- Broń: 1
- Gniew: 1
- Klęska: 1
- Los: 1 2
- Miłość: 1 2 3 4 5
- Myśl: 1
- Niewola: 1
- Odwaga: 1
- Pojedynek: 1
- Prawo: 1
- Przekleństwo: 1
- Samobójstwo: 1
- Serce: 1
- Siła: 1
- Szaleństwo: 1 2 3
- Śmierć: 1
- Ucieczka: 1
- Walka: 1 2 3
- Więzień: 1
- Zemsta: 1
- Zwycięstwo: 1
Tekst zredagowano zgodnie ze współczesnymi normami językowymi i interpunkcyjnymi.
Z złamany skrzydłem -> Z złamanym skrzydłem (bł. źródła)
odać -> oddać (bł. źródła).
Heinrich von KleistPentesileatłum. Witold Hulewicz
OSOBY
-
PENTESILEA — królowa Amazonek[1]
-
PROTOE — księżniczka Amazonek
-
MEROE — księżniczka Amazonek
-
ASTERIA — księżniczka Amazonek
-
ARCYKAPŁANKA Artemidy[2]
-
ACHILLES[3] — król ludu greckiego
-
ODYSEUSZ[4] — król ludu greckiego
-
DIOMEDES[5] — król ludu greckiego
-
ANTILOCHUS[6] — król ludu greckiego
- Grecy i Amazonki
Scena:
Pole walki pod Troją
SCENA PIERWSZA
Zjawiają się: z jednej strony Odyseusz i Diomedes, z drugiej Antilochus, wraz z orszakami.
ANTILOCHUS
1
Cześć wam, królowie! Jakże sprawy stoją?
Dawnom tu już nie widział was pod Troją!
ODYSEUSZ
Źle, Antylochu. Spojrzyj na to błonie:
Zastępy Greków, Amazonek konie
5Nastają na się, jak dwa wściekłe wilki.
Na boga, czemu? Obłędem rażeni?
Jeśli Jupiter
[7], co gromami strzela,
Trzaskiem błyskawic ich nie porozdziela —
To trupem padną dzisiaj, rozwścieczeni!
10Wody mi dajcie haust!
ANTILOCHUS
Na duszę mą!
Te Amazonki czegóż od nas chcą?
ODYSEUSZ
Ruszylim obaj, za Atrydy
[8] radą,
Wraz z Mirmidonów
[9] niemałą gromadą,
15Achil i ja; bo zważ: Pentesilea
Powstała w borach jak dzika zawieja
Na czele kobiet krytych skórą żmij,
Przez góry pędzi tu, na pogrom… czyj?
Priama chyba chce nastraszyć w Troi…
20Słychać (a wieści jedne drugim przeczą);
Priamid
[10] ruszył z Ilion
[11] w pełni zbroi
Witać królową śpieszącą z odsieczą.
Gnany gościńcem w lot: nasze pancerze
Murem rozgrodzą nieszczęsne przymierze!
25Przez całą noc trwał pochód nieustanny.
Lecz z pierwszym blaskiem jutrzenki porannej
Cóż za zdumienie! W świcie strzał i proc
Cała dolina kłębi się od bitwy —
Słysz! — Trojańczyków z tymi niewiastami!
30Jak sforę chmur, co jasne niebo plami,
Rozdziera w strzępy napór huraganu,
Pentesilea w szaleństwie gonitwy
Pędzi przed sobą z rozpędem orkanu
Huf Priamidy, tak miotając niemi
[12],
35Jakby ich chciała zmieść z powierzchni ziemi
Poprzez Hellespont
[13] w topiel oceanu.
ANTILOCHUS
ODYSEUSZ
Słuchaj, będzie lepiej!
My, pragnąc odwrót zagrodzić Trojanom
40Pędzącym na nas ławą niewstrzymaną,
Pod same mury wpieramy oszczepy.
Zdumiał się na ten widok Priamida;
Po krótkiej radzie my ruszamy w cwał
Młodą królowę Amazonek witać.
45Ona wstrzymała triumfalny szał.
Więc — na Hadesa
[14]! — chyba teraz przecie
Pora do kogoś przystać tej kobiecie,
Która nam z nieba uzbrojona spada
Wprost w naszą wojnę, sama walce rada
[15]!
50Toż z nami sojusz zawrze chyba chętnie,
Skoro już Trojan gromi tak namiętnie.
ANTILOCHUS
No tak, na Zeusa
[16]! To chyba jest jasne!
ODYSEUSZ
Więc — znajdujemy ją w bojowym stroju
Na czele dziewic, hełm dumnie wiejący,
55Pod nią purpurą i złotem kapiący
Koń depcze ziemię pełen niepokoju.
Przez krótką chwilę spogląda w pogardzie
W naszą gromadę, okiem jak ze stali,
Jakbyśmy stali przed nią skamieniali;
60Ta oto dłoń, powiadam tobie, bardziej
Jest wyrazista, a patrzy mniej hardzie.
Wtem oko jej spotyka wzrok Achilla —
I niby pożar z czerwonych płomieni
Nagły rumieniec jej lica odmieni,
65Ciemną purpurą biel twarzy nasila.
Skacze na ziemię (koń przysiadł na zadzie),
Przez jedną chwilę stoi w ziemię wryta;
Cugle ciskając służebnej, zapyta:
Co nas prowadzi w tak wielkiej paradzie?
70Ja na to: że radośnie my, Argiwi
[17],
Nieprzyjaciółkę Dardanów
[18] witamy,
Że nienawiścią dawno Grecja cała
Ku Priamidom podłym rozgorzała;
Mówię o sobie i o Achillesie,
75Że obaj z nią sojuszu pożądamy,
Że pewnie ona takież chęci żywi —
I co mi jeszcze ślina do ust niesie…
Lecz ze zdumieniem w potoku swej mowy
Widzę: nie słucha mnie. Ale z wyrazem
80Szesnastolatki i dziecka zarazem,
Jakby na igry
[19] szła albo na łowy,
Odwraca w bok kędziory złotej głowy
I woła: „O Protoe, matka moja
Takiego męża nigdy nie spotkała!”
85A przyjaciółka stoi oniemiała…
Achil i ja — mierzymy się uśmiechem,
Królowa zasię oczy upojone
Znów zatrzymała z zapartym oddechem
Na Egińczyka
[20] promienistej głowie.
90A przyjaciółka nieśmiało w jej stronę
Zwraca pytanie, czyli
[21] mnie odpowie.
Na to w płomieniach (gniewna czy wstydliwa? ) —
A błysk jej oczu w zbroi odgorywa —
Zmieszana, pyszna i dzika zarazem
95Do mnie się zwraca i wzrokiem przeszywa:
„Jam Amazonek królowa — i płazem
Tego nie puszczę! Odpowiem… żelazem!”
ANTILOCHUS
Tak, słowo w słowo, twój goniec też gadał.
Myśleli wszyscy, że rozum postradał…
ODYSEUSZ
100A my nie wiemy, popadli w zdumienie,
Co sądzić mamy o tej dziwnej scenie.
Więc zawracamy w rozjuszonym wstydzie,
Patrząc na Trojan, jak, radzi, z oddali
Srom
[22] nasz odgadli i jak już wysłali
105Herolda, który śmiało do niej idzie,
Ofiarowując nowy pakt przymierza.
I sądzą już, że gniewem w nas uderza
I że się zaraz wyjaśnią te czary.
Ale nim goniec zdążył zbiec ze wzgórza
110Oraz pył drożny otrząsnąć z pancerza —
Ta centaurzyca rzuca się jak burza
Na nich i na nas, ile w koniach pary!
Jak leśny potok, gdy wiosną się wściecze,
Trojan i Greków tratuje i siecze!
ANTILOCHUS
115
Na Styks
[23], to niesłychane! Mów!
ODYSEUSZ
A zatem:
Furie
[24] im dały tak zajadłe miecze,
Jakich nie było jeszcze, jak świat światem…
SiłaO ile wiem, dwie moce są przyrody:
120Siła oraz jej opór — nic poza tym.
Co ogień gasi, to zarazem wody
Nie zmienia w parę — i na odwrót. Ale
Tu wściekły wróg oboje chce zagryzać
I wobec niego ogień nie wie wcale,
125Czy płynąć razem z wodą, a znów fale,
Czy mają z ogniem stropy niebios lizać…!
Przez wojownice Trojanin przyparty
Chroni się za puklerze
[25] Greków, zasię Grek
Broni go od dziewicy, bo by trupem legł.
130I dwaj wrogowie muszą nie na żarty
Wspierać się, wbrew swej wojnie, o bogowie!
By czoło stawić wspólnemu wrogowi.
Jeden z Greków podaje mu wodę
Dzięki! Język się spiekł.
DIOMEDES
Od tego dnia
135Bitwa tu sroży się nad tą doliną
I, zda się, gromy nigdy nie przeminą,
Jak w burzy wpartej do przepaści dna.
Gdym się tu wczoraj poranną godziną
Naszym na pomoc przedarł po kryjomu,
140W tej samej chwili spadła z trzaskiem gromu,
Jak gdyby chciała to helleńskie plemię
Strzaskać na miazgę, zgnieść i wdeptać w ziemię.
Oto Aryston, cały kwiat korony,
Tuż Astianaks, najdzielniejsze syny,
145Oto Menandros burzą w proch strącony:
Z ciał młodych, pięknych na pole rzucony
Nawóz pod córy Aresa
[26] wawrzyny.
I więcej jeńców już wzięła nam ona,
Nim nam zostało ócz do płaczu, mieczy
150Na krwawą pomstę, rąk dla ich odsieczy.
ANTILOCHUS
I nie wie nikt, skąd taka rozwścieczona?
DIOMEDES
Nikt, jako żywo! A my, przyjacielu,
Szukamy źródła przyczyny i celu.
Sądząc po gniewie osobliwym, który
155Miota nią pośród bitewnej wichury
Wciąż za Achilem, myślę: wojna cała
Stąd, że ku niemu nienawiścią pała.
O, tak zaciekle, brodząc poprzez śniegi,
Gdy rozjuszona krwią oko nasyca,
160Ofiary swojej nie tropi wilczyca,
Jak ona jego przez Greków szeregi.
Lecz w pewnej chwili, kiedy jego życie
Już było w mocy jej — czy uwierzycie?
Gdy już miał westchnąć ostatnim oddechem,
165Oddała mu je, niby dar, z uśmiechem!
ANTILOCHUS
Cóż to? Oddała? Kto?… Królowa?…
DIOMEDES
Ona!
Wczoraj pod wieczór na nowo się starli —
Pentesilea, jak wicher szalona,
170Z boskim Achilem — a Priamid karli
Podstępnie z tyłu ugodził go w zbroję,
Aż echem niebios zadrżały podwoje.
Królowa zbladła, potem złote włosy
W tył odrzuciła i z okiem ognistem,
175Uniósłszy się na koniu, jak w niebiosy,
Zamachnie się i ostry miecz ze świstem
W kark Priamidy zatapia głęboko!
Runął, Achila zbryzgując posoką…
Achilles teraz mieczem łuk zatacza,
180By ją ugodzić; ale ona, dzika,
Schylona w głową swojego srokacza
[27],
Co gryząc uzdę, pieni się i boczy —
Unika ciosu — i co koń wyskoczy
Rusza z kopyta… I odwraca oczy…
185Uśmiecha się… i znika.
ANTILOCHUS
ODYSEUSZ
Co niesiesz ty spod Troi?
ANTILOCHUS
Mnie Agamemnon
[28] tutaj śle i pyta,
Czy w tych warunkach raczej nie przystoi
190Rozsądek niźli odwaga niesyta.
O cóż nam chodzi? O Troi zniszczenie
I o pobicie Trojan! Chyba że nie
O dziewkę, która gdzieś tam maszeruje…
Czyliż odwrotu rozum nie dyktuje?
195Jeśli się wszakże przekonasz naocznie,
Że nie w sojuszu ona z twierdzą Troi
Ku nam się zbliża — żąda, byś niezwłocznie
Z wojskami wracał tam, gdzie obóz stoi.
Pentesilea gdy ścigać was pocznie,
200To on, Atryda, nic od ciebie nie chce;
Sam się przekona, na co w żeńskiej zbroi
Ta zagadka, Sfinks
[29], ważyć się zechce.
ODYSEUSZ
Któż się do tego sądu nie przychyla!
Czyli sądzicie, że Laertiada
[30]
205Za tak głupimi bitwami przepada?
Trzeba czym prędzej zabrać stąd Achila!
Jak dog ze smyczy spuszczony zapada
W jelenie rogi, łowiec
[31] za nim zmierza,
Woła i wabi, lecz już nim nie włada,
210Bo ów, wgryziony w kark pysznego zwierza,
Tańczy z nim razem przez góry, doliny,
W głęboką puszczy noc — tak on szaleje,
Odkąd wojenną prześwietliło knieję
Zjawisko owej — tak rzadkiej zwierzyny.
215Uda przestrzelić! Związać! Niech omdleje!
Przysiągł: ni kroku nie ustąpię pola
Tej Amazonce pięknej — do tej pory,
Póki jej z konia zwycięska ma wola
Za te jedwabne nie zwlecze kędziory.
220Mój Antylochu, niechby usidliła
Go twa wymowność, skoro mdleje siła,
Gdy jego warga pianą się pokryła.
DIOMEDES
Razem spróbujmy raz jeszcze, pomału,
Spokojnej, zimnej rozwagi, bez krzyku
225Wbić klin w decyzję jego szału.
Łatwo, przemyślny ty Larysejczyku
[32],
Znajdziesz słabiznę, wtargniesz niewidocznie…
Gdy nie ustąpi, połów się rozpocznie:
Dwaj Etolczycy wezmą go na bary
230I niby kłodę (bo zdjęły go czary!)
Cisną go w obóz Argiwów niezwłocznie.
ODYSEUSZ
ANTILOCHUS
Stój! Kto to biegnie z tamtej strony?
DIOMEDES
To Adrast, patrzcie, blady i zmieniony!
SCENA DRUGA
Ci sami. Wchodzi Adrastos wódz.
ODYSEUSZ
DIOMEDES
ADRASTOS
Nowinę
Ze wszystkich nowin najgorszą.
DIOMEDES
ODYSEUSZ
ADRASTOS
Królowie Hellady!
Mury Pergamu
[33] nie runą w perzynę!
Achil ofiarą padł okropnej zdrady!
DIOMEDES
ODYSEUSZ
245
Biada! Zwiastunie złej doli!
ADRASTOS
U Amazonek Achilles w niewoli!
ANTILOCHUS
Kiedyż i gdzie ta ohyda się stała?
ADRASTOS
Szturm nowy, dziki jak burzy nawała,
Owych Aresa rozwścieczonych cór
250Jął
[34] dziesiątkować Etolczyków szyki,
Lejąc jak potop w bitewnym łoskocie
Na nas walecznych Mirmidonów krocie.
Próżnośmy w poprzek stanęli jak mur,
By ich zatrzymać: niby strumień dziki
255Zmietli nas falą okropnej paniki…
I nikt zatrzymać się nie zdołał wcześniej,
Aż hen daleko na polanie leśnej.
Achil sam został, obszczerzon lancami;
Już z trudem z mroku walki się wyzwala,
260Do nas nareszcie zmierza — my wesoło
Krzyk powitalny rzucamy mu z dala,
Gdy nagle głos nam zamarł w piersiach! Zgroza:
Jego kwadrygi
[35] zaryło się koło
Tuż nad przepaścią… Ze spadzistej skały
265W straszliwą czeluść zajrzał oniemiały.
Na nic mu nie zda się kunszt wyścigowy,
W którym jest mistrzem: już konie sprzed woza
W tył, przerażone, odwracają głowy
Ku jego bata ciosom opętanym.
270W uprzęży własnej kłębie pogmatwanym
Walą się konie, wóz i Jowiszowy
Syn, Achil, dumny i promiennolicy,
Ciasno schwytany, jak gdyby w pętlicy!
ANTILOCHUS
Szaleniec? Dokąd zmierza…?
ADRASTOS
275Wtem wylata
Sam Automedon
[36], przesławny woźnica,
I rzuca się, splątany kłąb rozplata
I cztery konie za uzdy pochwyca.
Lecz nim ich nogi uwięzłe w rynsztunku
280Zdołał wyzwolić z śmiertelnych obieży
[37],
Zwycięska zgraja Amazonek bieży
Hurmem wprost na nich, na czele królowa…
I gaśnie iskra ostatnia ratunku!
ANTILOCHUS
ADRASTOS
285Nad chmurą kurzu pyszna głowa
Błysła, gdy nagle pęd wstrzymała cwału,
Przez chwilę mierzy okiem stromą ścianę:
Pióropusz własny, jakby grozą zdjęty,
Szarpie wstecz głową tej lwicy zaciętej.
290Lecz oto cugle odkłada pomału
I jak w zawrocie — płomieniem owiane
Czoło ukrywa w obie małe dłonie.
Dziwnym widokiem zdumione dziewice
Zwracają ku niej z niemą prośbą lice,
295Najbliższa pyta, zatroskana srodze,
Inna porywczo chwyta konia wodze,
Gwałtem chcąc dalszą zagrodzić jej drogę…
Lecz ona…
DIOMEDES
ANTILOCHUS
ADRASTOS
Ledwie mogę!
Usiłowania próżne, by ją wstrzymać…
Z łagodną siłą dziewice odtrąca
I niespokojnie szuka, gdzie by imać
[38]
305Ścieżki się mogła stopa szukająca:
Dróżkę chce znaleźć tęsknymi oczyma
Swemu życzeniu, które skrzydeł nie ma.
Nagle ruchami pocznie opętanej
Wspinać się wzwyż po skale stromej ściany,
310To tu, to tam — szaloną któż odgadnie!
Wciąż niedorzecznie myśląc, że wplątany
W swe sieci łup w jej ręce łatwo wpadnie.
Już jej źrenice bacznie wybadały
Każdą szczelinę wyżłobionej skały:
315Widzi, że stok jest niedostępnie stromy,
Lecz jak z rozumu obrana — powraca,
Pnie się na nowo na głaz już znajomy.
Po szlaku, który wędrowiec przypłaca
Życiem, do szczytu dąży krok po kroku…
320I stoi teraz na kamiennym bloku,
Tak małym, że zaledwie by kozicę
Zmieścił ten głaz — a rozpadliny z boku
Straszą, nie dając w tył ni naprzód kroku…
I krzyk podniosły dziewki białolice —
325A ona raptem z rumakiem pospołu
W trzasku walących się razem kamieni
Jak na dno piekła pada w otchłań dołu,
Karku nie łamie!… Lecz myśli nie zmieni
I znów porywa się na strome skały!
ANTILOCHUS
330
Cóż za hiena, obłędna i ślepa!
ODYSEUSZ
ADRASTOS
Nareszcie wóz cały
Uporządkował — Hefajstos by nowy
Wóz w takim czasie wykonał spiżowy!
335Uprząż uładził, skacze na kwadrygę,
Za lejce chwyta i konie jak frygę
Zawraca — a nam kamień z serca spada.
Lecz nagle jedna z wojownic wybada
Ukrytą ścieżkę; krzyczą jej nowinę
340I tam kierują szaloną królowę
[39],
Pnącą się wciąż na głazy granitowe…
Echo radości napełnia dolinę.
Pentesilea na to słowo nowe
Zwróciła konia, oczy — i za wzrokiem
345Jak wyciągnięta pantera śmignęła.
Achilles wprawdzie wycofał się bokiem,
Ale kwadryga z oczu mi zginęła…
Co się z nim stało, nie wiem.
ANTILOCHUS
DIOMEDES
350O przyjaciele, co czynić?
ODYSEUSZ
Do dzieła!
Serce prowadzi: będzie wyzwolony!
Skruszymy dzikiej drapieżnicy szpony!
Choć przyjdzie walczyć na śmierć i na życie,
355W pierwszym szeregu boju mnie ujrzycie!
Odyseusz, Diomedes, Antilochus wybiegają.
SCENA TRZECIA
Adrasios, gromada Greków, którzy tymczasem weszli na wzgórze.
MIRMIDON
rozgląda się po okolicy
O, tu — widzicie? — tu, gdzie góra owa!
Patrzcie! Czy to nie hełm się tam wynurza
I pióropuszem ocieniona głowa?
I kark się mocny wyłania zza wzgórza
360Ramiona już — i ręce w błysku stali?
I tors, i pas, co się od złota pali?
ADRASTOS
MIRMIDON
Tak, czyj! Czy śnię, o Grecy?
Już widzę lejce… i koncerz
[40]… i plecy…
365I końskie łby, ozdobne strzałką białą…
Góra już tylko skrywa końskie nogi…
O, czy kwadrygę widzicie, wspaniałą,
Jako wschodzące wiosną słońce?
GRECY
Bogi!
370Achilles to, syn bogów! Wraca w dom!
Jego zwycięstwo! Sam włada lejcami!
Ach, ocalony wraca!
ADRASTOS
Jasny grom!
Bogom niech będzie olimpijskim sława!
375Odys! Skocz mi tam który za królami!
Jeden z Greków wybiega
MIRMIDON
ADRASTOS
MIRMIDON
ADRASTOS
MIRMIDON
Adraście, patrz tu,
Jak pcha lewicę nad rumaków grzbiety!
Jak bicza kołem okrąża ich grzywy!
Jak samym świstem pędzone do mety,
385Boskie bachmaty
[41] rwą grunt niecierpliwy!
Na bogi! Zda się: za same wędzidła
Wóz ciągną, jakby dym z nozdrzy je szczuł!
A jeleń szczwany nie szybsze ma skrzydła!
Wzrok już się w szprychach migocąc nie sidła,
390Wkręcony lotnie w tarcze lśniących kół!
ETOLCZYK
ADRASTOS
MIRMIDON
ETOLCZYK
MIRMIDON
395Tuman jak chmura gromowa!
Jak błyskawica przed nim gna…
ETOLCZYK
MIRMIDON
ADRASTOS
ETOLCZYK
400Pentesilea!
Tuż za boskiego Peleidy tropem
Z całą czeredą kobiet gna galopem…
ADRASTOS
GRECY
krzyczą
Do nas! Prędzej! Prędzej!
405Boski Achilu! Tutaj! Chroń się między
Nasze puklerze!
ETOLCZYK
Patrzcie, jak udami
Tygrysi kadłub ścisnęła namiętnie,
Jak pochylona w grzywę, w burzy tętnie
410Wiatr wstrzymujący wypija ustami!
Gna jak z cięciwy strzelona za łanią:
Tak wartkie
[43] nie są numidyjskie strzały
[44]!
Wojska daleko jak kundle zostały,
Gdy dog w pościgu wyciągnie się cały!
415Pióra jej hełmu ledwie zdążą za nią!
ADRASTOS
TESALCZYK
MIRMIDON
TESALCZYK
Dopędza! Każdym szczupakiem
[45] ogiera
420Za Achillesem jak potwór zgłodniały
Kawał dzielącej ją drogi pożera!
