywczej
GUSTAW
sens kończąc
KLARA
GUSTAW
jak wyżej
KLARA
2580Czegóż się wahasz, cóż ci jeszcze wzbrania?
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
kończąc sens, porywczo
GUSTAW
na stronie
Ha! tegom czekał — mam więc pewność przecie;
Jestem u celu, wy róbcie, co chcecie!
chce odejść i wraca
2590Nie bierz mi za złe, że spytam zbyt śmiele,
Ale czas nagli, ale Radost czynny,
z przyciskiem
A jeszcze mógłby ubiec go kto inny;
Powiedz mi zatem, słów nie tracąc wiele:
2595ciszej, pokazując przez ramię na Albina
I w tamtę stronę lękasz się zamęścia?
Milczysz — mam zgadnąć? — życzę zatem szczęścia.
Ale Albin… — wiesz?
KLARA
z coraz większą niecierpliwością
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
Ach, dla Boga.
Wiem już, wiem.
GUSTAW
2605Odejść?
po krótkim milczeniu
Z nim?
KLARA
wstrzymując się
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
A więc moja rada
Będzie przyjętą?
KLARA
GUSTAW
KLARA
2615Ach, szczerze, szczerze.
GUSTAW
zmieniając ton
A ja bardzo wierzę —
Brać przedsięwzięcie, co wiecznym nazwano,
A zmieniać w dobie
[118] — nienawidzieć rano,
A kochać w wieczór — szkodzić niewinnemu,
2620A za godzinę chcieć pomagać temu;
Że to jest płochość, kto nie chce, to przyzna —
I któż jej zdolny
[119]? — pewnie nie mężczyzna. —
Co wyraziwszy szeroko i długo,
Mam zaszczyt zostać uniżonym sługą.
Kłania się bardzo nisko i odchodzi do swego pokoju.
SCENA IV
Klara, Albin.
KLARA
po krótkim milczeniu
2625Jak to? — co to jest? — wszystko naraz ginie!
To żarty — zemsta!
ALBIN
na stronie
KLARA
Jam mu wierzyła! Zdradziłam Anielę!
ALBIN
na stronie
KLARA
2630Winnam, winnam z każdej strony.
ALBIN
na stronie
KLARA
Ależ… O, jak cierpię wiele!
ALBIN
na stronie
KLARA
Albinie! Już jesteś zemszczony.
ALBIN
zrywa się i siada znowu — na stronie
KLARA
Jak to! Więc prawa już nié mam
I do litości?
ALBIN
zrywając się
A, już nie wytrzymam!
do Klary
2640
Wzywasz litości prośbą nadaremną?
KLARA
Możnaż
[120] się pytać, wiedząc, co się dzieje?
ALBIN
KLARA
Radost, Radost chce się żenić ze mną.
ALBIN
KLARA
ALBIN
I on ma nadzieję
Ciebie przymusić?
KLARA
ALBIN
Co? Radost? Z tobą? Tego nie dożyje!
2650Idę, uwolnię i pomszczę cię razem.
Odchodzi prędko we drzwi środkowe.
KLARA
biegnąc za nim
Ach, Albinie! Stój —
we drzwiach
Stój! — on go zabije!
SCENA V
Pani Dobrójska, Radost, Aniela.
Radost prędko wchodzi, za nią P. Dobrójska, za nią Aniela.
RADOST
Gdzież jest? Gdzież on jest?
PANI DOBRÓJSKA
2655Bez gniewu, bez złości.
ANIELA
na stronie
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Przestał już być trzpiotem,
A został kłamcą.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
ANIELA
na stronie
RADOST
chcąc iść ku drzwiom Gustawa
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
ANIELA
na stronie
RADOST
ku drzwiom
2670Gustawie!
wyciągając rękę — do Pani Dobrójskiej
Za pozwoleniem!
Idzie do drzwi.
ANIELA
RADOST
No proszę!
2675Jeszcze gdzieś poszedł.
Patrzy przez dziurkę.
PANI DOBRÓJSKA
Słuchaj mnie łaskawie,
Trzeba się trochę porozumieć wprzódy.
