- Alkohol: 1
- Miasto: 1 2 3
- Obyczaje: 1
- Radość: 1
- Wieś: 1
- Zabawa: 1 2
- Zima: 1 2 3
Adam MickiewiczZima miejska[1]
1
I przykre miastu jesienne potopy,
Już bruk, ziębiącą obleczony szatą,
Od stalnej Fryzów niekrzesany stopy
[2].
5Więzieni słotą
[3] w domowej katuszy,
Dziś na swobodne gdy wyjrzym powietrze,
Londyński pojazd
[4] tarkotem
[5] nie głuszy
Ani nas kręgi zbrojnymi
[6] rozetrze.
Witaj narodom miejskim
[7] pora błoga!
10Już i Niemeńców, i sąsiednich Lechów
[8]
Tu szuka ciżba
[9], tysiącami mnoga,
Zbiegłych Dryjadom
[10] i Faunom
[11] uśmiechów.
Tu wszystko czerstwi
[12], weseli, zachwyca,
Czy ciągnę tchnienie, co się zimnem czyści,
15Czy na niebieski zmysł
[13] podniosę lica
[14],
Czyli
[15] się śnieżnej przypatruję kiści
[16].
Jedna z nich pływa w niepewnym żywiole,
Druga ciężarem sporsza
[17] już osiadła;
Tą wiatr poleciał stwardniałe kryć role
20Albo pobielić Wiliji
[18] źwierciadła
[19].
Zmuszony widzieć łyse gór wiszary
[21],
Grunt dziki, knieję nagimi gałęzi
Nie silną
[22] zimne podźwignąć ciężary
[23]
25Taki, gdy smutna ciągnie się minuta,
Wreszcie zmieniony kraj porzuca z żalem
I dając chętnie Cererę za Pluta
[24],
Pędzi wóz ku nam ciężarny metalem.
Tu go przyjmują gościnne podwoje
[25],
30Rzeźbą i farbą odziany przybytek,
Tutaj rolnicze przepomina
[26] znoje
W pieszczonym gronie czarownych Charytek
[27].
Każe wraz
[28] Ceres wczesny witać ranek,
35Tu, chociaż słońce zajmie nieba średnie,
Śpię atłasowych pod cieniem firanek.
Lekkie nareszcie oblókłszy
[29] nankiny
[30],
Modnej młodzieży przywoływam
[31] koło;
Strojem poranne zbywamy godziny
40Albo rozmową bawim się wesołą.
Ten w lśniący kryształ
[32] włożywszy oblicze,
Wschodnim balsamem
[33] złoty kędzior pieści;
Drugi stambulskie oddycha gorycze
[34],
Lub pije z chińskich ziół ciągnione treści
[35].
45A kiedy chwila dwunasta nadbieży,
Wraz do śliskiego wstępuję powozu
[36],
Sobol lub rosmak
[37] moje barki jeży
I suto
[38] zdobiąc, nie dopuszcza mrozu.
50Wszyscy siadają za biesiadnym stołem,
W kolej szlą
[39] pełne smaków porcelany
I sztucznym
[40] morzą
[41] apetyt żywiołem.
Pijemy węgrzyn
[42], mocny setnym
[43] latem,
Wrą po kryształach koniaki i poncze
[44];
55Płci
[45] piękna gasi pragnienie muszkatem
[46],
Co dając rzeźwość, myśli nie zaplącze.
A gdy się trunkiem zaiskrzą źrenice,
Dowcipne, czułe wszystkim płyną słowa,
Niejeden uwdzięk
[47] zarumieni lice,
60Niejedna wzrokiem zapala się głowa.
Nareszcie słońce zniżone zagasło,
Rozsiewa mroki dobroczynna zima,
Boginie dają do rozjazdu hasło,
Zagrzmiały schody i już gości nie ma.
65Którzy są z szczęściem poufali ślepem,
Pod twój znak idą, królu Faraonie
[48].
Lub zręczni lekkim wykręcać oszczepem
[49],
Pędzą po suknach wytoczone słonie
[50].
A gdy noc ciemne rozepnie zasłony
70I szklannym światłem
[51] błysną kamienice,
Młodzież, dzień kończąc wesoło spędzony,
Tysiączną sanią
[52] szlifuje ulice.