
Kornel Makuszyński
Bezgrzeszne lata
Kolega mój jeden — wielki dandys, gdyż do mundurka miał zawsze białe rękawiczki — zakochał się. Oblubienica...
Kolega mój jeden — wielki dandys, gdyż do mundurka miał zawsze białe rękawiczki — zakochał się. Oblubienica...
Pukam we drzwi cicho palcem, a głośno sercem. Wchodzę. Pokój wiruje razem ze mną. Widzę...
Co tu wiele gadać? Myśmy wiedzieli, gdzie mieszka poezja; toteż wdzieraliśmy się na złamanie karku...
Podrzuciłem jej te wiersze w podręczniku geometrii, który pożyczyłem od jej brata.
— Czytała pani? — pytam...
Były to jednak zamysły, które wymagały wiele czasu; teraz jednak byłem nieszczęśliwy, byłem bardzo, bardzo...
Przechodząc w niedzielę obok redakcji „Słowa Polskiego”, zatoczyłem się jak pijany. U wejścia do redakcji...
Oczarowany tym uśmiechem, napisałem wiersz na cześć Sienkiewicza i oto ten wiersz (oj!) został przyjęty...
Czy też pamiętasz, stary mój zegarze,Jak w słońce twojej tarczy patrzył żakI marzył...
Została odróżniona jako wyjątkowa odmiana sztuki ze względu na swą romantyczną sławę: miała ona dzięki natchnieniu umożliwiać intuicyjne poznanie, dawać dostęp do istotnej prawdy, do świata idei. Taka poezja jest bytem odrębnym od samego poety — jak strumień piękna przepływający przez niego, ale z nim nie tożsamy, ani od niego nie pochodzący (jak pisał Z. Krasiński w Nie-Boskiej komedii). Jednakże i w klasycznym ujęciu poezja, jako sztuka pięknego, trafnego i melodyjnego wysłowienia posiadała wielką wartość i moc. Zaś Kochanowski wyrażał nadzieję, że jego poezja (określana przez niego zwykle metaforycznie mianem „lutni”) mogłaby otworzyć przed nim bramy Hadesu, tak jak niegdyś uczyniła to czarodziejska muzyka Orfeusza.