MIRMIDON
Na wszystkich wielkich bogów, co nas chronią!
Już zolbrzymiała do jego rozmiarów!
I błyskawicznych już kopyt pogonią
425Konie ciskają grudy ziemi o nią,
I grzmiący tętent już napełnia parów!
ETOLCZYK
Teraz — szalony! Ślepy obłąkaniec!
Skręca w bok, igra! Hej, uwaga! Bogi!
Pentesilea przecina kąt drogi…
430Widzisz?… Przyjęła jego straszny taniec…
MIRMIDON
Zeusie! Na pomoc! Już u jego boku!
Wielki jak olbrzym cień jej w groźnym skoku
Już go zabija!
ETOLCZYK
TESALCZYK
435Całą kwadrygę zdarł w lewo co prędzej!
ETOLCZYK
Do nas znów leci — na skrzydłach, jak ptak!
MIRMIDON
Ha, lis przebiegły…! Zwiódł ją! Umknął jędzy!!
TESALCZYK
Niepowstrzymana minęła w rozpędzie
Wóz jego…
MIRMIDON
440A! Potyka się jej koń!
Patrz! Wyleciała z siodła!…
ADRASTOS
TESALCZYK
Runęła! W ziemię zaryła się skroń!
MIRMIDON
Królowa leży! A na nią się wali
445Jedna z wojownic, cała w lśniącej stali!
TESALCZYK
MIRMIDON
ADRASTOS
MIRMIDON
Padają, wodzu! Jakby kowal krewki
450Na szmelc je topił razem: konie, dziewki!
ADRASTOS
TESALCZYK
W gęstych kłębach pyłu
Los się rozprawia z Amazonek zgrają:
Już widzę tylko błysk żelaza, z tyłu
455Za Achillesem; węzeł gęsty, śliczny
Dziewic, splątany z dziką masą koni…
Zaiste, chaos mniej był chaotyczny.
ETOLCZYK
Lecz teraz — wiatr się zerwał; oto dnieje,
Jedna z leżących zrywa się na nogi.
TESALCZYK
460Ha! Niechaj każdy patrzy i się śmieje:
Jak tam wesoło ów kłębek szaleje,
Jak to szukają lancy, tarczy, kasku,
Porozrzucanych daleko po piasku!
MIRMIDON
Trzy konie jeszcze, jedna wojownica
465Leżą jak martwe…
ADRASTOS
ETOLCZYK
Pentesilea, pytasz, złotogłowa?
MIRMIDON
Czy to królowa? Nie poznaję lica!…
Tam stoi!!
TESALCZYK
ADRASTOS
MIRMIDON
Tam, gdzie runęła: w cieniu tego drzewa.
Na karku konia oparła swą dzidę,
475Trzyma się grzywy… widzisz? — Włos owiewa
Czoło, a ręką — pył czy krew? — ociera…
Dumny się szyszak w prochu poniewiera!
TESALCZYK
ADRASTOS
ETOLCZYK
480
Kot, co tak padnie, sczeźnie, lecz nie ona!
ADRASTOS
TESALCZYK
Jego strzegą bogi!
Trzy rzuty strzały uszedł już z jej drogi!
Już go dosięga ledwie rzutem wzroku,
485Już nawet myśl, pędząca za nim śmigła,
Bez tchu w jej piersi zziajanej zastygła!
MIRMIDON
Chwała! Patrz, Odys w wojowniczym tłoku
I całe wojsko Greków w jasnym słońcu
Nagle wychodzą tam z leśnego mroku!
ADRASTOS
490
Odys? Diomed? Bogi nieśmiertelne!
Gdzież on? Daleko sam został na końcu?
TESALCZYK
Na rzut kamienia! Konie jego dzielne
Już gnają cwałem na Skamandru
[47] wzgórza.
On wzdłuż szeregów już śmiga jak burza…
GŁOSY
z oddali
TESALCZYK
GŁOSY
Bogów gońcu!
Sława, Pelido
[48]! Wawrzyn na twą skroń!…
TESALCZYK
Wstrzymuje bieg. Przed samo królów koło
500Zajeżdża wóz! Podchodzi Odys doń!
Zeskoczył z wozu raźno i wesoło…
Oddaje lejce i odrzuca broń…
Zdejmuje szyszak, co gniecie mu czoło
Pyłem pokryte; a wszyscy rycerze,
505Wszyscy królowie kupią się
[49] wokoło!
Sława ci, chwała, boski bohaterze!
O, wszystkich Greków porwał zachwyt szczery,
Tłum go unosi, kolana mu ściska,
Zaś Automedon dymiące ogiery
510Przy jego boku prowadzi u pyska!
Już coraz bliżej — idzie — wznosi dłoń!
O, patrzcie! Boski! Wawrzyn na twą skroń!
SCENA CZWARTA
Achilles, za nim Odyseusz, Diomedes, Antilochus, Automedon z kwadrygą u jego boku. Wojsko greckie.
ODYSEUSZ
O bohaterze egiński! Serdecznie
Witamy! Nawet w odwrocie zwycięski!
515Niech twego miecza sława żyje wiecznie!
O, na Jowisza! Samą mocą ducha
Nieprzyjaciółce ty zadajesz klęski,
Że w proch ci pada bezsilna i krucha;
Cóż będzie, skoro ty miecz swój wysoko
520Podniesiesz na nią, prosto, oko w oko!
ACHILLES
trzymając hełm w dłoni, drugą ręką ociera pot z czoła. Dwaj Grecy, bez jego świadomości, chwytają jego zranione ramię i opatrują je
ANTILOCHUS
Zawsze w niepokoju,
Wygrałeś wyścig straszliwego boju,
Jak dziki orkan, który, grzmiąc po niebie,
525Świat przerażony w wirach wichru grzebie.
Gdybym na siebie grzechy całej Troi
Przyjął i ciężko zgiął się pod brzemieniem,
O, na Erynie! Mógłbym uciec cieniem
Przed własną skruchą — w lot kwadrygi twojej.
ACHILLES
do Greków opatrujących go, chcąc się pozbyć ich natręctwa
JEDEN Z KSIĄŻĄT
ACHILLES
PIERWSZY GREK
opatrując mu ramię
ACHILLES
DRUGI GREK
PIERWSZY
ACHILLES
DRUGI
DIOMEDES
Najpierw tyle
540Opowiadano, że w te rejterady
[50]
Wciągnął cię odwrót mej zbrojnej gromady…
Lecz to, co widzę, dowodzi niezbicie,
Że oną jazdę poprzedziła skrycie
Uplanowana myśl. Zapytać można,
545Czyś kamień ów upatrzył już o świcie,
Przez który upaść miała nieostrożna
Królowa: takeś prosto w niego mierzył.
ODYSEUSZ
Mój bohaterze, jeśliś się tajemną
Żądzą odwetu do cna nie zaperzył,
550Racz do Argiwów obozu iść ze mną.
Już nas Atrydzi
[51] wołają z powrotem.
My się ku rzece cofniemy odwrotem,
Dziewki podstępnie wciągając w gonitwę;
Tam Agamemnon z zasadzki jak młotem
555Uderzy na nie i zakończy bitwę.
Na boga gromów! Nigdzie albo tam
Ostudzisz żądzę, co jak zwierza spienia
Ciebie i gna za tobą bez wytchnienia.
Błogosławieństwo na drogę ci dam.
560Tej nienawiści dłużej bym nie przeżył,
Widząc megiery tej harce szalone!
Chętnie bym ujrzał ślad twego kopniaka
Na jej policzku różanym.
ACHILLES
spojrzał na konie
ANTILOCHUS
AUTOMEDON
bada dłonią szyje końskie
ACHILLES
Dobrze. Jazda taka
Męcząca jest. Przeprowadź je, mój drogi,
Potem im winem przetrzyj pierś i nogi.
AUTOMEDON
DIOMEDES
Teraz ty jasno
Widzisz, prześwietny, że to ciężka sprawa.
Gdziekolwiek sięgnąć najbystrzejszym okiem,
Wzgórza pokryte kobiet ciżbą ciasną.
575A gęstsza nie jest i szarańczy ława,
Gdy z chmur opada niszczycielskim mrokiem.
Komuż zwycięstwo zupełne przypadło?
Czyż oprócz ciebie jeden jest, co powie,
Że widział chociaż twarz tej centaurzycy?
580Próżno dążymy, my, Grecji królowie,
Wśród trąb rozgrzmotu, w złocistej zbroicy:
Ona zapadła w głębię nieodgadłą.
A kto by chciał jej srebrny bodaj głos
Usłyszeć, ten by chyba musiał wprzódy
585Zwalczać niesławnie te pospólstwa ludy,
Które jej strzegą tam, na polach Troi,
Jak cerbery
[52], by jej nie spadł włos
Z jej wrażej głowy.
ACHILLES
patrzy w dal
DIOMEDES
ANTILOCHUS
ADRASTOS
Hej, tam! Pióropusze
Na bok! Nie widać…
PIERWSZY GREK
kończąc opatrunek
JEDEN Z KSIĄŻĄT
DIOMEDES
JEDEN Z KSIĄŻĄT
Ot tam, na mą duszę!
Stoi, gdzie padła, tam pod dębem, w dole.
Już, jak się zdaje, klęskę przebolała,
600Pióra znów hardo wieją na jej czole.
PIERWSZY GREK
DRUGI
Teraz władać możesz dzidą.
PIERWSZY
Zawiązują ostatni węzeł i puszczają jego ramię
ODYSEUSZ
Czyś słyszał, Pelido,
605Com ci wyłożył?
ACHILLES
ODYSEUSZ
ACHILLES
Nic nie słyszałem. Cóż to? Czego chcecie?
ODYSEUSZ
Dziw! Czego chcemy? Jam ci tu rozkazy
610Atrydów przyniósł! Agamemnon bowiem
Każe natychmiast wrócić nam, jak wiecie:
Taki jest plan, by zbrojnej tej kobiecie
Kazać do twierdzy podejść z całym mrowiem,
Gdzie, między dwoma wojskami, wyraźniej
615Musi oświadczyć się, z kim jest w przyjaźni.
Skoro wybierze, co woli, musimy
Wiedzieć przynajmniej my, co uczynimy.
Wierzę w rozsądek twój, dzielny Achilu,
Że poddasz się mądrości wodzów tylu.
620Wróg w Troi czeka; według zdania mego
Byłby to obłęd, w tę godzinę złą
Wdawać się w walki wojska dziewiczego,
Nim się dowiemy, czy chcą od nas czego!
I w takim razie, czego od nas chcą!
ACHILLES
nakłada hełm na głowę
625Kto chce, obierze w walce lisią zdradę.
Ja się mężczyzną czuję — i kobietom,
Gdy nikt nie stawi czoła, sam dam radę!
Jeśli je chcecie poza bitwy metą
W chłodnym tu cieniu okrążać z daleka,
630Niemocnej chęci pełni, jak kaleka,
Czyńcie, jak chcecie: sam wyruszę przeto.
Komu się walka, na Styks! nie opłaca,
Kto wracać chce do Ilion, niechaj wraca!
635W swatów śle do mnie upierzone cienie,
A furkot ich wyraźnie jej życzenie
Śmiertelnym szeptem do ucha mi śpiewa…
Odkąd dorosłem, mili przyjaciele,
Nigdym nie stronił od niewiast, jak wiecie,
640A znałem przecie pięknych kobiet wiele!
Jeślim dotychczas tej jednej kobiecie
Odporny był, to stąd, na grom Zeusowy,
Że jeszcze w krzewach, jakby chciała ona,
Nie mam dość miękkich puchów dla jej głowy,
645Bym w samotności wreszcie był gotowy
W ogniach ją spiżu pochwycić w ramiona.
Idę, gdy wracać do obozu chcecie.
Pasterska chwila nadejdzie niebawem.
Choć miałbym jeszcze przez całe miesiące
650Zabiegać o nią bezprawiem czy prawem:
Nie wcześniej struny pokoju potrącę,
Nie wcześniej żądze się moje nasycą,
póki nie nazwę jej oblubienicą!
A ona, w wianku z ran, z których krew ciecze,
655Zwieńczoną głową za mną się powlecze!
Naprzód!
GREK
zjawia się
Pentesilea zstępuje ze zboczy!
ACHILLES
Czy wsiadła znowu na swego stępaka
[53]?
GREK
Jeszcze pieszo zbrojna ku nam kroczy.
660Ale za uzdę prowadzi rumaka.
ACHILLES
Konia mi dajcie! Żywo, przyjaciele!
O Mirmidoni! Za mną! Naprzód, śmiele!
Wojsko rusza
ANTILOCHUS
Szaleniec! Gwałtem trzymać go!
DIOMEDES
Idź z nami!
665Już znikł!
ODYSEUSZ
Przeklęta wojna z kobietami!
Wszyscy wybiegają.
SCENA PIĄTA
Pentesilea, Protoe, Meroe, Asteria, orszak, wojsko Amazonek.
AMAZONKI
Chwała ci, chwała, o zwycięska pani!
Królowo Święta Róż! Hej! Kwiaty dla niej!
PENTESILEA
Żadnych triumfów! Żadnych róż!
670Bitwa raz jeszcze woła w pole:
Hardość na młodym jego czole,
O Amazonko, siłą skrusz!
O towarzyszki, z stu tysięcy
Słońc w jedną kulę przetopionych
675Nie błyśnie taki żar szalony,
Jak triumf nad nim mój dziewczęcy!
PROTOE
PENTESILEA
Nie, to wróg!
Z ust mych słyszałaś twardą wieść!
680W prochu go ujrzę u mych nóg,
Zuchwalca, co ważyć się mógł
W moją wojenną godzić cześć…
Łatwiej ujarzmisz rzeki prąd,
Co z gór opada z hukiem fal,
685Niż sprawisz, by mój zapał zwiądł,
I mojej woli ugniesz stal.
Jam to jest, straszna zwyciężczyni,
Ja, Amazonka, ja, królowa,
Której mi obraz w lustrze czyni,
690Gdy się doń zbliżam, jego pierś spiżowa?
Wszech bogów klątwą obarczona,
Na widok tego bohatera
Cała drętwieję w głębi łona,
I oddech w piersi mi zamiera!
695Mnie, co nie umiem z nim się zmierzyć,
W wir walki rzucić się szalonej,
Gdzie czeka drwiąco uśmiechniony…
Raz go zwyciężyć — albo nie żyć!
PROTOE
Gdybyś ty chciała raz, droga królowo,
700Na tym ramieniu cicho oprzeć głowę!
Upadek, który wstrząsnął twoim ciałem,
Rozpalił duszę twą i wzburzył krew:
Pani, ty przecież drżysz na ciele całem!
Błagamy cię — nie postanawiaj nic,
705Póki nie wróci pogoda twych lic!
Chodź, spocznij tutaj, niech przeminie gniew.
PENTESILEA
Dlaczego? Po co? Czy mam rany?
Co mam? — Co mówię?
PROTOE
Dla wygranej,
710Co twoją młodą duszę nęci,
Chcesz grę ponowić w złudnej chęci?
Że niespełnioną chęć, nikt nie wie jaką,
Żywisz w swym sercu — jak kapryśne dzieci
Odtrącasz lekko, jak rzecz lada jaką,
715Tę łaskę bogów, co nad nami świeci?
PENTESILEA
Ha, patrz! (przeklęty taki dzień)
Jak zdradny się sprzymierza los
I przyjaciółek luby głos,
By skrzywdzić, zgnieść mej duszy rdzeń!
720Ilekroć moja dłoń się ruszy,
Chcąca w przelocie zwiewną zjawę
Chwycić za włosy: złotą sławę —
Zawsze zła moc mą siłę kruszy…
I rozbrat, bunt — to treść mej duszy!
725Precz mi!
PROTOE
do siebie
PENTESILEA
Czy tylko własny głos mnie zwał
Na powrót znów na pole chwał?
Czy to nie lud, czy nie zagłada,
730Co przez mych zwycięstw dziki szał
Z szumem łopotu doń się skrada?
Już odpoczywać mamy śmiele
Po zakończonym jakby dziele?
Zżęty, związany w mocne snopy,
735Plon żniw bogatych niby góra
W stogach nam rośnie w nieba stropy:
Lecz nad nim zwisa czarna chmura
I gromem grozi w dół ponura.
Pobitej tej młodzieńców chmary
740Nie powiedziecie, strojne w kwiaty,
Do wonnych dolin w swoje chaty,
Przy dźwiękach trąby i cytary
[54].
Zdradliwa czeka was zasadzka:
Widzę mściwego cień Achila,
745Jak na was rzuca się znienacka,
Jeńców odbija, los przechyla;
Różane zrywa z nich kajdany,
Spiżowe da wam dla zamiany!
750Pięć dni już sława jego dumna
Chwieje się, moją mocą chwiana;
Miałażbym, zląkłszy się tytana,
Teraz odstąpić, bezrozumna,
Gdy od podmuchu jednej strzały
755Ma mi jak owoc spaść dojrzały?!
Nie! Jeśli walk, co tak ogromnie
Poczęły się, nie skończę cało,
Wieńca, co szumi tuż koło mnie,
Na skroń nie włożę sobie śmiało;
760Cór Marsa, wiernych mi niezłomnie,
Jako przyrzekłam, wiekopomnie
Na szczęścia szczyt nie wwiodę z chwałą —
Niech piramida jego z grzmotem
Powali mnie i je pokotem!
765Kto waha się, ma podłe serce!
PROTOE
Twe oko, pani, zgoła
[58] obco płonie,
Niezrozumiale — i w dziwnej rozterce
Ciemne się tłuką przeczucia w mym łonie…
Rzesza, przed którą lęk czujesz, na błonie
770Rozpierzchła się jak liście przed orkanem;
Pusto na polu trupami zasłanem.
Achilles, odkąd stawiłaś mu czoło,
Skamandru falą odcięty jest wkoło;
Ty go nie drażnij, zniknij z jego wzroku!
775Ja chronić będę odwrót twego kroku.
Na olimpijskich bogów! Ni jednego
Jeńca nie wydrze ci! Blask jego broni
Nie będzie straszył nas ni tętent koni
Nie zmąci z dala śmiechu dziewiczego
780Nawet na wiele mil. Ja za to słowo
Ręczę ci święcie swoją głową!
PENTESILEA
zwraca się nagle do Asterii
Asterio, czy to być może?
ASTERIA
PENTESILEA
Czyż mogę niecnym je odwrotem
785Do Temiscyry wieść z powrotem?
ASTERIA
Daruj, gdy powiem, królowo…
PENTESILEA
PROTOE
nieśmiało
Gdy pytać będziesz po kolei rady
Wszystkich tu władczyń zebranej gromady,
790Usłyszysz…
PENTESILEA
Nie chcę rad za wiele.
Tej jednej pragnę, u Pallady
[59]!
Milczy, opanowuje się
Asterio, powiedz! — Czy bez sromu
Mogę swe wojsko wieść do domu?
ASTERIA
795Skoro, o pani, każesz, szczerze powiem,
Jak dziwię się tym widowiskiem ślepem,
Którego pojąć nie mogę… Albowiem
Z kaukaskich gór ruszyłam z moim szczepem
O jedno słońce później, wraz ze wschodem
800I już za twoim nie mogłam pochodem
Nadążyć, boś jak wicher gnała stepem.
I dziś dopiero, jak wiesz, skoro świt,
Na placu boju stanęłam gotowa;
A tu z tysiąca ust brzmi ku mnie nowa,
805Radosna wieść: Zwycięstwo! Chwała! Stój!
Już nie potrzeba nam strzał ani dzid!
Skończony cały Amazonek bój!
Że wypełniły się modły narodu,
Rada
[60], gotuję wojsko do pochodu.
810Ciekawość gna mnie jednak w twoje strony,
Chcę ujrzeć żywe tej wiktorii
[61] plony…
I oto widzę ciurów
[62] garść wylękłą,
Drżące ze strachu Argiwów zakały
[63],
Których na tarcze, gdy im serce zmiękło,
815Twe Amazonki z pola pozbierały!
A tam, spójrz tylko, przed murami Troi
Wojsko Hellenów, Agamemnon stoi,
Stoją Menelaj, Ajaks, Palamedes
I Antilochus, Odys, Diomedes —
820Patrzą ci w twarz i żaden się nie boi!
Ba, ów potomek młody Nereidy
[64],
Co go twa dłoń różami wieńczyć miała —
Czoło ci stawia, łotr pełen ohydy!
On nogę swoją — jak sam głośno prawi —
825Na twój królewski dumny kark postawi!
A moja wielka córa Aresowa
Pyta, czy droga do domu gotowa…?
PROTOE
namiętnie
Niecna! Królowa do Hadesu wiodła
Najtęższych, dzielnych wojów i…
PENTESILEA
830Milcz, podła!
Asterio, słusznie. Mnie się widzi,
Że jeden ulec mi jest godny:
Ten w polu stoi tam — i szydzi!
PROTOE
Namiętność twoja to doradca głodny
835Krwi, pani…
PENTESILEA
Żmijo, język spętaj!
Gniew swej królowej popamiętaj!
Precz mi!!
PROTOE
Na gniew twój zatem się narażę!
840Wolę już twojej nie oglądać twarzy
Niźli w tej chwili stchórzyć jak zdrajczyni,
Co cię pochlebstwem nikczemnie oślini…
Jesteś w płomieniach, więc jesteś niezdolna
Wieść dalej wojnę, zwycięska i wolna!
845Jak nie jest zdolny włóczni sprostać lew,
Skoro go łowca trucizną stumani,
By potem zdradnie wytoczyć zeń krew.
Na wiecznych bogów! O tak, Peleidy
Nigdy dla siebie nie zdobędziesz, pani:
850Raczej się boję, że na nowe wstydy,
Nim słońce zajdzie, nas syn Nereidy
Narazi: chłopców, którychśmy rękami
Własnymi z trudem wzięły do niewoli,
Odbije, szał twój rozmiażdży kołami!
PENTESILEA
855Hola, najmilsza! Stój! Powoli!
Cóż za tchórzostwo! Co cię boli?
PROTOE
PENTESILEA
Więc kogóż pokonałaś? Powiedz!
PROTOE
Uległ mi w boju arkadyjski książę,
860Likaon, młody Eumela synowiec.
PENTESILEA
Hm… czy to był może
Ów, który z drżeniem stał, kapiący
Potem, gdy pośród jeńców…
PROTOE
865Drżący?
Tak stał potężnie jak sam Peleida!
W bitwie trafiony kilku mymi strzały
[66],
Padł mi do nóg, we krwi się pławiąc cały.
Teraz mi dumę do rozkoszy przyda
870W dzień Święta Róż, gdy jako pogromczyni
Wprowadzę męża do naszej świątyni.
PENTESILEA
Doprawdy? Skąd zachwytu tyle!
więc dobrze — życie ci umilę!
Niech tu sprowadzą do jej łona
875Arkadyjczyka Likaona!