RADOST
Co porozumieć? — tu jasne dowody.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
ANIELA
na stronie
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Ach, żadnej w świecie nie znam i nie znałem,
Oprócz tej jednej.
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Mogęż ja wiedzieć, czy w życiu mem całem
Widziałem kogo, co tak córkę zowie?
PANI DOBRÓJSKA
Z którym cię sprawa odwieczna rozdziela.
RADOST
Ja nie mam sprawy, z nikim mnie nie dzieli.
ANIELA
na stronie do matki
2690Nie chce się przyznać.
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
Swój pojedynek wspomnisz sobie przecie?
RADOST
Mój poje…
biorąc się za głowę
2695Gwałtu! Co ten hultaj plecie!
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Moja mościa pani!
Z oczu widziałem, przeczułem przez skórę,
Że coś napłatał, nabroił bez miary,
2700 żałośnie
I co najbardziej serce moje rani,
Iż nikt zapewne nie da temu wiary,
Że mu dziś burę sypałem za burę.
płaczliwie
2705I cóż mam robić?… ale wiem, co zrobię:
Jeszcze ostatnią chcę mu dać przestrogę.
Wychodzi prędko.
ANIELA
Ach, biegaj, mamo, trzymaj go przy sobie.
PANI DOBRÓJSKA
ANIELA
PANI DOBRÓJSKA
biegnąc
2710Już prędzej nie mogę.
SCENA VI
Aniela, Gustaw w głębi
ANIELA
nie widząc Gustawa
Radost porywczy, ale dobry w duszy,
Prośbami, łzami na końcu się wzruszy —
Przebaczy — Gustaw odjedzie — a dalej?
Ja płakać będę, on się nie użali,
2715Zapomni.
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
Nie, nie zapomnę;
Naszego związku ogniwa niezłomne.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
Lecz wszystkiemu przeczy.
GUSTAW
ANIELA
GUSTAW
kiwając głową
ANIELA
z westchnieniem
GUSTAW
ANIELA
naiwnie
GUSTAW
Pomyśl o tem,
Jakim dla ciebie byłoby kłopotem,
Gdyby wróciła dawna postać rzeczy,
po krótkim milczeniu
2735A z nią i miłość, tobie tak niemiła.
po krótkim milczeniu
Matka by może także za mną była.
ANIELA
GUSTAW
ANIELA
prosząc się
2740Cóż ja mam mówić? — na cóż to pytanie?
GUSTAW
biorąc ją za rękę
Nie wierz, Anielo, tej pieszczocie wzroku,
Gdy z wolna sunąc spocznie w twoim oku,
Tej drżącej dłoni, kiedy ciebie bliska,
Nie wierz głosowi, co się w duszę wciska,
2745Lecz własne serce niechaj cię oświeci;
Ach, tylko miłość równą miłość nieci!
Serce — milczy?
ANIELA
spojrzawszy mu w oczy
GUSTAW
pociągając w objęcia
ANIELA
w jego objęciu
2750Gustawie!
wyrywając się z objęcia
A tamta?
GUSTAW
Tyś jest, tyś nią była zawsze.
ANIELA
GUSTAW
2755Żadnej nie znam innej.
ANIELA
GUSTAW
O, nie bądź w obawie:
Użyłem zdrady, lecz zdrady niewinnej.
Byłżebym wzniecił
[121] uczucia łaskawsze,
2760Gdy się przybliżyć starałem daremnie,
Gdy uprzedzona stroniłaś ode mnie?
ANIELA
Więc nie kochałeś? — To nie jest odmianą?
I jedna jestem….
GUSTAW
sens kończąc
ANIELA
GUSTAW
sens kończąc
Odpuszczona wina,
Albin ją kocha, a ona Albina.
Scena VII
Ciż sami, Radost, Pani Dobrójska
Radost spiesznie wchodzi, za nim Dobrójska — Radost staje tuż przed Gustawem, zadychany równie jak Dobrójska, mówić nie może. Po krótkiej chwili milczenia, Gustaw parska śmiechem.
RADOST
obracając się do stojącej za nim Dobrójskiej
PANI DOBRÓJSKA
ocierając czoło
RADOST
biorąc się pod boki, do Gustawa
GUSTAW
RADOST
zbity z mowy
Oho! — słyszy pani? — Oho, jeszcze.
