1
MiłośćTyś jest najwyższą z sił, wszystko ulega tobie,
Miłości.
Życie jest żądzą, a tyś z żądz największą,
Prócz samej żądzy życia; duszą duszy
5I sercem serca życia tyś jest,
Miłości.
Jeśli najwyższym szczęściem zapomnienie,
Bezwiedza i niepamięć własnego istnienia:
Toś ty jest szczęściem szczęścia, ty, co dajesz
10Omdlenie duszy i omdlenie zmysłom
I myśli kładziesz kres upajający,
Miłości.
Jeśli złudzenia są jedynym dobrem:
Toś ty największym dobrem, najsilniejsze
15Ze wszystkich złudzeń, ty, moc mocy,
Pierwotna, dzika, nieznająca kiełzań
[1],
Święta potęgo,
Miłości.
Jeśli pragnienia są jedyną ową
20Poręczą, która chroni
Od upadnięcia w przepaść rozpaczy i wstrętu;
Jeśli są jedynym
Mostem, po którym można iść nad odmęt nudy;
Jeśli jedynym są lekarstwem, które
25Broni od cierpień zwątpienia i zbrzydzeń,
Pogardy świata i od samowzgardy:
To ty, o matko pragnień, jesteś ową
Poręczą, mostem i lekarstwem, jesteś
Zbawczynią ludzi,
30Miłości.
Czas idzie i zmieniają się wiary,
Bóstwa w proch upadają, jedne po drugich,
Dziś czczone, jutro deptane,
Przechodzą przed oczyma ludzkości,
35By więcej nie powrócić.
Ty trwasz, wieczysta, jak strach, głód i zawiść,
Pierwotna, tak jak one,
Jak one tryumfalna,
Nad wszystko wyniesiona, niepokonana
40Niczym i nigdy, tak, jak one,
Pierwotna, dzika potęgo,
Miłości.
Wdzięku, piękności natury,
Kędyś jest wobec wdzięku i piękna miłości?
45Jesteś jak rama
Do obrazu, jak otęcz promieni
Skrzącemu kręgowi słońca.
Kędyś
[2] jest, liściu róży,
Wobec ust ukochanej?
50Kędyś, szafirze niebios, morza błękicie,
Kędyś, szumie jaworów i śpiewie ptaków
W wiosenne rano,
Wobec głosu ukochanej?
55Kędyś, ciszo grot pośród paproci,
Pod gęstymi zaplotami bluszczów,
Wobec milczenia ukochanej?
Kędyś jest, śniegu, różowiony blado
Od blasku słońca,
60Wobec koloru ciała ukochanej?
Kędyście, linie cudowne
Gór i skał, kędy łuk tęczy świetlisty,
Kędy przepysznych wodospadów wstęgi,
Smukłe narcyzy, palmy wybujałe,
65Kędy obłoki lotne i powiewne,
Wobec kształtów ciała ukochanej?
Kędyś, mchu miękki, liściu aksamitny,
Wobec jej piersi dotknięcia i dłoni?
PożądanieKędyś, marmurze gładki, grzany słońcem,
70Wobec jej białych bioder, spływających
Cudowną linią
W odurzający wzrok, dech wstrzymujący
Kształt, który rękę przykuwa do siebie?
75Czarze poranku, kiedy słońce wschodzi
Z za gór dalekich;
Uroku jezior, co się nagle jawią
Pośród skał, senne,
I tej zieleni złocistej, ze szczytów
80Widzianej w dali,
Wobec czaru ukochanej?
Kędyś jest, melancholio wieczorów jesiennych,
Wobec jej smutku?
Kędyś, wesele letniego południa,
85Przy jej radości?
Kędy o sławie sny, sny o potędze,
Zwycięstwach dumy, odpłaceniu krzywdy,
O nieznoszeniu niesprawiedliwości,
Wobec snów o ukochanej?
90
Przy posiadania jej ciała pragnieniu?
MądrośćKędyś jest, żądzo poznania wszystkiego,
Co jest poznanym, albo nim być może,
Wobec pragnienia poznania wskroś duszy
95Ukochanej kobiety?
Tak, tyś najwyższą z sił, tyś życiem życia,
Miłości.
Najsłodszą rozkosz i najsroższą boleść
Ty sprawiasz; tyś jest tak, jak śmierć, królową
100Wszechistnień ziemskich, pierwotna potęgo,
Miłości.