Dziewczyno ty niewojownicza,
Bierz go! Uciekaj, by nie zginął
We wrzawie bitwy! Królewicza
Pociągnij tam, gdzie słodko płyną
880Zapachy krzewów, tam twej chuci
[67]
Słowik lubieżną pieśń zanuci!
Pieść niecierpliwą go zachętą
I zaraz odpraw swoje święto!…
Lecz… z oczu precz mi raz na zawsze!
885I z kraju będziesz mi wygnana!
Gacha całusy najłaskawsze
Niech cię pocieszą, gdy pijana
Patrzysz, jak krwawi nasza rana,
W boje pogrążasz coraz krwawsze
890Sławę, ojczyznę, miłość, dom,
Królowę, siostry — w wieczny srom!
Idź! Znać cię nie chcę! Ani kroku!
I zbaw od swego mnie widoku!
MEROE
PENTESILEA
895Milczeć każę!
Kto za nią, śmiercią winę zmaże!
AMAZONKA
przybiega
Achilles zbliża się, królowo!
PENTESILEA
Zbliża się! Naprzód więc, na bój!
Dajcie mi oszczep najcelniejszy,
900Dajcie mi miecz najpłomienniejszy!
Bogowie, tej rozkoszy zdrój
Dać mi musicie, bym młodzieńca
Wytęsknionego, jedynego
W prochu zdeptała jako jeńca!
905Oddam za miarę szczęścia tego
Szczęśliwą resztę życia mego.
Asterio! Prowadź hufiec mój!
Zaprzątnij Greków, goń ich, męcz,
By mi nie psuli walki wręcz.
910Niechaj mi żadna się nie waży
Godzić w Pelidę! Śmierci strzała
Tej, co tę głowę w chęci wrażej,
Co mówię! włos by dotknąć śmiała!
Ja jedna zwalczę syna bogów!
915O towarzyszki! Ta stal czule
W najsłodszym ujmie go uścisku —
(Bo objąć chcę go w stali błysku!)
I bezboleśnie go przytulę.
Kwiaty wiosenne, ścielcie się pod niego!
920Gdy będzie padał, na was się położy.
Puls jego serca droższy mi od mego…
Nie wcześniej spocznę, dopóki z przestworzy
Jak zestrzelony stubarwny ptak boży
Nie runie do mnie. A gdy leżeć będzie
925Z złamanym skrzydłem, mój i ptaków król,
U moich stóp w tę chwilę niepojętą:
O, niechaj wtedy z Elizejskich Pól
[68]
Zejdą się duchy na triumfu święto!
Pochodem w kwiatach wrócim — wtedy już
930Ja wam królową będę Święta Róż! —
Teraz na bój!
Chce odejść, spostrzega płaczącą Protoe i obraca się niespokojnie. Nagle pada jej na szyję
Protoe, siostro moja!
Czy chcesz iść za mną?
PROTOE
złamanym głosem
PENTESILEA
935Ty dobra, chcesz więc? Coś wyrzekła?
Naprzód nas bój zwycięski woła!
Obie lub żadna! Hasło dam:
Róże na królów naszych czoła
Albo cyprysy na skroń nam!
Wszystkie odchodzą.
SCENA SZÓSTA
Arcykapłanka Diany zjawia się z orszakiem Kapłanek. Kroczy za nimi gromada Dziewcząt, z koszami pełnymi róż na głowach, i Jeńcy prowadzeni przez kilka uzbrojonych Amazonek.
ARCYKAPŁANKA
940Kochane, małe dziewczęta różane,
Pokażcie teraz swej wędrówki plony.
Tu, kędy
[69] zdroje tryskają źródlane,
Tu, w cieniu pinii, widok osłoniony;
Bezpiecznie złożyć możecie swe plony.
DZIEWCZĘ
wysypuje swój kosz
945
O święta matko, to mój plon bogaty!
INNA
czyni to samo
TRZECIA
CZWARTA
A ja tę całą przynoszę ci wiosnę!
Inne Dziewczęta czynią to samo
ARCYKAPŁANKA
Żarzy się to jak kraśny szczyt Hymetty
[70]!
950O Diano, łaski tak barwnie radosnej
Dłoń twa tak szczodrze drugi raz nie wznieci!
Dary przynoszą mi wszystkie kobiety:
Matki i córy; ale ja, niestety,
Nie zaślepiona, wiem, komu wdzięczniejsze
955Należą dzięki się, a komu mniejsze.
Czy to już cały zapas, moje dzieci?
PIERWSZE DZIEWCZĘ
To, co tu widzisz. Nie znalazłam więcej.
ARCYKAPŁANKA
Gorliwość matek większa od dziewczęcej!
DRUGIE DZIEWCZĘ
Te pola, matko, bardziej są podatne,
960By jeńców zbierać niż róże szkarłatne.
Choć w krąg na wzgórzach gęsta ozimina
Młodziutkich Greków stanęła i czeka
Na sierp żniwiarek, co ich żąć zaczyna —
To w róże wkoło uboga dolina,
965Kwiat w tarń
[71] się chowa i z kwitnieniem zwleka.
Łatwiej się przedrzeć przez las lanc i strzał
Niż przez ich gęsty i ciernisty wał.
Spójrz tylko na te palce moje, proszę.
TRZECIA
Wyszłam na szczyt, gdzie skała jest podcięta,
970Zerwać tę różę, którą ci przynoszę.
Tam blado poprzez pąka ciemną zieleń
Przebłyskiwała: w kwiat nie rozwinięta
I niedojrzała do miłosnych wcieleń.
Chwytam ją, padam — i lecę zgubiona
975W jakowąś przepaść bez dna! Nieprzytomnie
Spętana czuję się w śmiertelnej sieci.
Lecz co za szczęście! Widzę, jak wkoło mnie
Przepych różany tak wspaniale świeci,
Że Amazonkom sto zwycięstw okwieci.
CZWARTA
980
Ja ci zerwałam, o kapłanko bogów,
Tej jednej róży kielich purpurowy.
Spójrz na ten kwiat krwawiący pośród głogów,
Różę, królewskiej godną chyba głowy!
Pentesilei niech triumf umila,
985Kiedy boskiego pogromi Achila.
ARCYKAPŁANKA
Skoro królowa zwycięży, w podzięce
Kwiat jej królewski dadzą twoje ręce!
Do jej powrotu przechowaj go skrzętnie.
PIERWSZE DZIEWCZĘ
W przyszłości, kiedy przy dźwiękach cymbałów
990Wyruszy w pole wojsko Amazonek,
Ruszymy z nimi, lecz nie tylko na łów
Wianków i róż, którymi cały dzionek
Sławić musimy triumf naszych matek.
Patrz, moje ramię już oszczep udźwiga,
995Kamień z mej procy zawsze w sam cel śmiga!
Oto już dla mnie za kwiateczkiem kwiatek
Sam się zaplata w wianek oblubieńczy —
Ten, na którego strzałę mam, już miga
Wśród wojowników, dzielny i młodzieńczy.
ARCYKAPŁANKA
1000
Tak sądzisz? — Hm, ty chyba wiesz najlepiej…
Masz chyba pewne róże na widoku?
Za rok, gdy nowych róż się plon rozszczepi,
Swojego chłopca znajdziesz sobie w tłoku.
Teraz do pracy, rozmowne młodzianki:
1005Prędko te róże splatajcie mi w wianki!
DZIEWCZĘTA
w zamieszaniu
Już!… Do roboty!… Prędzej!… Kosze złóż!
Chodź, Delio!… Charmion!… Fanio!… Dajcie róż!
Siadają parami
PIERWSZE DZIEWCZĘ
My — dla Ornytii wijemy ten wianek,
Przez nią Alcesta ramię zwyciężone…
TRZECIE DZIEWCZĘ
1010
My — dla Partenion, siostro; jej kochanek
Pobity w walce — ma w tarczy Gorgonę
[72].
ARCYKAPŁANKA
do uzbrojonych Amazonek
Cóż? Nie zechcecie zabawić swych gości?
Nie stójcież tak bezradnie, o dziewczęta!
Ja mam was uczyć zabiegów miłości?
1015Nie zapowiecie Różanego Święta
Słowem uprzejmym? Czyli was nie nęci
Spytać strudzonych, jakie mają chęci?
PIERWSZA AMAZONKA
Mówią, dostojna, że nic im nie trzeba.
DRUGA
TRZECIA
1020
Uśmiechem ich darzę,
A oni z złością odwracają twarze.
ARCYKAPŁANKA
Ej, skoro źli są, to wy baczcie pilnie,
By ich uczynić dobrymi! Bo na co
Wyście ich w bitwie trafiały tak silnie?
1025Co się niebawem ma stać nieomylnie,
Powiedzcie im, a zaraz marsa
[73] stracą…
PIERWSZA AMAZONKA
do jednego z Jeńców
Czy chcesz, młodzieńcze, na kobiercach z puchu
Słodko odpocząć? Mamli
[74] kwietną wiosnę
W cieniu wawrzynów na łoże radosne
1030Tobie rozścielić, ty mój młody zuchu?
DRUGA
do innego
Czy mam z olejków perskich najwonniejszy
Z wodą źródlaną zmieszać, by rzeźwiąco
Ból zapylonych twoich stóp umniejszyć?
TRZECIA
Który z was młodych, co tak patrzą hardzi,
1035Gdy pomarańczy sok ten miłująco
Poda dłoń moja, darem tym pogardzi?
WSZYSTKIE TRZY
Czym służyć wam? Powiedzcie! Mówcie!
JENIEC
PIERWSZA AMAZONKA
O cudzoziemcy z ponurym obliczem!
1040Cóż gnębi was, gdy nasza broń spoczywa,
Że was bojaźnią nasz widok przeszywa?
Ty, w złotym pasie, mów! Co cię przestrasza?
Może psy gończe czy lwia skóra nasza?
JENIEC
spojrzał na nią bystro
Mówcie, dla kogo te wieńce uwite?
PIERWSZA AMAZONKA
JENIEC
O niesamowite!
Więc chcecie wieść nas w wiankach z wonnych róż,
Jak proste zwierzę, pod ofiarny nóż?
PIERWSZA AMAZONKA
1050W jej ciemny gaj na ślubne korowody,
Na zdrój rozkoszy niezmierny i nowy!
JENIEC
zdumiony, ściszonym głosem do towarzyszów
Czy był gdzie jaki sen tak kolorowy?
SCENA SIÓDMA
Zjawia się Naczelniczka. Ciż sami.
NACZELNICZKA
Tu cię, dostojna, widzę śród zabawy!
Tymczasem blisko, na odległość strzały,
1055Wojsko do krwawej zbroi się rozprawy!
ARCYKAPŁANKA
NACZELNICZKA
Tu, gdzie wylizały
Skamandru wody jar głęboki. Jeśli
W wiatr się wsłuchacie, co wieje nad skały,
1060To usłyszycie poszum niespokojny,
Szczęk broni, koni rżenie, krzyk, sygnały,
Wrzawę bojową, trąby i cymbały,
Cały spiżowy głos morderczej wojny —
I nad nim okrzyk gromowy królowej.
JEDNA Z KAPŁANEK
1065
Kto skoczy chyżo na szczyt górki owej?
DZIEWCZĘTA
Biegną na wzgórze
ARCYKAPŁANKA
Królowej! To niewiarogodne…
Czemuż, gdy furie wojny jeszcze głodne,
Już nam gotować każe Święto Róż?
NACZELNICZKA
1070
Co? Święto…? Rozkaz dała? Powiedz: komu?
ARCYKAPŁANKA
NACZELNICZKA
ARCYKAPŁANKA
Przed godziną już.
Stałam tu w cieniu tego obelisku,
1075Kiedy na tropie Achila, tu, blisko
Mnie, przeleciała cwałem na kształt gromu!
A ja spytałam śpieszącą: „Co będzie?”
„Na święto jedziem!” — rzuciła mi w pędzie.
„Gotuj, dostojna, całe kwiatów deszcze!”
PIERWSZA KAPŁANKA
do Dziewcząt
1080
Widzicie ją? No, mówcie!
PIERWSZE DZIEWCZĘ
na wzgórzu
Nie widzimy!
Żadnego hełmu odróżnić nie mogę.
Jak okiem sięgnąć, mgliste widzę dymy,
Cień chmur zasłonił słoneczną pożogę,
1085Tylko wojsk widać kotłujące chmary,
Na polu śmierci goniące ofiary.
DRUGA KAPŁANKA
Kryć będzie chciała odwrót swych oddziałów.
PIERWSZA KAPŁANKA
NACZELNICZKA
Do boju gotowa,
1090Na wprost Pelidy, drwiąca z jego strzałów,
Stoi królowa, świeża jak jej perski
Rumak wysoko wspięty, a jej głowa
Skrzy się jak nigdy, taki z niej rycerski
Blask bucha, żar i taka radość nowa,
1095Jak gdyby młoda jej pierś marmurowa
Pierwszy raz w życiu wdychała dech wojny.
ARCYKAPŁANKA
Do czego zmierza jej duch niespokojny?
Tysiące jeńców — czy to jeszcze mało?
Roją się w lasach wszędy dookoła…
1100Cóż to jej zdobyć jeszcze pozostało?
DZIEWCZĘTA
na wzgórzu
PIERWSZA KAPŁANKA
PIERWSZE DZIEWCZĘ
NACZELNICZKA
Cóż to jej zdobyć jeszcze pozostało?
DRUGA KAPŁANKA
PIERWSZE DZIEWCZĘ
Patrzcie, przez chmury rozcięte
Runęło słońce: snopy światła biją
Prosto na Peleidy skroń!
ARCYKAPŁANKA
PIERWSZE DZIEWCZĘ
1110Na jego skroń. O, patrzcie, siostry, w dal:
Świecący stoi na wzgórzu i w stal
Zakuty, on i rumak — od szafiru
I chryzolitu
[77] skrzy się promienniejszy!
Ziemia dokoła, zasnuta w cień kiru
[78]
1115Gromowej nocy, podkład najczarniejszy
Jednemu daje — i blaski swe traci,
By oddać przepych tej jednej postaci!
ARCYKAPŁANKA
Co naród, nas — obchodzić ma Pelida?
Czyż to przystoi córce Aresowej,
1120Królowej dzielnej — tak nadstawiać głowy?
do Amazonki
Pędź, Arsinoe, pędź przed jej oblicze
I w mej bogini imieniu jej powiedz:
Że stawił czoło Mars, wojenny łowiec!
Że na jej gniew ją wzywam, aby znicze
1125Wznieciła, w dom powiodła boga wojny
Oraz niezwłocznie w świątyni ojczystej
Dzień Święta Róż zaczęła uroczysty!
Amazonka wybiega
Czyż monarchini taki szał przystojny?
PIERWSZA KAPŁANKA
Czy tam królowej nie widzicie w dole?
PIERWSZE DZIEWCZĘ
ze wzgórza
1130
Tak, tak! — Jaśnieje od niej całe pole!
KAPŁANKA
DZIEWCZĘ
Na wszystkich Amazonek czele!
Hej, w złotym stroju bojowym jak błyszczy,
Tańcząc ku niemu wojennie! I zda się,
1135Iż się do słońca tak zazdrością pasie,
Że je w swym locie prześcignie i zniszczy
Za to, że skroń mu ucałować śmiało!
Gdyby się chciała w niebo wzbić na wietrze,
Aby się zrównać z rywalką nad chmury,
1140Wspaniały rumak tej Marsowej córy
Nie mógłby lotniej nieść jej przez powietrze.
NACZELNICZKA
Cały królewski jej orszak paradny
Rzucił się panią ratować od zguby.
ARCYKAPŁANKA
do Naczelniczki
Czyliż nie było między wami żadnej,
1145Co by umiała ostrzec oszalałą?
NACZELNICZKA
Protoe klęła ją na wszystkie bogi
I wyczerpała najżarliwsze próby,
By ją nakłonić do powrotnej drogi.
Lecz dziś rozsądku głos nie jest jej luby:
1150Snadź
[79] serce młode przebite zostało
Na wskroś — Erosa
[80] najzdradliwszą strzałą.
ARCYKAPŁANKA
DZIEWCZĘ
na wzgórzu
Ha! Już się zwarli!
Bogi
[81], wstrzymajcie pęd szalonej jazdy!
1155W tej chwili wzajem na siebie natarli,
Jak się zderzają dwie lecące gwiazdy!
ARCYKAPŁANKA
do Naczelniczki
O bezrozumna plotko, bądź przeklętą!
Trafiona strzałą? — Gdzie ją trafić miał?
Ją, nosicielkę pasa z dyjamentów,
1160Córę Marsową, której pierś odjęto,
Ów cel zatrutych upierzonych strzał?
NACZELNICZKA
Taka jest w ludzie opowiadań treść:
Meroe właśnie przyniosła tę wieść.
ARCYKAPŁANKA
Amazonka wraca
PIERWSZA KAPŁANKA
ARCYKAPŁANKA
Spełniłaś rozkaz? Gadałaś z królową?
AMAZONKA
Za późno było! Przebacz! Brak mi słów…
Nie mogłam spotkać ciżbą otoczonej,
Gdy się zjawiała z coraz innej strony.
1170Ale znalazłam Protoe i mową
Jasną jej twoje powtórzyłam słowo.
Ona odrzekła — coś, lecz nie wiem prawie,
Czy usłyszałam dobrze w takiej wrzawie.
ARCYKAPŁANKA
AMAZONKA
1175
Powstrzymała cwał
I jęła
[82] patrzeć łzawymi oczyma
Na swą królowę. Kto mi rozkaz dał?
Arcykapłanka — mówię — że się zżyma
Na oszalałą, co, ślepa jak burza,
1180Dla jednej głowy krwawy bój przedłuża.
Ona odrzekła: „Ty do swojej wracaj
Arcykapłanki — tak rzekła — o, tam
Na twarz niech padnie i modły zanosi,
Bo gdy się w walce tej głowy nie skosi,
1185Nie ma ratunku już — ni jej, ni nam!”
ARCYKAPŁANKA
Ach, prosto zmierza do piekielnej próby!
A nie pokona jej przeciwnik luby,
Wrogowi w łonie swym ulegnie raczej…
Nas wszystkie strąci w przepaść swojej zguby.
1190Już widzę dziób okrętu ukwiecony,
Co nas w kajdanach niesie w greckie strony,
Aż drwiąc, kotwica Helladę
[83] zahaczy…
PIERWSZA KAPŁANKA
O, już się zbliża wieść pełna rozpaczy!
SCENA ÓSMA
Zjawia się Namiestniczka. Te same.
NAMIESTNICZKA
Ratuj się, święta! Bacz, byś jeńców strzegła!
1195Całe tu wojsko Greków hurmem wali!
ARCYKAPŁANKA
Na wielkich bogów! Z czymżeś tu przybiegła?
PIERWSZA KAPŁANKA
NAMIESTNICZKA
W boju poległa!
Całe nam wojsko Grecy rozsypali.
ARCYKAPŁANKA
1200
Szalona! Cóż to wyrzekłaś za słowo?
PIERWSZA KAPŁANKA
do uzbrojonych Amazonek
Zabrać stąd jeńców zaraz, jak najdalej!
Amazonki wyprowadzają jeńców
ARCYKAPŁANKA
NAMIESTNICZKA
Więc posłyszcie nową
Wieść, najstraszniejszą!
WalkaAchilles i ona
1205Natarli na się jak burza szalona,
Gdy w chmurach gruchnie gromem w grom; i dzidy,
Słabsze od piersi, rozprysły się w drzazgi.
Lecz nie zachwiała się postać Pelidy,
Tylko królowa runęła na ziemię!
1210Leży bez ducha w śmierci dyjademie,
Na zemstę zdana; myślę, że na miazgi
Stratują teraz ją. Olimpie święty!
Lecz on bez ruchu stanął, niepojęty,
Wrósł w ziemię, blady śmiertelnie jak ona.
1215„Na bogi! — woła. — Zabiłem! Już kona!”
I z konia skacze w jednym oka mgnieniu;
A wkoło trwa, zdrętwiały w przerażeniu,
Krąg Amazonek, pomny słów królowej,
Że tknąć nie wolno go pod karą głowy…
1220On zbliża się zuchwale do leżącej,
Pochyla się i zgarnia włos z jej czoła,
Własnym ramieniem podnosi ją drżący
I głośno własny czyn przeklinający
Z jękiem na powrót do życia ją woła!
ARCYKAPŁANKA
NAMIESTNICZKA
„Precz, znienawidzony!” — grzmi
Całe nań wojsko. „Śmierć na jego głowę! —
Woła Protoe. — Gdy nie zejdzie mi,
To najcelniejsze strzały nań gotowe!”
1230I, na Pelidę nacierając konno,
Królowę ręką wyrywa obronną…
Wtem budzi się nieszczęsna z odrętwienia.
Prowadzą ją, rzężącą, poranioną
I z włosem dziko wiejącym z ciemienia,
1235W dalsze szeregi, z czułą troską o nią.
Aliści on, Achilles niepojęty,
Któremu Eros w piersi z zimnej skały
Rozpalił nagle dziwny serca żar,
Woła: „Siostrzyczki niechby poczekały!
1240Wiecznej przyjaźni przynoszę im dar!”
I miecz odrzuca, i tarczę, rękami
Pancerze z piersi zrywa z nieostrożna.
Dwojgiem rąk gołych — jak psa! — maczugami,
Gdyby nie zakaz, ubić by go można!
1245Tak za królową idzie między nami,
Jak gdyby wiedział, zuchwały, przeklęty,
Że jego żywot naszym strzałom święty.
ARCYKAPŁANKA
A któż ten wydał zakaz nieszczęśliwy?
NAMIESTNICZKA
ARCYKAPŁANKA
PIERWSZA KAPŁANKA
O, patrzcie, patrzcie! Na Protoe wsparta,
Chwiejna, tu idzie, od śmierci wydarta!
DRUGA
Wielcy bogowie! Widok przeraźliwy!
SCENA DZIEWIĄTA
Wchodzi Pentesilea, wsparta na rękach Protoe i Meroe, z orszakiem.
PENTESILEA
słabym głosem
Wszystkimi psami szczujcie go! Głowniami
1255Z ognia popędźcie na niego sto słoni!
Niech go sto kwadryg, zbrojnych w sierpy, goni,
Rozszarpie w sztuki i krwią pole splami!
PROTOE
Droga! Zaklinam… Na matki mogiłę…
Po twoim tropie idzie tu Pelida.
1260Uciekaj, przebóg, gdy ci życie miłe!
Tę pierś mi strzaskać, o Protoe droga!
Czy nie jest tak, jak gdybym lirę chciała
Podeptać za to, że do siebie, błoga,
W powiewie nocy imię me szeptała?
1265Jak ktoś, kto bestii pod nogi się kłoni;
Jakbym głaskała panterę, co do mnie
Z taką się myślą zbliża, jak ja do niej?
MEROE
PROTOE
Więc nie chcesz się ocalić?
MEROE
1270Ucieczką gardzisz? Walki nieprzytomnie
Pożądasz? W zemście chcesz cała się spalić?
