Przekaż 1,5% Wolnym Lekturom!
Wsparcie nic nie kosztuje! Wystarczy w polu „Wniosek o przekazanie 1,5% podatku” wpisać nasz KRS: 0000070056
Każda kwota się liczy! Dziękujemy!


Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 458 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Juliusz Słowacki, Hymn o zachodzie słońca na morzu (Smutno mi, Boże!...)
 
  • 1.75×
  • 1.5×
  • 1.25×
  • 0.75×
  • 0.5×

Pobieranie e-booka

Wybierz wersję dla siebie:

.pdf

Jeśli planujesz wydruk albo lekturę na urządzeniu mobilnym bez dodatkowych aplikacji.

.epub

Uniwersalny format e-booków, obsługiwany przez większość czytników sprzętowych i aplikacji na urządzenia mobilne.

.mobi

Natywny format dla czytnika Amazon Kindle.

Pobieranie audiobooka

Wybierz wersję dla siebie:

.mp3

Uniwersalny format, obsługiwany przez wszystkie urządzenia.

OggVorbis

Otwarty format plików audio, oferujący wysokiej jakości nagranie.

Jest październikowy wieczór 1836 roku. Juliusz Słowacki stoi na pokładzie statku podążającego ku brzegom Aleksandrii i podziwia zachód słońca. Niespodziewanie poetę ogarnia uczucie głębokiego smutku. Dlaczego?

Hymn o zachodzie słońca na morzu, nazywany także od incipitu (pierwszych słów tekstu) Smutno mi, Boże! powstał 19 października 1836 roku, co wiemy dzięki notatce nakreślonej na rękopisie. Jego autor, Juliusz Słowacki, wybitny poeta romantyczny, zaliczany obok Adama Mickiewicza i Zygmunta Krasińskiego do grona trzech narodowych wieszczów, odbywał wówczas rejs z Grecji do Egiptu. Był to kolejny etap jego trwającej kilka lat podróży po Europie i Bliskim Wchodzie, która zaowocowała powstaniem wielu utworów inspirowanych odwiedzanymi miejscami i wrażeniami z podróży, jak Grób Agamemnona (stanowiący w zamierzeniu część poematu Podróż z Ziemi Świętej do Neapolu), Rozmowa z piramidami czy omawiany tu hymn.

Hymn o zachodzie słońca na morzu to liryka wyznania — intymna rozmowa z Bogiem, któremu podmiot liryczny zwierza się ze swoich uczuć i lęków. W tym melodyjnym, misternym i pełnym subtelnych metafor wierszu poeta połączył zachwyt pięknem świata z poczuciem samotności, braku nadziei i głębokiego smutku. Utwór jest najczęściej odczytywany z wykorzystaniem klucza autobiograficznego, mianowicie jako wyraz tęsknoty przebywającego po powstaniu listopadowym na emigracji Juliusza Słowackiego za ojczyzną. Ale Smutno mi, Boże! ma także wymiar uniwersalny i dotyka kwestii takich jak nieuchronność przemijania i bezradność człowieka wobec losu.

Pod względem gatunkowym utwór Juliusza Słowackiego jest najczęściej określany jako hymn. Hymn (od greckiego hymnos) to rodzaj pieśni pochwalnej o podniosłym, uroczystym nastroju i apostroficznym charakterze wypowiedzi, tworzona na cześć bóstwa, ojczyzny, wybitnej osoby czy szczególnego zdarzenia. Juliusz Słowacki był wielbicielem i znawcą antyku, a zwłaszcza literatury starożytnej Grecji i często nawiązywał do niej w swoich utworach. Biorąc pod uwagę tytuł wiersza oraz jego podniosły, uroczysty nastrój, rzeczywiście można uznać Smutno mi, Boże! za hymn. Poeta przełamał jednak istotne cechy gatunkowe hymnu. Po pierwsze, w Hymnie o zachodzie słońca na morzu nie mamy do czynienia ze zbiorowym podmiotem lirycznym, lecz z wypowiedzią jednostki. Po drugie, nie jest to pieśń pochwalna. Co więcej, Bóg jest adresatem utworu, ale nie jest bynajmniej jego tematem. Na pierwszy plan w wypowiedzi lirycznej wysuwają się refleksje i emocje podmiotu lirycznego, zaś Stwórca pełni rolę powiernika wysłuchującego (lub nie) tej głęboko osobistej, ludzkiej skargi. Smutno mi, Boże! Juliusza Słowackiego to poezja na wskroś romantyczna — nastawiona na subiektywne, a nie obiektywne spojrzenie na świat, penetrująca meandry ludzkiej duszy, eksponująca uczucia. Gatunkowo utworowi bliżej w gruncie rzeczy do elegii niż do hymnu. Elegie dotyczą bowiem spraw osobistych, poruszają problematykę egzystencjalną i charakterystyczny jest dla nich ton skargi i bolesnego rozpamiętywania.

