
Kornel Makuszyński
Bezgrzeszne lata
Kolega mój jeden — wielki dandys, gdyż do mundurka miał zawsze białe rękawiczki — zakochał się. Oblubienica...
Kolega mój jeden — wielki dandys, gdyż do mundurka miał zawsze białe rękawiczki — zakochał się. Oblubienica...
Chodziłem „w sławie jak w słońcu”. Gębę upozowałem na śmiertelną powagę. Trzy panienki z pensjonatu...
Podrzuciłem jej te wiersze w podręczniku geometrii, który pożyczyłem od jej brata.
— Czytała pani? — pytam...
Przechodząc w niedzielę obok redakcji „Słowa Polskiego”, zatoczyłem się jak pijany. U wejścia do redakcji...
Oczarowany tym uśmiechem, napisałem wiersz na cześć Sienkiewicza i oto ten wiersz (oj!) został przyjęty...
Ha! Ha! Ksiądz pobił mnie, ale nadaremne były jego wysiłki; nie zabił mojej sławy. Chodziłem...
O szczególnej pozycji poety byli przekonani już starożytni. Horacy, a za nim później Kochanowski, pisał o tym, że poeta zyskuje nieśmiertelność poprzez swoje dzieła, które będą znane przyszłym pokoleniom (przez co zachowana zostanie też pamięć o imieniu poety). Dzieło literackie stanowić więc miało „pomnik trwalszy niż ze spiżu”. Do innej tradycyjnej (raczej z tradycji starogreckiej) roli poety jako podejmującego trud utrwalenia w pieśniach podań, mitów oraz historii wspólnoty — nawiązali później romantycy. Właśnie w romantyzmie nowe oblicze i wielką popularność zyskała też koncepcja poety-wieszcza. Romantycy stworzyli tę koncepcję, pamiętając o tym, że grecki Apollo opiekował się nie tylko sztuką, ale także wyroczniami i jasnowidzami. Romantyczny poeta miał posiadać szczególny dar przenikania do duchowej sfery rzeczywistości, a więc docierania do prawdy. Był to dar wiedzy bezpośredniej, pozarozumowej, dostępny dzięki natchnieniu; łączył się z umiejętnością prorokowania, przewidywania przyszłych wydarzeń. Szczególnie polscy romantycy widzieli siebie w roli duchowych przywódców narodu, definiujących istotę tegoż narodu oraz moralizatorów stojących na straży wskazywanych przez siebie wartości i idei.