- Artysta: 1 2 3
- Błoto: 1
- Bogini: 1
- Bohater: 1
- Bóg: 1 2 3 4
- Brud: 1
- Chciwość: 1
- Chłop: 1 2 3
- Chrystus: 1 2
- Ciemność: 1
- Cierpienie: 1 2
- Czyn: 1 2 3 4 5 6
- Droga: 1
- Dusza: 1
- Dziedzictwo: 1
- Filozof: 1
- Gra: 1
- Grób: 1 2 3
- Grzech: 1
- Gwiazda: 1
- Handel: 1
- Historia: 1 2 3 4 5
- Idealista: 1 2
- Imię: 1
- Kobieta: 1 2 3
- Kondycja ludzka: 1
- Konflikt: 1 2
- Korzyść: 1
- Krew: 1 2 3
- Krzywda: 1
- Lud: 1 2 3
- Łzy: 1
- Melancholia: 1
- Mężczyzna: 1 2
- Miłość: 1
- Mizoginia: 1
- Nacjonalizm: 1 2 3
- Naród: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
- Nienawiść: 1
- Nieśmiertelność: 1 2
- Niewola: 1 2 3
- Noc: 1 2
- Obłok: 1
- Obraz świata: 1
- Ofiara: 1
- Ogień: 1 2 3 4
- Ojciec: 1
- Ojczyzna: 1
- Oko: 1
- Pan: 1
- Państwo: 1 2 3 4
- Piękno: 1
- Poezja: 1 2 3 4
- Polak: 1 2 3 4 5
- Polska: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18
- Powstaniec: 1
- Pozycja społeczna: 1
- Prawda: 1
- Prometeusz: 1 2
- Przemiana: 1
- Przemoc: 1
- Przywódca: 1 2 3 4 5
- Pycha: 1 2
- Robotnik: 1 2
- Rozum: 1
- Samobójstwo: 1
- Samolubstwo: 1
- Samotnik: 1 2 3 4 5
- Samotność: 1
- Siła: 1 2 3 4 5
- Sława: 1
- Słowo: 1 2 3 4 5
- Strój: 1 2
- Stworzenie: 1
- Syn: 1
- Szlachcic: 1 2 3 4 5 6
- Sztuka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
- Śmierć: 1 2 3 4
- Świątynia: 1
- Tajemnica: 1
- Teatr: 1 2 3 4 5 6
- Walka: 1
- Wąż: 1
- Więzienie: 1
- Władza: 1
- Wolność: 1 2 3 4 5 6
- Wzrok: 1
- Zemsta: 1 2 3
- Złodziej: 1
- Zmartwychwstanie: 1 2
- Zwycięstwo: 1
1. Uwspółcześnieniono:
Fleksję, np. czem -> czym; czyjem -> czyim; swojem (…) spojrzeniem -> swoim (…) spojrzeniem; wyprężonemi ramiony -> wyprężonymi ramiony (z przypisem do formy fleksyjnej); każdem sercu -> każdym sercu.
Pisownię łączną/rozdzielną, np. w okół -> wokół; zdawna -> z dawna; niema -> nie ma; niewiem -> nie wiem; niepatrzmy -> nie patrzmy; trzebaby -> trzeba by; z po za -> spoza; skąd-że -> skądże; kto-żeś jest -> kto żeś jest; pół-panki -> półpanki; Strójcie-mi strójcie -> Strójcie mi, strójcie.
Pisownię joty, np. pasyi -> pasji; dekoracye -> dekoracje; tragedyę -> tragedię; inspicyenta -> inspicjenta.
Udźwięcznienia/ubezdźwięcznienia, np. wprządz -> wprząc; z po za -> spoza.
2. Inne zmiany w zakresie ortografii: najpiersi -> najpierwsi; śpiżowe -> spiżowe; nareście -> nareszcie; sześdziesiątym -> sześćdziesiątym; miłośnem -> miłosnym; imie -> imię; kolenda -> kolęda; zcześnie -> scześnie; władzco -> władco; decha, wdecha -> dycha, wdycha; zseła -> zsyła; rozewrzej -> rozewrzyj; hussaria -> husaria; akcessoria -> akcesoria.
3. Poprawiono błędy źródła: rozwietliła ->rozświetliła; Premeteusza -> Prometeusza; Kwetye -> Kwestie; czarny chusty -> czarne chusty; Nienawiść niosą palącą -> Nienawiść niosę (…).
Stanisław WyspiańskiWyzwolenieDramat w trzech aktach
Rzecz napisana w roku 1902. Dzieje się na scenie teatru
krakowskiego.
1Gdzieś przed siódmą wieczorem,
Kościół kończył nieszporem[1],
bram teatru ledwo uchylono:
DEKORACJA
Wielka scena otworem,
5przestrzeń wokół ogromna;
jeszcze gazu i ramp nie świecono.
Kto ci ludzie pod ścianą?
Cóż tu czynić im dano?
Czy to rzesza biedaków bezdomna?
10Głowy wsparli strudzone,
cóż ich twarze zmarszczone?
Przecież pracę ich dzienną płacono.
Scena wielka otwarta:
Kościół Boga czy Czarta,
15czym się stanie ta sztuki gontyna
[2]?
Choć kurtyny zaklęte,
widowisko zaczęte:
oto wszedł ktoś, — puściła go warta.
wszedł Konrad
20Weszedł
[3], — uszedł baczności. —
Czy raz pierwszy tu gości,
bo się dziwno rozgląda i bada.
Ci, co siedzą pod ścianą,
gdzie kulisy składano,
25nasłuchują; on rozpowiada.
Słów słuchają zdziwieni,
skąd to idą te myśli Konrada?
Czarny płaszcz go okrywa,
30ręce wiążą ogniwa,
na rękach ma kajdany.
To powolny, to rzutny,
to zapalny, to smutny,
w mowę własną dziwnie zasłuchany:
KONRAD
35Idę z daleka, nie wiem z raju czyli
[6] z piekła.
Błyskawic gradem
drży ziemia, z której pochodzę,
we krwi brodzę,
nazywam się Konradem.
40Rozpacz za mną się wlekła
głową wężów, okropnym widziadłem,
wyjąc: ZEMSTA.
gwiazdą stałą, niebios niewolnicą.
45Tam hen, ujęty łańcuchem,
z wyprężonymi ramiony
[7],
gdzie gwiazd iskrzące skorpiony
świecą
50w przestrzeni wieczystych głusz,
gdzie gniazda bogów i dusz —
i spadłem.
Tę ziemię ukochałem
szałem
55i w żądzy palącej posiadłem
ciałem! —
Jestem w każdym człowieku, żyję w każdym sercu.
Po kwietnym łąk kobiercu,
po skalnych paściach
[9], krzesanicach
[10]
60jestem niesion skrzydłami
z płomieniem w licach.
Ogień, płomienie w piersi! —
Przyszedłem, — wy najpierwsi —
wyciąga ręce ku tym, co siedzą w uboczach i mrocznych zakątach sceny
65Przyszedłem — — — cyt — — przychodzę
Myśli zmąciłem w drodze…
CHÓR
KONRAD
CHÓR
KONRAD
70Przychodzę wprząc was do dzieła.
CHÓR
KONRAD
Na was myśl moja spoczęła.
jakby przypomnieć chciał rzecz, z dawna już jemu znaną
Tam, kędyś trzeba dojść i wniść
[11]
75a mocą rozprzeć wrota, — —
Nim zwiędnie kwiatu świeży liść,
zanim ptacy
[13] zaświergocą swój świt
nad śmiertelną mogiłą,
80nim pojmie
[14] ich martwota
i wznieść pochodnię ponad! —
siłą!!
patrzy się po otaczających go robotnikach
85Siła to wy.
CHÓR
KONRAD
CHÓR
KONRAD
Wiem
[15]: kościół, zamek, mogiłę.
90Te postawię i zburzę.
zrywając ręce w silnym ruchu, poszarpnął kajdan
Zejmijcie
[16] mi kajdany.
CHÓR
U rąk je dźwigasz, u nóg;
drogą ty spracowany.
KONRAD
95Przeszedłem ciemnie dróg. —
Zejmijcie z prawej ręki.
CHÓR
KONRAD
CHÓR
Krwią ubroczone
[17] stopy.
KONRAD
100Przeszedłem ognie prób;
czoło poorał cierń.
CHÓR
KONRAD
CHÓR
KONRAD
CHÓR
ROBOTNIK
107Śród parcia ludu onego na ostrza bagnetów, padła mi u stóp siostra moja, a krew chlusnęła na moją pierś, — chlusnęła ku oczom. Nic już nie widziałem dalej, jeno krew i krew siostrzaną.
KONRAD
108Synu zemsty, — dzieła dokonam z wami i na czyn twój patrzeć będę. Tu będą się bawić, a wy będziecie patrzeć, aż przyjdzie godzina zemsty.
ROBOTNIK
109Czekamy takiej godziny.
KONRAD
110Oto usiądźcie tam w kątach i uboczach, aż zawezwę was, abyście wystąpili z czynem.
ROBOTNIK
KONRAD
112Będziecie czynić, co czynicie co wieczór w tym oto gmachu.
ROBOTNIK
113I zwykłą dostaniemy zapłatę.
KONRAD
114I zwykłą dostaniecie zapłatę.
ROBOTNIK
KONRAD
116Będziecie budować i burzyć.
ROBOTNIK
117Tak upływa nam życie nasze. Synowie nasi zburzą, co my budujemy. Burzymy, co zbudowali ojcowie nasi.
KONRAD
118Będziecie budować i burzyć w milczeniu i cokolwiek byście obaczyli, ktobykolwiek był na waszej drodze, przystąpcie nieubłagalni[19] i podporę wyrwiecie, o którą wsparty i bel weźmiecie, którym się ogrodzą i otoczą, — i rzućcie precz, jako odrzuca się i odciska rumowisko,
śmieć i łachy a rupiecie stargane. I ani pojrzycie, co czynić wam przyjdzie.
ROBOTNIK
KONRAD
120Takich was widzę i tacy będziecie.
ROBOTNIK
KONRAD
ROBOTNIK
KONRAD
124— — Zapadnie jakoby smuga mroku i cieniem przesłoni wszystko, co przed waszymi oczami.
ROBOTNIK
125Oczy nasze nawykły do mroku.
INNY ROBOTNIK
126Mrok mnie miły i łagodny.
ROBOTNIK
127Noc upragniona i jedyna.
KONRAD
128Po czynach waszych przyjdzie NOC.
CHÓR
129Noc upragniona i jedyna.
KONRAD
Oddalają się. Wchodzi Reżyser.
REŻYSER
A! witam pana, witam, witam!
Ho, czasów tyle, kopę lat!
Mamy tu scenę, — właśnie czytam
o Romantyzmie, — przerósł świat.
135Romantyzm sobie buja, wodzi,
coraz to wyżej, nie dba nic
a światek coraz niżej schodzi.
Cóż tam? Jest jaka sztuka?
KONRAD
REŻYSER
140
dwadzieścia kroków wszerz i wzdłuż.
Przecież to miejsce dość obszerne,
by w nim myśl polską zamknąć już,
by się te iskry ducho-żerne,
145co u rozstajnych siedzą dróg,
zeszły tu wszystkie za nasz próg
w światło kinkietów, — zacząć ruch.
Talenta bowiem są niezmierne,
lecz trzeba, by w mnie wstąpił duch.
150To są syntezy pierwsze rzuty,
lecz wymagają dysputy.
Usuwa się z pierwszego planu. Wchodzi Muza.
KONRAD
O tajemnicza, piękna, którą
uwielbiam, pozwól,
że nazwę cię: »Literaturą«.
155Kimkolwiek jesteś, Muzo boska,
cóż chmurzy czoło twoje?
MUZA
KONRAD
MUZA
Będę dzisiaj w grze cudowną,
160bo będę w grze kapryśną.
KONRAD
Nawet kaprysy są rutyną
u ciebie, — boska. — Wiedziesz chór
wybranek?
MUZA
Wieniec cór.
165We złotej konsze tu nadpłyną.
Są eteryczne.
KONRAD
MUZA
KONRAD
MUZA
170To harfiarka Lila,
z rodu Wenedów.
KONRAD
MUZA
W tym deszczu włosów, w rąk rzuceniu,
w przegięciu, smętku, zaniedbaniu,
175w arfy miłosnym kołysaniu:
Lila żebraczka.
KONRAD
MUZA
To najmłodsza córa Popiela:
Zosia, co wszędy kogoś ściga
180i goni zamyślona.
KONRAD
To fryga
narodowa. — A tamte?
MUZA
Dziewki od pługa.
Postacie, o których mowa, właśnie płyną w głębi we złotej konsze na kółkach i wysiadają na scenę.
185Ja w teatrzykach amatorskich
grywam markizy i hrabianki;
za guwernantkę mnie półpanki
biorą do swoich dworów;
jestem gwiazdą doktorów
190
tyś powinien był tu przyjść z pochodnią, —
jak ja z gałązką wawrzynu.
ImięA jakież sobie miano przybrałeś?
KONRAD
Wziąłem to Imię — zgadniesz z czynu:
195Czym będę, zgadniesz czym jestem;
chcę działać.
MUZA
KONRAD
MUZA
Gestem!
200Czegóż to chcesz?
KONRAD
MUZA
Z czego? — Czy chcesz ducha
wyzwolić, — alboż duch ma pęta;
czy myśl, — myśl tak daleko biega
205wolna: — czy sercu co dolega —?
Wyznaj, — ułożę rzecz na sceny,
i MELANKOLIĘ zagram sama:
ja, jako rola, wielka dama…
a cały teatr mnie posłucha.
KONRAD
210Kochanka moja zwie się: wola!
MUZA
Wola?! Być może. — Jakież dane?
By zacząć sztukę, stworzyć dzieło,
potrzeba męki, trudu, pasji,
bólu, skarg, żalu, smętku, lęku,
215grozy, litości.
KONRAD
MUZA
Silne ma podstawy budowy.
Chcesz tworzyć…?
KONRAD
MUZA
KONRAD
MUZA
KONRAD
Zobaczysz. — Patrz i uważ.
MUZA
Wiem, zamiast pełnym latać lotem,
225nieledwie jako dziecko fruwasz;
dopiero ja dać władzę mogę,
dopiero ja cię wyprowadzę
w świat…
KONRAD
MUZA
230Czy tu potrzebna nowa forma,
czy konieczna?
Pewno jaka sprawa odwieczna; —
by zeszła tylko Duze czy Sorma
i kurtynę wznieść można.
235Sarah czy Modrzejewska…
Oto jak myślę, sztukę,
tragedię wprowadza artystka.
W grze jej i w każdym geście
tu będzie czaru lubystka,
240że wszyscy, jak tu jesteście,
pod jej urokiem w błędzie,
w złudzeniu…
KONRAD
Że wszystko więc polega na…
MUZA
KONRAD
MUZA
A, to musi odbywać się tak,
by naród mógł się bawić:
Trzeba dekoracje ustawić,
pamiętać o każdym sprzęcie,
250umieścić w budce suflera,
jeśli kto tekstu nie spamięta, —
za kulisami reżysera
i inspicjenta
i dać im skrócony szemat
[20].
255A gdy już wszystko gotowe,
rozkazać grać na rozpoczęcie
poloneza, jeśli polski temat,
i rzucić, jako pierwszą kartę,
wielkie Słowo.
KONRAD
260
Chcesz, by wszystko było za umową.
MUZA
KONRAD
Strójcie mi, strójcie narodową scenę,
niechajże ujrzę, jak dusza wam płonie;
niechaj zobaczę dziś bogactwo całe
265i ogień rzucę ten, co pali w łonie
i waszą zwołam Sławę!
Teatr, świątynia sztuki, — o duszo przybywaj!
Hej! Tu stawcie kolumny te, tutaj posągi.
Dalej, przynieście ścianę, — ty mi śpiewaj
270
hymnus tryumfu, a ty pieśń żałoby.
Dalej! Ustawić bohaterów groby,
pomniki: Boratyński-rycerz, rycerz-Kmita!
Umocujcie je silnie, poprzystawiać drągi,
przyśrubować, — ha Sołtyk, — a tutaj część sali,
275jakby sala sejmowa — stół do kart, gra w kości,
Stroić, prędzej się stroić; dom stawiam piękności!
Ledwo powiedział co, a już się stało:
Już dekorację znoszą całą;
już ustawiają, piętrzą, ładzą.
280Aktorzy rzeszą się gromadzą,
kostiumy na się nawdziewają
te, w których potem role grają.
Teatr narodu, sztuka, polska sztuka!
Chcemy go stroić, chcemy go malować,
285chcemy w teatrze tym Polskę budować!
