1Kamienna była ława —
dziko obrosła krzewem
i chwastem — na niej formowane
leżały kwiaty — mieniąc się barwami
5do słońca… było rozliczne kwiecie
obrane z kolców, już przygotowane,
co na bukiet ułożyć się miały. —
Gdy tak patrzyłem na tyle kwiatów śmiercią
ukaranych za swoją piękność: sądziłem, że wiele
10szczęśliwsze owe chwasty. —
KobietaSłyszałem szelest sukni,
stanęła przede mną ona — piękniejsza
niźli kiedy… w rączce jednej miała
kłębek nici i już go snuć rozpoczynała,
że zdała mi się owej Ariadny
[2] obrazem
15żywym… Poczęliśmy razem
składać na bukiet kwiaty — ja jej podawałem
gałązki drżącą ręką, zaledwie śmiąc je dotknąć —
i żal mi było patrzeć, jak je ściskała silnie
i tą nicią długą krępowała.
20
czy nie ma już dla nich
współczucia w jej serduszku — czy nic nie wie o tym,
że te kwiaty płaczą
tak samo jak i ludzie — ich serca zbolałe
25drżą, na cierpienia skarżąc się zadane —
dłonią tak piękną — dłonią co powinna
pieścić je czule…
KsiężycWieczór był — wszedłem właśnie do ogrodu
i trafiłem na miejsce, gdzie ów bukiet rano
30układaliśmy razem — zapłonąłem cały
na jej wspomnienie — odwróciłem oczy od światła,
co jasną na mnie biło strugą —
by nie spostrzegł mego
zmieszania księżyc (jakby miłość już była co złego)
35i nie zgadł czemu drżałem.
Wtem nagle spostrzegłem przy ławie
na ziemi — biały przedmiot i świecący,
to była róża — jedyna zapomniana
przez nią — a tutaj leżała od rana
40
chcąc ją zachować jak pamiątkę drogą
po niej — by o niej budziła wspomnienie:
może ona tu ją zostawiła — sama
dla mnie — tu ją porzuciła
45bladą z tą myślą o mnie. — Przycisnąłem silnie
dłońmi do piersi kwiat — chcąc by usłyszał,
że mi serce biło silniej niż zwykle —
naraz poczułem ból — i ręce splamione
były obydwie krwią: — pozostawione
50miała ta róża kolce.