Tu, na tym placu, ma się stać rzecz straszna?
PENTESILEA
Mojaż to wina, że muszę orężem
O jego serce zabiegać rubaszna?
1275Czegóż chcę, wznosząc miecz swój nad tym mężem
Chcęż do podziemnych posłać go podwoi?
Na wielkich bogów! Ja go pragnę przecie
Tylko przycisnąć do tej piersi mojej!
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
Wciąż jej to jedno po głowie się snuje…
PROTOE
Padła — i to jej rozum odebrało.
PENTESILEA
z wymuszonym opanowaniem
Dobrze — jak chcecie — ja się opanuję,
1285Ujarzmię serce, aby nie krzyczało;
Że macie słuszność, sama teraz czuję,
Co trzeba, zrobię — i znajdę w tym radość.
Czemuż bym zaraz, jak bezsilne dziecię,
Którego chętce nie stało się zadość,
1290Z bóstwami zerwać miała? Gdy iść chcecie,
Idę!… Przyznaję, że byłoby miłe
Szczęście, lecz z nieba nie spadnie mi przecie,
Więc z niebem nie chcę mierzyć się na siłę.
Tylko pomóżcie wstać mi!… Dajcie konia!
1295Już was powiodę na ojczyste błonia…
PROTOE
Błogosławione niech będzie, władczyni,
Słowo królewskie, tak cenne jak złoto.
Droga odwrotu otwarta…
PENTESILEA
spostrzega wieńce w rękach Dziewcząt; z nagłym płomieniem na twarzy
Ha! Co to?!
1300Kto kazał róże rwać?
PIERWSZE DZIEWCZĘ
O monarchini,
Czy zapomniałaś? Pytasz?
PENTESILEA
ARCYKAPŁANKA
Z tęsknotą
1305Wyczekiwany nastał dzień… Ach, czyli
[84]
Nie twoje własne usta rozkaz rzekły?
PENTESILEA
Przeklęty pośpiech oszalałej chwili!
Przeklęta myśl — gdy mord szaleje wściekły —
O przyszłej orgii myśl! O chuć zarazy,
1310Co w czystych duszach cór Aresa wyje
Jak wściekły pies, jak trąb spiżowe szyje,
Co wszystkich wodzów przekrzyczą rozkazy!
Czyż zwyciężyłam już, że na mój miecz
Triumf szyderstwem spadł? Z mych oczu precz!
Siecze wieńce z róż
PIERWSZE DZIEWCZĘ
DRUGA
zbierając rozrzucone kwiaty
Ach, pięć mil dokoła
Nikt ci już żadnych uzbierać nie zdoła,
Już wiosna nowych nie wyda ci wstecz…
PENTESILEA
Oby mi wiosna cała zwiędła!
1320Oby ten glob, na którym stoję,
Jak kwiat ten złamał się na dwoje!
Oby się światów więź rozprzędła,
Jak ten rozplatam wieniec róż!
ARCYKAPŁANKA
PIERWSZA KAPŁANKA
DRUGA
Eryniom dusza jej oddana już!
INNA
na wzgórzu
PENTESILEA
KAPŁANKA
na wzgórzu
1330Achilles na zgubę idzie tobie i nam!
PROTOE
Więc na kolanach: uciekaj! — zaklinam…
PENTESILEA
Ach, moja dusza do śmierci znużona.
Siada
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
MEROE
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
1340Rzekłam. Widzisz: jam kaleka.
Nie mogę stać… Niech na mnie nikt nie czeka!
PROTOE
Z kobiet najstraszniej zgubiona! Chcesz sprostać
Zbliżającemu się — słyszysz — Pelidzie…?!
PENTESILEA
bezsilnie
Niechaj się zbliża… Dobrze… niech tu idzie
1345I niech żelazną postawi mi nogę
Na karku mym. Kwitnące lica czemu
Przyrównać się nie mają błotu temu,
Skąd się zrodziły? Za koniem wleczona
W dół głową, wskażę powrotną mu drogę!
1350Ciało młodości pełne, co już kona,
Ciśnięte w hańbie na tym polu kaźni —
Do rozszarpania niech zgrai sobaczej
I krukom niechaj na żer odda! Raczej
Być prochem niż kobietą, co nie drażni.
PROTOE
PENTESILEA
zrywając naszyjnik
Precz, przeklęte szychy
[86]!
PROTOE
O wy bogowie tam! Czy to jest cichy
Spokój, co usta mi twoje przyrzekły?
PENTESILEA
zrywa klejnoty z głowy i z rąk
Precz z mojej głowy! Na coście się zdały,
1360Wy, bezradniejsze niż lica i strzały!
Zgińcie wy, blichtry
[87], którymi oblekły
Dziś mnie te ręce do bitwy — i ręce,
Zgińcie — i słowa, co, kładąc strój klęski,
Kłamały, że to będzie strój zwycięski!
1365Jak to mnie ślicznie zwodziły dziewczęce
Me pochlebczynie dokoła zwierciadła,
Że cudem kształtów tych każdego znęcę!
Oby zaraza na ich czary padła!…
GRECY
za sceną
Naprzód, Pelido! Naprzód, przyjaciele!
1370Już kroków do niej zostało niewiele!
KAPŁANKA
na wzgórzu
Diano! Boginie! Ratunku! Słyszycie?
Ty ratuj się, królowo! Ty się strzeż!
PROTOE
Serce siostrzane! O ty moje życie!
Nie chcesz uciekać? Nie?
Pentesilea wybuchając płaczem opiera się o drzewo. Protoe siada obok niej, w nagłym wzruszeniu
1375A więc jak chcesz.
Jeśli nie możesz, nie chcesz — szkoda łez.
Ja będę z tobą!… A co być nie może,
Co nie jest, co przekracza sił twych kres
I czegoś zdziałać niezdolna: strzeż, Boże,
1380Bym żądała od ciebie!… Wy, kapłanki
I siostry, idźcie do domu pleść wianki!
Ja i królowa zostajemy tu!
ARCYKAPŁANKA
Nędznico! Wzmacniasz jej chęci okropne?
MEROE
1385Nie móc? Ona?
Skoro jej z zewnątrz nic — ni los, ni głos
Nie zatrzymuje, tylko nieroztropne
Własne jej serce?
PROTOE
Ono — to jej los!
1390Tobie żelazne wydają się pęta
Nierozerwalne — prawda? Otóż ona
Zerwałaby je może, matko święta —
Ale nie zerwie uczucia, o matko,
Z którego drwisz. Co w niej jest, to wie ona —
1395A każda pierś czująca jest zagadką!
O szczyt walczyła dobra życiowego;
Już je musnęła, miała: wyciągniona
[88]
Dłoń już za słaba, by sięgnąć innego.
Pójdź, skończ je teraz tu na piersi mojej.
1400Co boli? Czego płaczesz?
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
Jak znaleźć, co ciebie ukoi?
PENTESILEA
PROTOE
Spokój… Cicho cię utulę,
Wszystko przeminie.
ARCYKAPŁANKA
półgłosem
PROTOE
tak samo
PENTESILEA
1410A gdyby uciec… gdyby… Powiedz: jak
Odnajdę siebie?
PROTOE
Jak stoisz, pójdziesz dziś. A tam po trosze
Zbiera się twoich hufiec rozsypany.
1415Ty wypoczywasz, leczysz swoje rany,
By jutro, skoro świt, silna i zdrowa,
Wojnę dziewiczą rozpocząć od nowa.
PENTESILEA
Gdyby to mogło być!… Gdybym zdołała!
Los, KlęskaAch, rzeczy, których dłoń ludzka nie zdzierży,
1420Zdziałałam — takie, w które nikt nie wierzy…
Na rzut ten siebie postawiłam cała.
Rozstrzygająca leży kość! Och, leży!…
Pojąć to muszę — i to, żem przegrała.
PROTOE
Nie, słodkie serce! Nie daj temu wiary!
1425Sił twoich nie mierz według takiej miary!
Losu, o który grasz, nie ceń tak mało,
Tak nisko — abyś o nim mniemać miała,
Że to, co wart ów los, już dlań się stało.
Czy perły, które twój oddech porusza
1430Na szyi białej — to zasobność cała,
Na którą zdobyć się może twa dusza?
Ileż to rzeczy, które się nie śniły,
Czekają, byśmy je w Farzos spełniły!
Chociaż — co prawda — już za późno prawie…
PENTESILEA
po niespokojnym geście
1435Gdyby popędzić…? Ach, szałem się dławię!
Gdzie stoi słońce?
PROTOE
Tam, w samym zenicie,
Nim noc zapadnie, doszłabyś do celu.
Zawrzemy sojusz, przed Grekami skrycie,
1440Z wojskiem Dardanów; do ich statków wielu
Zakradniem się nad morze, do zatoki;
Nocą, na dany znak — ich flotę całą
Z dymem puścimy, obóz weźmiem szturmem;
Uderzym wroga tyły, front i boki;
1445Starty, rozbity w puch, rzuci się hurmem
W rozsypkę, w pogrom… a nam by zostało
Wieńczyć głów tyle, ile się zachciało!
O, jakim szczęściem będzie taka chwila!
I prędzej znajdę własny zimny grób,
1450Nim spocznę w walce, która się przesila!
Ach, ujrzeć, jak się kwiat marzeń rozchyla
I jak nareszcie zuchwałość Achila
Unicestwiona pada u twych stóp!
PENTESILEA
patrzyła tymczasem prosto w słońce
Obym na skrzydłach rozłożona, szumna,
1455Wiatry dzieliła!
MEROE
PROTOE
MEROE
PROTOE
PENTESILEA
1460Wiem, za wysoko! Za górnie! Zbyt dumna…
On w wiecznych kręgach ognia się rozpostrze
Igrać tęsknotą wokół mego łona.
PROTOE
Kto, o najlepsza królowo?
MEROE
PENTESILEA
1465
Dobrze. — Którędy droga?
Zbiera się do drogi i wstaje
MEROE
PROTOE
A więc powstajesz? — O moja władczyni,
Uczyń to zatem tak, jak olbrzym czyni!
Nie drżyj, chociażby z podziemnej otchłani
1470Piekło się całe na ciebie wywlekło!
Stój, mocno stój! I chodź!… Cóż cię urzekło?
Stój tak potężnie, jak stoi sklepienie,
Bo każdy głaz osobny runąć chce!
Czoło jak zwornik nadstaw niewzruszenie
1475Boskim piorunom i krzycz: „Trafcie mnie!”
Niechaj rozłupią cię do samych nóg,
A ty nie zadrżyj, od posad do szczytu,
Póki dech jeden wapna i granitu
Twą młodą pierś podtrzymać będzie mógł!
1480Daj dłoń.
PENTESILEA
PROTOE
Masz bezpieczną skałę,
By przemknąć poprzez jej głazy zwietrzałe,
Lub wygodniejszą drogę przez dolinę.
1485Którą, królowo, wybrać wolisz?
PENTESILEA
Skałę!
Będę o tyle bliższa mu… tu zginę.
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
1490
Skoro przekroczysz tamtą górkę małą,
Będziesz bezpieczna.
PENTESILEA
nagle, doszedłszy do mostu, staje
Ale posłuchajcie:
Jedno, nim pójdę, jeszcze mi zostało.
PROTOE
MEROE
PROTOE
PENTESILEA
O przyjaciółki, jedno! Obłąkana
Byłabym chyba, gdyby taka próba
Miała pozostać niewypróbowana…
PROTOE
niechętnie
1500
Oby trzęsienie ziemi nas porwało!
Nie ma ratunku.
PENTESILEA
z przerażeniem
Co się tobie stało?
Co jej zrobiłam, że tak srodze pała
[90]?
ARCYKAPŁANKA
MEROE
1505
Czy… w tym miejscu twoje losy…?
PENTESILEA
Nic, nic takiego, bym ją rozgniewała.
Chcę skałę Idy
[91] wtoczyć na szczyt Ossy
[92]
I stanąć tam… i w chmury rozwiać włosy.
ARCYKAPŁANKA
MEROE
1510
Wtoczyć chcesz na Ossę?!
PROTOE
obróciwszy się
Bogowie wszyscy, strzeżcie ją!
ARCYKAPŁANKA
MEROE
nieśmiało
To dzieło jest Gigantów
[93]…
PENTESILEA
Ach, nie wniosę?
1515Czy od Gigantów ja mam słabsze pięście?!
MEROE
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
MEROE
Gdy zdziałasz, czego nikt się nie ośmieli?
PENTESILEA
Co? Głupie! Dogonię!
Za złoto jego ognistego włosa
Ściągnę do siebie go…
PROTOE
PENTESILEA
1525
Gdy będzie w pędzie mijał moje skronie!
Wszystkie spoglądają po sobie w oniemiałym przerażeniu
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
spogląda w dół, w rzekę
Ach, cóż za dziwa!
Wszak on tu leży, u mych nóg! — Masz! Jestem…
Chce rzucić się do rzeki, Protoe i Meroe powstrzymują ją
PROTOE
MEROE
Bezcielesnym gestem,
Jak wiotka suknia, ona z rąk nam spływa.
KAPŁANKA
na wzgórzu
Achilles idzie tu ze zgrają mnogą!
A hufce dziewic wstrzymać go nie mogą!
AMAZONKA
1535Ratunku! Bogi! Idą już zuchwalce!
Ratujcie dziewic królowę!
ARCYKAPŁANKA
do Kapłanek
Uciekać!
Nie nasze miejsce w rozpętanej walce!
Arcykapłanka, Kapłanki i Dziewczęta uchodzą.
SCENA DZIESIĄTA
Gromada Amazonek zjawia się, z łukami w rękach. Też same.
PIERWSZA AMAZONKA
woła poza scenę
DRUGA
TRZECIA
Czy czekać
Mamy wciąż jeszcze, siostry, na rozkazy
I wlec się za nim z męstwem owczej trzody?
Co czynić? Mów, Protoe!
PROTOE
zajęta królową
1545
Tysiąc razy
Wystrzelcie strzały nań!…
MEROE
do otoczenia
PROTOE
…Lecz dbajcie, by go nie zabiła żadna!
MEROE
do Amazonek
Wody daj, mówię! Cóż stoisz bezradna!
KSIĘŻNICZKA
z orszaku królowej
Podaje wodę
TRZECIA AMAZONKA
do Protoe
PIERWSZA
Uwaga! W dłoń rynsztunek!
Niech włos, niech lica muska strzała zdradna,
Dając kosztować śmierci pocałunek!
Gotują łuki.
SCENA JEDENASTA
Achilles zjawia się bez broni, hełmu i zbroi, za nim kilku Greków. Te same.
ACHILLES
1555Cóż? O dziewice, w kogo wasze strzały
Wycelowane? W tę pierś bez pancerza?
Czy która jedwab ten zedrzeć zamierza,
Byście me serce bijące ujrzały?
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
1560
Bez tego zadam ranę!
TRZECIA
Strzelaj dokładnie tam, gdzie trzyma dłoń!
PIERWSZA
Niech strzała serce ni to liść nadziane
Porwie ze sobą…
GŁOSY
Strzelają mu nad głową
ACHILLES
1565Zostawcie! Okiem wy trafiacie celniej!
Na olimpijskich bogów, to nie żarty!
Jestem do głębi zraniony śmiertelnie
I rozbrojony, oto całkowicie
U nóżek waszych kładę się rozdarty.
PIĄTA AMAZONKA
trafiona dzidą spoza sceny
Pada
SZÓSTA
tak samo
Chwieje się
SIÓDMA
tak samo
Pada
PIERWSZA
jednocześnie z Meroe
MEROE
zajęta królową, jednocześnie z pierwszą Amazonką
CZWARTA AMAZONKA
DRUGA
PROTOE
zajęta królową
TRZECIA AMAZONKA
A zbiry robią rzeź, gorze nam, gorze!
MEROE
A nasze siostry padają od strzał!
PIERWSZA AMAZONKA
1580
Dajcie sierpową kwadrygę!
DRUGA
Słyszycie!
Dogami poszczuć go!…
TRZECIA
I kamieniami
Pogrzebać śmiałka!
KSIĘŻNICZKA
z orszaku opuszcza nagle królową
1585
A więc — łuk gotowy!
Zdziera łuk z ramienia i napina go
ACHILLES
zwraca się do coraz innej z Amazonek
To nie do wiary; głos ten słodko gra mi,
Srebrzyście kłamiąc treści waszej mowy.
Ty o błękitnych oczętach, ty wcale
Nie pragniesz, by mnie rozszarpały dogi.
1590Ni ty, co wstrząsasz złotych włosów fale!
Gdyby na wasz przedwczesny okrzyk wrogi
Zerwały smycze wyjące potwory,
Wasz nagły przestrach rzuciłby się skory
Pomiędzy bestie i mnie — męskie serce,
1595Co dla was bije, chronić w poniewierce.
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
Słyszysz, jak chytrze się puszy!
PIERWSZA
Obraca się
Patrzcie, ręce czyje
1600Łuk napinają! — Zaraz go ubije…
Cicho rozstąpcie się, siostry mej duszy!
PIĄTA
CZWARTA
Nie pytaj. Niech nikt się nie ruszy!
TRZECIA
Masz strzałę! Bierz ją, tu!
KSIĘŻNICZKA
nakłada strzałą na cięciwę
ACHILLES
do jednego z Greków, który obok niego wymierzył z łuku
KSIĘŻNICZKA
Pada
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
Sama zabita ze zdradnej cięciwy!…
TRZECIA
1610
A tam się zbliża nowy oddział wroga!
SCENA DWUNASTA
Z drugiej strony zbliżają się Etolczycy z Diomedesem na czele; wkrótce za nimi, od strony Achillesa, Odyseusz z wojskiem.
DIOMEDES
O Etolczycy dzielni, tędy droga!
Za mną!
Prowadzi ich przez most
PROTOE
O święta! Ratuj, Artemido!
Już po nas! Już przepadłyśmy! Już idą!
pomocą kilku Amazonek przenosi królową z powrotem na pierwszy plan sceny
AMAZONKI
w popłochu
1615Jesteśmy w matni! Otoczone! Zdrada!
Podła pułapka! Precz stąd, precz! Niewola!
Odcięto nas! Ratunku! Biada, biada!
DIOMEDES
do Protoe
MEROE
do uciekających Amazonek
Szalone! Dokąd? Stać!
1620Protoe, patrz!
PROTOE
przy królowej
O, precz! O, goń ich, złam!
I jeśli możesz, przynieś wolność nam!
Amazonki rozpraszają się. Meroe wybiega za nimi
ACHILLES
Naprzód! Ruszamy! Gdzież jej głowa?
JEDEN Z GREKÓW
DIOMEDES
1625
Poddajcie się, powiadam jeszcze raz!
PROTOE
Zwycięzcy poddam ją, gdy przyjdzie czas!
Jeden Achilles ma prawo ją brać!
Nie ty!
DIOMEDES
ETOLCZYK
ACHILLES
odpycha Etolczyka
Od niej wara!
Albo natychmiast sczeźniecie jak gady!
Moja jest! Precz stąd! Przebrała się miara!
DIOMEDES
Tak. Twoja! Patrzcie! Cóż to za zabawa?
1635Z jakich powodów to?
ACHILLES
Jeden jest powód z lewa, drugi z prawa.
Daj!
PROTOE
Tu. Ja twojej nie lękam się zdrady.
ACHILLES
biorąc królową w ramiona
Do Diomedesa
Ty idź i goń, i zwycięż w boju;
Mnie tu potrzeba kilku chwil spokoju.
Jeśli mnie kochasz — precz! Co chcę, to zrobię!
Piekłu bym wydarł ją, nie tylko tobie!
Układa ją na korzeniu dębu
DIOMEDES
ODYSEUSZ
na czele wojska ciągnący przez scenę
Każdy inną stroną!
Achilu, szczęścia! Naprzód, nim ochłoną!
Odyseusz i Diomedes znikają wraz z wojskiem po stronie Amazonek.
SCENA TRZYNASTA
Pentesilea, Protoe, Achilles, orszaki Greków i Amazonek.
ACHILLES
Otworzył zbroję królowej
PROTOE
O, niech się zamroczy
1650Wieczyście oko jej na nędzny los.
Lękam się bardzo, że otworzy oczy.
ACHILLES
PROTOE
Twój straszliwy cios
Rozdarł jej pierś; nadludzką wstała siłą.
1655Przyprowadziłyśmy tutaj omdlałą
I przemknąć miałyśmy za tamtą skałą.
Lecz czy się z bólu ciało przesiliło,
Czy nie ostała się dusza udręce —
Twoje zwycięstwo ducha jej dobiło;
1660Nogi omdlały, zmieszała się głowa —
I, niedorzeczne wymawiając słowa,
Drugi raz martwa padła mi na ręce.
ACHILLES
PROTOE
O bogi na niebie!
1665Więc nie spełniła jeszcze dna kielicha?
O, żałośliwy widok, patrz…
ACHILLES
PROTOE
Jeśli ci serce litości nie wzbrania,
Jeśli uczucie nie wygasło w tobie,
1670Jeżeli nie chcesz zabić jej ni w grobie
Najstraszniejszego zamknąć obłąkania —
Jedną mą prośbę spełń, Pelido.
ACHILLES
PROTOE
Oddal się, proszę! Odstąp, o wspaniały,
1675Sprzed jej oblicza, gdy się zbudzi znów!
Ona otworzy oczy lada chwila…
Nim słońce nowe nie wzejdzie nad skały,
Usuń ten orszak, nie daj tu nikomu
Przyjść, co powita ją słowami sromu:
1680„Ty jesteś jeńcem wojennym Achila”.
ACHILLES
PROTOE
Nie pytaj o to.
Gdy ją nadzieja znowu z śmierci dróg
Wprowadzi w życie, niech z ową sromotą
1685Pierwszym, co spotka, nie będzie jej wróg.
Ileż to rzeczy w sercu kobiet żyje,
Co nie stworzone na oczy niczyje!…
Skoro już musi, jak los każe zły nam,
Witać cię tak, jak inni jeńcy twoi —
1690Nie żądaj tego wcześniej, ach, zaklinam!
Aż się jej dusza na to nie uzbroi.
ACHILLES
Chcę, wyznam, by zaznała tego sama,
Co uczyniłem synowi Priama
[96].
PROTOE
ACHILLES
PROTOE
Tak straszne zadać zamierzasz jej męki?
To młode ciało, człowieku zażarty,
Jak dziecko w kwiaty, zdobne w krasy
[97] wdzięki,
Ty chcesz haniebnie, jako trup rozdarty…?
ACHILLES
1700
Powiedz jej, że ją kocham.
PROTOE
ACHILLES
Na nieba, jak! Nakazem miłowania:
Czysto, z tęsknotą w sercu — w niewinności,
Jednak z gorącą chęcią jej zabrania.
1705Ja chcę uczynić ją swą królową.
PROTOE
Na wszystkich bogów! Powtórz te sprzeczności!
Ty, chcesz… chcesz…?