Żupany bierzcie, delije, kontusze;
znoście mi lite pasy, krzywce, karabele,
chłopskie gunie, sukmany, trzosy. Tłum w kościele!
Niech w oczy biją kolory jaskrawe,
290niechaj rażą jak słońce. — Wstąg, wstążek, okrasy!
Niechaj ich ujrzę razem, jakby w złote czasy.
Razem, razem wy wszyscy, magnat, chłop i miasto.
Siermiężni wy przystańcie około Pasyjki.
Dalej wy, wy husaria, — wy z hrabią Henrykiem
295na czele, niedobitki — Sztandar ten z Maryjką.
Szaraczki, wy artyści, fantazjusze, mnichy.
Wy wszyscy! — Strójcie, strójcie się w ornaty,
w ornamenta, złotogłów, we świąteczne szaty
i zacznijcie bój myśli i szermierkę słowa —
300a ty im Muzo podaj ton.
MUZA
KONRAD
Oto ich widzę! Stoją około mnie żywi:
ci, kunsztem sztuki pozwani do życia.
Grajcie — a z pełnej duszy. Dobądźcie z ukrycia,
305co w was tajne, nie kryjcie. — A ty bądź przewodnia.
REŻYSER
MUZA
A w czyim ręku pochodnia?!
KONRAD
MUZA
REŻYSER
310
Światła niech błysną szerzej!
KONRAD
REŻYSER
Szerzej, wy razem, — rozstąpić się! Pozy!
Przybierzcie pozy:
litość, zmęczenie, gorycz, moment grozy.
MUZA
315Polskę współczesną twórzcie.
REŻYSER
Sercem szczerem.
Tak, jak ją widzim współcześnie dokoła.
KONRAD
Zarwijcie waszych serc — —
MUZA
Będzie bohaterem:
320kto wejdzie z wieńcem u czoła!
„Tam-tam” nazywa się narzędzie
w orkiestrze, które dzwon udaje.
Jak mówią teatralne zwyczaje,
używa się mniej więcej wszędzie,
325gdzie się do sztuki dzwon dodaje.
A więc w Kościuszce do przysięgi,
z dna wód w Zaczarowanym kole;
raz się z nim w górne idzie sprzęgi,
raz się znów staje z nim na dole.
330Jest „tam-tam” rzeczą właśnie taką,
że zawsze się w nią tłucze jednako.
Wrażenie, jakie wywołuje,
jest tym, co w sobie kto poczuje.
„Tam-tam” jest w stanie dzwon Zygmuntów[21]
335z przedziwną oddać dokładnością,
waży zaś ledwo kilka funtów
i każdy dźwignie go z łatwością,
co uprzystępnia szerszej masie
w teatrze drżeć przy tym hałasie,
340imitującym nastrój dzwonu
z przedziwną subtelnością tonu.
O Zygmuncie! słyszałem ciebie
i natychmiast poznam, gdy usłyszę.
Niech ino się twój głos zakolebie
345i przenikliwy wżre się w ciszę,
w ciszę półgwarną, półszemrzącą,
niech ino wpadną pierwsze tony,
tą melodyją dźwięku rwącą,
już wiem: żeś Ty jest w ruch puszczony,
350że wołasz, wołasz: PÓJDŹCIE ZE MNĄ,
i wołasz wiek już nadaremno.
Oni się, co najwyżej, zasłuchają
i oczy mgłą im łez napłyną.
A gdy ty wołasz: WZNIJDŹ POTĘGO,
355wrażenia u nich pierwsze miną.
A gdy ty wołasz: DZIEJÓW KSIĘGO,
ROZEWRZYJ KARTY NAD NARODEM.
NARODZIE, WRÓŻĘ, ZMARTWYCHWSTANIESZ,
choć stoją jeszcze, choć czekają,
360czekają: kiedy brzmieć przestaniesz
i ton ostatni twój zawarczy…
Gdy więc za tobą pójść niegodni,
a częstych wrażeń tęsknią głodni,
na ten użytek „tam-tam” starczy.
365Wie o tym dobrze i pamięta
REŻYSER (sztukę dziś prowadzi),
więc Konradowi „tam-tam” radzi:
REŻYSER
A gdy się ozwie „tam-tam”: dzwon,
ty wejdź.
MUZA
370I bierz najwyższy ton!
KONRAD
I nawet się nie spytasz, jaka słów będzie treść?
MUZA
Chcę akcji, działaj, dajęć pole.
Zagraj, jak zechcesz, twoją rolę,
a możesz ich, gdzie zechcesz, wieść!
KONRAD
MUZA
Tamci będą grać
za siebie też, — jak kogo stać.
Konrad schodzi ze sceny, która zapełnia się tłumem aktorów i statystów.
REŻYSER
Role rozdane! — kto zaczyna?
Na miejsca! — Wznosi się kurtyna! —
380To rzekł i klasnął tu trzy razy.
Rampa się nagle rozświetliła;
podnosi się zasłona z gazy,
która dotychczas wszystko kryła.
Gdy się już uporano z gazą,
385Muza, której grę rozpocząć wypada,
suknię poprawia i układa,
wreszcie rozpoczyna z emfazą:
MUZA
Niebianką zstąpiłam do tych bram
i Sztukę, której tajnie
[22] znam,
390przed wami głoszę!
Serca w górę! Do góry głowy! Dumne czoła!
REŻYSER
MUZA
W purpurę i złotogłów przyodziani:
oto moi męże wybrani,
395a tamci w zgrzebnej koszuli,
a tamci w wiecznej żałobie…
REŻYSER
MUZA
Pieśń moja wybieży przede mną
na wasze spotkanie.
400O Pieśni, czyli
[23] ty nie będziesz daremną?
O Pieśni, co się z tobą stanie?
Będzieszli
[24] ulgą siostrze, bratu?
REŻYSER
Widocznie brak ci tematu.
MUZA
Przestworza! Hej, wy gromolice,
405co nosicie w płachtach błyskawice,
wy, o których słyszałam w baśni,
przydajcie siły słowom moim!
REŻYSER
do Maszynisty, któremu daje za kulisy znak
Daje się słyszeć jakoby dalekie uderzenie piorunu, — przesypano bowiem kilka ołowianych kul przez blaszaną rynnę, ukrytą w kulisach.
Po czym słychać przeciągłe huczenie i dudnienie gromu, coraz zanikającego w oddali, — bo oto bardzo wprawnie bito w bęben, głuche uderzenia wydający, a wysoko na górnym pomoście sceny ukryty.
MUZA
410Ktokolwiek żyjesz w polskiej ziemi
I smucisz się, i czoło kryjesz,
z rękoma w krzyż załamanemi,
biadasz, — przybywaj tu, — odżyjesz!
W Przestrzeń rzucimy wielkie słowa,
415tragiczną je ubierzem maską.
Ktokolwiek wiesz, co znaczy polska mowa,
przybywaj tu, — odżyjesz Słowa łaską.
Wyzwolin doczekacie się dnia,
przybywamy tu z zapowiedzią, —
420tragiczną będzie nasza gra,
wyrzutem będzie i spowiedzią.
Uderzymy górne, wysokie tony,
jak z wieżyc bijące dzwony.
Przybywamy tu z zapowiedzią.
425Tragiczną będzie nasza gra:
skarżeniem, chłostą i spowiedzią.
Kto własną wolą wyzwolony!!
SCENA 1
Tu rozpoczyna szereg mów
430polonez, grany dźwiękiem słów:
KARMAZYN
Sto lat już jęczym, w więzach lwy.
KARMAZYN
Myśleć o lepszej trudno doli.
HOŁYSZ
435Trzeba by za krew łaknąć krwi.
KARMAZYN
Na synów patrzeć serce boli.
HOŁYSZ
Na wnuki patrzeć: hańba, tfy!
KARMAZYN
HOŁYSZ
440Nawykły jarzmo dźwigać łby.
KARMAZYN
Kiedyż ten przyjdzie, kto wyzwoli?
HOŁYSZ
Nie przyjdzie, to są złudne sny.
To w przewidzenie wiara, w gusła.
KARMAZYN
HOŁYSZ
445Kajdan stos,
trucizna, brzytwa i powrósła,
jeśli wam obrzydł, bracie, los.
KARMAZYN
Aleć strój na mnie dobrze leży?
HOŁYSZ
Wybornie! Szlachtę po was znać.
KARMAZYN
450
Gdy mnie kto ujrzy, to uwierzy,
żem z tych, co królom byli brać.
HOŁYSZ
Żeście karmazyn widać z miny.
KARMAZYN
Żeście mnie równy, głoszę sam.
HOŁYSZ
Równego herbu i rodziny? —
455Za łaskę dzięki wam.
KARMAZYN
Dajcie mi gęby, dajcie pyska,
niechaj swojego swój uściska.
O jutro co mi tam!
HOŁYSZ
Niechaj swojego swój uściska;
460o jutro co mi tam.
KARMAZYN
Jakoś przepadło moje mienie.
HOŁYSZ
Na mej chudobie cięży dług.
KARMAZYN
Ale choć czyste mam sumienie
i miód niełatwie
[28] zwali z nóg.
HOŁYSZ
465Srebra rodowe mam w zastawie,
na skrypt pozwano mnie przed sąd.
Bóg wie, że jeszcze służę Sprawie.
Jakoś się wżdy
[29] naprawi błąd.
KARMAZYN
Po kniejach niosły het ogary
470braci szlacheckiej głośny gwar.
Dziś nam daremno szukać pary.
Dzisiaj już nie ma dawnych wiar.
HOŁYSZ
przez pierś im szedł twój złoty pług.
475Dziś umiesz z pychą znieść niewolę.
KARMAZYN
Niewolę przeżyć da mi Bóg.
HOŁYSZ
Da Bóg doczekać dni tych kiedy,
wrócimy znów do dawnych wad.
KARMAZYN
Zapomnim jakoś naszej biedy.
480Daj bracie gęby, bądź mi rad.
HOŁYSZ
Niechaj swojego swój uściska!
To jutro będzie, co ma być.
Dajcie mi gęby, dajcie pyska,
dla Republiki trzeba żyć.
HOŁYSZ
485Póki jesteśmy, Polska żyje,
Rzeczpospolita znaczy: my.
KARMAZYN
Z nami się pasie, z nami tyje;
że chudnie, to są głodnych sny.
HOŁYSZ
Choć miast karabel mamy kije,
490odpędzim kijem głodne psy.
KARMAZYN
Daj bracie gęby, dajcie pyska!
Dla Republiki trzeba żyć.
HOŁYSZ
Niechaj swojego swój uściska.
To jutro będzie, co ma być.
KARMAZYN
495
karty, — rozpocząć można grę.
HOŁYSZ
Gram jakoś-takoś moją rolę,
choć nie wiem, jak to skończy się.
KARMAZYN
Cóż to za gawiedź za krzesłami?
500Za krzesłami, gdzie siedzi szlachta, stoi gromada chłopstwa.
Ostatek złota idzie w pult.
Kto szlachcic brat, niech siada z nami,
będziemy grać karabelami,
będziemy grać o lity pas,
505Jedyny wielki ostał kult:
honor Poloniae[30] żyje w nas!
HOŁYSZ
Cóż to za gawiedź za krzesłami?
Widzisz, tam na brzeszczocie krew?
KARMAZYN
Co mi tam jutro, dzisiaj z wami!
510Sięgnie mnie tylko Boży-Gniew.
Nie zadrży oko przed cepami.
Rzucajcie na stół złoty siew!
Będziemy grać karabelami.
Rozpędzim szablą głodne psy.
515Niech stoi gawiedź za krzesłami.
Wiwat Polonia! Wiwat my!
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Prezes.
SCENA 2
PREZES
Twarz zsiadła zmarszczków linią wężą,
Zastygłych jest kraterów pawężą[31];
myśl każdą, słowo więzi długo,
520nim swoją ją uczyni sługą
i wypowie z wiarą najgłębszą,
im płytszą będzie i tępszą.
523Rękę połóżmy na naszym sercu i słuchajmy, jak nasze serce bije.
524Powolni biegowi wydarzeń, które około nas idą, wznieśmy się ponad sąd porywczy i młodzieńczych dni naszych przypomnienie i z ręką na sercu w przyszłość patrzmy.
CHÓR
kiwa głowami
PREZES
525W przyszłość patrzmy i aby synowie i wnuki, i prawnuki nasze, spokojni i powolni, na sercach kładli ręce i w przyszłość patrzyli coraz dalszą.
CHÓR
kiwa głowami
PREZES
526Umierać będziemy, jakośmy wzrośli cisi; zaś okrutną duszy naszej nędzę niech pierś nasza okryje tajemnicą i nieszczęście nasze tajemnicą zejdzie z nami w grób.
527Przysięgamy wieczystą tajemnicę.
CHÓR
wznosi ręce do przysięgi
PREZES
528A teraz pogodni zasiądźmy do wspólnego stołu i pamiętajmy jedno: nie wymawiać nigdy słowa: Polska.
CHÓR
kiwa głowami
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Przodownik.
SCENA 3
PRZODOWNIK
Palone buty, zapalny ruch,
530palące krótkie słowo;
z pogardą patrzy w tamten tłum,
gdzie każdy kiwa tylko głową
i sądzi, że weń wstąpił duch,
gdy mówi jedno wciąż na nowo.
535Jest młody, ogień w oczach znać:
całuje, ściska wciąż swą brać.
537Podajmy sobie ręce braterskie i jedno ino wciąż wołajmy: Polska, Polska.
CHÓR
PRZODOWNIK
539Braterskie sobie podajmy ręce, abyśmy wiedzieli, że w węzeł spajamy się nierozdzielny, nierozerwalny, uświęcony tym słowem: Polska.
CHÓR
PRZODOWNIK
541Rozpacz rozumów naszych niech zabije i rozgoni ten jeden jedyny zgodny chór słowa:
CHÓR
PRZODOWNIK
543Niech każdy wie, że w piersi naszej i myśli naszej nie ma nic, co by się temu słowu oparło. Kto nam wydrzeć to słowo zechce, ten najdzie nasze piersi i myśl naszą pustkowiem a głuszą. Nie patrzmy poza nasz stół, nie patrzmy; jeno braterskie sprzęgnijmy ręce i krzyczmy, krzyczmy: Polska!
CHÓR
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Kaznodzieja.
SCENA 4
KAZNODZIEJA
545Do góry bracia, do góry,
gdzie orzeł, ptak białopióry
roztoczy nad nasze głowy
osłonę skrzydeł.
Do góry bracia, do lotu,
550do wyżyn, uniesień ducha,
pod gwiazdy, duchem wzwyż.
Patrzajcie, oto krzyż!
Bóg moich wywodów słucha.
Do góry, bracia, do góry.
555Zapominajcie doli,
ściganej marą straszydeł.
Do góry, bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry,
wolen
[32] krat, więzów, sideł,
560roztoczy na nasze głowy
osłonę szeroką skrzydeł.
Za chmury, bracia, do lotu,
do wyżyn, gdzie Bóg wszechwłady
[33],
czoła podnieście i szpady
565w przysiędze za Miłość wieczną,
za wierność niebieskiej nagrody,
którą weźmiecie z zagłady
zła i niewoli, i nędzy,
w ciał wielkim zniszczeniu i skrusze,
570ratując dusze, dźwigając dusze,
do góry, bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry
Polskę na skrzydłach ponosi.
CHÓR
Polskę Bóg przez ciebie głosi!
KAZNODZIEJA
575Bóg Polskę we mnie głosi!!!
CHÓR
Do góry myślą, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry!
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Prymas.
SCENA 5
PRYMAS
O dumni, wy na kolana
przed jasnym obliczem Pana.
580W proch, na kolana, w pył,
a duch wasz zyszcze
[34] sił,
a duch wasz zyska moc.
O dumni, ukorzcie pychę
a jako są w was nędzne i liche,
585grążone w noc, —
tak powstaną wywyższone,
świętością ciche:
olbrzymy, tytany z mogił,
we wieńcach nieśmiertelności,
590pany niebieskich włości.
Padajcie na kolana,
by była wysłuchana
modlitwa ziemi tęskniąca;
żywot dopełniony, dowieczny.
595Czoła w proch, w pył!!
CHÓR
Daj nam sił, daj nam sił
na żywot wieczny — —
PRYMAS
W proch czoła przed moją szatą.
Szata ta moja czerwona,
600we krwi Centaurów pojona,
zwycięstwo znaczy kościoła,
gdy z zamku-kastelu Anioła
działa bojowe uderzą
i zabiją te, które nie wierzą.
605Uznajcie we mnie książęcia,
sztandary przede mną pochylić.
