Piotr SommerPamiątki po nasPrzywitanie, powrót
1
Andrzej odlatuje rano.
Nigdy nie przypuszczałem, że Chicago
może mi być tak bliskie.
To są jednak kolosalne odległości!
5Mówi, że jeśli go kocham, przyjadę nawet późno
Samolot nie samolot,
odległości są takie same.
Więc biorę taksówkę i jadę.
Swoją drogą jak to jest z tym kochaniem
10się przyjaciół, i ilu ich można
mieć w końcu.
Najbardziej drażni mnie chyba ten brak
synchronizacji urządzeń świetlnych
na skrzyżowaniach. Zapala się zielone,
15a trochę dalej czerwone, trzeba stawać co chwila.
Jest tylko kilka miejsc
gdzie chce się jeździć,
a nawet iść.
Po drodze wiatr popycha coraz mocniej.
20Przez te dwa lata dostanę pewnie
dwa trzy listy, przestanę się wstydzić
następnych kilku słów.
Jeśli mnie kochasz, przyjedziesz o dziesiątej,
jakoś tak to brzmiało. Czuję zapach benzyny,
25a przez podwójną szybę widać w autobusie
plakat przedstawiający kota, tuż za kierowcą.
Za parę lat mógłbym być kimś innym.
Jeszcze kilka kilometrów, drzwi, przywitanie
i znów wyjdę na ulicę.
30Zacznę list, który w drodze do domu zapomnę,
zamknę drzwi, i — proszę cię
nie bierz już żadnej podobnej pracy na drugi raz.