Powiedz, więc słuszne były moje troski wieszcze?
Nabroiłeś, naplotłeś!… Lecz zrób tu wyznanie:
2775W jakiej, gdzie, kiedy, w której kochasz się Anieli?
GUSTAW
biorąc za rękę Anielę
RADOST
A!
obracając się do Dobrójskiej
A!
GUSTAW
do Anieli
ANIELA
RADOST
Otóż macie!
I któż go tu zrozumie? Wszakżeście słyszeli
[122]?
A! A ów pojedynek? Mów no, panie bracie.
GUSTAW
odprowadzając na stronę
2785Wszak wiesz, stryjaszku?…
RADOST
głośniej
GUSTAW
jeszcze głośniej
RADOST
GUSTAW
RADOST
chce mu usta zamknąć
GUSTAW
usuwając głowę
RADOST
jak wyżej
GUSTAW
jak wyżej
RADOST
jak wyżej
Ale cicho!
2795
Miejże też rozum!
SCENA VIII
Ciż sami, Albin, wbiega za nim Klara.
Albin, zachodząc z przeciwnej strony, kiedy jeszcze Radost stara się zamknąć usta Gustawowi, krzyczy mu w ucho.
ALBIN
Nim zaślubisz Klarę,
Mnie zabić musisz.
RADOST
przestraszony, cofając się
KLARA
odciągając
RADOST
przecierając ucho
PANI DOBRÓJSKA
RADOST
Wszak tu zaraza! Ten znowu szaleje!
do Albina
Któż mówił?
ALBIN
RADOST
KLARA
RADOST
KLARA
RADOST
2810Gustawie, skąd ta nowa łaska?
GUSTAW
RADOST
A cóż u diaska!
Czy ja straszydło na młode dziewczęta!
do Albina
2815Ale skąd twoja zemsta tak zawzięta?
Kochasz Anielę.
ALBIN
RADOST
KLARA
GUSTAW
2820Gustaw, Gustaw trzpiotem.
Naplótł, nabroił — ale czy szczęśliwie,
biorąc za ręką Anielę i klękając przed Dobrójską
Tu się, Anielo, przekonamy o tem.
PANI DOBRÓJSKA
podnosząc ich, do Gustawa
RADOST
PANI DOBRÓJSKA
łącząc ich
I szczęście córki powierzam ci śmiało.
GUSTAW
A teraz drugą zajmijmy się parą:
rozkazując
Albinie! zbliż się.
PANI DOBRÓJSKA
GUSTAW
KLARA
GUSTAW
KLARA
Ach, gdybym mogła, na złość bym nie chciała.
ALBIN
KLARA
GUSTAW
Niech was ten złączy, komu za to chwała.
łącząc ich, poważnie
Bądźcie szczęśliwi tak, jak się kochacie!
2840
do Klary, ciszej
Cóż śluby? poszły!
podobnie do Albina, na stronie
Każ się podkuć, bracie.
głośno
2845Wszystko więc dobrze.
RADOST
Ale, na mą duszę.
Nic nie rozumiem — powiedz, Guciu drogi.
GUSTAW
ściskając go
Dzięki, stryjaszku, za twoje przestrogi!
Przypisek autora
2849Komedia moja Śluby panieńskie czyli Magnetyzm serca była przedstawioną w teatrze lwowskim w r. 1832, a drukiem ogłoszoną w IV tomie moich komedii w r. 1834. W kilka lat później została bardzo źle przetłumaczoną prozą na język francuski. 17 sierpnia 1840 r. przedstawiono po raz pierwszy w teatrze „du Gymnase Dramatique” w Paryżu sztukę: Bocquet père et fils, ou le chemin le plus long, comédie vaudeville en deux actes par M. M. Laurencin, Marc Michel et E. Labiche. W tej sztuce główny węzeł i kilka scen ledwie nie co do słowa są wzięte z mojej komedii Śluby panieńskie.
2850Piszę tę notę dla tych, którzy mnie oskarżają o naśladowanie powyższej sztuki francuskiej.