Roma mi udziela zaklęcia
a Roma nie może się mylić.
W proch czoła, ROMA LOCUTA
[35];
610w mym słowie uznajcie Pana,
a sława i wielkość wasza,
męczeństwem w granitach kuta,
wiekom się wieczysta ogłasza,
żywotem świętych bogata.
615W pokorę, w pokorę dumni!
Na kolana!
CHÓR
PRYMAS
Klęczący, wytrwajcie w postawie.
Dobądźcie szabel na poły.
620Nad wami grobu sklepienie
zawarły święte kościoły.
Słuchajcie! ROMA LOCUTA,
wyrzekła to w waszej Sprawie:
Niech będą wyczekujący,
625aż Śmierć je zgrabi, zaorze.
Zyskają zbawienie boże.
Niechaj w postawie wytrwają:
niech wierzą i niech czekają!
Poznaję krzywe szablice,
630poznaję delije, żupany
i dumę na czele kwitnącą.
Na kolana Rycerze-Polacy,
ze schylonym stawajcie tu czołem
przed niebios złotym Aniołem,
635z tymi szablami krzywymi
i schylonymi sztandary,
wieczyście postawą jednacy.
Gdzie Jozua
[38], co słońce wstrzyma
640nad wami, co pogotowiu,
ze wzniesionymi oczyma,
z pół dobytymi szablami?
Klęczący Rycerze-Polacy!
Nie będzież nigdy słuchana
645modlitwa wasza, umarli?
CHÓR
O wielki, o sługo Pana,
choćby nas wiekiem przywarli.
PRYMAS
CHÓR
Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Mówca.
SCENA 6
MÓWCA
650Przez serce do serca droga.
Ogień, co tleje w iskierce,
rozniecę w łunę pożaru,
serdecznym porywem daru,
ust złotą, miodową wymową.
655Przyjmijcie Słowo!
Kochajcie! Miłość: płomienie!
O Miłość, kwiecie różany!
Róż wieńce rzućcie kobiecie,
mnie wieniec cierniów wiązany.
660Cierniami serce oplotę,
w słońcu je przyjmę za złote,
za więzy złote słoneczne,
miłośnie wiążące duszę.
Kochajcie! Zawiść przygłuszę,
665przygłuszę zazdrość i złości
godłem jedynym Miłości.
Kochajcie! Ogień w iskierce!
Do serca droga przez serce!
Od głębi sceny, spoza filarów katedry, wchodzą Ojciec i Syn.
SCENA 7
OJCIEC
Troska o syna: jego maska.
670
Syn przed nim już niemłody.
I obaj idą w zawody,
że starość się w nich pośród waży:
u którego z nich więcej jej w twarzy.
Czy w tej młodości, co zlękniona,
675w okrutnym jakimś marsie czoła;
czy w tej, która los zgadnąć chcąca,
czuje, że wstrzymać go nie zdoła.
678Synu mój najmileńszy, nie poglądaj ku prawej stronie, ani ku lewej nie patrz. Źli oni, jedni jako drudzy; — i sercem chcę, byś wyrósł ponad
onych, za moją idąc myślą i słowem.
SYN
OJCIEC
680Jeno przedsię idź i patrz przedsię, a we swej duszy się wpatruj widziadło, które pocznie się przed tobą z myśli mojej i ze słowa mojego.
SYN
OJCIEC
682Niechaj nie zatrzyma cię na drodze twej żadna ręka zbrodnicza, ani ręka skalana brudem i podłością, lecz przejdziesz wskroś podłych i nikczemnych ty jeden uświęcony, szlachetny, wierzący w prawdę myśli mojej i w prawdę słowa mojego.
SYN
Tu na scenę wchodzi Harfiarka zatrzymująca się wśród różnych grup.
684Widzę ją, oto idzie ku mnie i struny trąca:
SCENA 8
OJCIEC
685W ręku jej harfa złota.
SYN
W włos jej wplątane węże.
Jej szata łachman lichy.
OJCIEC
Jej strun ze złotej arfy
głos czarodziejski i cichy.
690Złociste stroją ją szarfy;
strój pychy. — Uciekaj synu:
ona z piekieł idąca.
SYN
Ojcze, łachmany ją kryją.
Jej struny się żalą i płaczą.
695Sercem mnie k'sobie
[39] czuli.
We zgrzebnej jest koszuli.
OJCIEC
Duszę tobie zatrują.
O synu, patrz przed się, synu.
Nie słuchaj, kto ciebie zwodzi
700w rozstajne, w błędne drogi.
Poganki, błędnice, bogi.
Idź mężem, idź siłą młodzi
naprzód, wciąż dalej patrzący,
dalej i dalej, i dalej,
705aż znikną nędzni i mali.
Nie słuchaj muzyk zwodnicy,
uciekaj, — za myślą moją, —
niech tobie będzie ostoją,
za myślą, za moją duszą,
710niech klątwy ciebie przymuszą
za prawdą słowa mojego.
Ustrzegę, ustrzegęć złego.
Idziemy ku przeczystej krynicy,
kędy ja młodość odzyszczę
[40],
715ty w męża wzrośniesz z młodzieńca.
HARFIARKA
Przychodzę śpiewać na zgliszcze.
Przystanęła oto teraz tuż przed Ojcem i Synem.
OJCIEC
Hen, dalej, spieszaj do dzieła.
Nie słuchaj…
SYN
HARFIARKA
720Na tych strunach nanizanych
serce moje gram;
śmiej się do mych lic rumianych,
duszę twoją znam.
Dusza w tobie się żaliła,
725spostrzegłam ją raz:
na rozstaju w źródle piła,
kędy ołtarz-głaz.
U ołtarzam służką była:
wróżyłam ci wiek.
730Dusza twoja w źródle piła
zapomniany lek.
Hej, wy struny moje złote,
grajcie szumny gaj;
włosy moje w harfę splotę…
735Harfo duszę graj.
SYN
Grasz mi mego serca nutę.
HARFIARKA
OJCIEC
Synu, serce w niej zatrute.
Pójdź za mną…
SYN
OJCIEC
Miłość, synu, zabija.
Uciekaj od miłosnych lic.
SYN
HARFIARKA
OJCIEC
745Uciekaj od różanych ust.
Miłość to czar i kłam.
SYN
HARFIARKA
Duszę twoją gram.
……………………………
750Tęskni w tobie żalem, śpiewem,
gdzie rodzimy kąt,
kędy dwór twój z wielkim drzewem
lip woniących słodką woń.
Tęsknisz doń — —?
755Hej, pobiegłbyś stąd.
Gdyby tobie kwietne sady
dały chłód nad skroń.
Brzęczą… Słyszysz rój? — Patrz gady
pełzają śród traw.
760To się tobie śni:
W kosodrzewy umajony
czarny — modry staw;
ty nad wodą pochylony,
patrzysz w toń.
765Tęskno ci?
SYN
HARFIARKA
Leć, polatuj w wichrach burz,
kędy walczy świat;
gdzie syn z ojcem stacza bój,
770kędy z bratem walczy brat,
jeden car, a drugi kat.
Kędy z ojcem walczy syn,
kto ma w ręce ująć czyn?
Kto ma podjąć znój
775i ciężar podjąć trosk?
Na bój, przez krew na bój!
W mrowisko hej,
za wichrem leć, za wichrem wiej,
za mną na rozstaje dróg,
780kędy w borów zawierusze
dźwięczy błędny złoty róg.
Tęsknisz —?
SYN
HARFIARKA
Kochasz — pójdź, — za mną — słysz…
SYN
OJCIEC
SYN
Odchodzi — tam — za nimi — hen. —
Jej miłość…
HARFIARKA
Sen, — przelotny sen —
790Do dalszych idę scen. —
Oto już przy innej gromadzie przystanęła.
SCENA 9
HARFIARKA
……………………….
Zagram waszą skrytą myśl
zagram waszej duszy sen
i tamten świat, i światek ten.
795Przelotem lećcie hen.
Kłońcie się do moich lic,
do różanych moich ust…
Lotny sen… łachmany chust…
CHÓR
HARFIARKA
tu lekkim rzutem arfę trąca,
jakby to słowo: „nic” dzwoniąca
Oto już przy innej gromadzie przystanęła
Zakołyszę tęskny żal,
jak się czepia szumnych brzóz,
805jak się czepia szumnych fal
i zbóż, i traw, i łóz.
Zasłuchani w śpiewek mój,
patrzcie do różanych lic,
Lotny sen… pszczelny rój…
CHÓR
HARFIARKA
Nic.
po strunach lekko przemknie dłonią,
jakby to struny to „nic” dzwonią
Oto już przy innej gromadzie przystanęła.
815Idę dalej, lotny duch;
idę dalej, biedny człek,
z roku w rok, z wieku w wiek,
łachman kryje grzbiet — idę het…
Bywaj zdrowy, bywaj zdrów.
820Lotny sen, — uroda lic…
Wrócę znów.
CHÓR
HARFIARKA
Nic.
znów lekkim rzutem strun trąciła,
825
jakby to arfa „nie” dzwoniła
Już coraz dalej ginie w tłumie,
coraz innymi otoczona.
Przyjdzie za mną pszczelny rój,
orszak mój. — —
830Zanucimy pieśń.
Przez ten czas, na was już
szron zejdzie i pleśń…
Ha cóż —?
Muszę iść, — — wrócę znów…
835Zanucę wam PIEŚŃ
wiosennych moich lic,
lecz słowa to… nic.
Od głębi sceny idzie: Samotnik.
SCENA 10
Ni młoda jego twarz ni stara,
nos orli, wielkie łyse czoło;
840zaklęta w twarzy jedna wiara:
Iksjon wpleciony w męczarń koło[41].
Myśli go dręczą, gubią, dławią;
myślami tron buduje dla się,
aż w myślach z tronu w otchłań runie.
845I znów zapada w myśl głęboką
i w jeden przedmiot utkwi oko,
nim myśli nowe go wybawią,
że w mózgownicy swej pionka posunie.
Wloką się za nim dziwne płaszcze
850ze starych kronik, które czytał,
z orłów wypchanych pakułami,
z broszur, gdzie jaką myśl zachwytał,
z strzęp szalów (niegdyś były nowe,
były: purpura, jedwab, złoto);
855dzisiaj w koronkę zdarte, płowe,
gdy je niejedna plama plami,
świecą jak pełne gwiazd rzeszoto.
Więc trzebaż było, abym wszystko stracił,
bym myślą się wzbogacił.
860Więc trzebaż było, żebym wszystko zdeptał;
przez zgliszcz, przez gruzy zyskał władzę;
by duch mi mój wyszeptał
IDEĘ, którą innych poprowadzę.
Płaszczu z purpury, — gronostaje, puchy:
865błoto i kurz, i śnieg…
Marnota, — lichość. — — Walczą duchy,
a zeszły nad przepaści brzeg.
Gdzie stąpię… przepaść; paść już mam
i kamienieję w granit-słup.
870Stójcie, — tu przepaść! — Nicość, trup,
na dnie tam trup…!
Szatani śmieją się na dnie…
Słyszycie śmiech?
ECHO
SAMOTNIK
875Przestwory! Widzę poprzez złom
w chmurach wiszący grom,
jak schyla się nad Boży-dom:
daleko hen. — Piorunie stój!
Rozpocznę z Bogiem bój.
880Anioły płaczą w skardze, łzach…
ECHO
SAMOTNIK
Czym jestem —? — Pytać —? — Kogo? — Ech?
Ha wiem!… Kto jestem…
ECHO
SAMOTNIK
885Jak ująć nazwę mą w litery? —
Ja tajemnica. — Jakże zwać,
by moją przestrzec brać? — — —
Jak ująć duszę mą w litery?
ECHO
Nazywasz się czterdzieści cztery.
SAMOTNIK
890Ha! — — Jestem sam… Kto oni są?
Cóż oni —! Ślepce — Czyli ja?
Ktoś jęczy — — —
ECHO
SAMOTNIK
ECHO
SAMOTNIK
Ja. — — —
podchodzi ku posągowi rycerza
Potęgo śpisz, — do ciebie lgnę
przebudzaj się, — zrozumiesz mnie
900ty lwie! — Ja tajemnica! — Drgniesz?!
ECHO
SAMOTNIK
Kim jesteś ty? — Kim jestem ja?
Czym będzie świat, czym był?
Kto Panem ludzkich sił?
905Kędy jest On — Przedwieczny, gdzie?
Czy wróci —?
ECHO
To ja, — to ja, — mych własnych słucham ech.
Cóż ze mnie ludziom — Bogu?
ECHO
Tutaj nowa osoba pojawia się na scenie:
SCENA 11
WRÓŻKA
Ho, ho, już wbiegła, jak Ariel chyża,
z szybkiego biegu zapłoniona.
Za dłonie ich bierze i wróży:
dłoń kreśli każdą znakiem krzyża
915i krzyż na czole swym powtórzy.
I w oczy patrzy, i wzrokiem bada,
że to w głąb duszy zajrzeć chcąca, —
aż wreszcie dłoń tę czyjąś odkłada
i zda się zapominająca. — —
920Ruchem tylko głowy przeczy,
jakby jakieś myśląca rzeczy
inne, którymi jest natchniona:
Zwiastunką jestem, idzie już
TEN, co powiedzie wszystkich was
925do róż, do zbóż, do kras.
CHÓR
To on? To ten? To tamten…?
WRÓŻKA
Hen…
Podajcie dłoń, — do gry, do gry,
Zobaczę, powiem, czy to ty —?
CHÓR
WRÓŻKA
Ty nie, — ty nie. — On przyjdzie k'wam
[42]
z otwartych ścieżaj
[43] bram.
CHÓR
WRÓŻKA
O nie! — Daj ręce, daj! —
935Ja zgadnę, skąd on rodem?
CHÓR
WRÓŻKA
O tam, o tam, gdzie Eden-raj,
gdzie miłość, litość, żal,
z tych dal przywiodą go Anieli.
CHÓR
940Kto będzie, kto? — Anhelli?
WRÓŻKA
CHÓR
WRÓŻKA
On blisko już, może wśród was,
u drzwi, u progu, — może tam, —
945już idzie,… ino jest w półśnie.
CHÓR
WRÓŻKA
CHÓR
WRÓŻKA
To moja świeci łza.
950Czekajcie, — cyt — już idzie, już —
zatrzymał się wśród burz.
Słyszycie wicher, pędzi chmury śniegów;
tam marzną waszych ostatki szeregów!
CHÓR
WRÓŻKA
CHÓR
WRÓŻKA
W pożarów duszącym dymie
idzie…
CHÓR
Lecz kto, lecz gdzie…
960Czy dorósł już? — Czy mąż? Czy dzicię?
WRÓŻKA
Ja nie wiem nic, — ujrzycie!
Zwiastunką jestem. — Może już…
Ja wróżka, zwiastun, wróż.
Rękę swoją daj!
965Może to ty —? Może to on —?
To tamten może —?
CHÓR
Odprowadzają ją i idą za nią tłumnie, a już nowa grupa osób wchodzi do katedry.
SCENA 12
STARZEC
Podtrzymywany przez dwie dziewy,
idzie staruszek-ojciec siwy,
970to głową rzuci jak orzeł,
to głowę zwiesi i przystanie.
Przychynie ku sobie dziewczyny
i ręce kładzie na nie,
jakoby przez to rąk wezwanie
975ducha wielkiego w nie zaklinał.
Modlitew on zaczyna śpiewy
a one jako chór i finał.
Przyszli i wejściem są przejęci,
że tej dożyli godziny
980i patrzą, jako wniebowzięci,
po ścianach wielkiej katedry.
982Polska, Więzienie, Dusza, RozumWięc to tutaj, — oto patrzajcie moje córki, — do góry pojrzyjcie. Tam pod sklepieniem zatrzymuje się myśl polska. Oto tam jej najwyższy
kres. —
983A tu ku murom i ścianom zapylonym patrzcie, to najszerszy myśli polskiej lot.
984Widzicie więc, jakie polska myśl ma skrzydła. Jest ci ona tym ptakiem, który tu jest zamkniony i skrzydłami bije o kamień kolumn tych ciosany i skrzydłami trąca te rycerze pośpione.
985— Przysiadła ta myśl polska dokoła, a we wieńce różnolite splotła ludzie osobne. Córki moje, oto widzicie: jakby narody osobne, które kościół ten wiąże.
986Córki moje. Gdy Bóg w ten kościół wnijdzie, — to wielkiej tajemnicy daje świadectwo. A może my będziemy ku świadectwu temu powołani?
A jeśli nie my żyjący, — to duchy nasze tu przyjdą i świadectwo kościołowi temu dadzą.
