Maria Pawlikowska-JasnorzewskaMadama Butterfly[1]
1Gdy Butterfly leżała na macie słomianej,
jak owoc przekrajana ciosem harakiri,
ktoś nadbiegł, ktoś zapukał w papierowe ściany
i rozbłysły śmiertelne odmęty i wiry.
5Usłyszała głos jego. Zaklęty! przeklęty!
więc poczęła się rzucać, jak pstra gąsienica,
na łokciach i na boku w stronę drzwi zamkniętych,
splątana w suknię z nieba, brzoskwiń i księżyca.
W pośpiechu padła nagle twarzą do podłogi —
10i przeszła po niej fala szeroka, znużona —
jął szumieć Wielki Wachlarz czarny i złowrogi,
rozwiał ściany i kwiat, świat i Pinkertona…