Hymn o zachodzie słońca na morzu to wiersz bardzo regularny i rytmiczny, co wynika z jego budowy oraz powtarzającej się na koniec każdej ze strof apostrofy „Smutno mi, Boże!”, która pełni funkcję refrenu. Utwór Juliusza Słowackiego składa się z ośmiu sześciowersowych strof. Wers czwarty i szósty liczą po pięć wersów, a pozostałe po jedenaście. Występują rymy krzyżowe i parzyste. Warstwa stylistyczna Smutno mi, Boże! jest niezwykle bogata. Poza licznymi epitetami, metaforami i porównaniami, dzięki którym Juliusz Słowacki tak znakomicie oddał zarówno emocje osoby mówiącej, jak i nastrój chwili, w utworze pojawia się także przerzutnia (rozbicie jednego wypowiedzenia na kilka wersów) oraz peryfraza (zastąpienie określenia powszechnego omówieniem) — „gwiazda ognista”. Całość ujął poeta w kompozycyjną klamrę — wiersz otwiera oraz zamyka opis „tęczy blasków promienistej”, czyli tytułowego zachodu słońca. Utwór jest świadectwem mistrzostwa Juliusza Słowackiego w opisywaniu nastrojów i operowaniu słowem.

W wierszu odnajdujemy zarówno cechy liryki inwokacyjnej, jak i bezpośredniej. Obok apostrof takich jak „Smutno mi, Boże!” czy „Rozlałeś tęczę blasków promienistą” pojawiają się odpowiednie zaimki oraz czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej ujawniające podmiot liryczny (np. „moje białe kości”, „Stoję rozkoszy próżen”, „widziałem”). Tożsamość podmiotu lirycznego możemy rozumieć metaforycznie, będzie to wówczas ktoś, komu los krzyżuje drogi, oddala go od bliskich i rodzinnej ziemi. Podróżny, tułacz, wędrowiec. Człowiek, któremu doskwiera samotność i niepewność jutra. Jak już jednak zostało wspomniane, utwór bywa często interpretowany jako autobiograficzny i za osobę mówiącą w wierszu uznaje się Juliusza Słowackiego.

Juliusz Słowacki uchwycił w Smutno mi, Boże! doświadczenie z pozoru paradoksalne. Podmiot liryczny, widząc zapierające dech w piersiach piękno zachodu słońca, odczuwa wprawdzie zachwyt, lecz nie idzie za nim radość życia czy poczucie harmonii ze światem, lecz głęboki, dojmujący smutek. Czy rzeczywiście jest to paradoks? Każdemu, kto choć raz w życiu zmagał się z poczuciem straty, żałobą czy innym egzystencjalnym cierpieniem stan opisywany przez Słowackiego będzie dobrze znamy. Kiedy cierpimy, piękno świata bywa bolesne. Zadajemy sobie pytanie — jakim prawem świat pozostaje piękny, kwitnący, pełen radości, gdy ja tak bardzo cierpię? Podmiot liryczny Smutno mi, Boże! cierpi, podczas gdy słońce, całkowicie wobec jego cierpienia obojętne, rozpala na morzu tysiące blasków. Ta obojętność pięknej natury wobec kondycji ludzkiej jawi się wręcz jako rodzaj okrucieństwa. Nic zatem dziwnego, że uroda świata nie działa na bohatera wiersza kojąco, lecz przeciwnie — potęga i bezkres morza pogłębiają poczucie samotności i wyobcowania. Oto doświadczenie, które opisuje Juliusz Słowacki.