CÓRKI
987A jeśli nie my żyjący doczekamy, to duchy nasze tu przyjdą na świadectwo kościołowi myśli polskiej.
STARZEC
988Amen. — Córki moje, patrzcie, jako tu wszyscy się zebrali i nie daj Boże, aby nas braknąć miało, — gdy myśl polska się buduje.
989Patrzcie córki moje, — oto tu wszystko jest Polską, kamień każdy i okruch każdy, a człowiek, który tu wstąpi staje się Polski częścią,
budowy tej częścią. Oto i my teraz przydajemy miary ciału temu, — i my teraz dopiero wśród tych murów jesteśmy Polską. Czujecież wy, córki
moje, że my teraz jesteśmy Polską? Podajcie mi ręce, — bliżej, bliżej, tu głowy ku piersi mojej pochylcie… Słyszycie? Jedno jest uderzenie naszych serc i jedna oddechu miara i — teraz my, córki moje, teraz dopiero jesteśmy Polską.
990Weźmi[44], Panie, w spokoju dusze nasze.
CÓRKI
991Wezwij, Panie, w spokoju dusze nasze.
STARZEC
992Tutaj możecie płakać — a żadna łza wasza nie będzie zapomniana. Radujcie się — a żadna radość wasza nie będzie samotna. Otacza was
Polska, wieczyście nieśmiertelna. — Otwierajcie oczy, córki moje, — patrzcie, patrzcie, patrzcie, a milczenie ust waszych złotym będzie dusz
waszych pancerzem.
993Błogosławieństwo idzie ku wam.
CÓRKI
994Błogosławieństwo bierzem.
Wchodzi Geniusz.
995Czyli to muzyka te dziwne dźwięki,
czyli od ścian echa biegą tułacze,
czyli ptak to jaki u okien zbłąkany?
Gołębie to może biją skrzydły?
Czy kto potrącił w organie
1000klawisze, — i zadął wichrem?
Skądże ten mrok, co pada — — — ?
Oto przychodzi ten, co wszystkim włada.
Jako posąg jego postawa;
jako spiżowe pokrywy
1005jego ubiór i strój jego: Sława.
Na czole wiecha ogromna
zeschniętej ostu gałęzi.
Oblicze jako spiż ciemne.
Pojrzał. — Wszystkich oczy w uwięzi
1010swoim zatrzymał spojrzeniem.
Ręce ponad nimi rozpostarł
na znaki jakoweś tajemne
i mroków otoczył ich cieniem.
Kto żeś jest, widmo olbrzymie?
1015Kto jesteś wielki i dumny?
Idziesz, — drżą za tobą kolumny.
Stąpisz, — drżą posady świątyni.
Skąd ten mrok dokoła ciebie?
Skąd ta okrutna zaduma,
1020która z onych posągi czyni —?
Jakie twoje IMIĘ?
INNA DEKORACJA
W tym akcie maski znaczyć mają
takich, co myśl swą ukrywają
I nigdy jej nie stawią[45] jasno,
1025cudzą jest, czyli ich jest własną.
Z Konrada jeno patrzą z twarzy:
czy wierzy, czyli[46] tylko marzy;
Z Konrada zgadnąć chcą z oblicza:
pewny, czy tylko li oblicza;
1030Z Konrada zgadnąć chcący z lic:
czy wie już, czyli[47] nie wie nic,
czy zna swe siły i swą moc,
czy sam jest, wkoło za nim noc,
czyli[48]: czy się ku żywym garnie
1035i z czym pójdzie, co dalej zamierza?
Badają. — Konrad się nie zwierza,
Kryje swą moc i swe męczarnie.
W tej walce z myślą walczy własną,
by ujrzeć ją dla siebie jasną.
1040Choć przeto maska z nim co gada,
on jeden sceną duszy włada
i szuka jeno swojej duszy,
aż ta się w nocnej zjawi głuszy.
Są masek twarze młode, stare,
1045pomięte rysą zmarszczków krętą;
gdy taką wdzieje kto maszkarę,
poznać, że larwy[49] dźwiga pęto.
Lecz nie znać nigdy z takiej twarzy,
co w myślach skrycie człowiek waży.
1050Zastygłe klątwą jej oblicze
w zygzaki runów tajemnicze.
Człowiek, z myślenia ciągłą walką,
tragiczną staje się tu lalką,
zamaskowany maską stałą,
1055jakby bez duszy było ciało.
Wchodzą więc naprzód wszyscy tłumnie,
Konrada otoczywszy chórem;
gdziekolwiek chciałby pójść i stąpić,
zastąpią jemu drogę murem.
1060Kiedy kurtyna się odsłania,
razem z nim wszyscy tłumnie wchodzą,
a on je mową swą przegania,
gdy drogę jemu chórem grodzą.
KONRAD
1064Szlachcic, Polak, Chciwość, Pozycja społeczna, PychaWarchoły, to wy! — Wy, co liżecie obcych wrogów podłoże, czołgacie się u obcych rządów i całujecie najeźdźcom łapy, uznając w nich
prawowitych wam królów. Wy hołota, którzy nie czuliście dumy nigdy, chyba wobec biedy i nędzy, której nieszczęście potrącaliście sytym brzuchem bezczelników i pięścią sługi. Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstwa, którzy wyciągacie dłoń chciwą po pieniądze, — po łupież[50] pieniężną, zdartą z tej ziemi, której złoto i miód należy jej samej i nie wolno ich grabić. Warchoły, to wy, co się nie czujecie Polską i żywym poddaństwa i niewoli protestem. Wy sługi! Drżyjcie, bo wy będziecie nasze sługi i wy będziecie psy, zaprzęgnięte do naszego rydwanu i zginiecie! I pokryje waszą podłość NIEPAMIĘĆ!
1065I w czeluść ciemną maski żenie[51],
te przepadają (w noc je grąży[52]).
Gdy sądzi, że jest sam na scenie,
już jedna koło niego krąży:
MASKA 1
Więc czujesz jakoweś parcie w sobie…
KONRAD
MASKA 1
KONRAD
MASKA 1
1073Więc czujesz w sobie jakoweś parcie i pożądanie, i pragnienie.
KONRAD
MASKA 1
1075I że to jest żądza swobody.
KONRAD
MASKA 1
KONRAD
Ilekroć pierś podniosę,
nie czuję żadnych kłamstw,
1080które by pierś tłoczyły. —
Powietrze w pierś napływa —
I niczego nie widzę na dalekiej drodze
od moich ócz po skłon tych oto gór…
Myśl moja, która het ku morzu goni, posłuszna
1085woli mojej do mnie wraca.
Ledwo, że larwa[53] gdzieś przepadła,
inna się już na scenę wkradła.
KONRAD
1088Tędy prowadzi mnie poczucie słuszności i żądza sprawiedliwości, może niedościgniona, którą trzeba okupić krwią i prawie zawsze krwią, ale
to żądza słuszności, a nie inna.
MASKA 2
1089Łudzisz się. Nie ma żadnego poczucia słuszności w przekonaniach i nie potrzeba nowej klasyfikacji przekonań, skoro ja się podejmuję każdego zmieścić w starym kalendarzu.
KONRAD
MASKA 2
1091Nie rozumiesz, — ale to nie przeszkadza, abyś mówił. Nie rozumiesz. Albo ty jesteś demokratą, ludowcem i tym podobnym, albo socjalistą i tak
dalej, i tak dalej?
KONRAD
1092Na przykład ty jesteś arystokratą?
MASKA 2
KONRAD
1094Nie? — Więc nie. Rozumiem. A tymi innymi, to jest demokratą czy ludowcem także nie; socjalistą i tak dalej oczywiście nie, społecznikiem
też nie?
MASKA 2
KONRAD
1096Rozumiem, że mnie tylko raczysz oceniać.
MASKA 2
KONRAD
MASKA 2
1099Umysł mój uchyla się od małostkowości i szybuje tam, gdzie ty nie sięgasz twoim umysłem.
KONRAD
MASKA 2
1101Nauka i sztuka patrzenia, sztuka życia i zrozumienie życia.
KONRAD
1102Tak wiele!? I cóż tam w tym Olimpie spokoju mówią o Polsce?
MASKA 2
KONRAD
1104Ty budzisz we mnie zupełnie nowe kombinacje odruchów. Nie przyszło mi jeszcze nigdy do myśli, żeby trzasnąć w pysk Jowisza.
MASKA 2
1105Budzę ja! I kogóż to obudziłem?…
KONRAD
1106Oto tego, który wskazuje palcem hołotę!
MASKA 2
KONRAD
1108Błoto, BrudWy chcecie żyć i nie ma podłości, której byście do ręki nie wzięli i nie przyswoili sercu. Wy chcecie żyć i już trawicie błoto i brud, i już was nie zadusza zgnilizna i jad; ale jadem i zgnilizną nazywacie wiew świeży od pól i łąk i lasów. Wy chcecie żyć i plwać na wszystką rękę, która was i podłość waszą odsłania.
MASKA 2
KONRAD
1110Która was odgaduje!! Kłamcy!!!
Zaledwie maska ta gdzieś znika,
już nowa za nim się pomyka.
KONRAD
MASKA 3
1114Wiem, iż w tobie nienawiść jest.
KONRAD
1115Nie mów ze współczuciem. Jestem z mojej nienawiści dumny.
MASKA 3
KONRAD
1117Tylko nienawiść jedna zdoła…
MASKA 3
KONRAD
1119Nienawiść jest potężniejsza niż miłość.
MASKA 3
KONRAD
1121Na nienawiść trzeba się zdobyć!
MASKA 3
KONRAD
MASKA 3
KONRAD
1125Nienawidzimy się wzajem i to nie jest nasze najgorsze złe. Niemal to jest nasze najlepsze.
MASKA 3
KONRAD
1127Cóż za obraz, gdyby wszystko co jest, działo się w imię miłości.
MASKA 3
KONRAD
MASKA 3
1130Ależ hasło wszechmiłości…
KONRAD
MASKA 3
1132…Które objąć może najdalsze kręgi.
KONRAD
1133To jest kłamstwo, którego powtórzenie nie sprawia trudności nikomu.
MASKA 3
KONRAD
1135Miłość, ta wszechmiłość jest kłamstwem.
MASKA 3
KONRAD
1137No przecież to jasne, że my nie myślimy w tej chwili o Amorach.
MASKA 3
KONRAD
1139Chciałbyś to, co mówię, określić….
MASKA 3
1140Jako optymistyczne pojęcie nienawiści.
KONRAD
1141Otóż mam optymistyczne pojęcie nienawiści.
MASKA 3
1142Definicja się nadała.
KONRAD
1143Wszystko, co myślę, jest definicją…
MASKA 3
KONRAD
1145Ostatecznym określeniem i wszystko, co myślę, zależy…?
MASKA 3
KONRAD
Zaledwo ta pod scenę wpada,
a nowa już ku niemu gada:
MASKA 4
1150SztukaWyczerpuje się twoja sztuka i wyczerpuje się twoja myśl.
KONRAD
1151Nie. Widzę tylko coraz szerzej i obejmuję coraz szersze kręgi rzeczy, które widzę i słyszę. Zaś gaśnie wszystko, co utrzymywało się pustym dźwiękiem i farbą.
MASKA 4
1152Gaśnie sztuka. Przemaga życie.
KONRAD
1153Nie. Rozwija się sztuka.
MASKA 4
KONRAD
1155Życie dla mnie nie istnieje.
MASKA 4
KONRAD
1157Tak samo, jak nie istnieje dla nikogo jako rzecz, która by nie była sztuką i wysokim artyzmem.
MASKA 4
KONRAD
MASKA 4
KONRAD
1161Przeglądać jej nie potrzeba!
MASKA 4
KONRAD
MASKA 4
KONRAD
1165A bramy wszystkie na ścieżaj otwiera tutaj sztuka.
MASKA 4
KONRAD
1167Wszystkim. Artystami są wszyscy. I ci, co o tym wiedzą i ci, co o tym nie wiedzą zgoła o sobie.
MASKA 4
1168Któż to wszystko ułożył?
KONRAD
MASKA 4
KONRAD
1171Stworzenie, Bóg, PolskaCóż ci do tego, kto zapalił słońca i dał nienawiść narodom, kto gasi tysiące gwiazd i wznieca gwiazd tysiące; kto wpędził w ruchy świat; kto
stróżem naszych dusz, rzeźbiarzem naszych ciał; kto może nam zabrać wszystko, co dał.
MASKA 4
KONRAD
1173Nie będziesz wzywał nadaremno.
MASKA 4
KONRAD
1175Nie będziesz wzywał imienia Polski nadaremno!
Zaledwie ta ze sceny schodzi,
już nowa drogę mu zagrodzi.
MASKA 5
1178IdealistaNiekoniecznie musi się zwyciężyć tu; można zwyciężyć tam.
KONRAD
MASKA 5
1180Można zwyciężyć tam, kędy[54] nie sięgnie żadna dłoń, żadna żelazna ręka; gdzie walczą i zwyciężają miecze, których nie udźwignie żadna człowiecza władność, ani zręczność żadna człowiecza nie dopomoże.
KONRAD
MASKA 5
KONRAD
MASKA 5
KONRAD
1185Człowiek myślący tak górnie jest grzybem społeczeństwa, w którym raczy przebywać. Czyli lepiej, gdybyś przebywał…
MASKA 5
KONRAD
MASKA 5
1188Nie ja sam znaczę sobie czas, ani nikt kresu mi nie wskaże. To są niewiadome.
KONRAD
1189Nie tylko nie widzisz kresu sobie, ale wszak prawda, że i początek twój jest tobie tajemnicą.
MASKA 5
1190Ile że Genezis wszelka jest tajemnicą, a taką jest i Genezis z ducha.
KONRAD
1191I jedyną drogą dla rozwoju tych tajemnic jest…
MASKA 5
KONRAD
Milczenie. —
Boleję nad tym, że w ogóle myślisz.
MASKA 5
1195I że myśli mojej pod korzec schować nie można.
KONRAD
1196Czynisz to zresztą z myślą innych.
MASKA 5
1197Zwłaszcza z niedorzeczną myślą cudzą.
KONRAD
1198To pięknie. Ale to jest uzurpowanie prawa. Skąd masz prawo?
MASKA 5
1199W Polsce jak kto chce.
KONRAD
1200O ile się to stosuje do tego, czego chcesz ty.
MASKA 5
1201Przyznajesz mi, że chcę.
KONRAD
1202Wcale nie. Jest to tylko wola literacka, cenzura myśli cudzej, właściwa przyzwyczajeniom dziennikarza.
MASKA 5
KONRAD
1204Jest to zatem tego pokroju talent.
MASKA 5
KONRAD
MASKA 5
KONRAD
1208Tworzący ten las pnączów, przez który przedrzeć się nie może gromada podróżników; — tworzący tę oczeretów gąszcz i gęsty szuwar na
stawiskach, kędy nocą świecą fosforycznie nenufary, wonią duszące i irysy wątłe się chwieją.
MASKA 5
KONRAD
1210A kędy pada żabi skrzek i wieczorami żabi rozbrzmiewa rechot.
MASKA 5
KONRAD
1212To wszystko jest i poza tobą, i poza mną, bo to są rzeczy, które są i dla których niczyich oczu nie potrzeba.
MASKA 5
KONRAD
1214A powtarzanie ich z nudów i sycenie się nimi z nudów…
MASKA 5
KONRAD
MASKA 5
KONRAD
1218A! — Myśleć nad Polską i Słowiańszczyzną i snuć ją w mgłach oparnych z łąk i w złotym tęczy łęku,
snuć ją z tych mgieł oparnych z łąk,
1220złotego tęczy łęku,
z pól o smutnawym wdzięku,
w znaczącym załamaniu rąk
i spojrzeń głębi…
O tak, tak, tak, tak…
MASKA 5
1225Oto jest to wszystko, czegoś jeszcze nie pogłębił.
KONRAD
1226Oto jest to wszystko, co my na razie umiemy.
MASKA 5
KONRAD
Ledwo przepadła u węgara[55],
1230już nowa wchodzi znów maszkara:
MASKA 6
KONRAD
MASKA 6
1233Czyli[59] powiedziesz je ku świątyniom…
KONRAD
1234A tak, ku świątyniom.
MASKA 6
KONRAD
1236Pójdą, gdziekolwiek je powiodę i będą ze mną razem, za moim walczący Słowem, którego używać będą wszędy.
MASKA 6
1237Będzie to gromada jakaś czy gmina?
KONRAD
1238Będzie to: KOŚCIÓŁ WOJUJĄCY.
MASKA 6
1239A ty ich powiedziesz.