ACHILLES
Teraz czy zostać mi wolno?
PROTOE
Niech twoje stopy ucałuję, boski!
1710Gdybyś tu nie był, teraz — pełna troski
Wszędzie po ciebie iść byłabym zdolną!…
O, patrz, otwiera powieki…
ACHILLES
PROTOE
Grecy, oddalcie się! Teraz do dzieła!
1715Ty za tym dębem skryj się, Achillesie!
ACHILLES
Precz, przyjaciele, gdzie was wzrok poniesie!
Orszak Achillesa usuwa się
PROTOE
do Achillesa, który staje za drzewem
I wcześniej, błagam, wyjść się nie odważaj,
Póki cię słowo nie przywoła moje.
Któż by obliczył jej duszy nastroje!
ACHILLES
ukrywa się za pniem
1720
Niech tak się stanie.
PROTOE
SCENA CZTERNASTA
Pentesilea, Protoe, Achilles, orszak Amazonek.
PROTOE
Pentesileo! Moja marzycielko!
W jakich odległych światach senne roje
Duszy twej błądzą z niepewnością wielką?
1725Jakby twą pierś opuścił duch niechętny;
Gdy w nią już wkracza, jak królewicz młody,
Szczęście, zdziwione, iż pełen urody
Dom stoi pusty, więc odchodzi smętny,
Aby odlecieć w niebiańskie ogrody…
1730Czy gościa ręce nie wstrzymają twoje?
Oprzyj się o mnie, ja ciebie ukoję.
PENTESILEA
PROTOE
Królowa siostry nie poznała?
Czyli
[98] ten most i owe głazy gołe
1735Nic ci nie mówią? Ni ta wiosna cała?
Spójrz na dziewice stojące przy tobie:
Jak u wrót świata lepszego, wesołe
Wołają: „Witaj w szczęśliwej nam dobie
[99]!”
Wzdychasz. Co ciebie trwoży?
PENTESILEA
1740Ach, Protoe!
Co za widziadła przyśniłam straszliwe!
O, jakże słodko — łzy płyną gorące —
Po przebudzeniu serce ledwo żywe
Na twoim sercu usłyszeć bijące!
1745Śniłam… że byłam w bitwie, że mię
Trafił oszczepem Pelida
[100]; i w brzęku
Spiżowej zbroi runęłam na ziemię;
Ziemia oddźwiękła głuchym echem jęku…
I gdy me wojsko znika rozgromione,
1750A ja, rażona, leżę nieprzytomnie —
Zeskoczył z konia, idzie w moją stronę,
Krokiem triumfu przybliża się do mnie…
Mocnym ramieniem chwyta mnie pod serce…
Po sztylet sięgnąć już nie może ręka!
1755Jestem w niewoli! Śmiejąc się, szyderce
Wloką mnie w namiot jego! Co za męka!
PROTOE
O nie, najlepsza królowo! Twej duszy
Wspaniałomyślnej szyderstwo nie zgłuszy!
Gdyby ten sen prawdziwy był: ach, wierzaj,
1760Raj by się tobie otworzył na ścieżaj!
I zobaczyłabyś, jak w hołdzie może
Pada syn bogów u twych nóg w pokorze.
PENTESILEA
I rękę dała mężowi niezbrojną,
1765Jeśli go miecza nie zjedna mi siła!
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
Czyż nie spoczywasz na mej piersi wiernej?
Tak los zniesiemy najmniej miłosierny.
PENTESILEA
1770Taka spokojna byłam, jak te wody
Drzemiące w skał zatoce — wiew najmniejszy
Żadnym uczuciem nie mącił pogody…
To słówko „spokój” wstrząsnęło mnie nagle
Jak wiatr od morza, który wydął żagle.
1775Czemuż ma spokój być najpotrzebniejszy?
Tak osobliwa stoisz, skamieniała,
Jak gdybyś nagle dziką i obrzydłą
Twarz poza mymi plecami ujrzała,
Którą ci grozi szkaradne straszydło!
1780Wszak słyszysz, że to płód tylko snów…
Co?… Albo może?… Jest?… Naprawdę?… Mów!
Gdzie jest Meroe… Megarys?…
Ogląda się i nagle spostrzega Achillesa
Ohydo!
Jego to postać za mną stoi żywa.
1785Już ręka wolna…
Dobywa sztyletu
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
Ha, wściekła, chcesz, by jego noga butna
1790Na karku mym stanęła!
PROTOE
PENTESILEA
PROTOE
Przyjrzyj się, okrutna!
Czyli nie stoi za tobą bezbronny?
PENTESILEA
PROTOE
No, tak! A gdy zażądasz, skłonny
Sam dobrowolnie nałożyć okowy.
PENTESILEA
PROTOE
Achilu, ona mi nie wierzy,
1800Więc to, co rzekłam, potwierdź swymi słowy!
PROTOE
Gdzie ma swych żołnierzy?
ACHILLES
który tymczasem podszedł bliżej
O, w najpiękniejszym znaczeniu, królowo!
Jeniec pobity chętnie się powierzy
1805Na życie całe — twych oczu okowom.
PENTESILEA
ukrywa twarz w dłoniach
PROTOE
Widzisz, słyszałaś… słowa jego własne!
Gdyście się starli, padł, jak ty, na wznak;
Gdy ległaś, w pył nurzając włosy jasne,
My rozbroiłyśmy jego — czy tak?
ACHILLES
1810Tak, odebrano mi broń i w te tropy
Przyprowadzono pod twoje mnie stopy.
Zgina przed nią kolano
PENTESILEA
po chwili
Więc pozdrowiony bądź, pełen urody,
Wdzięku żywota, piękny bożku młody!
O serce moje, teraz spuść z łańcucha
1815Nagromadzoną krew, co nań czekała
Niema, gorąca, w ciemni mego ciała!
Krwi moja młoda, niech żyłami bucha
Twój śpiew zachwytu! Uskrzydlone gońce
Rozkoszy mej, otwórzcie soków zdrój!
1820Niech w licach moich zapłoni się strój
Kraśnej chorągwi wiejącej pod słońce:
Syn Nereidy, Achilles, jest mój!!
Wstaje
PROTOE
Królowo droga, hamuj burzę słów!
PENTESILEA
postępując naprzód
Do mnie, dziewice, chwałą uwieńczone,
1825Wy Marsa córy, co od stóp do głów
Jeszcze jesteście bitwą zakurzone!
Każda mi chłopca, wziętego w pogoni,
Za dłoń sprowadzi i kwiatami spęta;
Z koszami róż przybliżcie się, dziewczęta!
1830Gdzie wasze wianki są dla tylu skroni?
Wybiec na pola! Pustka i posucha?
Jeśli już wiosna dla kwiatów zamknięta,
Niech je wasz oddech z niwy tej wychucha!
I do roboty wy, kapłanki Diany!
1835Niech mi się z grzmotem świątyni wierzeje
[101]
Na wielki blask i zapach kadzidlany
Jak wrota raju otworzą! Rozwiany
Niech sukien trzepot głośno się rozśmieje!
Dać mi przed ołtarz rosłe, piękne zwierzę
1840O krótkich rogach… błysk noża je zwali
Na świętym miejscu, w bezgłośnej ofierze,
Aż zadrżą mury kolumnowej sali.
Hej, gdzie jesteście, służebne od zniczy!
Z marmurów żwawo zmyjcie krew ofiary
1845Olejkiem perskim, co na węglach syczy!
Podkasać szaty! Napełnić puchary!
Zadąć mi w trąby, rozszaleć cytary!
Niechaj pomiesza firmamentu
[102] szyki
Zachwyt zawrotnej, szalonej muzyki!
1850Protoe! Pomóż szczęściem się zachłysnąć!
Wymyśl, siostrzyczko, jak by z moich źrenic
Szał od boskiego większy mógł wytrysnąć,
Szał róż i śpiewu, szał tańca i szklenic —
Gody weselne zbrojnych oblubienic!
PROTOE
z powstrzymywanym wzruszeniem
1855Radość cię gubi i ból jednakowo:
Jedno i drugie w szaleństwo cię wtrąca!
Czyś już do kraju powróciła zdrowo?
Spójrz naokoło! Gdzie jesteś, królowo?
Gdzie twe kapłanki? Gdzie rzesza broniąca?
PENTESILEA
tuli się do niej
1860O, zostaw mnie, Protoe! Pozwól duszy
Na chwilę w fali pogrążyć się czystej,
Jak zbrudzonemu dziecku. Dość katuszy!
Ilekroć muśnie mnie nurt przeźroczysty,
Jedna się plama na mym sercu zmywa.
1865Zgraja Eumenid
[103] ucieka straszliwa…
Już bogów jakby bliskość mnie owiewa!
Zaraz w ich chórze mój głos się rozśpiewa…
Nigdym na śmierć nie była tak gotowa!
Lecz ty mi powiedz: czy mi przebaczyłaś?
PROTOE
PENTESILEA
O, ja wiem, wiem… Miłaś
I dobra! Twoją jest mej krwi połowa!
GniewNieszczęście, mówią, podnosząco działa;
Jam, przyjaciółko, tego nie doznała.
1875Mnie rozgorycza, niepojęcie judzi
[104]
Roznamiętnieniem na bogów i ludzi…
Jak wrogi jest mi każdy błysk radości,
Kiedy na cudzym obliczu zagości!
Dziecię na łonie, które matka pieści,
1880Zdaje się w spisku przeciw mej boleści!…
Teraz bym chciała w uniesieniu szczerem,
By był radosny i szczęśliw, kto żywy.
w bólu być może człowiek bohaterem.
Boski jest wtedy, kiedy jest szczęśliwy!
1885Teraz do rzeczy! Niech mój huf
Wraz
[105] do odmarszu będzie skory;
Bacznie mi dojrzeć koni, psów;
Z jeńcami ruszą w ślad tabory
[106]
W stronę ojczyzny…
PROTOE
do siebie
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
z czułą niechęcią
Cóż za pytanie!
On, twój kwitnący bohater i jeniec
1895Zdobyty mieczem. Gdzie jest? Niech tu stanie!
PROTOE
zmieszana
Królowo moja, w lesie ten młodzieniec
Wśród brańców został pod staranną strażą.
Bo Amazonki, jak im prawa każą,
W domu dopiero łaską jeńców darzą.
PENTESILEA
1900W lesie! — Sprowadźcie tu ptaszę z wyraju
[107]!
Stopy twe pragną jego rąk uwicia!
Proszę, kochana, sprowadź go z ukrycia.
Trwasz przy mym boku jak przymrozek w maju,
Hamując radość młodzieńczego życia.
PROTOE
do siebie
1905O nieszczęśliwa! Nuże, idźcie tedy
Tu mi go z jeńców sprowadzić czeredy.
Daje znak jednej z Amazonek, która odchodzi
PENTESILEA
Gdzie są dziewczęta? Wijcie wianki wonne!
Spostrzega róże na ziemi
Patrz! Róże, cudnie pachnące, na ziemi!
Skąd się tu wzięły?
Przesunęła, ręką po czole
Do Protoe
Arcykapłanka przeszła tędy z niemi?
PROTOE
Ja… nie widziałam jej wcale tą porą…
PENTESILEA
Więc skąd się tutaj owe róże biorą?
PROTOE
prędko
Ogołociły dziewczęta te niwy
1915I zostawiły jeden kosz z kwiatami.
Dziwnie, zaiste, wypadek szczęśliwy…
Chcesz? Dla Pelidy splotę wieniec żywy
Z róż, które pachną pod twymi stopami.
Siada pod dębem
PENTESILEA
Najukochańsza! Wzruszasz mnie do głębi!
1920Hej! O stu płatkach ta róża czerwona
To mój jest dar na wieniec Likaona.
Podnosi także kilka róż i siada obok Protoe
Siostry, śpiewajcie! Dusza ma się kłębi,
Niech zabrzmi śpiew, ogrzeje nastrój zimny!
DZIEWCZĘ
z jej orszaku
INNA
PENTESILEA
DZIEWCZĘ
Niech będzie tak. O, biedna! Zaśpiewajcie!
CHÓR DZIEWCZĄT
z muzyką
Patrz, jak jego zaprząg biały
1930Ku Orkusowi
[109] poprzez dymy brodzi!
Otwarły mu obrzydłe Eumenidy,
Za nim wrota znów pozamykały.
JEDNA Z DZIEWCZĄT
Gdzie jesteś, Hymenie
[110]?
Zapal pochodnię i świeć, i świeć!
1935Hymenie, do nas leć!
ACHILLES
w czasie śpiewu zbliża się potajemnie do Protoe
Te osobliwe po cóż korowody?
PROTOE
Zaraz, dostojny, odgadniesz powody —
Bądź jeszcze chwilę cierpliwie spokojny.
Po uwiciu wianków Pentesilea zamienia wieńce z Protoe; trwają w uścisku, spoglądając na girlandy. Muzyka milknie. Amazonka wraca
PENTESILEA
AMAZONKA
1940
Likaon, o pani,
Książę Arkadii, za chwilę tu stanie.
SCENA PIĘTNASTA
Pentesilea, Protoe, Achilles, Amazonki.
PENTESILEA
Do mnie chodź, słodki Pelido, tu do mnie!
Pójdź, tu się połóż u mych nóg spokojnie…
Zbliż się, najczulszych mych marzeń nadziejo!
1945Lękasz się stanąć przed Pentesileą?
Nienawiść czujesz, że zmogłam
[111] cię w wojnie?
ACHILLES
u jej nóg
Jak nienawidzi kwiat słoneczny promień.
PENTESILEA
Dobrześ powiedział, synu Nereidy!
Więc patrz też we mnie jak w słoneczny promień…
1950Ty jesteś ranny, na łuk Artemidy!
ACHILLES
Draśnięty w ramię — widzisz — ranka mała.
PENTESILEA
Nie myśl, Pelido, żem wśród oszołomień
Walki na życie się twoje zawzięła.
Chciała cię zwalczyć moich ramion siła;
1955Lecz kiedyś runął, to jam zazdrościła
Tej szarej ziemi, która cię przyjęła.
ACHILLES
Jeśli mnie kochasz, niech klęska i wina
Nie martwią cię. O ranie zapomniałem.
PENTESILEA
ACHILLES
PENTESILEA
Teraz mi powiedz — jak sobie poczyna
Miłości mały bożek uskrzydlony,
Gdy lwa srogiego chce ujarzmić szpony?
ACHILLES
Gładzi, tak myślę, jego szorstką twarz,
1965Aż złagodnieje.
PENTESILEA
Dobrze, a więc masz
Cichutko siedzieć jak szara ptaszyna,
Kiedy jej pętlę zakłada dziewczyna.
Bo mego serca uczucia, mój miły,
1970Na twą się szyję, jak ręce, rzuciły.
Oplata go wieńcami
ACHILLES
Kim, o kobieto, jesteś osobliwa?
PENTESILEA
Rzekłam: cichutko! Dowiesz się niedługo…
Ten pnącz różany niech z twej głowy spływa
Na kark, ramiona… o, tak… jasną strugą
1975Niechaj opada aż pod nogi twoje
I znów ku czołu niech pną się powoje!
Wzdychasz, mój miły?
ACHILLES
PENTESILEA
przechyla się wstecz
To cudne róże taki zapach sieją.
1980Co?
ACHILLES
Chciałem zerwać — i pokłułem dłoń.
PENTESILEA
Zerwiesz je, miły, gdy tylko dojrzeją.
Jeszcze jeden wieniec składa na jego czole
Teraz się stało. Czyliś zobaczyła,
Jak mu do twarzy kwietne te słodycze?
1985Patrz, jak jaśnieje to chmurne oblicze!
Młodziutki dzień zaiste, moja miła,
Gdy z gór go wiodą niewstrzymane Hory
[112],
Sypiąc perłowe pod stopy kolory,
Nie jest tak miękki, do uśmiechu skory.
1990Patrz! Czy mu oko nie zalśniło łzawie?
Gdy się mu przyjrzeć, można zwątpić prawie,
Czy to jest on.
PROTOE
PENTESILEA
On, Pelida!
1995Powiedz, czy ten, któremu pod ciosami
Przed twierdzą padł największy Priamida
[113],
To byłeś ty? Własnymi tyś rękami
Przywiązał go do woza i w dół głową
Przytroczonego
[114] wlókł dokoła Troi?
2000Wzruszonyś? Przemów? Co cię niepokoi?!
ACHILLES
PENTESILEA
przyjrzawszy mu się bystro
PROTOE
On, królowo!
W tej bym go zbroi rozpoznać nie miała?
PENTESILEA
PROTOE
O, popatrz, to przecież ta zbroja,
Którą dlań Tetys
[115], o królowo moja,
Od Hefajstosa
[116] wyłudziła śmiała.
PENTESILEA
Jako swojego teraz ja cię wieńczę
2010Tym pocałunkiem, o boski młodzieńcze,
Nieokiełzany. A tobie powiadam:
Do mnie należysz, młody mój szaleńcze;
Gdy cię kto spyta, mów, że ja ci władam!
ACHILLES
Ty, która do mnie w blasku spływasz jasna;
2015Zjawisko dziwne — ktoś ty, niepojęta?
Jak nazwę ciebie, gdy dusza ma własna,
Czyją jest duszą, sama nie pamięta?
PENTESILEA
Gdy spyta ciebie własna twoja dusza,
Niech te przymioty będą mym imieniem.
2020Ten pierścień złoty weź: niech swoim lśnieniem
O prawdzie zjawy myśl w tobie porusza;
Gdy go pokażesz, powiodą cię do mnie,
Ale imiona i pierścienie miną!
Gdybyś to wszystko zagubił niepomnie,
2025Czy by mój obraz na zawsze ci zginął?
Czy myśleć możesz go każdą godziną?
ACHILLES
To jest tak pewne, jak w diamentach ryte.
PENTESILEA
Słysz: Amazonek ja jestem królową,
Z matki Otrere — (a pieśń „wielką” zwie ją),
2030Szczep mój rodziną zwie się Aresową;
A mnie nazywa lud Pentesileą.
ACHILLES
PENTESILEA
ACHILLES
omdlewając
Skona mój łabędź, twe imię śpiewając
[117]!
PENTESILEA
2035Daję ci wolność; możesz, kędy
[118] chcesz,
Wśród wojsk dziewiczych chadzać według woli.
Inny mój łańcuch ty nałożyć śpiesz:
Lekki, jak kwiaty, łańcuch, co nie boli,
Chociaż od spiżu mocniej serce skowa.
2040Lecz nim ten łańcuch cały pieszczotliwie
Wykuty będzie w ostatnim ogniwie,
By poprzez traf i czas swą moc zachować —
Ty do mnie wrócisz, młody przyjacielu.
Do mnie, rozumiesz, która zawsze stoję
[119]
2045I o potrzeby, i życzenia twoje.
Czy chcesz powrócić?
ACHILLES
Jak konie do celu
Wonnego żłobu, co żywi ich siłę.
PENTESILEA
Wierzę. Dotrzymaj, gdy ci szczęście miłe.
2050Do Temiscyry zaraz powracamy.
Aż do odmarszu wszystko jest dla ciebie:
Moje namioty z purpury i lamy
I niewolnicy we wszelkiej potrzebie
Na każdy znak królewskiej twojej woli.
2055Lecz gdy mnie w drodze, pojmujesz, ogarnie
Troska niejedna, niech cię nie zaboli,
Że masz z jeńcami razem kroczyć karnie.
W domu dopiero, Nereidy synu,
Oddać się tobie mogę całą duszą…
2060Teraz me serce liczne sprawy głuszą…
ACHILLES
PENTESILEA
do Protoe
A teraz do czynu;
Gdzie Arkadyjczyk twój?
PROTOE
PENTESILEA
2065Tak bym, Protoe, zobaczyć tu chciała,
Jak by go własna twoja dłoń wieńczyła.
PROTOE
On przyjdzie rychło, w różach i weselu…
PENTESILEA
wstaje
ACHILLES
PENTESILEA
2070
Wstać pozwól, przyjacielu!
ACHILLES
Uciekasz? Idziesz? Teraz, w takiej chwili?
Zanim twe boskie, wytęsknione słowo
Tylu tajemnic rąbka mi uchyli?
PENTESILEA
ACHILLES
PENTESILEA
W domu, najdroższy, w domu!… Teraz idę!
PROTOE
wstrzymuje ją, zaniepokojona
Dokąd zamierza iść moja władczyni?
PENTESILEA
zaskoczona
To dziwne! Pytasz, co królowa czyni?
Szukać Megarys i Meroe idę,
2080Zlustrować wojsko! Czyż w pustej
[120] zabawie
Wiecznie gawędzić mam tu, na Kronidę
[121]?
PROTOE
Wojsko rozpierzchło się w walnej obławie
I gromi Greków; dobrze sobie radzi,
Zostaw je, tobie potrzeba spokoju.
2085Gdy rzekę przejdą, po zwycięskim boju
W triumfie wojsko tu się przyprowadzi.
PENTESILEA
rozważa
Hm!… Na to pole… Czy na pewno? Ile?
PROTOE
Po chwili usuwa się znów
PENTESILEA
do Achillesa
ACHILLES
2090Cóż to ma znaczyć, pani osobliwa,
Że na zastępów czele, jak Atene,
Jak deszcz, co z chmury niespodzianie spływa,
Wpadasz w wir bitwy na trojańską scenę?
Co ciebie gna, w pancerny spiż zakutą,
2095Jak rozwścieczoną Furyję w tej wojnie
Na Greków plemię z niepojętą butą?
A wystarczyłoby w całej ozdobie
Raz się jedynie ukazać spokojnie,
By wszystkich mężów rzucić do nóg tobie!
PENTESILEA
2100Ach, Peleido! Słodka, czuła sztuka
Kobieca nie jest przez bogów mi dana!
Nie jestem taką, co, rozkołysana
poezją snów, kochanka sobie szuka:
I kiedy w kwiatach młodość pląsy święci,
2105Wzrokiem spłonionym ku sobie go nęci:
I w wonnym gaju, skroś
[122] słowiczy ton,
Gdy świta zorza, cicho głowę skłoni
Na jego piersi, by rzec — że to on!
Ja muszę szukać w bitewnej pogoni
2110Chłopca, któremu bije moje łono,
I schwytać siłą mych pancernych dłoni
Tego, co przyjąć mam na pierś stęsknioną.
Skądże to płynie, odkąd — takie prawo —
I niekobiece, i nieprzyrodzone,
2115Ludzkości obce tak dziwnie i krwawo?
PENTESILEA
Z odległych urn prawiecznie uświęcone,
Spływa nam ono z boskiej czasu czary,
Nam niedostępnej, którą niebo mgławo
Na wieki w chmurne schowało opary.
2120Takie wyrocznie od pramatek idą;
My przyjmujemy je milcząc, Pelido.
ACHILLES
PENTESILEA
Więc dobrze! Słuchaj zatem.
Gdzie teraz naród Amazonek włada,
2125Tam żyła ongiś, w zgodzie z całym światem,
Posłuszna bogom scytyjska gromada.