Źródłem cierpienia podmiotu lirycznego Hymnu o zachodzie słońca na morzu jest przede wszystkim brak więzi z bliskimi i oddalenie od stron rodzinnych. Bohater Słowackiego, zapewne alter ego poety, swoje uczucia skrywa jednak w głębi serca, na zewnątrz zachowując spokój i godność. Otwiera się tylko wobec Boga. Dla opisu tego stanu ducha Słowacki posłużył się metaforami i porównaniami:

„Jak puste kłosy z podniesioną głową,/ Stoję rozkoszy próżen i dosytu…”
„Jako na matki odejście się żali/ Mała dziecina, tak ja płaczu bliski”.

Widok bocianów, ptaków kojarzących się z domem, z Polską, boleśnie wzmaga tęsknotę i ból podmiotu lirycznego. Ma on poczucie bezpowrotnie mijającego czasu i bezsensowności swej egzystencji. Przeczuwa, że nie powróci już w rodzinne strony i obawia się, że przyjdzie mu umrzeć na emigracji i zostać pochowanym na obcej ziemi. Z wyznania:

„Alem jest jako człowiek, co zazdrości/ Mogił… popiołom”

— bije już nawet nie smutek, a prawdziwa rozpacz.

Choć interpretacja Smutno mi, Boże! w kontekście życiorysu Juliusza Słowackiego i doświadczeń całego pokolenia Wielkiej Emigracji (czyli twórców, intelektualistów oraz żołnierzy i członków Rządu Narodowego zmuszonych wyjechać z Polski po upadku powstania listopadowego) jest w pełni uprawniona, to warto jednak spojrzeć na utwór, odrywając się na chwilę od losu wygnańców. Pozwoli to rozumieć słowo „kraj” bardziej abstrakcyjnie, jako miejsce, do którego człowiek czuje się przynależny i które określa sens jego egzystencji. Może nawet nie tyle miejsce fizyczne, lecz metaforyczne, rozumiane jako sfera duchowej harmonii i poczucia celowości życia. Słowa poety można wówczas odczytywać jako wyznanie głębokiej egzystencjalnej niepewności, niemożności zapanowania nad własnym losem i zrozumienia sensu swojej egzystencji. Opisywane doświadczenie rozumiane w ten sposób jest uniwersalne. To zderzenie bezmiaru i potęgi natury z kruchością i ulotnością człowieka. Zderzenie wieczności natury z przemijalnością człowieka. I wreszcie — zderzenie ograniczoności ludzkiego pojmowania z boską wszechwiedzą. W finale Hymnu o zachodzie słońca na morzu Juliusz Słowacki pisze:

„Na tęczę blasków, którą tak ogromnie/ Anieli twoi w niebie rozpostarli,/ Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie/ Patrzący — marli.”

Podmiot liryczny wskazuje znów na uniwersalność, a nie unikalność swojego przeżycia. To, czego doświadcza on w tym miejscu i momencie, będzie w przyszłości doświadczeniem innych ludzi. Mimo biegu dziejów i zachodzących zmian kondycja ludzka pozostaje w gruncie rzeczy taka sama — niepewna, przemijalna, zawsze zdumiona własną kruchością wobec świata. Ale jak rozumieć zdanie: „Nim się przed moją nicością ukorzę”? Czy oznacza ono zgodę na taki, a nie inny porządek rzeczy i własne w nim miejsce? Czy poeta skłonny jest zaakceptować kondycję ludzką z całą jej niepewnością i przemijalnością? Czy przeprasza Boga za swój smutek, będący formą niezgody wobec boskiego porządku rzeczy? Juliusz Słowacki zostawia czytelnika swego wiersza z wieloma pytaniami — i to także jest siłą jego poezji.