KONRAD
1240Ku świątyni. Wejdziemy w progi gmachu, po wstopniach[60] wysokich i staniemy przy kolumnach. A nad naszymi głowami wysoki strop sklepiony, umalowany błękitem i posiany srebrem gwiazd.
MASKA 6
KONRAD
MASKA 6
KONRAD
1244A którykolwiek wnijdzie[61] tam i stanie pomiędzy nami jako pomiędzy swoimi, ten wyzuty już będzie ze wstrętów życia, oczyszczony ze zapędów złych i każących ducha, i będzie bratem mnie i braci mojej.
MASKA 6
KONRAD
1246A na dzień onego wielkiego święta, które będzie świętem narodu, otworzę zawory sklepów[62] podziemnych i zejdziemy po schodach, wiodących w lochy, ku rozległym piwnicom, kędy leżą prochy wielkich w narodzie, w kamiennych i złocistych zamknione skrzyniach.
MASKA 6
KONRAD
1248Na dzień wielkiego święta, które będzie świętem narodu, zejdziemy ku grobom królewskim.
MASKA 6
KONRAD
1250A kiedy dusze nasze dojrzeją jako kłosy dostałe[63] lecie, jako owoce sadu pielęgnowanego…
MASKA 6
KONRAD
1252Tedy zamkną się za nami zawory sklepień podziemu.
MASKA 6
KONRAD
1255Ledwo zanikła gdzieś za ścianą,
już nowa z miną jest udaną[64]:
MASKA 7
1257Przede wszystkim trzeba tu odróżnić, co jest twoją myślą, a co moją.
KONRAD
1258A zdaje mi się, że to jest najważniejsze, co tu jest moją myślą, a co twoją.
MASKA 7
KONRAD
1260Przypisujesz sobie zatem pierwszorzędną wagę.
MASKA 7
KONRAD
1262Ja właśnie tyle tylko chcę dowieść, że sprawy te są poza nami i mimo nas są i że nasze myślenie nad nimi…
MASKA 7
KONRAD
1264Nie ma żadnej wartości.
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
KONRAD
1268Że jest konstrukcja artystyczna, której tajemnice można przeczuwać i odkrywać, i odsłaniać. Ale że do tego prowadzi…
MASKA 7
KONRAD
1270Li tylko SZTUKA. Czyli więc, że z myślenia chaotycznego ostoi się jedynie sztuka, jako rzecz wieczysta, a wszystko inne…
MASKA 7
KONRAD
1272Zaginie!
1273Polska, SztukaSztuka ma zarody nieśmiertelności i jedna jedyna jest tradycją. Czyli więc, że z myślenia chaotycznego ostoi się jedynie Sztuka, jako rzecz
wieczysta.
MASKA 7
KONRAD
1275A otóż właśnie? cóż głosi Sztuka?
1276Oto Sztuka głosi: Śmierć, bo cóż szczytniejszego nad Śmierć. Ta jest wielkością w naszym wszystkich wiar pojęciu i wszech czasów i ta wielkość daje.
MASKA 7
1277Któż wielkości pragnie?
KONRAD
MASKA 7
1279Więc oni pragną czego?
KONRAD
1280Oni pragną więcej i wyżej sięgają żądaniem, niż człowiek osiągnąć i zdobyć może.
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
1283…Które nas unosi i rozwija, i spotężnia.
KONRAD
1284Które nam daje skrzydła i skrzydła rozwija, a usuwa ciernie spod stóp.
MASKA 7
KONRAD
Piękne jest i zabójcze.
Szczytem jest i kresem.
Początkiem jest Nieśmiertelności i Śmiercią;
Śmiercią żywych.
MASKA 7
KONRAD
1291Oto jest właśnie Sztuka!
MASKA 7
1292Sztuka więc jest dla wybranych. Rozumiem ją tak i nie rozumiem jej inaczej.
KONRAD
1293Nie. Albo masz słuszność i słuszności nie masz wcale.
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
KONRAD
1297Kędy, gdzie, w jaki czas urywa się myśl, wątek myśli, nitkę.
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
1300Wiodącą do labiryntu.
KONRAD
1301Nie, tę, którą dzierżąc i z kłębka rozwijając, zejść można w labiryntu tajniki i najskrytsze ulice pałacowe przejść. I te górnych piąter, i te podziemu, i te dalekie drogi podkopów, i te ścieżki na wyżynie zawrotnej dachu.
MASKA 7
1302Cóż dla nas jest Labiryntem?
KONRAD
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
KONRAD
1307Miłość dla tego, co jest…
MASKA 7
KONRAD
MASKA 7
KONRAD
1311A prze mnie tam i pcha, i prowadzi…
MASKA 7
KONRAD
1313Nienawiść ku temu, CO JEST TAM.
Odeszła, — już ci nowa stoi
1315i twarz maszkarą rysów zbroi.
MASKA 8
1316Jest to przede wszystkim niejasność myśli.
KONRAD
1317Nie pierwszy raz to słyszę z ust twoich. Dowodzi to tylko, że tłumaczę się wyraźniej, niż czasem mniemać mogę.
MASKA 8
KONRAD
1319Bo nie ma myśli tak niejasnej, której by człowiek, myślący jasno i wyraziście, nie przenikał i nie rozumiał.
MASKA 8
1320Chcesz koniecznie być rozumiany.
KONRAD
1321Ciebie to drażni, że jestem rozumiany, niejako pomimo mnie, — nawet mimo mojej niejasności.
MASKA 8
1323Zagadki, Sfinksy. Otoczeni jesteśmy lasami, u skraju których stoją Sfinksy-strażnicy i samym tym, że u skrajów leśnych stoją i że są, każą
się domyślać tajemnic.
MASKA 8
1324Któż dla nich będzie Edypem?
KONRAD
1325Tak, tak. Edyp odgadnie ich tajemnice. Edyp czytać będzie z ich oblicza, a one zrozumią[65] i zgadną, że on czyta z ich twarzy i do głębi zagląda oczyma.
MASKA 8
KONRAD
MASKA 8
1328Więc to nie ja jestem z tych, którzy stoją u skraju lasów, ani ja jestem z tych, którym przydajesz imię Edypa.
KONRAD
MASKA 8
1330To jasne, — tak to jasne.
KONRAD
1331A więc się orientujesz.
MASKA 8
1332W metaforach i porównaniach.
KONRAD
MASKA 8
KONRAD
MASKA 8
KONRAD
1337I brat mój, i ojciec mój, i mój syn.
MASKA 8
KONRAD
1339A to porównanie należy do sztuki i jest… ogólnoludzkie…
MASKA 8
KONRAD
1341A ty chciałeś przede wszystkim, aby to była Polska ten las, Wielkość i Śmierć, te sfinksy, a…
MASKA 8
KONRAD
MASKA 8
KONRAD
1345Tak jest. Ty jesteś z tych, którzy wszędzie, wszędzie szukają Polski, w każdym dziele sztuki, w każdym zdaniu, gdzie jest zawarta piękność i myśl głęboka a niepokojąca.
MASKA 8
KONRAD
1347A nikt nie szuka, jak tego, co jest jego duszy własnością i tęsknotą.
MASKA 8
KONRAD
1349Oto Polska jest twojej duszy własnością i tęsknotą!
1350Precz znikła; nowa już się skrada,
już za nim tropi, śledzi, bada.
KONRAD
MASKA 9
1353Zatrzymałeś się przy tym słowie.
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
1357Potęga, zapowiedziana słowem — traci.
KONRAD
MASKA 9
1359Traci. — Cóż to chcesz zapowiedzieć?
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
1364A to jest różnica. — Dopełnić! tego, co zapowiedziane, tego, co przepowiadane.
MASKA 9
KONRAD
1366Po wszystkie czasy; gdzie w latach milczenia rozwijała się myśl.
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
1371Potęga ujawni się przez czyn?!
1372A to wszystko jest frazes, poza którym nie kryje się nic. Ot nagi frazes pusty, pusty, pusty, jak twoje oczy, jak twoja pierś. Oto, to jest ta pustka, która cię otacza, — że ją masz w sobie.
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
1376Już skrzydła zwinięte? Ot to, co znaczy przypinać cudze skrzydła.
KONRAD
MASKA 9
1378Ikar! Ikarowy lot i Ikarowy los.
KONRAD
MASKA 9
1380A wiesz, gdzie to prowadzi?
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
1384Chyba, że kto rękę poda.
podaje rękę
KONRAD
odsuwa się
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
MASKA 9
1390Dłoń w dłoni, możemy wiele zrobić.
KONRAD
obojętnie
MASKA 9
1392Powiem ci myśl, która jest czynem i czynu poezją.
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
1395Tym bardziej się domyślam.
MASKA 9
1396Oto, że — powinniśmy.
KONRAD
MASKA 9
1398Tak, — więc żadne »powinniśmy«.
KONRAD
MASKA 9
1400Żadna. — Więc: musimy coś zrobić, co by od nas zależało.
KONRAD
1401Musimy coś zrobić, co by od nas zależało.
MASKA 9
1402Zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.
KONRAD
MASKA 9
KONRAD
1405Musimy coś zrobić, co by od nas zależało, zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.
Znika, a nowa już powstanie,
by nowe zadać mu pytanie:
MASKA 10
KONRAD
zatrzymuje się
MASKA 10
1410Do jakowegoś wyzwolenia.
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1413A że ty przez śmierć dobrowolną, rozumieć jesteś w stanie li tylko samobójstwo.
MASKA 10
KONRAD
1415Przyjmij tylko do wiadomości, że wyzwolenie przez Śmierć można mieć nie tylko na drodze samobójczej.
MASKA 10
1416No ale w każdym razie jest to: zabić się.
KONRAD
1417Jest to zabić siebie — siebie, tego, który jest… Bez wystrzału i bez trucizny, której się zażywa. — Ale to dopiero początek… I jeszcze nie o tym myślałem, a raczej mówiłem.
MASKA 10
1418Tak, bo nie mówisz tego, co myślałeś.
KONRAD
1419Bo chcę przede wszystkim, ażebyś myślał wraz ze mną.
MASKA 10
KONRAD
1421To znaczy ledwo: słuchasz:
MASKA 10
KONRAD
1423Słuchaj zatem. Myślałem: o wojnie i o bitwie, gdzie można zginąć, i o działaniu jakimś, gdzie można ginąć — ale to będzie PRZYPADEK. Więc nie szukałbym tej śmierci mojej, ale jest ona na tej drodze możliwa.
MASKA 10
1424Jest zresztą możliwa na każdej innej.
KONRAD
1425A więc dobrze, bo to odwraca moją myśl. Tak, tak… Więc śmierć moja, skoro możliwa jest na każdej innej drodze, przeze mnie niewybranej i nieupatrzonej — więc, więc… tamte wypadki są przypadkami i są przypadkowe i będą przypadkowe.
MASKA 10
1426I będą przypadkowe? — Mówisz jak o pewności. Jako o rzeczach pewnych i niezawodnych.
KONRAD
1427Niezawodnych i przypadkowych.
MASKA 10
KONRAD
1429Jest to zresztą to, co przynosi każde działanie.
MASKA 10
KONRAD
1431Wszelki ruch zbiorowy, ruch mas.
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1435Tak jest. — WIELKI RUCH.
MASKA 10
1436I ten miałby być przypadkiem?
KONRAD
1437Nie. Ten jest koniecznością. A więc się stanie poza mną także. I ja nie potrzebuję się o niego troskać. Ten jest koniecznością nieodwołalną.
MASKA 10
1438? — Tak! — a?… a! — tak!
KONRAD
1439Nieodwołalną! Ale on przyniesie szereg przypadków, rzeczy luźnych, niepowiązanych, tych, które się niczym nie dadzą powiązać; rozumem ludzkim, a nawet wolą będą trudne do opanowania, — jak zawsze. —
MASKA 10
KONRAD
1441Czyli, — że to, co było po tylekroć razy, tyle set razy, przyjdzie i stanie się, i odbędzie się tak, jak się odbyło tyle set razy.
MASKA 10
KONRAD
1443Odbędzie się jako szereg przypadkowych zdarzeń, jako szereg epizodów.
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
1446O podkładzie tragicznym.
KONRAD
1447Szereg epizodów dramatu o podkładzie tragicznym… WolnośćNo, ale do czegóż właściwie prowadziłem?
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1451O tak, — jak terminator — tak, tak. Terminowałem długo u wielu przemożnych potęg, które władały myślą moją — i teraz czas mi wyzwolić się.
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
1454Nie znasz ich natury —?
KONRAD
1455Dopokąd nie stanę przed którą z nich blisko, to ich nie umiem wskazać, ale są momenty, gdy je widzę jasno.
MASKA 10
KONRAD
1457Jest to tak: jakby wkoło mnie w krąg, we wielkiej sali…
jakby wkoło mnie w krąg,
we wielkiej, kutej sali
1460Bogowie rzędem stali:
na podnóżach wysokich posągi.
Jakby to było we Walhali.
MASKA 10
KONRAD
1464Ale do czego ja to dążyłem —?
MASKA 10
1465Do nazwy i określenia tych bogów.
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1470Nie rozumiesz mnie. — Ja mam spełnić przeznaczenie.
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1474Czyn, Ogień, PrometeuszA!!!! A!! Pytasz mi się[66] nareszcie, co mam czynić? Co mam czynić? O radości, że ty mi się o to pytasz. Ty mi się pytasz! Ja słyszę to pytanie: CO MAM CZYNIĆ? — Ja, który tylko wciąż słyszałem: »co myślisz?«.
1475A! A! Co mam czynić —? — —
1476Mam spełnić przeznaczenie ich i moje.
MASKA 10
KONRAD
1478Wykraść ten święty ogień, — — — który tam płonie.
MASKA 10
KONRAD
1480Wziąć ten święty ogień i dać…
MASKA 10
KONRAD
MASKA 10
KONRAD
1484Na ogień. Na nikogo nie czekają, ale czekają ognia, żaru, który budzi, który daje siłę, moc, potęgę.
MASKA 10
KONRAD
1486Ognia czekają. Ognia!
MASKA 10
KONRAD
1488A tak, Prometeusza.
1489Nie człowieka czekają, ani tego, który ogień poniesie, ale ognia, ognia, żaru!
MASKA 10
Ledwo przepadła kędyś w płótna,
już nowa idzie bałamutna.
KONRAD
1493Polska, PolakA co jest mi wstrętne i nieznośne, to jest to robienie Polski na każdym kroku i codziennie.
MASKA 11
KONRAD
1495To manifestowanie polskości.
MASKA 11
KONRAD
1497Bo to tak wygląda, jakby Polski nie było, Polaków nie było… Jakby ziemi nawet nie było polskiej i tylko trzeba było wszystko pokazywać, bo wszystkiego zostało na okaz, po trochu; …pokazywać, jakby srebra stołowe w zastawie, pokazywać, jakby kartki i karteczki zastawnicze, — i kryć się, i udawać, i udawać.
MASKA 11
KONRAD
MASKA 11
KONRAD
1501Tylko naród się zgubił.
MASKA 11
KONRAD
1503Tak, tylko naród się zgubił, a wszystkie czynniki jego składowe są, są, są.
MASKA 11
KONRAD
1505A tak, — więc kto go zgubił?
My, my, tak jest, my.
MASKA 11
KONRAD
1508Tak jest, my. Nie przez wojny, nie przez klęski i porażki wojenne, bo te się dadzą zmienić, bo to są chwilowe rzeczy, bardzo chwilowe.
MASKA 11
KONRAD
1510Bo to są rzeczy jednego dnia.
MASKA 11
KONRAD
1512Nie o tym będę mówił, bo to dla mnie jasne. Ale — że to my, my przyczyną, że się gdzieś zagubił naród.
MASKA 11
KONRAD
1514Że pozwalamy w tej sprawie, namyślać się byle komu.
MASKA 11
KONRAD
1516Każdemu obywatelowi polskiemu, każdemu…
MASKA 11
1517Każdemu uczciwemu Polakowi. No, cóż złego?
KONRAD
1518A to złego, że każdy uczciwy Polak, jak skoro zacznie gadać, tak ze słabą głową przegada wszystko; a on jest tylko od tego, żeby siedział
w swoim kącie, na swoich śmieciach i BYŁ!
MASKA 11
1519To jest zamykanie gęby.
KONRAD
1520A tak. Powinien być, być, być. Być ze zamkniętą gębą.
MASKA 11
KONRAD
1522I nie filozofować, by nie przefilozofować Polski, bo…
MASKA 11
KONRAD
MASKA 11
KONRAD
1526Bo tak gubi się naród.
MASKA 11
KONRAD
1528A tak. Powinna być cenzura narodowa.
MASKA 11
KONRAD
1530Cenzura narodowa, która by działała tak, jak działają cenzury we wszystkich państwach wszystkich narodów.
