Przekaż 1,5% Wolnym Lekturom!
Wsparcie nic nie kosztuje! Wystarczy w polu „Wniosek o przekazanie 1,5% podatku” wpisać nasz KRS: 0000070056
Każda kwota się liczy! Dziękujemy!


Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 454 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Szacowany czas do końca: 8 min
Piotr Sommer, Pamiątki po nas, Spóźniony list
← Przenosiciel

    Piotr SommerPamiątki po nasSpóźniony list

    1
    Och, dziadku César,
    dlaczego nie poczekałeś na mnie?
    Wystarczyłoby jedno spojrzenie dziecka
    i wiedziałbym dzisiaj, że mogę, że mam prawo
    5
    przypominać sobie twoją twarz, bo ją widziałem naprawdę
    Zdjęcia są stare i martwe,
    a opowiadania matki coraz rzadsze.
    Wystarczyłoby jedno zdanie,
    powtórzono by mi je, na pewno.
    10
    Wiesz, wuj Marcel, kiedy tam byłem
    pierwszy raz, narysował mi całe drzewo genealogiczne
    (ja też chciałem mu narysować,
    ale było mi wstyd: mama, babcia —
    babcię zresztą miał, bo była twoją żoną —
    15
    ojciec, i Chaim, i Fajga, jego rodzice,
    o których, podobnie jak o nim, nic nie wiem do dziś
    — i to wszystko), a ja patrzyłem i patrzyłem
    zdziwiony, że znalazłem się na tej
    dużej kartce, tuż pod mamą
    20
    i że w jednej rodzinie
    może być tyle ludzi.
    Ty byłeś oczywiście o wiele wyżej i głębiej.
    Wszyscy mówili o tobie
    z szacunkiem i miłością, i czułem
    25
    że miałeś artystyczną duszę,
    i byłem dumny.
    Myślę, że w porządnej francuskiej rodzinie
    w tamtych czasach ożenić się
    z Żydówką też nie było łatwo,
    30
    i to w dodatku w kraju
    z którego został tylko język
    (chociaż przyjaciel mówi
    że tylko forma „pan” i ganki).
    Mama opowiadała, że były dwie
    35
    uroczystości ślubne — cywilny
    nie był chyba jeszcze zbytnio popularny? —
    ach te kompromisy dla wspólnego dobra
    i niezadrażniania stosunków, co?
    A jak wróciłeś z wojny to podobno
    40
    kazałeś babci zrobić jajecznicę z dwudziestu jaj.
    Zawsze mi to okropnie imponowało.
    Myślę, dlaczego ty,
    a nie ten drugi, ojciec ojca,
    o którym nie wiem nic zupełnie —
    45
    nie wiem, czy można o kimkolwiek
    tak bardzo nic nie wiedzieć — ponad to
    że żył, miał żonę, imię i nazwisko,
    i że musiał coś robić.
    A więc byłoby nawet łatwiej
    50
    pisać o nim, do niego, niż do ciebie.
    Mógłbym się stworzyć, wybudować od początku.
    To by dopiero były emocje!
    Czy Łódź wtedy też była taka ponura?
    Wziąłbym cię oczywiście tutaj, do Otwocka,
    55
    i pokazał dokładnie to miejsce
    gdzie nie ma nic do pokazania, opowiedział.
    Może i stąd się wszystko wzięło: nie było gdzie
    iść, co oglądać, trzeba było siedzieć po domach,
    co najwyżej patrzeć przez okno —
    60
    pięćdziesięcio-, sześćdziesięcioletnie drewniaki, jedno dwa
    piętra trzeszczących schodów, na podwórkach otwarte
    doły i zdechłe koty, i piłka, która zawsze wpada dzieciom
    do śmieci, trochę obdartych sosen, kałuże, albo ciemne
    wyschnięte plamy po kałużach, bielizna na sznurku. To
    65
    wszystko — przez okno, a w środku
    kaflowy piec, łóżko, kwadrat piwnicy na podłodze i zbrą-
    zowiałe pasmo słońca, co usiadło pod szafą; kurz.
    Moi tutaj przyjaciele nic o tobie nie wiedzą,
    a może i wspomniałem kiedyś
    70
    o legii honorowej, wąsatym lieutenant, Verdun i Sommie,
    ale to najwyżej raz i pewnie tylko jednemu albo dwóm,
    nie pamiętam komu.
    A jeśli nawet coś z tego zapamiętali,
    pewnie myślą, że chciałem się pochwalić, kto wie?
    75
    A może naprawdę to jest dorabianie sobie genealogii?
    Najbardziej to mi potem było wstyd
    że nie nauczyłem się twojego języka.
    Może mama zaczęła mnie uczyć za wcześnie,
    kiedy wolałem wziąć przylepkę
    80
    i iść na podwórko (czy tak już musi zostać?
    Colette raz powiedziała, że mógłbym mówić
    całkiem dobrze). Na podwórku dzieci
    też mi o tym przypominały, wołały
    piot-huź, piot-huź, jakby wiedziały
    85
    i koniecznie chciały się tym ze mną podzielić,
    że przyjechałeś z Francji. Ale wkrótce
    zrozumiałem, że szło o inny kraj,
    to znaczy o innego dziadka.
    (Nie wiem, jak to się stało, że one
    90
    wiedziały wtedy o tym lepiej ode mnie. )
    Ale nie chcę winić matki, sam
    zmarnowałem jeszcze niejedną okazję.
    Och, dziadku César,
    dlaczego nie poczekałeś na mnie?
    95
    Twój prawnuk nie ma jeszcze trzech lat,
    a jednak gdybym teraz umarł, chyba by
    pamiętał już coś ze mnie.
    Więc wystarczyłoby chociaż kilka lat
    życia więcej, zupełnie nowy świat
    100
    którego musiałbyś się znowu uczyć,