Kaukazu piękna, żyzna ziemia cała
Od dawien dawna ich ziemią się zwała.
Aż zjawia się Weksorys, król Etiopów,
2130U stóp Kaukazu, kiedy naród drzemie,
I w strasznej rzezi, na kształt zżętych snopów,
Starców, młodzieńców, mężów, wodzów, chłopców
Zwala pokotem na skrwawioną ziemię!
Tak najwspanialsze wyginęło plemię.
2135I rozgościli się jak barbarzyńce,
Zuchwale hańbiąc ojczyznę i dom,
Rabując żyzne pola i gościńce;
I by dopełnić miar naszej ohydy,
Gwałtem wciągnęli w miłosne bezwstydy
2140Niewiasty nasze w swoich łożnic srom,
Wprost z mogił mężów powlekli złoczyńce.
ACHILLES
Los, o królowo, straszny; lecz jesteście
W zamian udzielnym królestwem niewieściem
[123].
PENTESILEA
ZemstaCzłek zniesie ucisk średniego brzemienia,
2145Lecz zrzuca w buncie wszelakie przemoce
I każdy ciężar, co nie do zniesienia…
Cicho spędzały tajnie całe noce
W świątyni Marsa nieszczęsne kobiety:
Łzami modlitwy żłobiły marmury,
2150A w łożach hańby skrywały sztylety,
Wyszlifowane w ostrza bransolety,
Klamry, pierścienie… Tak matki i córy
Króla Etiopów wesela rok cały
Z naszą królową Tanais czekały.
2155A gdy odeszły ślubne korowody,
Królowa w pierś mu wbiła ostrze noża!
Miast
[124] nikczemnika Mars odprawił gody —
I wszystkie łotrów sztyletami w łożach
W tę jedną noc na śmierć załaskotały.
ACHILLES
2160
Tak bohaterskie rzadko są narody.
PENTESILEA
Więc oto lud nasz postanowił w radzie:
Wolne jak wiatry w otwartej równinie
Jest plemię kobiet po tak wielkim czynie
I nie podległe już mężczyzn gromadzie.
2165Państwo udzielne niech stworzone będzie,
Państwo niewieście, do którego żadne
Wszechwładne męskie nie wniknie orędzie,
A które sobie samo będzie władne,
Sobie poddane i samozaradne,
2170Posłuszne berłu Tanais królowej!
Mężczyzna, jeśli granice przekroczy,
Zamknie natychmiast na wieki swe oczy;
A każdy chłopiec generacji nowej,
Skoro narodzi się, dozna zagłady,
2175By do Hadesu odejść w ojców ślady!
Świątyni Marsa roją się krużganki.
Wielka Tanais wstąpiła na stopnie,
Jako strażniczka powziętej ustawy
W najuroczystszej tej godzinie sławy,
2180By łuk otrzymać z rąk arcykapłanki,
Taki się nagle ozwie głos pochopnie:
„Szyderstwo mężczyzn ściągnie państwo takie
I pierwsze lepsze zniszczą je napady!
2185Jakże my w boju mamy być jednakie,
Słabe kobiety, których ramion siły
Dwie pełne piersi nazbyt osłabiły!
W strzelaniu z łuku nie damy im rady!”
Królowa na to w bezruchu zamiera…
2190Lecz gdy strach blady szerzy się falami,
Prawą pierś swoją strasznym cięciem zdziera
I krzyczy: „Żadnej tchórzostwo nie splami!
Zwać wy będziecie się Amazonkami,
Co «bezpierśnymi» znaczy!…” Na te słowa
2195Na skroń koronę przyjęła królowa.
ACHILLES
Tej by się wszyscy z podziwem skłonili,
Za taką ludy z ubóstwieniem idą!
Cała się moja dusza przed nią chyli.
PENTESILEA
Ogromna cisza nastała, Pelido,
2200I słychać było szmer, jak łuk upada
Kapłance — trupio twarz jej była blada…
Wielki łuk runął, państwa godło złote,
Trzykroć zadźwięczał na stopniach marsowych
Głosami dzwonów, by zapaść w martwotę,
2205Jako śmierć niemy, pod stopą królowej…
ACHILLES
Tak. Ale mniemam, że to oczywiste,
Iż nikt królowej w tym nie naśladował?
PENTESILEA
Nikt, Achillesie? Sądzisz? Ach, zaiste,
Nikt tak nie działał żywo
[126] jak królowa!
ACHILLES
zdumiony
PENTESILEA
ACHILLES
Nie do wiary!
Byłbyż prawdziwy straszny ten mit stary?
Otaczające cię śliczne postaci
2215Obrabowane? Za wartość tak niską
Każda nieludzko, tak zbrodniczo płaci?
PENTESILEA
ACHILLES
kładzie głowę na jej piersi
O królowo!
Najczulszych, młodych to uczuć siedlisko
2220Tak barbarzyńsko, w szale…
PENTESILEA
Cofnij słowo!
Do tej się lewej uczucia schroniły
I tam mieszkają wszystkie, bliżej serca.
Żadnego tobie nie zbraknie, mój miły!
ACHILLES
2225Zaiste! Twoja opowieść przewierca
Na wskroś mą duszę, niby sen zawiły.
Lecz dalej!
PENTESILEA
ACHILLES
Jeszcześ mi koniec winna.
2230Nadmiernie dumna ta rzeczpospolita,
Bez ręki męskiej, tak od wszystkich inna —
Jakże się krzewi? Jak w przyszłość rozkwita?
PENTESILEA
Ilekroć według rachunku rocznego
Królowa państwu chce na miejsce strat
2235Przydać, co śmierć skosiła najlepszego,
Zwołuje swych obywatelek kwiat…
Urywa i patrzy nań
ACHILLES
PENTESILEA
Mnie się zdało,
2240Że się uśmiechasz.
ACHILLES
Do twojej urody!
Daruj mi — nagle tak mi się zwidziało,
Że mi z księżyca zstąpiłaś na gody…
PENTESILEA
po pauzie
Ilekroć według rachunku rocznego
2245Królowa państwu chce na miejsce strat
Przydać
[127], co śmierć skosiła najlepszego,
Zwołuje swych obywatelek kwiat
Do Temiscyry; w świątyni zaklina,
By Artemida na ich młode łona
2250Łaskę zesłała, aby zapłodniona
Każda przez Marsa była. Tak zaczyna
Święto się nasze, święcone w cichości,
Święto Kwitnących Dziewic. A my zawsze
Czekamy, póki słońce najłaskawsze
2255Śniegów nie schucha, kwiatów nie rozmości.
Święta kapłanka Diany do świątyni
Natenczas idzie, aby Aresowi
W modlitwie zanieść prośbę monarchini.
Czasem jej Ares wcale nie odpowie…
2260Lecz gdy wysłuchać jej prośby zamierza,
Arcykapłanka od niego się dowie,
Jakiego wskazał nam ludów rycerza,
Który miast niego, czysty i dorodny,
Jako zastępca przyjść do nas jest godny.
2265Skoro już ludu imię i kraj znane,
Wszędy się okrzyk radości rozdzwoni.
Oblubienice Aresa wybrane
Broń otrzymują z matek swoich dłoni,
Włócznie i strzały; a ciała oplata,
2270Gorliwych rąk radością wspomagane,
Szczelna, weselna ich pancerna szata…
W radosny dzień wymarszu załopocą
Trąby stłumionym dźwiękiem — i w milczeniu
Na konie siada huf dziewiczy nocą —
2275I tajemniczy, niewyraźny w cieniu
Jak widmo w księżyc gna zaczarowany,
Przez góry, puszcze, doliny, kurhany
[128],
W dalekie kraje, w ten obóz wybrany…
Dotarłszy doń, czekają na granicy,
2280Wypoczywając jeszcze przez dwa dni,
By jak huragan, co płomieniem drży,
Wpaść w mężów ciżbę, jako wilcy dzicy,
I najdzielniejszych z tych, co pokonani,
Zmieść ku ojczyźnie, Aresowi w dani.
2285Tam znajdą radość dla znękanych dusz
W licznych obrzędach, których ja jedynie
Imiona znam, na przykład: Święto Róż —
Do których nikt, bo marną śmiercią zginie,
Zbliżyć się nie ma prawa prócz wybranek.
2290Aż wzejdzie ziarno w wiosennym rozkwicie…
Wówczas jak królów, w ostatni poranek,
W dzień Święta Matek, kiedy zwiądł już wianek,
Na pięknych wozach odprawią o świcie…
Najradośniejszą nie jest to godziną,
2295Wierz mi — bo liczne łzy gorące płyną.
Niejedno serce w ponurej boleści
Nie może pojąć, za jaką przyczyną
w modlitwie imię Tanais się mieści.
O czym ty marzysz?
ACHILLES
PENTESILEA
ACHILLES
roztargniony
Ukochana,
Chciałbym tak dumać do samego rana.
I mnie tak samo odeślesz z powrotem?
PENTESILEA
2305
Nie wiem, najdroższy!… Nie wiem, nie myśl o tem!
ACHILLES
PENTESILEA
Mów, przyjacielu, śmiało. Chętnie powiem.
ACHILLES
Dlaczego, walcząc z Greków całym mrowiem,
2310Mierzyłaś właśnie we mnie? Niech się dowiem:
Czy byłem znany ci?
PENTESILEA
ACHILLES
PENTESILEA
Nie wyśmiejesz mnie? Nie będziesz zły?
ACHILLES
z uśmiechem
2315
„Nie wiem, najdroższa” — powiem tak jak ty.
PENTESILEA
A więc… się dowiesz. — Dwadzieścia już razy
I trzy przeżyłam jasne Święto Róż
(A zawsze z dala głośny krzyk ekstazy
W gaju słyszałam), kiedy Ares, już
2320Przy zgonie matki, na oblubienicę
Swoją wyznaczył mnie. Tę tajemnicę
Zwierzyła mi Otrere konająca.
Księżniczka bowiem z domu królewskiego
Nigdy się z własnej swej woli nie wtrąca
2325W kwitnących Dziewic Święto; bóg dlatego,
Gdy jej zapragnie, uroczyście zgoła
Sam ją kapłanki ustami powoła.
Matka leżała, blada, bliska zgonu
w moich ramionach, gdy boskie orędzie
2330Marsa dotarło do mnie, do stóp tronu:
„Do Troi, córo, zbrojna ruszaj w pędzie,
A tam, pojmawszy mnie, do domu zmierzaj!”
I nigdy żadni zastępcy, ach, wierzaj,
Oblubienicom tak nie byli mili,
2335Jak Grecy, co tam pod Troją walczyli.
Na wszystkich rogach, na rynkach od świtu
Słyszano pieśni głośnego zachwytu,
Sławiące czyny heroicznej wojny:
2340Jak wiedzie flotę Atrydów
[131] huf zbrojny,
Bitwę bryzejską
[132], okrętów pożary
I śmierć Patrokla
[133], i jaką paradę
W zemsty triumfie ty, heros bez miary,
Święciłeś; bitwy narodu sławnego
2345I wszystkie wielkie czyny czasu tego.
W łzach rozpłynięta, ledwie nieszczęśliwa
Słyszałam rozkaz, co do mnie przybywa
W tę matki mojej godzinę konania.
„Daj zostać, matko, u twojego boku;
2350Po raz ostatni twego mi widoku
Trzeba; niech nikt stąd dziś mnie nie wygania”.
Lecz ona, godna, co już dawno chciała
Wysłać mnie w pole — bez potomków bowiem
Korona łupem cudzym by się stała:
2355„Idź, słodkie dziecko — rzekła — Mars cię wzywa!
Na wieniec czeka Peleidy głowa!
Staniesz się matką, dumna i szczęśliwa…”
PROTOE
Więc jego imię rzekła ci Otrere?
PENTESILEA
Tak, o Protoe, kazało matczyne
2360Do własnej córki zaufanie szczere.
ACHILLES
Skąd? Czy nie wolno? Wyjaw mi przyczynę!
PENTESILEA
Tak, nie wypada, aby Marsa córa
Wroga wśród bitwy wybierała dzika;
Bóg sam jej w walce wskaże przeciwnika.
2365Najwspanialszego gdy napotka która,
To ptaka szczęścia pochwyci za pióra.
Czy tak, Protoe?
PROTOE
PENTESILEA
Lałam żale
2370Przez cały miesiąc, długi, boleściwy,
Nad grobem matki mojej nieszczęśliwej,
Po blask korony nie sięgając wcale,
Póki mnie wreszcie w głośnych upomnieniach
Lud, który pałac mój tłumnie okolił,
2375Do wojny gotów, ze snu nie wyzwolił
I nie posadził na tron. Z tego śnienia
Wyszłam zbolała do Marsa świątyni;
Dano mi dźwięczny Amazonek łuk.
Czułam, że matka, wielka monarchini,
2380Nade mną krąży — i przyrzekłam przy niej
Spełnić jej wolę i spłacić jej dług.
Na jej grobowiec najwonniejsze róże
Rzuciwszy jeszcze, ruszam na wyprawę
Z armią kobiecą, na Troi przedmurze,
2385Aby tam spełnić w Amazonek chórze
Nie tyle Marsa, ile matki sprawę.
ACHILLES
Żal za umarłą poraził na chwilę
Moc twą, co zdobi mężną pierś dziewczyny.
PENTESILEA
ACHILLES
PENTESILEA
W zbrojnej sile
Już do Skamandru
[134] dotarłam doliny.
W miarę jak wasze oglądałam czyny
I gwar wojenny grał mi w każdej żyle,
2395Ból ginął — w duszy rozwarł się upojny,
Wielki i szumny
[135] świat radosnej wojny!
I pomyślałam: jeżeliby cała
Historia wielkich powtórzyć się miała
I bohaterów tłum, ach, cały Eden
2400Z gwiazd do mnie zstąpił — jednak bym nie chciała
Lepszego znikąd niżeli ten jeden,
Różany w wieńcach, które jemu wiłam,
Kochany, dziki, słodki heros siły,
Straszny zwycięzca Hektora!… Mój miły!
2405Ty moja wieczna myśl, gdy czujna byłam
[136],
Ty moja wieczna bajka, kiedy śniłam!
Przede mną leżał cały świat rozpięty
Jak siatka wzoru; w każdym oczku jego
Jeden z twych czynów wielkich był zaklęty;
2410A każdy czyn ramienia walecznego
Wprost w serce me, jak w chustę czystą, białą
Barwami ognia życie haftowało.
Widziałam, jakeś przed obronną Troją
Uchodzącego zwalił Priamidę
[137];
2415Jak zapłoniony zwycięskim bezwstydem
Zwróciłeś twarz: on za kwadrygą twoją
Po nagiej ziemi włóczył krwawe ciało;
Jak Priam
[138] błagał ciebie w twym namiocie —
Rzewnie płakałam, kiedy mi się zdało,
2420Że w bezlitosnej twej piersi zadrgało
Uczucie.
ACHILLES
PENTESILEA
Cóż, gdym poprzez krocie
Ujrzała nagle ciebie w środku boju…
2425Ciebie samego w Skamandru dolinie,
Gdy się zjawiłeś w walecznej drużynie
Jak wielka gwiazda w bladych gwiazdek roju!
Tak samo pono zbladłyby me lica,
Gdyby tak nagle z Olimpu, ogromnie,
2430Na białokonnym wozie, w błyskawicach
Sam Mars, bóg wojny, zajechał tu do mnie!
Gdy mi uciekłeś, stałam oślepiona
Zjawiskiem twoim, jak kiedy od gromu
Z hukiem rozedrze się nocna opona
[139]!
2435Bramy Elizjum
[140] przeraźliwie jasno
Przed duchem się otworzą i zatrzasną.
Wtedy, Pelido, zgadłam w głębi łona,
Skąd to uczucie płynie po kryjomu:
Bóg mnie miłości dopędził w gonitwie.
2440Dwie się przede mną odsłoniły drogi:
Albo cię zdobyć, albo zginąć w bitwie…
I — z losów dwóch zdobyłam bardziej błogi!
Na co tak patrzysz?
Słychać szczęk broni w oddali
PROTOE
cicho
Błagam, bogów synu!
2445Natychmiast musisz wyznać miłość swoją.
PENTESILEA
powstaje
Idą Argiwi, wstawajcie! Do czynu!
ACHILLES
powstrzymuje ją
Spokój! To jeńcy zabrani pod Troją.
PENTESILEA
PROTOE
szeptem do Achillesa
Na Styks! To Odys z armią całą!
2450Cofają się, Meroe gna za niemi!
ACHILLES
do siebie wściekły
PENTESILEA
ACHILLES
z wymuszoną radością
Ty mi urodzisz, piękna, boga ziemi!
Wtedy powstanie Prometeusz
[141] w raju
2455I człowieczemu plemieniu ogłosi:
Tu stał się człowiek mojego rodzaju!
Lecz nie za tobą nasz los mnie ponosi;
Raczej ty pójdziesz do mojej krainy,
Tam ja cię bowiem po skończonej wojnie
2460Powiodę, strojną w róże i wawrzyny,
I na tron ojców posadzę dostojnie.
Szczęk broni coraz bliższy
PENTESILEA
Co? Jak? Ni słowa nie rozumiem…
NIEWIASTY
w popłochu
Bogi!
To straszne! Wielkie nieba!
PROTOE
2465
O Pelido!
Ty chcesz…?
PENTESILEA
DZIEWCZĘTA
ACHILLES
Nic, nic, nie lękaj się, mój skarbie drogi!
2470Widzisz, już czas, byś teraz usłyszała,
Jaki los tobie przez bogów zesłany.
Co prawda miłość tobie mnie wydała
I będę wiecznie dźwigał te kajdany;
Lecz w walce jeńca jam wziął w twej osobie!
2475To ty pod nogi padłaś mi, wspaniała,
Gdyśmy się zwarli w bitwie — nie ja tobie!
PENTESILEA
porywa się
ACHILLES
Ja proszę cię, królowo,
Opanuj się i słuchaj, jako skała,
2480Gońca, co oto pędzi tu jak strzała,
Jakieś mi niosąc nieszczęśliwe słowo.
Albowiem on nie powie nic królowej,
Twoje są losy zamknięte na wieki;
Tyś w mej niewoli — a pies Hadesowy
2485Nie tak ci srogiej udzieli opieki!
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
wznosi ramiona
Moce niebieskie! Ja przyzywam was!
SCENA SZESNASTA
Zjawia się Adrastos, za nim orszak Achillesa z jego zbroją. Ci sami.
ACHILLES
ADRASTOS
2490Ach, uchodź, Achillesie!
Bo los wojenny kapryśny i chwiejny,
Sto Amazonek zwycięskich tu niesie!
Prosto tu pędzą jak chmurna zawieja,
A głośnym hasłem ich: Pentesilea!
ACHILLES
wstaje i zdziera z siebie wieńce
2495Dawać tu zbroję! Kiełzać konie!
Kwadrygą wrzasków im zabronię!
PENTESILEA
drżącymi usty
Patrz, jaki straszny… on-że to jest sam?
ACHILLES
dziko
ADRASTOS
Tu, w tej dolinie,
2500Złoty półksiężyc
[142] ich widać, o — tam!
ACHILLES
zbrojąc się
JEDEN Z GREKÓW
ACHILLES
Aż przeminie
Bitwa, niech czeka w obozie. Ja sam
2505Zaraz tam będę.
GREK
do Pentesilei
PROTOE
PENTESILEA
odchodzi od zmysłów
Już dla mnie gromem straszny Zeus
[143] nie włada?!
SCENA SIEDEMNASTA
Odyseusz i Diomedes z wojskiem. Ci sami.
DIOMEDES
przeciąga przez scenę
Opuść ten plac, egiński bohaterze!
2510Jedyną drogę, jaka ci zostaje,
Odetną wraz
[144] niewiasty; radzę szczerze:
Chroń się!
Przechodzi
ODYSEUSZ
Zabierzcie królowę, Achaje!
ACHILLES
do wodza
Aleksys! Udziel jej pomocy, proszę!
GREK
do wodza
ACHILLES
do wodzów, którzy go obsługują
Daj tarczę! Gdzie są dzidy? —
Do królowej, która stawia opór
PENTESILEA
Synu Nereidy!
Nie chcesz ty za mną iść do Temiscyry?
2520Nie chcesz ty za mną iść do mej świątyni,
Co jasno świeci przez cyprysów kiry?
Jeszcze nie wszystko ty wiesz…
ACHILLES
już w pełni uzbrojony, staje przed nią i podaje jej rękę
Monarchini,
Do mej ojczyzny!
PENTESILEA
2525O! Do Temiscyry!
O przyjacielu! Tam będziesz szczęśliwy,
Gdzie lśni świątynia przez cyprysów kiry!
Choćbyś miał w Grecji nieśmiertelnych niwy,
Chcę, luby, z tobą iść do Temiscyry,
2530Gdzie lśni świątynia przez cyprysów kiry!
ACHILLES
podnosi ją
Wybacz, najdroższa! Jako Zeus na niebie,
Taką świątynię wzniosę ci u siebie.
SCENA OSIEMNASTA
Meroe i Asteria z wojskiem Amazonek.
Osoby z poprzedniej sceny.
MEROE
ACHILLES
obraca się ku niej
Czyś spadła tutaj z burzą?
AMAZONKI
pchając się między Pentesileę i Achillesa
ACHILLES
Chce królowę pociągnąć za sobą
PENTESILEA
Nie chcesz ty za mną iść…?
Amazonki napinają łuki
ODYSEUSZ
O precz, na koń!
Tu opór na nic!
Porywa z sobą Achillesa. Wszyscy Grecy uchodzą.
SCENA DZIEWIĘTNASTA
Arcykapłanka Diany z Kapłankami, Amazonki z poprzedniej sceny.
AMAZONKI
2540
Triumf! Grecy tchórzą!
po chwili
Przeklęty taki triumf, precz!
Przeklęty język, co go głosi!
Przeklęty wiatr, co go roznosi!
Kto los wojenny cofa wstecz?
2545Czy mnie nie zdobył jego miecz?
Skoro ród ludzki między sobą walczy,
A wrogiem nie jest lew lub gad padalczy:
Gdzie jest to prawo, co by siłą
Jeńca, co poddał się z ochotą,
2550Z mocy zwycięzcy wyzwoliło?
Synu Nereidy!
AMAZONKI
MEROE
Najdostojniejsza kapłanko Dyjany!
Błagam cię, zbliż się…
ASTERIA
2555Ona zagniewana,
Że wyzwoliłyśmy ją z pęt tyrana!
ARCYKAPŁANKA
wychodzi z tłumu niewiast
Zaiste, dzień ten ukoronowany
Został, przyznaję, dostojna królowo,
Przez twoich przekleństw obelżywe słowo
2560Nie dość, że mało dbając o zwyczaje,
W polu ty sobie szukasz przeciwnika;
Nie dość, że wróg, miast ulec ci, zadaje
Tobie śmiertelny cios; nie dość, że znika
Reszta twej dumy, pokora cię plami
2565I wieńczysz swego pogromcę różami:
Jeszcze na lud swój srogi ciskasz gniew,
Że cię wyzwolił! I krzykiem, i łzami
Chcesz, by zwycięzca wrócił na twój zew!