MASKA 11
KONRAD
1532A tobie co do tego, czym Polska ma być. Ty masz milczeć.
MASKA 11
KONRAD
MASKA 11
KONRAD
MASKA 11
KONRAD
1538Polska, PaństwoJa wiem, czego ty chcesz: że Polska ma być mitem, mitem narodów, państwem ponad państwy, prześcigającym wszystkie, jakie są, Republiki i Rządy; oczywiście niedościgłym, wymarzonym. Ma być marzeniem, — tak, ideałem. Tak! Według ciebie ma się nie stać nigdy. Tak, a nigdy ma się STAĆ, nigdy BYĆ, nigdy się urzeczywistnić.
MASKA 11
KONRAD
1540A ja chcę tego, co jest wszędzie.
MASKA 11
KONRAD
1542I tego, co jest, CO JEST, tak, jak jest! tylko…
MASKA 11
KONRAD
1544Tylko z usunięciem oszustwa narodowego.
MASKA 11
KONRAD
1545Z usunięciem kradzieży narodu; oszustów, którzy rujnują naród! złodziei, którzy okradają naród!
MASKA 11
KONRAD
Po pierwsze z duszy! z duszy! z duszy!
Duszę mu kradną!!!
Przepadła; jużci nowa kroczy
1550i wyłupiaste zwraca oczy.
KONRAD
MASKA 12
KONRAD
1553Złodziej tym ludziom, którzy by się urodzić mieli z czystej krwi narodu.
MASKA 12
KONRAD
1555Oto przede wszystkim powinniśmy uszanować krew narodu. I nie dać jej marnować. Nie pozwolić marnować krwi narodu.
MASKA 12
KONRAD
1557Nie pozwolić prostytuować naszych kobiet.
MASKA 12
KONRAD
MASKA 12
1560Ależ kobiety są niezależne.
KONRAD
1561Nie, nie są i nie będą. Bo całym ich życzeniem i dążeniem powinno być, żeby od tej myśli niezależne nie były.
MASKA 12
KONRAD
MASKA 12
KONRAD
1565Nie mogę ścierpieć i znosić, i słuchać, że kobieta Polka przeistacza dom męża obcego i czyni zeń dom polski.
MASKA 12
KONRAD
1567Jeżeli tak czyni, to czyni podłość.
MASKA 12
KONRAD
1569Czyni podłość, która się prędzej czy później odezwie w charakterze potomstwa.
MASKA 12
KONRAD
1571Że wytwarza się tłum ludzi obojętnych dla naszego narodowego społeczeństwa, którzy go zaprzedają.
MASKA 12
KONRAD
1573Przez to, że o niczym nie myślą. Że się prędko godzą z warunkami i że nie czują potrzeby zmiany.
MASKA 12
KONRAD
1575A właśnie! że widzą w każdej właściwej myśli dorzecznej przesadę.
MASKA 12
KONRAD
1577Choćby i niedorzeczność. A ja tę obojętność nazwę podłością, ale ich za nią winić nie mogę. Takich nie mogę i nie chcę nigdy obwiniać.
MASKA 12
KONRAD
1579I tacy się zmieszczą. Państwo, Krew, NacjonalizmAle winniśmy przeciwdziałać i nie pozwolić marnować naszej krwi i naszych dziewcząt, tak dobrze obcym, jak swoim.
Tego nie powinniśmy, a to tylko może zrobić…
MASKA 12
KONRAD
1581Polski rząd. Bo żaden inny naszych interesów, interesów naszej krwi bronić nie będzie.
MASKA 12
KONRAD
1583A tak! Bo inne są dla nas i naszych spraw, i naszych świętości oszustami!
MASKA 12
KONRAD
Znikła; już inna jest na straży
i niby myśl w zadumie waży.
KONRAD
MASKA 13
KONRAD
1590Poezją nie jest to, co my dotychczas za poezję uważaliśmy. Nawet ta treść poetyczna, którą się tak klasyfikowało, — już nią dziś nie jest, — nie jest.
MASKA 13
KONRAD
1592To już umieją paplać wszyscy.
MASKA 13
KONRAD
1594Umieją paplać!… źle, przekręcać; stracili więc właściwą wagę słów — i słów właściwe znaczenie. A raczej byle jakie słowa i byle jak złożone wystarczają, by przeciętne umysły nastroić poetycznie. Czyli że…
MASKA 13
KONRAD
1596Czyli: że straciliśmy wiarę w słowo.
MASKA 13
KONRAD
1598Naród nasz stracił wiarę w słowo.
MASKA 13
KONRAD
1600Alboż ty wiesz, co jest Słowo?
MASKA 13
KONRAD
1602Jeśliś go tak nadużył?
MASKA 13
KONRAD
1604Tak, bo to jest nadużycie, nadużycie, oszustwo, zbrodnia, kłamstwo, fałsz, fałsz. Ty kłamiesz!
MASKA 13
KONRAD
1606Jakże ty człowieku myślisz o sobie! O swojej duszy!
MASKA 13
KONRAD
1608Ty nie rozumiesz jednego wyrazu. Nic, nic, nic.
MASKA 13
KONRAD
1610O ta głowa, — o to serce, — o ta pierś, — o to ramię, — oczy, — usta, — głos!
MASKA 13
KONRAD
1612Cha, cha, cha, cha! Bierz kruż[67]! Do studni, do studni, dalej, precz; pleć, pleć; noś tę wodę, lej potoki, kaskady, pluskaj! Bierz kruż, dalej!
MASKA 13
KONRAD
1615Zapada właśnie pod podłogą;
już nowa sunie z miną srogą.
KONRAD
1617NaródMy mamy za wiele poczucia solidarności narodowej.
MASKA 14
KONRAD
1619I tym nas oszukują, że my powinniśmy mieć to poczucie solidarności narodowej.
MASKA 14
KONRAD
1621Bo wszędzie są złodzieje i rozbójce, i oszusty. I gorsi, i lepsi.
MASKA 14
KONRAD
1623A mimo to żyją jako kompleks ludzi, pod jednym tytułem.
MASKA 14
KONRAD
1625A nam z okazji tej właśnie połowy, która jest złą…. W nas chcą wmówić, że za to jesteśmy odpowiedzialni i że jesteśmy do niczego.
MASKA 14
KONRAD
1627A cóż nas ta zła część naszego narodu obchodzi?
MASKA 14
1628Aha. — Oczywiście nie.
KONRAD
MASKA 14
KONRAD
1631No więc nie powinniśmy żyć solidarnie ze sobą.
MASKA 14
KONRAD
1633No, to znaczy, że my… zamyśla się… że my przecież nie możemy być… — urywa… Że Naródoczywiście człowiek słaby, który jest bierny, ulega; — bo tak być miało, — i tak by było zawsze.
MASKA 14
KONRAD
1635Ale to nie znaczy, że naród ulega.
MASKA 14
KONRAD
1637Więc my tracimy przez to, że wyrabiamy niepotrzebnie w tylu ludziach poczucie narodowości, a oni, nie mając charakteru, nie wiedzą, co z tym
począć i kapitulują.
MASKA 14
KONRAD
1639Ale za nich nie może być odpowiedzialny naród. Oni nie są narodem.
MASKA 14
1640Tak, oni nie są narodem.
KONRAD
1641Niepotrzebnie wyrabiamy poczucie narodowości i solidarności z lichą częścią naszego narodu. Jest to rzeczą złą i niepotrzebną.
MASKA 14
KONRAD
1643Bo my zawsze będziemy mieć do usług i do rozporządzenia tę lichą część naszego narodu.
MASKA 14
KONRAD
1645A oczywiście tym bardziej i lepiej, gdy ona będzie w naszych rękach.
MASKA 14
1646Ha! w naszych rękach!
KONRAD
1647Tak jest, w naszych rękach. Powinniśmy mieć wszystko w naszych. Tak jak inni.
MASKA 14
KONRAD
1649A będziemy co najmniej tacy jak inni.
MASKA 14
Co tylko wpadła poza ściany,
już nowy idzie druh kłamany:
MASKA 15
KONRAD
MASKA 15
1655Ta, że tak powiem, Chrystusowość.
KONRAD
MASKA 15
1657Ta Chrystusowość posłannicza, ta idea męki krzyżowej i odkupienie przez mękę.
KONRAD
1658Tam w niebie, w które, nota bene, nie wierzysz.
MASKA 15
KONRAD
1660Na co mamy być Chrystusem narodów, wyłącznie na mękę i krzyż i dla cudzego zysku?
MASKA 15
KONRAD
1662Dla cudzego zysku i wyzysku tych, którzy nie będą Chrystusami narodów, a…
MASKA 15
KONRAD
1664Chcę go zasłonić przed oszustami.
MASKA 15
KONRAD
1666Zasłonię go przed oszustami, tymi, co mu kradną duszę za cenę rzeczy nieuchwytnych. Co mu odbierają dumę i karzą się pokorzyć; tymi, co mu odbierają pychę i karzą się kajać w prochu upodlenia i żebrać. Przed tymi chcę naród mój ocalić, co każą mu jak żebrakowi skomleć i jęczeć, — jemu, bogaczowi…
MASKA 15
KONRAD
1668Jemu, który jest bogaczem takim samym, jak każdy inny.
MASKA 15
KONRAD
1669Naród, PaństwoWszak każdy naród co innego niż państwo. Naród ma jedynie prawo być jako PAŃSTWO. A państwo zaś jest w stanie pomieścić wszystkich, jakichkolwiek, we wspólnej gminie.
MASKA 15
KONRAD
1671Ale cóż to ciebie obchodzi?
MASKA 15
KONRAD
1673Ja nie chcę, abyś ty się tym interesował, to jest: opiekował. Ja chcę, żeby te rzeczy były tobie narzucone i żebyś ty wobec nich stał się niczym.
MASKA 15
KONRAD
1675Wobec rzeczy bezwzględnych, które idą same ze się. Same z siebie.
MASKA 15
Maska znika, Konrad zostaje sam.
KONRAD
1677Tak, tak, tak: SZTUKA MI NIE WYSTARCZA. Tak, tak… przychodzę do przekonania… tejże chwili spostrzega, że scena cała zapełnia się postaciami, które czołgają około niego, szpiegując myśli jego że… że… symuluje, kończąc milczenie jest złote.
Kładzie palec na ustach.
W miarę słów Konrada maski się oddalają; w głębi sceny pozostała tylko jedna.
1678Wolność, PrzemianaWolny! wolny! Ja tu ogłaszam się wolny i nikt ducha mego skrępować nie zdoła. Nikt! Dałem tego przykłady, nim doszedłem do tego sam. Mogą mię stemplować markami, jakimi kto chce, i znaczki na mnie nakładać pocztowe, jakie kto chce. I jacy tam będą oszuści, mogą w moich kieszeniach ręce płukać, mogą mię kraść i brać z moich skrzyń i komór, z moich pól i moich lasów, i zbóż, i warzyw.
1679Ja jestem wolny, wolny, wolny! I nie dosięgnie mnie nikt, bo jestem tak daleki, tak niedościgniony, jak Nieśmiertelność, gdzie Śmierć sama
przebiega i wielkimi skrzydłami nad światem wieje.
1680Gońcie mnie, wy bez skrzydeł i wy ze skrzydłami, larwy piekieł, wy Erynie! Nie dościgniecie mnie już Orestesem, którym ukląkł u ołtarza i któremu Bóg promienia swego użyczył. Rozumiesz! Rozświetlał mi w głowie Bóg, Apollo-Chrystus i Erynie przechodzą mimo. Wiesz ty, co to znaczy, że ja: jestem wyzwolon.
MASKA 16
KONRAD
1682Że wy jesteście wyzwoleni. Męka Orestesa przeszła nad całą ziemią mykeńską. Zbrodnia Atrydów nad całym ciążyła miastem. A zwolony Orestes dał ziemi swojej uwolnienie od klątwy.
MASKA 16
1683Uwolnienie od klątwy!
KONRAD
1684Jestem wolny od klątwy!
MASKA 16
KONRAD
1686— — Więc jest klątwa, która ciąży…? Jest, jest… Jaka? gdzie? Kto? Kto ją zdejmie?
MASKA 16
KONRAD
1688Orestes! Ja! — A ja jestem wolny!
MASKA 16
KONRAD
1690Nie?! — Więc one… przyjdą, przyjdą… Erynie! Ty wiesz — ? Ty sobie nie zdajesz sprawy z tego, co ty mówisz. Ty nie rozumiesz wszelkich konsekwencji artystycznych. Ty nie wiesz nic więcej nad kilka słów — a każde z nich decyduje o moim życiu.
MASKA 16
1691Przyzwyczaiłeś się wszystko kłaść na jedną kartę.
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
1694A czego ty chcesz po mnie?! Gry?
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1697Ot widzisz, odwołujesz się wciąż do mnie. Gdzież ta samoistność?
KONRAD
1698A ty się wciąż zwracasz do mnie; nawet ci się o samoistności nie śni.
MASKA 16
1699A tobie się śni o samoistności. Ja zaś ją w tobie widzę z daleka.
KONRAD
MASKA 16
1701A ty jesteś, przez którego płynie strumień piękności…
KONRAD
1702Aha! Tak. Strumień ma płynąć z mego serca, czysta krew. — Jeno krew żeby była czysta… A wy z niej pijcie.
MASKA 16
KONRAD
1704Wszystko to, co nie jest mną.
MASKA 16
1705Możesz to uważać za swoje przeznaczenie.
KONRAD
1706Przeznaczenie. Już się z nim zetknąłem i — — nie wiem nic.
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1709No to zrozum, że inni tak samo: nie chcą wiedzieć tej odrobiny, tego trochę, co wiedzieć mogą i czego się domyślają, bo —
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
1714Więc zrozumienie jest najstraszniejszym — —
MASKA 16
1715Nie. Ale jest początkiem lęku… O tym wiesz.
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1719Więc jesteśmy sobie mniej więcej równi.
KONRAD
1720Więc sądzę, skłonny jestem sądzić, że obaj jesteśmy: mniej więcej.
MASKA 16
1721Gotów jestem poniżyć siebie, byle poniżyć innych.
KONRAD
1722Więc jednak przypuszczasz, że na pewnej wyżynie stoję.
MASKA 16
1723O ile nie stajesz na tej, którą ci budują.
KONRAD
1724Więc i nie to. — Ale znów wracam do mego sposobu myślenia: że istnieje bezwzględna klasyfikacja poza tą moją i poza tą innych i że ta jest sama ze się.
MASKA 16
KONRAD
1726Z ducha! I że każdy czuje lub kiedyś wymiarkuje: jaki duchem jest i skrzydła rozwinie, jeśli skrzydła poczuje, i wzleci, jeśli mu się wznosić wolno, i uleci, gdy mu to znaczono.
MASKA 16
1727Aha. Orle loty. A cóż to ma być? Czy tylko retoryka i tylko literatura?
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1731A z tego widzę: żeś tylko artysta.
KONRAD
1732A! z tego nareszcie widzisz, żem artysta.
MASKA 16
KONRAD
1734Aha. Więc znów różnica między nami.
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1737Któryż z nas zechce skoczyć —?
KONRAD
MASKA 16
1739Bo przepaść, przed którą się stoi, ciągnie!
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
1742A to ty jesteś chimera. I już teraz cię rozumiem, rozumiem. Ty jesteś tym duchem-pegazem, który nosisz mego ducha ponad przepaściami, — poprzez ugory, puszcze, lasy.
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
1745Ja dla ciebie nie istnieję wcale, o ile nie wynajdziesz na mnie figury i pozy artystycznej.
KONRAD
MASKA 16
1747Przystrajasz mnie. Wdziewasz na mnie larwę marmuru, larwę sztuki, — jaką chcesz i mnie dusisz, mnie dławisz, zabijasz.
KONRAD
MASKA 16
1749Nie jestem tak łatwo uchwytny.
KONRAD
MASKA 16
1751A teraz skwapliwie wyciągasz ku mnie rękę, gdy się otaczam tajemniczością. Bo tę tajemnicę chcesz ze mnie wyciągnąć.
KONRAD
1752Masz ją. Miej i idź z nią lub zostań. Uznam ją i będę ją szanował. Zgadnę ją sam, jeśli jest. A że jest, o tym wiem mimo ciebie, — z logiki założenia, z logiki artyzmu. I teraz oto uważ, że odkryłem tobie część rzeczy, którym nie przypatrywałeś się wprzód.
MASKA 16
1753No tak. — Ale to znaczy…
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
1756Dla mnie myślenie jest powietrzem.