Juliusz Słowacki na emigracji przebywał od marca 1830 roku do końca życia. W tym czasie wiele podróżował. Poeta często odczuwał samotność i niezrozumienie, które było wynikiem nie tylko oderwania od stron rodzinnych i rozłąki z matką, z którą był silnie związany, ale także jego wyobcowania w środowisku emigracyjnym. Słowacki nigdy nie odnalazł się w środowisku emigracji paryskiej i był wobec niego — z wzajemnością — krytyczny. Pozostawał w cieniu Adama Mickiewicza, który odnosił się do jego dzieł z wyższością, nazywając je „pięknym kościołem, w którym nie ma Boga”. Twórczość Juliusza Słowackiego była w warstwie ideologicznej bardzo metafizyczna i rewolucyjna, a w warstwie językowej awangardowa. Nawet na tle różnorodności poezji romantycznej wyróżniała się innowacyjnością, co czyniło ją trudną w odbiorze dla współczesnych. Dlatego nie cieszyła się dużą popularnością, choć bardzo cenili ją Zygmunt Krasiński i Cyprian Kamil Norwid. Poecie nie układało się także w życiu osobistym, nie zaznał spełnienia w miłości, nie doczekał się dzieci. Żył w cieniu zbliżającej się, nieuchronnej śmierci — chorował na gruźlicę, będącą w tamtym czasie chorobą nieuleczalną.

Refleksja dotycząca przemijania często pojawiała się w utworach poety, jak chociażby w jego symbolicznym pożegnaniu pt. Testament mój. Słowacki zmarł w Paryżu w 1849 roku, mając zaledwie czterdzieści lat. Pochowany został na słynnym cmentarzu Montramarte, miejscu pochówku wielu sławnych artystów. Na początku XX wieku zrodziła się idea sprowadzenia szczątków poety do kraju. Doszło do tego po licznych komplikacjach i dzięki osobistemu zaangażowaniu marszałka Józefa Piłsudskiego w 1927 roku. Prochy Juliusza Słowackiego zostały sprowadzone drogą morską do Gdańska, a następnie do Warszawy; statek zatrzymywał się po drodze w licznych polskich miastach, których mieszkańcy składali hołd wieszczowi. Uroczysty pogrzeb poety odbył się na Wawelu, a na zakończenie ceremonii głos zabrał Józef Piłsudski mówiąc: „W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy”.

Wiersz Hymn o zachodzie słońca na morzu Juliusza Słowackiego jest dostępny jako e-book w formatach EPUB i MOBI, a także jako plik PDF. Utwór jest lekturą obowiązkową w liceach i technikach; został opracowany redakcyjnie, w tym opatrzony przypisami, z myślą o uczniach i uczennicach. Zamieszczony na stronie Wolnych Lektur audiobook czyta Weronika Lewandowska.

Ta książka jest dostępna dla tysięcy dzieciaków dzięki darowiznom od osób takich jak Ty!

Dorzuć się!

O autorze

Juliusz Słowacki
il. James Hopwood (1795-1855), domena publiczna

Juliusz Słowacki

Ur.
4 września 1809 r. w Krzemieńcu
Zm.
3 kwietnia 1849 r. w Paryżu
Najważniejsze dzieła:
Kordian (1834), Anhelli (1838), Balladyna (1839), Lilla Weneda (1840), Beniowski (1840-46), Sen srebrny Salomei (1844), Król-Duch (1845-49); wiersze: Grób Agamemnona (1839), Hymn o zachodzie słońca (1839), Odpowiedź na „Psalmy przyszłości” (1848)

Polski poeta okresu romantyzmu, epistolograf, dramaturg. W swoich utworach (zgodnie z duchem epoki i ówczesną sytuacją Polaków) podejmował problemy związane z walką narodowowyzwoleńczą, przeszłością narodu i przyczynami niewoli. Jego twórczość cechuje kunsztowność języka poetyckiego. W późniejszym, mistycznym okresie stworzył własną odmianę romant. mesjanizmu i kosmogonii (system genezyjski). Studiował prawo w Wilnie, krótko pracował w Warszawie w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu oraz w Biurze Dyplomatycznym Rządu powstańczego 1831 r. Podróżował po Szwajcarii, Włoszech, Grecji, Egipcie i Palestynie. Osiadł w Paryżu, gdzie zmarł na gruźlicę i został pochowany na cmentarzu Montmartre. W 1927 r. jego prochy złożono w katedrze na Wawelu.

  • autor: Katarzyna Starzycka