To tylko była omyłka — wiem o tem —
2570Więc proszę, wybacz czyn niepowołany.
Szkoda mi teraz krwi o to wylanej,
A jeńców naszych, za ciebie oddanych,
Ja całą duszą pragnę mieć z powrotem.
Córko Tanais, do walki niezdolna,
2575W imieniu ludu głoszę: jesteś wolna!
Możesz swą stopę skierować, gdzie chcesz,
Możesz z rozwianą szatą pędzić za nim
I wołać: bierz mnie, bierz!
Możesz mu oddać łańcuch rozerwany,
2580Te same przez nas złamane kajdany,
Jak prawem wojny bogowie kazali!
Lecz my, królowo, oznajmić ci mogę,
Kończymy wojnę i ruszamy w drogę!
My nie możemy tych Greków, co w dali,
2585O tam, pierzchają, prosić, by zostali,
Ni — tak jak ty — z zwycięskim wieńcem w dłoni
Ubłagać ich, by padli nam do stóp.
Cisza
PENTESILEA
słania się
PROTOE
PENTESILEA
2590
Zostań! Tu mój grób…
PROTOE
Ty drżysz? Ty wiesz: Protoe cię obroni.
PENTESILEA
Nic, zaraz przejdzie… skrzepię
[145] się na nowo.
PROTOE
Wielki cię spotkał ból: i ty bądź wielką.
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
Cały dorodny poczet naszych jeńców
Przepadł przeze mnie?
PROTOE
Ze zdobyczą wszelką
W innej nam wojnie zwrócisz tych młodzieńców.
PENTESILEA
tuli się do niej
PROTOE
PENTESILEA
Daremnie!
W wieczystej nocy ukryję się ciemnie
[146]!
SCENA DWUDZIESTA
Wchodzi Herold. Te same.
MEROE
Herold się zbliża do ciebie, o pani!
ASTERIA
2605
Czego chcesz, powiedz!
PENTESILEA
z odcieniem radości
On niesie mi słowo
Od Peleidy! Od wieści tej zginę!
Każcie mu odejść!
PROTOE
2610Król mnie Achilles przysyła, królowo,
Bym ci obwieścił niedwuznaczną mową:
Ciebie gna żądza, by jego w niewoli
W dalekie strony zabrać twej ojczyzny,
On zasię ciebie zaprowadzić woli
2615W rodzinne progi swojej ojcowizny:
Więc cię wyzywa na walkę śmiertelną
Po raz ostatni, by rozstrzygnął bóg,
Kto z was posiada włócznię bardziej celną,
A kto ma zlizać prochy z wroga nóg!
2620Czy na tę walkę ochoty ci stanie?
PENTESILEA
pobladła
Niech język twój rozwiąże grom,
Nim, podły mówco, drugi raz
Przemówisz! Równy byłby srom
Słuchać, jak spada z hukiem głaz,
2625Grzmocąc w dudniące ściany skał,
Jak gdyby wiecznie lecieć miał.
Do Protoe
Wszystko mi powtórz, proszę, słowo w słowo.
PROTOE
drżąca
Syn Peleusza gońca tego śle,
Aby cię wyzwać do walki na nowo;
2630Stanowczo odmów mu i powiedz: nie!
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
Syn Peleusa wyzywa mnie w pole?
PROTOE
Powiem mu zaraz: nie! i odejść może…
PENTESILEA
2635Syn Peleusa wyzywa mnie w pole?
PROTOE
Jak powiedziałam: do walki na noże.
PENTESILEA
Wiedząc, że sprostać jemu nie wydolę,
On mnie, Protoe, on wyzywa w pole?
Na tę pierś wierną spłynie jego łaska
2640Wówczas dopiero, gdy miecz ją roztrzaska?
Co mu szeptałam, jak muzyka miła,
Spływało dźwiękiem weń, co tylko mami?
Nie myśli on o chramie
[147] z cyprysami?
Zimny więc kamień moja dłoń wieńczyła?
PROTOE
2645Puść go w niepamięć! Zapomnij!
PENTESILEA
w ogniu
A zatem
Teraz mam siłę, by zmierzyć się z światem!
W proch mi upadnie, nawet choćby cała
Armia Gigantów osłaniać go miała!
PROTOE
MEROE
PENTESILEA
przerywa jej
Wszystkich wam jeńców zwrócę, do jednego!
HEROLD
PENTESILEA
Przyjmuję wyzwanie!
2655Wszystkie na sojusz pozywam Furyje,
Niech cały Olimp na świadków mi stanie —
W obliczu bogów — niechaj mnie zabije!
Grzmot
ARCYKAPŁANKA
Niech mi królowa tych słów nie pamięta,
Jeślim dotknęła ją…
PENTESILEA
2660O, nie mów, święta!
Nienadaremno twe słowo mnie łaje.
MEROE
Arcykapłanko, wpłynąć na nią trzeba!
ARCYKAPŁANKA
Słyszysz, królowo, kto gniewem znak daje?
PENTESILEA
Jego przyzywam ze wszystkimi gromy!
JEDNA Z KSIĘŻNICZEK
DRUGA
TRZECIA
PENTESILEA
w gwałtownym podnieceniu
Do mnie, Ananke
[148], pogromczyni psów!
KSIĘŻNICZKA
DRUGA
PENTESILEA
Do mnie, Tyroe, z falangami słoni!
PROTOE
Psy, słonie… Pani! Na jakie uczynki…?
PENTESILEA
Do mnie, sierpowe kły kwadrygi,
Wiodę na krwawe was dożynki!
2675W straszliwe zbierzcie się ordynki
[149],
Wszystkie potwory, wszystkie strzygi
[150]!
Wy, które ludzki siew młócicie,
Niszcząc na wieki kłos i ziarno,
Jezdny mój huf — na śmierć i życie
2680Stańcie mi ścianą tu mocarną!
W strasznej paradzie lęk i krew
Niech się tu stawią na mój zew!
Chwyta wielki łuk z rąk Amazonki. Zjawiają się wojownice ze smyczami psów, prowadząc słonie, kwadrygi, niosąc żagwie itp.
PROTOE
Siostro mej duszy! Słuchaj mnie!…
Silny grzmot
ARCYKAPŁANKA
2685
Wielcy bogowie obłąkali ducha!
PENTESILEA
zwraca się do psów
Do mnie, Leajna! Dać Tygrysa!
Do nogi, Melamp z płową grzywą!
Tu, Akle! Sfinks, co łapiesz lisa,
Szybszy od łani Oksus, żywo!
2690Odyńców strach, Alektor zły,
Hyrkaon, co rozdziera lwy!
Klęka wśród oznak pomieszania zmysłów, przy strasznym jazgocie psów
Ciebie przyzywam, o Aresie,
Któryś mi dał mój wzniosły dom!
O! ześlij swój spiżowy wóz!
2695Niech mury miast obróci w gruz!
Niszczyciel — bóg! Na wroga srom,
O, ześlij swój spiżowy wóz:
Iżbym runęła w szał wichury,
Porwała wodze, gnając w świat,
2700I by mój piorun z czarnej chmury
Na tego Greka głowę spadł!
NAMIESTNICZKA
wstaje
INNA
Naprzód! Brońcie oszalałej!
PROTOE
O przyjaciółko! Królowo! Daremno…?
PENTESILEA
napina łuk
2705
Trzeba spróbować, czy mam celne strzały!
Mierzy w Protoe
PROTOE
pada
JEDNA Z KAPŁANEK
staje szybko za królową
DRUGA
czyni to samo
TRZECIA
PENTESILEA
odwraca się
PIERWSZA KAPŁANKA
PENTESILEA
Jeszcze tu Furie nie stoją dokoła.
Za mną, Ananke! Wszystkie za mną!
Wybiega z wojskiem wśród silnych piorunów
MEROE
podnosząc Protoe
ASTERIA
2715
Hej, precz stąd! Gońcie ją co sił!
ARCYKAPŁANKA
trupio blada
Co nam, bogowie, ześlecie w noc ciemną?!
Wszystkie uchodzą.
SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA
Zjawiają się Achilles i Diomedes, później Odyseusz, w końcu Herold.
ACHILLES
Bardzo cię proszę, drogi Diomedzie,
Nic zgryźliwemu obyczajów sędzi,
Jakim jest Odys, nie mów, com ci rzekł!
2720Niesmak uczuwam, gdy kąśliwie zrzędzi
I z ust grymasem urąga mej biedzie.
DIOMEDES
Twój to, Pelido, herold do niej biegł?
Prawdaż to?
ACHILLES
Bracie, ja nie powiem: nie.
2725Lecz ty, rozumiesz, nie mów ani słowa!
Nie odpowiadaj! Ta cudna królowa,
Wpół Furia, na wpół Gracja
[151] — kocha mnie!
A ja? Na Styks! Na Hades! Na mą krew!
Ja kocham ją — Greczynkom wszystkim wbrew!
DIOMEDES
ACHILLES
Tak. Lecz kaprys dziwny, dla niej święty,
Chce, by na moją miłość była głucha,
Póki jej mieczem nie będę ugięty.
Posłałem więc…
DIOMEDES
ACHILLES
On nie słucha!
Ach, czego człowiek ten objąć nie umie
Okiem błękitnym w namacalnym świecie,
Tego myśl jego nigdy nie zrozumie.
DIOMEDES
2740
Ty chcesz? Nie, mów! Ty chcesz…?
ACHILLES
po chwili
Co chcę? Nie wiecie?
O jaką straszność posądzasz Pelidę?
DIOMEDES
Po toś wyzwanie posłał tej kobiecie?
ACHILLES
Na gromowładcę, wielkiego Kronidę
[152],
2745Nic mi nie zrobi, mówię! A jej ręka
Zwróci się raczej do łona własnego
I krzyknie: „Nike
[153]!”, gdy skrwawi ją męka,
Niż przeciw mnie! Ja tylko chcę jednego:
Przez miesiąc spełniać wszystkie jej rozkazy…
2750Przez jeden… może dwa, nie więcej! Z tego
Morzem przeżarte Istmusowe głazy
Nie runą chyba! Potem będę wolny,
Tak rzekła sama — potem będę wolny
Jak na szerokich rozłogach zwierz polny…
2755Gdy wtedy, Zeusie, pójdzie pod mą władzę,
O najszczęśliwszy — na tron ją posadzę!
Nadchodzi Odyseusz
DIOMEDES
Chodź no tu do nas, Odysie!
ODYSEUSZ
Achilu!
Na nową walkę wyzwałeś królowę?
2760Po nieudałych awanturach tylu
Wojsko zmęczone gnasz na harce nowe?
DIOMEDES
Nie dla awantur ni walk rusza w pole.
On chce się tylko… oddać w jej niewolę!
ODYSEUSZ
ACHILLES
krew uderza mu do głowy
2765Ja ciebie proszę, odejdź mi z tą twarzą!
ODYSEUSZ
DIOMEDES
Słyszałeś! On jej hełm rozpłata,
A jego ciosy siłę jej porażą;
I rozwścieczony, z zawziętością wrażą
2770Strzaska jej tarczę i wojsko pozmiata…
A potem, niby pobity, bez słowa
U nóżek jej oblicze w pyle schowa!
ODYSEUSZ
zwraca się do Achillesa
Czy tamten jest przy zmysłach, mój Pelido?
Czy ty słyszałeś?
ACHILLES
hamuje się
2775Skończyć z tą ohydą…
Skróć górną wargę, grymas schroń!
To mnie zaraża, klnę się Artemidą,
I zaraz wściekle świerzbi dłoń!
ODYSEUSZ
gwałtownie
Ha, na ognisty Kocyt
[154]! Ja chcę wiedzieć,
2780Czy moje uszy słyszą, czy są głuche?
On u królowej chce w niewoli siedzieć?
DIOMEDES
ODYSEUSZ
Pragnie, takim to jest zuchem,
Do Temiscyry iść?
DIOMEDES
ODYSEUSZ
Od wojny
Naszej pod twierdzą Dardanów, szalony,
Jak od zabawki, skoro z innej strony
Ujrzał igraszkę nową, niespokojny,
2790Odwraca się?
DIOMEDES
ODYSEUSZ
splata ramiona
ACHILLES
On o Dardanów twierdzy gada!
ODYSEUSZ
ACHILLES
ODYSEUSZ
ACHILLES
ODYSEUSZ
DIOMEDES
ACHILLES
2800
Mówię to, co zechcę!
ODYSEUSZ
O twierdzy! Tak! Pytałem jak szaleniec,
Czy cały bój Hellenów, u Hadesa! —
Nagle nam popadł, jak sen, w zapomnienie?
ACHILLES
podchodząc doń, wolno, dumnie
Twierdza Dardanów, synu Laertesa,
2805Gdyby zapadła — słyszysz — i jezioro
Na miejscu jej powstało z skał i piachu;
Gdyby rybacy na nim nocną porą
Wiązali łodzie do kurków na dachu;
Gdyby rekiny wśród Priama murów
2810Zapanowały, a miłosne chwile
W łożu Heleny miała para szczurów —
To wszystko dla mnie znaczyłoby… tyle!
ODYSEUSZ
Poważnie mówi! Na Styks, istne czary!
ACHILLES
Na Styks, na Hades, Lernajskie moczary
[155],
2815Cały świat ziemski i zaczarowany,
Niebo i piekło — dasz czy nie dasz wiary:
Ja chcę zobaczyć świątynię Dyjany!
ODYSEUSZ
do ucha Diomedesa
Nie pozwól odejść mu stąd, Diomedzie,
Proszę cię o to.
DIOMEDES
2820Któż by się tu zląkł!
Ty z łaski swojej pożycz mi swych rąk.
Wchodzi Herold
ACHILLES
Ha! Czy przyjęła wyzwanie? Mów o niej!
HEROLD
Przyjęła! Tak, Pelido! Już tu jedzie:
Ale ze sforą psów, ze stadem słoni
2825I jazdą, z dzikim wojennym zarzewiem!
Co to ma znaczyć w pojedynku, nie wiem.
ACHILLES
z uśmiechem
Dobrze! Tak zwyczaj każe jej. Do drogi!
Ona jest chytra, jak miłe mi bogi!
Z psami, powiadasz?
HEROLD
ACHILLES
HEROLD
Mrowie! Strach patrzeć, aż się w oczach dwoją!
Gdyby tak miała runąć w tysiąc koni
Na cały obóz Argiwów pod Troją —
2835Nie mogła zebrać okrutniejszej broni.
ACHILLES
do siebie
To wszystko z ręki je, z pewnością! — Idę.
Obłaskawione, jak ona!
Odchodzi z orszakiem
DIOMEDES
Powstaje
ODYSEUSZ
Związać go! Grecy! Trzymajcie Pelidę!
DIOMEDES
2840Precz! Zaraz ujrzym tu Pentesileę!
Wszyscy uchodzą.
SCENA DWUDZIESTA DRUGA
Arcykapłanka, śmiertelnie blada, kilka Kapłanek i Amazonek.
ARCYKAPŁANKA
JEDNA Z AMAZONEK
ARCYKAPŁANKA
W proch ją powalić! Związać ją!
PIERWSZA KAPŁANKA
ARCYKAPŁANKA
2845Tę sukę, mówię! Na gromy Zeusowe!
Żadna jej ludzka nie poskromi siła.
AMAZONKI
O święta matko! Spokój na twą głowę!
ARCYKAPŁANKA
Cztery dziewice w obłędzie zasiekła,
Które posłałam, aby ją powstrzymać…
2850Gdy się zbliżałam, by prośbą się imać
[156],
Kamień oburącz pochwyciła wściekła:
Już bym nie żyła — lecz w wojownic tłumie
Szybko zniknęłam — ona trafiać umie!
Gdy wstrzymać chciała ją Meroe czuła,
2855Na klęczkach prosząc, ona w bezrozumie
Swą przyjaciółkę dogami poszczuła!
PIERWSZA KAPŁANKA
DRUGA
Straszliwy to szał ostry!
ARCYKAPŁANKA
Sroży się teraz pośród swoich psów,
2860Z pianą na ustach, nazywa je „siostry”,
Te dzikie bestie, woła ostrych kłów —
I jak menada
[157] tańczy poprzez pola
I szczuje psy, co toczą krwawą ślinę,
By jej złowiła mordercza swawola
2865„Najcudowniejszą” — jak mówi — „zwierzynę”.
AMAZONKI
Bogi! Ta kara za jaką jej winę?
ARCYKAPŁANKA
Córy Aresa! Gotujcie arkany
[158],
Dajcie powrozów, zakładajcie sidła!
Gwałtem spętamy przeklęte jej skrzydła
2870I będziem leczyć rozum pomieszany.
Żwawo pod nogi rzućcie chrustu brzemię,
A skoro stopa jej w nim się usidła,
Jak psa wściekłego powalcie na ziemię!
WOJSKO AMAZONEK
za sceną
Zwycięstwo! Chwała! Hej! Achilles pada!
2875Król uwięziony! Zwyciężczyni
Niechaj mu wieniec róż na czoło wkłada!
Pauza
ARCYKAPŁANKA
głosem zduszonym od radości
KAPŁANKI I AMAZONKI
ARCYKAPŁANKA
Czy nie był to zwycięski głos wesela?
PIERWSZA KAPŁANKA
2880Dostojna matko, to zachwytu siła,
Co się w stu piersi krzyk radosny wciela!
ARCYKAPŁANKA
DRUGA KAPŁANKA
Mów, miła,
Co stamtąd widzisz?
JEDNA Z AMAZONEK
wyszedłszy na wzgórze, z przerażeniem.
2885Ach, obraz ohydy!
Wy, bogi piekieł, przerażenia zwidy,
Na świadków wzywam was — mylą mnie oczy!
ARCYKAPŁANKA
Czy łeb Meduzy z wężowych warkoczy
Widzisz?!
KAPŁANKI
AMAZONKA
Leży wśród zgrai rozjuszonych psów —
Kobieta z łona ludzkiego zrodzona! —
Ciało Achila na strzępy rozdziera!
WSZYSTKIE
AMAZONKA
Jawo straszliwsza od snów!
Tam oto ku nam zagadka się skrada,
Z wieścią okropną idzie trupio blada.
Wraca ze wzgórza.
SCENA DWUDZIESTA TRZECIA
Wchodzi Meroe. Te same.
MEROE
O wy, Marsowe bez zmazy potomki,
2900Diany kapłanki, dzielne Amazonki:
Jam afrykańska jest Gorgona,
W kamień obrócę wasze łona.
ARCYKAPŁANKA
Powiedz, szkaradna! Co się stało?
MEROE
Wiecie,
2905Że przeciw niemu wyszła, kochająca,
Ona, co będzie bez imienia w świecie…
I kiedy obłęd młode zmysły zmąca —
Palącą żądzę wzięcia go uzbraja
W postrach potworny — ona i jej zgraja.
2910W jazgocie psów i dzikim ryku słoni,
Dzierżąc ogromny łuk, na przełaj goni!
Gdyby nas wojna domowa opadła,
Ta postać krwawa, co wielkimi kroki
[160]
Idzie, pochodnię wznosząc pod obłoki,
2915Nigdy by taka nie była zajadła!
Achilles po to stanął do rozprawy —
Tak mówią Grecy, by w sposób bezkrwawy
Poddać się jej z ochotą…
On bowiem też tak — chciały wielkie bogi —
2920Kochał, podbity młodością i cnotą,
I chciał iść z nią w świątynne Diany progi…
Zbliża się do niej w ufności słodyczy
I tłum przyjaciół pozostawia w tyle.
Gdy coraz bliżej groźna burza ryczy
2925I psy nań walą spuszczone ze smyczy,
A on sam jeden przeciw takiej sile,
Prawie bez broni: zdumiał — i na strony
Patrzy — i biegnie — stanął osłupiony —
Słucha — i biegnie — znów stanął na chwilę…
2930Jak młody jeleń, który w górskiej ciszy
Lwa dalekiego poryki posłyszy.
Woła: „Odysie!”, głuchym głosem, potem
Ogląda się nieśmiało. „Diomedzie!”
I do przyjaciół chce uciec z powrotem:
2935I jest odcięty. W ostatecznej biedzie
Podnosi ręce i kryje się w sośnie,
Co ciemne włosy zwiesiła żałośnie.
Królowa nasza zbliża się tymczasem
Ze sforą dogów — i jak strzelec czujny,
2940Rozgląda się po wzgórzach i pod lasem —
I gdy on sosny rozsuwa gąszcz bujny,
By upaść do jej nóg, ona zawoła:
„Jelenia rogi zdradziły u czoła!”
Z obłędem w oczach grot ostry zakłada,
2945Napina łuk, aż się ucałowały
Dwa jego końce… mierzy… świstem strzały
Szyję na wylot przeszywa! On pada!
Już pośród naszych okrzyki zagrzmiały.
2950Dźwigając grot, co w karku tkwi przeklęty —
Powstaje rzężąc… i runął podcięty…
Znów się podnosi… ucieczką się łudzi…
Lecz ona szczuje psy zbawione smyczy:
„Bierz go, Sfinks! Dirke! Bierz, Leajna!” — krzyczy.
2955„Tygrys! Hyrkaon, bierz!” — szczuje niesyta
I z całą zgrają obala go w tył —
Rzuca się nań — i za pióropusz chwyta
I, najzjadliwsza z psów — powala w pył!
Ten w pierś się wgryza, ów szarpie ramiona,
2960A od upadku drży ziemia skrwawiona!
A on, w kałuży krwi pławiąc się już,
Zawoła, głaszcząc jej różane lico:
„Pentesileo! Cóż, oblubienico,
Czy obiecane to jest Święto Róż?”
2965Głos taki byłby targnął dziką lwicą,
Która w pustyni od głodu przymiera,
Gdy, rycząc groźnie, ofiarę zoczyła…
Lecz ona — z ciała pancerze mu zdziera
I pierś kochanka rozrywa w kawały!
2970Ona i psy, co razem oszalały,
Oksus i Sfinks kły topią w piersi prawej,
A ona w lewej; kiedym się zjawiła,
Krwi strugi z ust i z rąk jej ociekały.
Milczenie zgrozy
Jeśli me wieści słyszycie straszliwe,
2975Mówcie, znak dajcie, że jesteście żywe!
Cisza
PIERWSZA KAPŁANKA
płacząc oparta na piersi drugiej Kapłanki
Co za kobieta, Hermio! Cnót zarzewie.
We wszystkich sztukach ręcznych taka zwinna!
Taka urocza i w tańcu, i w śpiewie!
Tak mądra, wdzięczna, dostojna, niewinna!
ARCYKAPŁANKA
2980Jej rodzicielką nie Otrere była.
Straszna Gorgona
[161] taki płód powiła.