MASKA 16
KONRAD
MASKA 16
KONRAD
1760Rozwinąć skrzydła, — lecieć w lot,
jak orli lotny duch,
nad skały, paście, lasy,
w tęczowe krasy chmur,
jak lotny puch.
1765Do nieśmiertelnych złotych wrot.
……………….
Ach wiecznie tam,
gdzie nie dolata nikt,
lecieć tęskność mię zmusza,
1770gdzie w raj ten obiecany
przykują nas kajdany.
MASKA 16
KONRAD
Przepadła poza ścianą z boku;
1775już nowa dotrzymuje kroku,
już nowa koło niego krąży,
śledząc, gdzie Konrad myślą dąży.
KONRAD
1778Naród, Historia, Poezja, Sztuka, PrawdaCo mnie obchodzi przede wszystkim mój naród? Co mnie obchodzi jego historia i jego plotki? Tak plotki. Bo ostatecznie wszystko, co wam daje wasza poezja jest plotką, z którą się nie walczy. Poezje uważają u was jako półprawdy, jako rzecz, w którą się nie wierzy, której się nie ufa, na której się nie polega. Poezja zaś jest artyzmem. Zaś artyzm ma swoją logikę i nieodwołalność i jest całą prawdą, jeśli jest. Inna zaś prawda jest niepotrzebną.
MASKA 17
1779Odbiegasz, od czegoś zaczął.
KONRAD
1780Nie odbiegam od niczego, zwłaszcza od tego, com zaczął, jeśli myśl moją snuję logicznie właśnie z tego, com zaczynał.
MASKA 17
KONRAD
1782Nie obchodzi mnie nic wasz naród, bo ten wasz naród nie jest waszym narodem. Zgoda wasza i zgodność wasza jest już dla was niedościgłą, więc stąd uznajecie ją tak skwapliwie w tej waszej poezji. Na co wam zgoda potrzebna? Jedynie niezgoda z was co jeszcze wytwarza, z was, którzy jesteście niczym, niczym, niczym.
MASKA 17
KONRAD
1784To tylko przykre? To śmierć dla inteligentnego człowieka! A dla was to tylko przykre. Powinniście mnie zabić, zabić. A wy westchniecie, że to przykre.
MASKA 17
KONRAD
1786Zabijam się sam. Ale i to wszystko będzie za późno. Świadomość przyszła już wprzódy, — wprzódy. A kto mi ją odbierze?!
MASKA 17
KONRAD
1788Nie ty. — Nikt. Świadomość ta jest artystyczna, logiczna w swoim artyzmie i nieodwołalna. Jest sama ze siebie. Ja ją tylko odkrywam. Ja tylko ją poznaję, tę, co jest, ją: TAJEMNICĘ. Ją niezgadnioną, ją wielką.
MASKA 17
1789Kto to ma do siebie brać?
KONRAD
1790Kto? Nikt. Najlepiej nikt. A przede wszystkim niech nie bierze ten, kto się nie poczuwa do niczego i jest spokojny.
MASKA 17
KONRAD
1792A właśnie, że takich nie ma. Wszyscy są czujący, czujący, wiedzący. Już ich widzę, już ich znam. Wszyscy są przewidujący, zgadują, poznali, pogłębili duszę narodową i już ją wzięli dla siebie, już ona ich i dla nich. Niech żyje partia.
MASKA 17
1793Dopiero mówiłeś przeciw partii.
KONRAD
1794A cóż ty myślisz, że ja nie jestem partią?
MASKA 17
1795A więc reprezentujesz ją sam jeden.
KONRAD
MASKA 17
1797I to nazywasz logiczne.
KONRAD
1798Następstwo rzeczy jest logiczne, — i to jest ode mnie niezależne. Ja je odkrywam. Ja je tropię. I nieraz jasno widzę. I wtedy przerażam się jego bezwzględnością artystyczną: pięknem, które równocześnie czuję. — A ci, co za tym idą, co ją tworzą, ci nie widzą nic dalej.
MASKA 17
KONRAD
1800A właśnie dlatego, że myślą, że tak mnie się zdaje.
MASKA 17
KONRAD
1802Mnie się zdaje…? Nie mnie, nie mnie. Ale tak jest, tak jest poza mną i poza wami, — że to są naukowe pewniki, to co w artyzmie i poezji odkrywam. A naukowe pewniki wszak dla was są istotne? — — Że mniejsza o to, czym jestem ja i co się ze mną stanie lub z moimi dziełami, ale że ten mój każdy krok, to jest krok ku…
MASKA 17
KONRAD
1805Zaledwo za nią drzwi zapadną,
Gdy nowa weszła z miną składną.
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
1811Nie. — Niewoli narodowości.
MASKA 18
KONRAD
1813Niewoli narodowości. Wy chcecie ze mnie uczynić niewolnika.
MASKA 18
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
1817Dlaczego wy macie poczucie niewoli i poddania, i uległości, a ja nie?
1818Dlaczego wy czujecie się poddani i w jarzmie, a ja nie?
1819Czy wy nie macie duszy?
MASKA 18
KONRAD
1821Czy wy nie macie duszy? Nie wiecie, co to jest dusza, siła, która jest tym, czym chce i nie jest tym, czym nie chce. Dusza, która jest nieśmiertelna i pochodzi od Boga, a wy mówicie, że ją znacie i zatracacie jej boskość, zatrzymując ambicją, a Jej nie macie. Nią nie jesteście. Bo mieć ją i nie być nią: to nielogiczne. Wy śpicie. Jesteście podobni ludziom, co śpią: ludziom, których duch błądzi, a tylko ciało ciepłem dycha. Wy śpicie.
MASKA 18
1822A na cóż mamy się budzić? do czego?
KONRAD
1823Prawda. Po cóż się macie budzić? Wy jesteście ciałem, które dycha, które wdycha powietrze i wchłania napoje i jadło; ciałem, które płodzi i rozwija się, i gnije. Tu wasz kres. Wy nie zdolni więcej. Cóż wy byście więcej mieli czynić? Czy czynić, czy działać, czy chcieć, czy tworzyć —? Do tworzenia trzeba artyzmu. Artyzm nie może być utylitarny, bo jest niezależny od waszego bytu. Rzecz nie do osiągnięcia dla was. Więc śpijcie.
MASKA 18
1824Tymczasem widzę, że zasypiasz przede wszystkim ty. Bo to, co ty mówisz, to jest senność, to jest spanie, ale to śpisz ty.
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
1827Co jakiś czas zsyła Bóg człowieka jasnowidzącego.
MASKA 18
1828No to mów, co widzisz —?
KONRAD
1829…Poczekaj, poczekaj, poczekaj. — To musi mieć formę artystyczną… ha… tak… tak… — formę nieodwołalną, artystyczną, formę niedwołalnego piękna, przed którym nie ostoi się nic, która jak młot walić będzie i przed którym wszystko polęże[69].
MASKA 18
KONRAD
1831Cicho — Już słyszę głos. Tym wołaniem, tym czynem zwyciężę. Uderzyćże w ten dzwon?
MASKA 18
1832Uderz we wielki dzwon.
KONRAD
1833Zatem sztuka. Wysoki artyzm sztuki. Tragedia! Najszczytniejsza sztuka ma mówić i swoje: DRAMATIS PERSONAE[70] wyprowadzić.
1834Ma więc wyjść polska Antygona i polski Edyp i mają żegnać słońce i żegnać światło, pozdrowienie śląc mu od ust klnących.
1835I żądać ma Antygona, aby jej było wolno grześć brata, i żalić się jego wczesnej śmierci, i uczcić mlekiem i miodem, jak przystało czcić umarłych, i ma swego mimo straże dokonać.
MASKA 18
KONRAD
1837I ma wyjść Edyp i bluźnić Bogu, że go dosiągł i że go pchnął w nędzę, i że dał mu świetność, i że dał mu nędzy świadomość, która mu była Śmiercią.
MASKA 18
1838Świadomość, która mu była Śmiercią.
KONRAD
1839Alboż my nie mamy tego samego? I tego Edypa, i tej Antygony? Nie jesteśmyż my tą siłą ducha onych przejęci?
MASKA 18
1840A więc wracasz do narodu.
KONRAD
1841Wracam do nieśmiertelności.
MASKA 18
KONRAD
1843Nieśmiertelność czuję…
MASKA 18
1844To już raz było powiedziane.
KONRAD
1845Może, — tak — wiem. Tejże chwili już wiem, ale dla was znów to jest przypomnienie i już znów myśl się dla was gubi, bo nie widzicie myśli, ale człowieka. Tak jest, dotąd nie widzicie myśli mojej, tylko mnie, a nie o mnie chodzi. Przeszkodziłeś mi.
MASKA 18
1846Przeszkodziłem, ale to nie ja.
KONRAD
1847To ty. Bo do tych, którzy powtarzają cudze, należysz ty, nie ja, który cudze przeżywam.
MASKA 18
1848Jakże to przeżyć takie słowo jak: nieśmiertelność.
KONRAD
MASKA 18
1850Kiedy to piękne i to jest prawie tyle trochę piękna, które naprawdę powtarzać lubię.
KONRAD
MASKA 18
1852W każdym razie przyznasz, żem ci mocno dopomógł odpowiedziami do rozumowania.
KONRAD
MASKA 18
1854I ja właśnie li tylko tego chcę, żebyś ty szedł nie ja.
KONRAD
1855Ale ty nie wiesz, gdzie ja idę.
MASKA 18
1856Bo to mnie nie obchodzi.
KONRAD
MASKA 18
1858A tak, bo to mnie nie obchodzi, gdzie ty idziesz? Mnie obchodzi: gdzie idzie naród. Mnie nie obchodzi, gdzie ja idę. Ja się nad tym nie namyślam i nie zastanawiam: co jest osią działania myślowego u ciebie. Ja się nad tym nie zatrzymuję. Porównuję się tylko z tobą, kiedy wywodów twoich słucham i badam: gdzie dąży naród?
KONRAD
MASKA 18
1860Ja obserwuję naród. Ja jestem obserwator. A ty…
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
MASKA 18
KONRAD
1865Więc jak to? Jak to? Ty jesteś obserwatorem narodu?
MASKA 18
1866Na przykład na tobie.
KONRAD
MASKA 18
Przepadła; jużci nowa wkracza
1870i sieć domysłów swych roztacza.
MASKA 19
1871Myślisz, że my jesteśmy przeciw Polsce.
KONRAD
1872Ja nie myślę o Polsce.
MASKA 19
KONRAD
1874Do mnie należy moja myśl i myśli mojej nowina i niespodzianki, a wy mnie nie stawiajcie płotów, ogrodzeń, sieci żelaznych, — nie mówcie mi na każdym kroku, że to klatka!
MASKA 19
1875Ha, jeśli ją czujesz.
KONRAD
MASKA 19
1877W takim razie nie rozumiemy twoich poglądów.
KONRAD
1878Ja wam ich nie wyjawię.
MASKA 19
KONRAD
1880Nie mam żadnych tajemnic, ani swoich, ani cudzych.
MASKA 19
KONRAD
1882Ani się nie chcę stroić w urok i piękno, i poezję tajemnicy.
MASKA 19
1883Więc jest, — tylko odzierasz ją z szat poezji.
KONRAD
1884Więc jest… tylko nazywa się: wola, a ubrana w szaty poezji nazywa się: niewola. I oto to, do czego chcesz mnie przymusić.
MASKA 19
1885Nie wiedziałem, że mam tyle mocy.
KONRAD
1886Nie wiedziałeś, że mam tyle odporności.
MASKA 19
1887No, ale wróćmy do, — — rzeczowo. — My ofiarujemy ci wspólność pracy.
KONRAD
1888Teraz już nic, — już nic.
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
1895Brutalnym chcesz być.
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
1900Was nie ma już. Wyście stracili swoją egzystencję. Nie widzę was.
MASKA 19
1901Stajesz się wyraźniejszy.
KONRAD
1902Przestaliście istnieć już.
MASKA 19
1903Skazujesz nas na śmierć.
KONRAD
1904Wyście pomarli. Trupy i upiory. Nędza duszy!
MASKA 19
KONRAD
1906I przyszliście mnie kraść.
MASKA 19
1907To jest idea. Napisz to jako artykuł.
KONRAD
1908Bo ty chcesz tę ideę oświetlić po swojemu.
MASKA 19
1909My nie zmienimy jednego słowa.
KONRAD
1910A! Umiecie uszanować. Nie chodzi wam o słowa, ale o czyny. Chcecie zmienić opinię o mnie, a do tego macie środki.
MASKA 19
1911A więc widzisz, że jesteśmy i że mamy egzystencję.
KONRAD
1912To nie jest egzystencja, ta wasza. — Wy jesteście zależni od lampy, około której latacie jak ćmy, prosząc[71] i ćmiąc światło. Nie wiecie, kto
lampę trzyma.
MASKA 19
KONRAD
1914Ja wiem. Lampę trzyma człowiek ślepy i nazywa się: przeznaczenie.
MASKA 19
KONRAD
1916A na lampę dmuchnąć mogę ja i wtenczas co…?
MASKA 19
KONRAD
1918A! nie chcesz dokończyć, ćmy widzę w ciemności.
MASKA 19
Jak wieszcze. —
1920Czy zechcesz lampę naszą wspólną zagasić?
KONRAD
1921Dajmy pokój alegorii i temu, co ja chcę… Ujrzycie inne światło, ja wam nawet pokażę drogę… Ale wam dobiec nie starczy sił i skrzydła opadną wam w zimnie w pół drogi. Spadniecie w noc, zziębłe, strudzone ćmy, motyle, krasy pył… Jeszcze, jeszcze… do rana…
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
1924Ach, tak… ciebie to męczy.
KONRAD
1925Ach, to mnie męczy, — że liryzuję was i siebie, i was, i wszystko, i wszystko.
MASKA 19
1926Patrzysz przez pryzmat poezji.
KONRAD
1927Czyli, mówisz, że patrzę przez pryzmat frazesu.
MASKA 19
KONRAD
1929Ty nie rozumiesz Sztuki.
MASKA 19
1930Ależ ja rozumiem sztukę i wiem, że to nie frazes.
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
1933A! ty właśnie sztukę uważasz za fałsz.
MASKA 19
1934Tu ja uznam za konieczne otoczyć się tajemniczością.
KONRAD
1935Lubisz »wymianę myśli«
MASKA 19
KONRAD
1937I chciałbyś, żebym się wypowiedział.
MASKA 19
KONRAD
1939I ja sam w twoich oczach winienem się popisać.
MASKA 19
KONRAD
MASKA 19
1942Pozwolisz, że sam sądzić cię będę.
KONRAD
1943… — To zbacza i nie tędy chodzi moja myśl i cokolwiek w tym sensie słyszę, nie słyszę właśnie wcale zupełnie. Jestem głuchy na wszystko, co dotyczy mnie. Nie słyszę nic, cokolwiek kto mówi. Ja mam swój sąd własny. A zdobyć go było mi bardzo ciężko. I to jest cała moja siła.
MASKA 19
1944I to jest cała twoja siła. Dajemy ci pole. Może ją zużytkujesz?
KONRAD
1945Ja jej nie myślę zużytkowywać.
MASKA 19
1946Ale… to niepodobna, aby nie miała…
KONRAD
MASKA 19
KONRAD
1949Ojczyzna, PolskaNie chcę nic, nic, — nic… nikogo, żadnych stronnictw, żadnych idei, one wszystkie upadły, — muszą upaść, żadnych ludzi, osobistości; oni wszyscy muszą upaść, upadną. Chcę… żeby w letni dzień, w upalny letni dzień…
1950Chcę, żeby w letni dzień,
w upalny letni dzień
przede mną zżęto żytni łan,
dzwoniących sierpów słyszeć szmer
i świerszczów szept i szum
1955i żeby w oczach mych
koszono kąkol w snopie zbóż.
Chcę widzieć, słyszeć w skwarny dzień,
czas kośby dobrych ziół i złych
i jak od płowych zżętych pól
1960ptactwo się podnosi na żer.
MASKA 19
KONRAD
— Nie. — — —
Chcę patrzeć, słyszeć, jaki gwar
zielonych, złotych much;
1965chcę widzieć, słyszeć, tężyć słuch,
jak z kwiatów spada kwietny puch,
jak lęk i groza kosi łan,
wśród ciszy pól i gór,
w słonecznym blasku złotych chmur,
1970na chleb na przyszły rok.
Chcę patrzeć, patrzeć, tężyć wzrok…
i potrącać mogiłę co krok.
MASKA 19
Nie rozumiem cię… ty przecie mówisz o Polsce!
Ty myślisz o Polsce!