    te dziesięć lat, powiedzmy: koniec wojny,
    Stalin, a w domu
    zięć, który nie skończył bodaj czterech klas
    w chederze, kuśnierz, i wreszcie ja,
    105
    w siedem lat po twojej śmierci.
    o wykształceniu ojca mama wolała mi
    nie mówić, było jej wstyd,
    przed tobą wstyd być może byłby jeszcze większy.
    Babcia nie lubiła go podobno,
    110
    ja nie mam stosunku, nie wiem
    czy tylko sami ludzie ponoszą winę
    za nieszczęśliwe małżeństwa.
    (Pamiętam, raz mi zrobił kogel-mogel,
    ale obiecał dać, gdy powiem, że wolę go od matki,
    115
    nie wiem, czy ona to pamięta,
    ja pamiętam ten wstyd.)
    Jest maj, parę dni temu spadły
    pierwsze większe deszcze.
    I nawet każda kropla ma swoją prehistorię,
    120
    która pozwala jej przybrać własny kształt.
    Wiesz, czasem mi się zdaje, że jestem
    zbitką gestów, które mnie przekonały,
    słów, które jakimś cudem zapamiętałem
    i czym prędzej schowałem do ręki
    125
    żeby nie uciekły, i paru milczeń
    których nie umiem.
    Po co ja to robię, no właśnie, po co?
    W gruncie rzeczy nie ma mnie
    dla ciebie jeszcze bardziej niż ciebie dla mnie,
    130
    choć ja przynajmniej wiem, że byłeś
    i że umarłeś.
    Po co ja piszę ten list, ten wiersz, to czy ja wiem co,
    który chce mnie otworzyć z kilku stron
    jednocześnie. Być może on powinien
    135
    znaleźć sobie jeszcze tylko jakiś naturalny koniec
    i nie marudzić dłużej. Zawiesić cię w ramce
    wspomnień na ścianie,
    jako twój domniemany portret
    (razem z tą jajecznicą z dwudziestu jaj, powiedzmy,
    140
    czy inną wyłudzoną historyjką),
    ale on nie chce, on chce przez chwilę jeszcze
    kontynuować temat, jakbyś naprawdę był
    tylko literackim pretekstem, na tyle
    pojemnym, by mówić o wszystkim.
    145
    Wiesz, przejeżdżałem dzisiaj
    obok babci, to znaczy obok was
    ja (wybacz, ale dopiero teraz
    uzmysłowiłem sobie, że jeśli groby
    nie zostały pomylone, jesteście tam razem),
    150
    było już ciemno, wziąłem taksówkę,
    żeby zdążyć na sen dziecka,
    którego nie widziałem tydzień.
    Jechałem wzdłuż muru
    oddzielającego martwych od żywych
    155
    i nie wiedziałem, czy wierzyć
    w życie pozagrobowe, czy nie.
    Czy to na pewno nasze dzieci
    przenoszą nas dalej? Jakiś ślad
    powinien zostać odciśnięty,
    160
    choć pewnie można by zapytać — po co.
    I co to znaczy być wiernym sobie?
    Za chwilę mam lekcję konwersacji
    i powinienem wymyślić temat do rozmowy,
    bo to już czerwiec i uczniowie
    165
    chcą się dostać na studia.
    Czy ty lubiłeś prywatne lekcje, te panienki
    przychodzące do ciebie do domu — teraz
    zdaje się ulica Więckowskiego, a wtedy jak? —
    Czy miałeś dla nich swój prawdziwy uśmiech, czy lekcje
    170
    to byłeś naprawdę ty?
    Co za traf, że robię to samo!
    (czy ty też musiałeś to robić?)
    Owszem, uśmiecham się,
    żeby nie wyszło całkiem źle, i zbieram, zbieram
    175
    wszystkie preteksty do wyduszania słów,
    powody do rozmowy, na ciężkie chwile ciszy.
    Pamiętam, że pisałem na ten temat wiersz,
    który nie wyszedł. Ostatnio —
    ale już spieszę się trochę — piszę
    180
    tylko wtedy, kiedy powinno wyjść,
    albo gdy nie wiem, co wyjdzie, z ciekawości.
    Ale czy ja naprawdę jestem mną?
    I patrz, tyle myślałem o tym,
    a to się samo kończy.

    15 zł

    tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

    35 zł

    tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

    55 zł

    tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

    200 zł

    tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

    500 zł

    Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

    20 zł /mies.

    Dziękujemy, że jesteś z nami!

    35 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

    55 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

    100 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

    Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

    Dane do przelewu tradycyjnego:

    nazwa odbiorcy

    Fundacja Wolne Lektury

    adres odbiorcy

    ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

    numer konta

    75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

    tytuł przelewu

    Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

    wpłaty w EUR

    PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

    Wpłaty w USD

    PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

    SWIFT

    WBKPPLPP

    x
    Skopiuj link Skopiuj cytat
    Zakładka Istniejąca zakładka Notka
    Słuchaj od tego miejsca