PIERWSZA KAPŁANKA
ciągnie dalej
Zdała się córą jak gdyby słowiczą
Jednego z ptaków pod świątynią Diany,
Co zapełniają gaj rozkołysany,
2985Na fletniach grają i miłośnie krzyczą
W milczeniu nocy; gdy wędrowiec słucha,
Z piersi mu dziwny żar tęsknoty bucha!
Nie zadeptałaby marnego gada,
Co pod jej stopą mizernie się skrada…
2990Strzałę, co ciało odyńca przeszyła,
Chciała odwołać, a na widok wzroku
Zwierzęcia, które kona u jej boku,
W skrusze na klęczkach byłaby się wiła!
Pauza
MEROE
A teraz stoi bez słowa, upiorna,
2995Nad jego trupem — wkoło psy zażarte —
I patrzy szklano, milcząca, upiorna
W nieskończoności niepisaną kartę.
Pytamy więc, a włos nam dęba staje:
„Co uczyniła?” Nic… „Czy nas poznaje?”
3000Milczy… „Czy odejść chce?” Nic nie odrzekła…
Taki mnie złapał strach, żem tu uciekła!
SCENA DWUDZIESTA CZWARTA
Pentesilea. Ciało Achillesa, przykryte czerwonym kobiercem. Protoe i inne.
PIERWSZA AMAZONKA
Patrzcie, niewiasty! Tam nadchodzi ona,
Strojna w pokrzywy, niby z wielkim łupem,
I wiankiem suchych ostów uwieńczona
3005Zamiast wawrzynu — i kroczy za trupem
W całej ohydzie, wyniosła i sroga,
Jakby zwalczyła śmiertelnego wroga!
DRUGA KAPŁANKA
Na rękach krew! Bogowie zemsty głodni!
PROTOE
pada Arcykapłance na szyję
ARCYKAPŁANKA
w przerażeniu
3010Wzywam wojny boga!
Nie jestem winna tej potwornej zbrodni!
PIERWSZA AMAZONKA
Oczami wodzi za Arcykapłanką!
DRUGA
ARCYKAPŁANKA
Precz z oczu, poczwaro!
3015Precz stąd, powiadam, Hadesu mieszkanko!
Weź tę zasłonę! Zakryj się, maszkaro!
Zrywa z siebie zasłonę i ciska ją w twarz królowej
PIERWSZA AMAZONKA
O, żywy trup! Te słowa jej nie wzruszą!
DRUGA
Wciąż znaki daje — i nic nie pamięta…
TRZECIA
Wciąż znaki daje ku twym nogom, święta…
DRUGA
ARCYKAPŁANKA
Precz, mówię, opętana duszo!
Do kruków, cieni! Precz z mego widoku!
Na śmierć zapatrzysz mego życia pokój.
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
PIERWSZA
O to chodziło, by Achila ciało
U stóp kapłanki Diany spoczywało.
TRZECIA
Co by to znaczyć miało, o dostojna?
ARCYKAPŁANKA
Cóż mi do tego? Cóż do tego ciała?
3030Niech niedostępna góra je pogrzebie
Z myślą pospołu, co ów czyn wydała!
Ty — nie-człowieku, jakże nazwę ciebie?
Jam to skłoniła cię do tej ohydy?!
Jeśli wymówką łagodną i słodką
3035Pchnęłam do zbrodni ją — jak Zeus w niebie,
To Furia chyba będzie jej pieszczotką.
PIERWSZA AMAZONKA
Wciąż na kapłankę patrzy Artemidy.
DRUGA
Prosto w jej oczy spogląda, zuchwała…
TRZECIA
Jak gdyby ją na wylot przejrzeć chciała.
ARCYKAPŁANKA
3040Protoe, idź, ja proszę! Weź ją! Idź!
Oddal ją, dłużej już patrzeć nie mogę!
PROTOE
płacze
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
Ja jej nie pomogę…
3045Zbyt straszny czyn spełniła!
ARCYKAPŁANKA
Rękę chwyć,
Ofiaruj jej swą pomoc, śmiało, siostro!
PROTOE
Nie chcę już nigdy jej widzieć na oczy!
BrońDRUGA AMAZONKA
Patrzcie, jak teraz bada strzałę ostrą!
PIERWSZA
TRZECIA
PIERWSZA KAPŁANKA
To snadź
[162] jest strzała, którą go ubiła.
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
O, jak krew z niej ściera,
3055Jak plamę każdą skrzętnie wyczyściła!
TRZECIA
DRUGA
Jak spoziera
Z troską na piórka, jak gładzi i suszy…
Nie ujdzie nitka jej najbardziej nikła.
3060No, patrzcie tylko!
TRZECIA
PIERWSZA KAPŁANKA
Nigdy nie wyruszy,
Nim strzał i łuku sama nie opatrzy
[164].
DRUGA
3065
O, świętość łuku królowa docenia.
DRUGA AMAZONKA
Lecz teraz kołczan podjęła z ramienia,
Z powrotem wstawia ten swój grot najgładszy!
TRZECIA
DRUGA
PIERWSZA KAPŁANKA
3070Już wzrok na świat pogląda trochę radszy!
KILKA KOBIET
Straszny widoku! Jak pustynia marna
Szczerego piasku, co trawki nie rodzi!
Cudne ogrody, które lawa czarna
Ogniem spaliła, by w popiołach brodzić
3075Wśród dawnych kwiatów obumarłej dziczy —
Większy wdzięk mają niźli jej oblicze.
Pentesilea wzdryga się nagłym dreszczem i upuszcza łuk
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
przestraszona
PIERWSZA AMAZONKA
Łuk upuściła, znamię
[165] Aresowe!
DRUGA
3080
Patrz, jak się chwieje…
CZWARTA
DRUGA
I jeszcze drgnął na ziemi…
CZWARTA
Tak umiera,
Jak się Tanais narodził — o, biada!
Pauza
ARCYKAPŁANKA
zwraca się nagle do niej
3085Przebacz mi, moja ty wielka królowo!
Już na cię Diana łaskawie spoziera,
Już jej przychylność zyskałaś na nowo.
Założycielka państwa niewieściego,
Wielka Tanais, przyznaję, dźwigała
3090Łuk ten nie godniej od ciebie, wspaniała.
PIERWSZA AMAZONKA
DRUGA
TRZECIA
Oto krwawą
Podniosła rękę! Co znaczy ta ręka?
DRUGA
3095Na taki widok serce z żalu pęka!
PIERWSZA
Ociera oko, bo mgłą zaszło łzawo.
ARCYKAPŁANKA
pada na pierś Protoe
PIERWSZA KAPŁANKA
Tak, łza to,
Co w duszę ludzką zakrada się żywa,
3100By w wszystkie bić pożarne uczuć dzwony,
I krzyczy: gore! Tak iż tłum szalony
Ucieka z oczu i w jeziora spływa,
I głośno płacze nad duszy zatratą.
ARCYKAPŁANKA
z goryczą
Jeżeli
3105Do niej Protoe pójść się nie ośmieli —
To musi sama tu zginąć z niesławą.
PROTOE
po stoczeniu silnej walki wewnętrznej podchodzi do królowej; łzy tamują jej słowa
Czy zechcesz spocząć, królowo kochana?
Czy złożysz głowę na mym wiernym łonie?…
Wiele walczyłaś od samego rana,
3110Wiele cierpiałaś, wiele! — wyczerpana
Odpocznij teraz, ja ciebie osłonię…
Pentesilea rozgląda się, jakby usiąść chciała
Ty znasz mnie przecie, duszyczko siostrzana?
Pentesilea patrzy na nią, jej twarz rozjaśnia się lekko
Protoe, ta, co kocha cię nad życie…
Pentesilea gładzi delikatnie jej policzek
Przed tobą serce pada na kolana!
3115Jakże mnie wzruszasz!
Całuje rękę królowej
Utrudzonaś bardzo?
Ach, jak twój widok zdradza twe rzemiosło.
No, tak — zwycięzcy plamą krwi nie gardzą,
A z każdym mistrzem ubranie się zrosło.
3120Lecz gdybyś teraz troszeczkę obmyła
Ręce i twarz? — Chcesz wody, pani miła?
Kropelkę wody? Prawda?
Pentesilea spogląda na ręce i przytakuje
Daje znak Amazonkom, które idą do krynicy
Dla oczyszczenia z plam — i dla ochłody…
3125Słodko złożona na chłodne kobierce,
Po ciężkim znoju ukołyszesz serce.
PIERWSZA KAPŁANKA
Skoro ją wodą skropimy, uwaga!
Wrócą jej zmysły.
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
3130Nadzieję, święta? Że oprzytomnieje?
A ja się boję!
ARCYKAPŁANKA
jakby rozważając
Czego? Czyż wymaga,
By jej Achila ciało…
Pentesilea spojrzała z błyskiem na Arcykapłankę
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
3135O nic, królowo moja, nic.
Tak pozostanie wszystko, jako było.
PROTOE
Kłujący wawrzyn ten zdejmiemy z lic.
My wszystkie wiemy, że się zwyciężyło!
I szyję też uwolnij… Tak — o, tak!
3140Patrz! Jaka rana, niemała — lecz jedna!
Ciężką przeprawę miałaś, moja biedna!
Lecz za to teraz triumfujesz nam!
O Artemido!
Dwie Amazonki przynoszą płaską marmurową misę z wodą
PROTOE
Misę złóżcie tam.
3145Czy mam cię teraz wodą zrosić świeżą?
Nie zlękniesz się? — Co to królowa czyni?
Pentesilea klęka przed misą i zlewa głowę wodą
Patrzcie! Jak żwawa jest nasza władczyni!
Zaraz ci żyły nową krwią uderzą…
Prawda? Czy tak?
PENTESILEA
ogląda się
Oblewa się wodą na nowo
MEROE
z radością
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
MEROE
PROTOE
3155Nie żałuj wody, najdroższa!… Tak… wody!
Jeszcze!… Tak!… Jeszcze… jako łabędź młody!
MEROE
PIERWSZA KAPŁANKA
MEROE
Jak z pełnej misy krople wód rozpyla!
PROTOE
3160
Czy już, królowo moja?
PENTESILEA
PROTOE
Więc, by tu siadła, królowę poproszę!
Chusty podajcie, kapłanki! Owinę
Zmoczone włosy! Pomóżcie mi, proszę!
3165Otulić głowę — tak… i okryć szyję!
Tak… usiądziemy! Serce żywiej bije…
Otuliła królowę, podniosła, sadza ją na głazie pod dębem i mocno przyciska do piersi
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
szeptem
PROTOE
3170Serce siostrzane! Słodkie! Moje życie!
PENTESILEA
Powiedzcie mi — czym ja szczęśliwą nogą
Stanęła już na Elizejskim szczycie?
Czy do mnie jako nimfy przychodzicie,
Co służą naszej dostojnej królowej,
3175Kiedy owiana w cichy szum dębowy
Zstępuje w groty krysztalne odbicie?
Czyś ty, by mnie ucieszyć, nimfo mała,
Postać mej lubej Protoe przybrała?
PROTOE
Nie, najcudniejsza królowo, nie, nie!
3180To ja! Protoe twoja, żywa,
Która na rękach trzyma cię — prawdziwa!…
A co tu widzisz, to jest marny świat,
Na który promień oczu bogów padł.
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
Radam, jak widzisz. Z utrudzenia konam…
PROTOE
Wytłumacz, droga, bo nic nie pojmuję…
PENTESILEA
Że jestem jeszcze, cieszę się!… Znużonam.
Pauza
MEROE
ARCYKAPŁANKA
3190Jakaż osobliwa zmiana.
MEROE
Niechby z niej która wydobyła tkliwa…
PROTOE
Jakież cię, pani, nawiedziły dziwa,
Żeś już do cieniów krainy zesłana?
PENTESILEA
po chwili, w zachwyceniu
Takam szczęśliwa, siostry, tak szczęśliwa!
3195Do śmierci, Diano, czuję się dojrzała.
Nie wiem, co stało się, lecz mówię szczerze,
Iż umrzeć mogłabym w najświętszej wierze,
Żem Peleidę tutaj pokonała.
PROTOE
chyłkiem, do Arcykapłanki
PENTESILEA
prostując się żywo
3200Ty do kogo
Mówisz, Protoe?
PROTOE
gdy Amazonki ociągają się
PENTESILEA
Zeusie srogi!
Więc prawda?
PROTOE
3205O co pytasz? Tu, jak mogą
Najciaśniej, niech obstąpią mary.
Daje znak Kapłankom, by sobą zasłoniły nosze, które już podniesiono z ziemi
PENTESILEA
z radością zasłania twarz rękami
Bogi!
Nie śmiem odwrócić oczu poza siebie.
PROTOE
Co moja pani zamierza? Co roi?
PENTESILEA
obraca się
PROTOE
Nie, jak Zeus na niebie
Światu panuje!
PENTESILEA
z rosnącą niecierpliwością
Ile was tu stoi?
Rozstąpcież się!
ARCYKAPŁANKA
razem z innymi ciasno otaczając mary
3215O Zeusie, stój nad nami!
PENTESILEA
wstając
O Diano! Czegóż miałabym się bać?…
MEROE
O, patrzcie, jak w niej groza rośnie!
PENTESILEA
do Amazonek niosących ciało
Stać!
Co tam niesiecie? Ja chcę wiedzieć! Stój!
Roztrąca niewiasty i przedziera się aż do trupa
PROTOE
3220Królowa moja niech nie poszukuje!
PENTESILEA
Czy to on, siostry?… On to?… Czy on… mój…
JEDNA Z NIOSĄCYCH
gdy nosze opuszczono
PENTESILEA
Niemożliwe to nie jest, pojmuję!
Umiem jaskółkę w locie trafić w skrzydło
3225Tak, by je zleczyć, aby była żywa;
Zwierza strzałami wpędzić w moje sidło…
Ale strzelecka sztuka jest zdradliwa.
Gdy strzał mistrzowski w szczęścia serce mierzy,
Podstępnie bóstwo w rękę nas uderzy.
3230Mów, czy to on? Trafiony nazbyt blisko?
PROTOE
Na strasznych potęg Olimpu siedlisko,
Nie pytaj!
PENTESILEA
Precz! Gdyby wyciekło
Z tej jego rany całe piekło —
3235Ja chcę go widzieć!
Podnosi całun
Która wśród was to uczyniła?…
PROTOE
PENTESILEA
O bogini!
Już po twym dziecku!
Pada
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
Najwięksi niebios bogowie!… O miła,
Czemuś ty rady mojej nie spełniła?
Lepiej by tobie było, nieszczęśliwa,
Gdyby zaćmiony twój rozum kaleki
3245Błądził na wieki, na wieki, na wieki,
Niż że dnia tego doczekałaś żywa!
Królowo, słysz mnie!
ARCYKAPŁANKA
MEROE
Serc sto tysięcy twa boleść przeszywa!
ARCYKAPŁANKA
3250Dźwignij się, powstań!
PENTESILEA
uniosła się na wpół
Ach, te róże krwawe!
Ach, wianek ran dokoła jego głowy!
Ach, jak te pąki, zapach śląc grobowy,
Na żer robactwu rozkwitają kraśnie!
PROTOE
tkliwie
3255A jednak miłość wieńczyła go właśnie!
MEROE
PROTOE
I cierniami róży!
Myśląc: na wieczność!
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
3260Jednak chcę wiedzieć, niech mnie bogi strzegą:
Która bezecnie okradła mnie z niego?
Nie pytam… która mi zabiła
Żywego; oddam jej łaski zapłatą:
Niechby jak ptak swobodna żyła.
3265Która martwego uśmierciła,
Pytam, Protoe, odpowiedz mi na to!
PROTOE
PENTESILEA
Zrozum to jasno.
Kto prometejską skrę z piersi człowieka
3270Tego mi wykradł, nie chcą wiedzieć. Nie chcę,
Bo nie chcę… Taki mój kaprys, gdy zechcę:
Temu przebaczam, niech wolny ucieka…
Lecz kto, Protoe, niecnie ręką własną
Ominął otwór bramy w tej grabieży
3275I poprzez śnieżne z alabastru ściany
Wdarł się w świątynię — kto mi młodociany
Ten obraz bogów tak zniekształcił świeży,
Że już nie walczą oń, komu należy,
Życie i gnicie — kto gorzej od psów
3280Tak go skaleczył, że Litość odbieży,
Że wieczna Miłość, niby ladacznica
W śmierci niewierna, odwraca swe lica:
Tego chcę oddać mojej zemście. Mów!
PROTOE
do Arcykapłanki
Cóż odpowiedzieć opętanej?
PENTESILEA
3285No?! Czy się dowiem?…
MEROE
Szukasz rąk…
Jeśli to zmniejszy cierń twych mąk,
Oddaj swej zemście, kogo chcesz.
Oto stoimy wszystkie — bierz!
PENTESILEA
3290Powiedzą jeszcze, że to ja!
ARCYKAPŁANKA
nieśmiało
O nieszczęśliwa, któż by inny…
PENTESILEA
Ha!
Ty księżno piekieł w światła szacie!
Ty mi się ważysz…?!
ARCYKAPŁANKA
3295Świadkiem Artemida!
Wy, Amazonki wszystkie, świadczyć macie!
Twoja to strzała — niech prawda się wyda!
Trafiła jego; gdybyż tylko strzała!
Nieba łaskawe! Gdy runął, ty w pędzie,
3300W szalonych zmysłów zdziczałym obłędzie,
Ze zgrają psów rzuciłaś się nań cała
I… — moje usta nie chcą wypowiedzieć,
Co uczyniłaś. Chodźmy! Nie chciej wiedzieć!
PENTESILEA
Niech wpierw Protoe potwierdzi to słowo.
PROTOE
3305O, ty nie pytaj mnie, moja królowo.
PENTESILEA
Co! Ja? Ja miałam go…? Z psów całą zgrają…
Tymi małymi rękami ja doń…?
Ustami, co miłością nabrzmiewają…?
One ukuły taką zgodną broń,
3310Ta dłoń, te usta, usta i znów dłoń…?!
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
Nie, posłuchajcie, nie uwierzę wam!
Niech w noc to wpisze błyskawica blada,
3315Niech mi to piorun gromem gada —
Ja im obojgu jednak zadam kłam!
MEROE
Niechaj ta wiara stoi jako skały:
Nie my będziemy podważać ją śmiały.
PENTESILEA
Że się nie bronił, jakże to się stało?
ARCYKAPŁANKA
3320Nieszczęsna, kochał cię! Jemu się chciało
W niewolę pójść, więc zbliżał się w spokoju!
Dlatego tylko wzywał cię do boju!
I niepewnością tęsknota go parła,
Czy iść królowa do świątyni raczy.
3325Lecz ty…
PENTESILEA
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
PROTOE
PENTESILEA
z koszmarnym uśmiechem
3330Albo… czy inaczej?
Zacałowałam go na śmierć?
MEROE
PENTESILEA
Nie? Całowałam? Rozdarłam? Mów! Nie?
ARCYKAPŁANKA
O, biada! biada! wołam. Uchodź!
PIERWSZA KAPŁANKA
ARCYKAPŁANKA
Nocy, skryj ją w wiecznym śnie!
PENTESILEA
A więc to błąd był. Pieści i boleści
Splata się w rym; gdy miłość jest na dnie,
3340Łacno
[166] tu można dwie pomylić treści.
PROTOE
chwyta ją
Precz, uciekajmy co prędzej!
PENTESILEA
Uwalnia się z chust i klęka przed trupem
Ty najbiedniejszy ze wszystkich tysięcy!
To była tylko zmyłka ust dziewczęcych,
3345Wargi za prędkie, nie mówią wymownie;
Teraz, co chciałam, mówię ci dosłownie:
To było to, kochanku — nic więcej.
Całuje go
ARCYKAPŁANKA
MEROE
Tu przecież nie zostanie.
3350Niejedna, kiedy do chłopca przywarła,
Powie: tak wielkie jest moje kochanie,
Żebym cię, luby, z miłości pożarła!
A po namyśle — głupia! — zdanie zmienia:
Jest nasycona nim do obrzydzenia.
3355Z nami, kochanku, inaczej się stało.
Spójrz: kiedym ja na szyi twej zawisła,
Ja to zrobiłam, dosłowna i ścisła;
Nie tak obłędna byłam, jak się zdało.
MEROE
O najstraszliwsza! O, na bogi żywe!
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
PENTESILEA
pozwala się podnieść
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
Nie z wami.
3365Do Temiscyry idźcie; gdy możecie,
Bądźcie szczęśliwe…
Ty nade wszystko, Protoe… Wy wszystkie!
I — w zaufaniu jeszcze się dowiecie:
Prochy Tanais rozsypcie po świecie.
PROTOE
3370
A ty, siostrzyczko ukochana?
PENTESILEA
Niech cię to, luba, lękiem nie napawa:
Ja się wyrzekam Amazonek prawa,
Za tym młodzieńcem oto idę w drogę.
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
PROTOE
ARCYKAPŁANKA
PENTESILEA
MEROE
PROTOE
3380Więc pozwól jeszcze słówko mi tymczasem…
Usiłuje odebrać jej sztylet
PENTESILEA
Cóż to, na co? — Cóż szukasz mi za pasem?
Tak! Zaraz! Nie wiedziałam, czego chcesz…
Tu sztylet masz.
Wyjmuje sztylet zza pasa i oddaje go Protoe
Zdejmuje z ramion kołczan
3385Tu cały kołczan przed tobą otworzę!
Wysypuje strzały przed siebie
Co prawda, miło byłoby właściwie…
Kilka strzał podnosi z powrotem
Ta bowiem oto… Nie? A tamta może?
Tak, ta. Prawdziwie! — No nic! Weź, niebożę!
Wszystkie pociski zabierz sobie!
Zbiera całą wiązkę i daje w ręce Protoe
PROTOE
Albowiem teraz zstępuję w me łono
Jakby do szybu — i, jak zimny spiż,
Zagłady myśl dobywam sobie wzwyż…
Tę rudę, w ogniu Żalu oczyszczoną,
3395Kuję na stal… trucizną poję zdradną,
Na wskroś gryzącym jadem Skruchy mej…
Kładę na wieczne Nadziei kowadło
I kuję, ostrzę sobie sztylet z niej…
I sztyletowi teraz pierś podaję:
3400Tak! Tak! Tak! Tak! I jeszcze! — Dobrze… tak.
Pada i umiera
PROTOE
chwytając królowę
MEROE
PROTOE
Bądź zdrowa!
Tu ona dłużej pozostać nie miała!
Układa ją na ziemi
ARCYKAPŁANKA
3405O, jak ułomne ludzkie siły, słowa!
Jak ta podcięta — dumna i wspaniała
Na szczytach życia niedawno szumiała!
PROTOE
Zbyt silnie, dumnie kwitnąc, padła w kwiecie!
Dąb martwy stoi w burzy niewzruszony,
3410Lecz zdrowe drzewo burza z trzaskiem zmiecie,
Albowiem może imać
[167] się korony.