KONRAD
1975Tak? — Nie. —
Chcę pójść w zaciszny, gęsty bór
za skłony sinych gór
i patrzeć po konarach drzew:
od których, z jakich stron
1980słonecznych żarów wionie wiew,
jak krąży w drzewach żywny sok…
i które padną za rok…
i że niczyich rąk nie zbroczy krew.
MASKA 19
1984Ty myślisz o Polsce!! To widoczne!
KONRAD
Poszła i właśnie wchodzi nowy
druh nieodstępny Konradowy.
KONRAD
MASKA 20
1989My może coraz mniej wiemy.
KONRAD
1990Rzeczy wspólnych. A czy w ogóle te, które uważaliśmy za wspólne, były zdolne powołać wspólność?
MASKA 20
KONRAD
Czyśmy właściwie mieli jakie rzeczy wspólne? Chyba akcesoria i godła.
MASKA 20
1993Tak akcesoria i godła. Dziś nieznaczące nic.
KONRAD
1994Dziś tylko poetyczne.
MASKA 20
KONRAD
1996Czyli, że te rzeczy, które my mamy za poetyczne i które nam są wspólne, są nam przeszkodą w zbliżeniu się, bo urastają do potęgi widma, które wzbrania wstępu do Raju.
MASKA 20
KONRAD
MASKA 20
KONRAD
2000Który mówi: »Będziesz za grzechy twoje dawne spełnione pokutował. Jak wiele było twojej chwały i sławy, tyle oddasz męki i bólu«.
MASKA 20
KONRAD
2002I to jest fałsz. A to jest sprawiedliwość poezji.
MASKA 20
2003Więc czegóż mamy się wyzbyć?
KONRAD
MASKA 20
KONRAD
2006Tutaj zacznie się nasza siła.
MASKA 20
2007Więc możemy mieć siłę.
KONRAD
2008Więc ty jej nie czujesz, mimo poezji. Czyś ją ty może czuł przez poezję. Ale nie, to był upór — i tylko wobec siebie siła. Ale ta siła wobec drugich, to nie może być poezja.
MASKA 20
KONRAD
MASKA 20
KONRAD
2012To, czego chcę, żądam, musi być. Trzeba umieć żądać i wiedzieć, czego żądać.
MASKA 20
KONRAD
2014I trzeba wiedzieć, że jeśli są rzeczy, które ode mnie zależeć powinny, to grzechem jest pytać się o nie innych i żądać ich od innych.
MASKA 20
2015Zapewne, że wiele naszej słabości, niemocy leży tu, na tej ścieżce, gdzie wiodą rozstajne drogi do tego kamienia. Oto brak świadomości, co
moje…
KONRAD
2016I do czego ja mam prawo.
MASKA 20
KONRAD
2018I nie to prawo, przez kogokolwiek nadawane i uznawane; — ale przez to prawo, które poza prawami takimi jest bezwzględnie i którego z niczyjego poczucia wyrugować nie można niczym, żadnym słowem ani rozkazem.
MASKA 20
2019Więc byłoby to prawo boskie.
KONRAD
2020Prawo ciężkości myśli i uczucia.
MASKA 20
KONRAD
2022Albo lepiej: prawo ciążenia myśli.
MASKA 20
2023Matematyka i statyka myśli?
KONRAD
2024A tak, — tak. Jak jest matematyka i statyka obrotów i pędu światów, a więc i naszego, — tak jest matematyka i statyka myśli.
MASKA 20
2025Tak. — Hm. — Tak. — Czyli że, czyli że:
KONRAD
MASKA 20
odchodzi
Już nowa, — ledwo tamta pada —
znów nieodstępna od Konrada.
KONRAD
2029Oto uszlachetniłem moją myśl.
MASKA 21
KONRAD
2031I budować poczynam wszystko z rzeczy lotnej jak słowo i lotniejszej niż puch. Budować wielki poczynam gmach, pałac, miasto. Jeruzalem buduję nową, li za zmysłem oczu i za słuchaniem idąc.
MASKA 21
KONRAD
2033I nie obrażę niczym uczuć sąsiada i oka bliźniego nie obrażę — a nasycę serce moje i zmysły moje wszystkie nasycę.
MASKA 21
KONRAD
MASKA 21
KONRAD
2037ObłokNa obłok ten patrzę, biegnący skłonem ogromnym i powitanie mu posyłam braterskie. Mój ci jest po skłonie, po ogromach płynący. Własnością jest moją i rzeczą, której zasię kupić nie może ode mnie sąsiad mój ani brat, ani złodziej wydrzeć i zagrabić.
MASKA 21
Znikła; już inna jest i bada
2040niepokojącą myśl Konrada.
KONRAD
2041Oto na co patrzę, gdy Noc zapadła i co czynię…
MASKA 22
KONRAD
2043Oto przypatruję się drobnym zdarzeniom i żyję tym życiem nieustawnych[72] tragedii drobnoustrojów.
MASKA 22
KONRAD
2045A tak. Tworów małych, które gromadą idą, ale które wcale gromadą nie są i które giną pojedynczo.
MASKA 22
KONRAD
2047Każdy ten twór ginie samodzielnie.
MASKA 22
KONRAD
2049A ja zamierzyłem patrzeć na ten ciąg nieprzerwany dramatów.
MASKA
Powoli inne maski włażą.
Weszły, ruch każdy jego ważą.
Za jego gestem się pochylą
i tak nad ziemią krótką chwilą
2055patrzą się, każdy zaczajony,
co znaczy gest niedomówiony?
KONRAD
2057Oto, gdy noc naszła już domostwo moje, — w izbie zastawiam misę cynową, pięknie brzęczącą; — misę tę pełnię[73] napojem słodowym, któren z jęczmionowych ziaren zalewkami się przetwarza, — a woń miła napełnia izbę, woń Słowianom ulubionego napoju…
MASKI
KONRAD
2059I oto zabieram kaganiec, który przytwierdzon u żeleźca wpojonego w mur, z dala rozświetlał komorę; który rozpraszał był mrok nocy, tej, co pokój i ukojenie niesie śpiącym.
MASKI
KONRAD
2061A kiedy błyska świt, szary nieledwo świt, — niepokojem już serce moje przejęte… i groza się do zmysłów moich ciśnie… i opanowuję po chwili pierwszy zmysł: wstrętu… Misa cynowa pomieści wszystką nieprawość, która w niej, z pięknie brzęczącego metalu uczynionej, w niej napoju ulubionego Słowianom pełnej…
MASKI
KONRAD
Nagle, gdy Konrad wyrzekł „scześnie”,
2065zajękły dziwno, jakby we śnie
i wpadną nagle do podziemu,
uległe przeznaczeniu swemu.
Tejże chwili zamykają się wszystkie drzwi naokół, które dotychczas stały otworem i tworzy się mroczne wnętrze dużego pokoju. Tejże samej chwili otwierają się podwoje środkowej ściany w głębi i widać izbę niewielką mieszkalną i drzewko oświetlone, i ustrojone, zawieszone u
stropu. Nad kolebką pochylona matka ssać daje piersi dzieciątku i kołysze się w takt nuconej półgłosem kolędy. Aniołowie to obstąpili kolebkę chórem:
KONRAD
Pamiętam, niegdyś wchodziłem
do księdza, do pustelni
2070i przystanąłem w sieni.
Pamiętam, gdy pozdrowiłem,
ci czyści i nieskazitelni
pojrzeli ku mnie zdziwieni.
2075i długie lata tułacze;
dziś jestem we własnym domu
i krzyż na progu znaczę.
bym na się krzyż przyjmował;
2080lecz byś mnie, Boże, od męki,
od męki krzyża zachował.
Byś mnie zachował od tego,
coś zasię za mnie przebył;
bym ja był z twoich wiernych,
2085a niewolnikiem nie był.
Bym ja miał z Ciebie siłę,
jak wierzę w Twoją wiarę
i żebym się doczekał,
jak miecze ślesz i karę.
2090Byś to, coś zapowiedział,
dopełnił w moim życiu:
by zeszło światło w nocy
i trysnął zdrój w ukryciu.
By trysło źródło świeże
2095za laską Mojżeszową
i byś mi wskazał leże
i dach nad moją głową.
Byś zwiódł z wędrówki długiej
mój naród do Wszechmocy!
2100Byś dał, co mają inni,
GDY PRZYJDZIESZ JAKO DZIECIĘ TEJ NOCY.
Bożego narodzenia
ta noc jest dla nas święta.
Niech idą w zapomnienia
2105niewoli gnuśne pęta.
Daj nam poczucie siły
i Polskę daj nam żywą,
by słowa się spełniły
nad ziemią tą szczęśliwą.
2110Jest tyle sił w narodzie,
jest tyle mnogo ludzi;
niechże w nie duch twój wstąpi
i śpiące niech pobudzi.
Niech się królestwo stanie
2115nie krzyża, lecz zbawienia.
O daj nam, Jezu Panie,
twą Polskę objawienia.
ty nie znasz nas Polaków;
2120ty nie wiesz, czym być może
straż polska u twych znaków!
Nie ścierpię już niedoli
ani niewolnej nędzy.
Sam sięgnę lepszej doli
2125I łeb przygniotę jędzy.
Zwyciężę na tej ziemi,
z tej ziemi PAŃSTWO wskrzeszę.
Synami my twojemi
błogosław czyn i rzeszę!
2130
Gwiazdka zeszła i świeci
nad kolebką dziecięcą
nad miłością zabłysła matczyną.
Światło błysło stuleci,
radość nocy tej święcą:
2135Gwiazda zeszła nad ŚWIĘTĄ RODZINĄ.
Oto dziecię w kolebce,
matka nad nim schylona.
Około niej Anieli?
Domże to mój? Mnie żona?
2140Któż te słowa mi szepce?:
ta z tobą dolę podzieli.
Koniec memu błąkaniu,
koniec mojej udręce.
W czyimże to szeptaniu?:
2145z tą ślubem sprzęgniesz ręce…
Klęka.
HESTIA
Występuje z izby, gdzie światło. Podwoje izby zamykają się za nią.
Strzegę twoich ócz i twoich rąk,
Uchylam od cię mąk,
zdejmuję z czoła znamię trwóg,
byś był jako ten, co nie pamięta,
2150przez jakie przeszedł ciemnie dróg.
KONRAD
HESTIA
Na czoło twoje kładę dłoń
a usta moje nucą śpiew
w tajemnic znaku wieczystych,
2155byś zbył tę myśli głębną toń,
gadów pełną nieczystych.
Ty ogień mój i krew.
O, czy mi ciebie zsyła Bóg?
HESTIA
Ty masz być z bożych sług.
KONRAD
2160O wiem, ty znaczysz drogę posłanniczą.
Za ust twoich wymową,
co płynie żywiczną strugą,
stęsknionym idę słuchem
I przejmuję twe wielkie słowo
2165duchem,
który przebolał długo.
Ty wiedziesz ku zmartwychwstaniu,
że się moje dni już nagłe liczą,
że już jesteśmy na zaraniu.
HESTIA
2170Panem będziesz moim i sługą.
Strzec tobie ognia, który palę
rękoma moimi, rękoma moimi.
Wziąć tobie topór oburącz
i siąść stróżem u proga.
2175I nie zwolić ni piędzi ziemi.
Co Bóg rozwiązał, — łącz!
Z rozkazu i woli Boga!
KONRAD
HESTIA
KONRAD
HESTIA
Płonącym czynięć Aniołem.
Zgromadź mnogie ludy na wiec:
niech siędą społem za stołem
i powiedz im, jak ognia mają strzec,
2185jak modlić się mają dzieły
[75].
Że jest już czas, by ręce topór jęły
przyspieszyć dni,
bożemi znaczonych słowy
[76],
by naród wstał na krwawą rzeź.
KONRAD
2190Płomień około twojej głowy,
łuna przy twojej twarzy.
HESTIA
KONRAD
Oczy! gwiazdy płonące!
Świecisz w nocy, jako z płomieni
2195patrzące żywe słońce!
HESTIA
KONRAD
bierze z jej ręki pochodnię płonącą
A może wy nie wiecie,
co to znaczy pochodnia?
Że ją dałem do ręki kobiecie,
2200co ogniska-ołtarza strzeże?
Wy dziwicie się może,
że Konrad z jej ręki ją bierze,
że święcić kazała noże,
a noże święcić znaczy: zbrodnia!?
2205Pochodnia, ogień, światło, żar
świeci i razem[77] spala,
i ciepła razem niesie dar,
i pożarami w gruz obala.
Rozjaśnia, ale niszczy razem;
2210ogniem żyjącym zabić zdolna.
Płonąca, jest tą żywiołową siłą,
którą posiada DUSZA WOLNA.
Płonąca, jest tą ducha władzą,
której sile ciało podlega,
2215potęgą, — duchy, gdy się gromadzą
w niej alfa myśli i omega.
W niewiadomości człowiek żyje,
w niewiadomości błogosławion.
Płomień ten boski kto odkryje,
2220potępion może być lub zbawion.
Gdy straci żarów świętą siłę,
choćby w ofierze dla narodu,
mniema, że ogniem go ocali, — —
dościgną mściwe Erynije[78],
2225doścignie Sęp wiecznego głodu:
wieczyście dalej, co jest dalej?
co będzie dalej, za wiek, wieki?
Im bliższy wiedzy, tym daleki,
coraz to dalej bieży, leci:
2230ogniem się własnym spala, — świeci!
to są te gwiazdy, co spadają
w noc. Patrzycie w nie: — — Znikają.
W KATEDRZE NA WAWELU
Za podniesieniem zasłony do aktu trzeciego, z głębi sceny słychać rozmowę dwóch osób znajdujących się w grupie gromady, przy której stoi
Geniusz.
GŁOS 1
GŁOS 2
2234Mam najzupełniej to wrażenie, jak gdyby wśród nas był.
GŁOS 1
GŁOS 2
2236Owszem widzimy go, chociaż go nie ma. Dowodem rozmowa; czyli że niejako obecną jest jego myśl.
GŁOS 1
GŁOS 2
GŁOS 1
2239A jego myśl dalsza? Nie jestże ona potrzebną tu?
GŁOS 2
GŁOS 1
2241Ale jego samegoż myśl dalsza, jakiej my się nie możemy spodziewać ani domyślać?
GŁOS 2
GŁOS 1
2243Niespodzianka, którą odnośnie do siebie, on jeden wnieść może.
GŁOS 2
2244Ta niepotrzebna. Ta nas nic nie obchodzi. Co ona nas może obchodzić?
GŁOS 1
2245Więc ta nasza obojętność dla niego…
GŁOS 2
2246Ogień, BohaterNie. To uświęcenie jego właśnie, uświęcenie — które jego myśli rozwój jemu samemu wyrywa!
GŁOS 1
2247Że on… Cóż z nim się dzieje?
GŁOS 2
2248Co z nim się dzieje? On sam niknie i ginie, rosnąc w nas.
GŁOS 1
GŁOS 2
2250Zapala płomienie, przy których gaśnie sam, bo płomieni tych jest ogrom i burza, i płonący las.
GŁOS 1
GŁOS 2
2252On zginie tym, co było w nim złego i niepotrzebnego, i dodatkowego.
GŁOS 1
GLOS 2
2254Życie z tym wszystkim, co mamy my.
GLOS 1
GŁOS 2
GŁOS 1
czyni maskę i gest zadziwienia
GŁOS 2
2257Bo tegoż on żądać nie mógł, by nas wyruszyć z posad, by nami zatrząść, nas burzyć.
GŁOS 1
GŁOS 2
2259Tym, co zbudziło jegoż samego i jemu dało…
GŁOS 1
z maską i gestem zaciekawienia
GŁOS 2
GENIUSZ
który był stał przy tej grupie mówiących i słuchał; teraz odwraca się od nich i ku innej grupie się zwraca
Wszystko, czego się tknę,
w mych rękach mrze
i pięknem wtedy mnie niewoli,
gdy kres się zbliża doli
2265i resztki życia w grze.
Do tęsknej oto lgnę niewoli,
gdy wspominanie Sławy boli,
gdy ogień cały w jednej skrze.
Iskra jedyna, gdy dogasa,
2270cała jej wtedy widna krasa,
ja wtedy ku piękności drżę.
O Piękno! Duszy tajemnica:
ostatnie chwile skonu,
gdy róż śmiertelny barwi lica
2275i znika jak gasnąca świeca,
w półdźwiękach i półszeptach tonu.
Weselcie się, w tej melankolii piękno,
gdy serca smętkiem oddźwiękną,
ja będę wtedy waszą panią,
2280a wiedzcie, żem jest tą, co wy tęsknicie za nią.
Już Geniusz od niej się oddala,
zostawując jej myśl nieskończoną,
ku innym idąc, których skala
myśli być ma znów podniesioną
2285o ton, więc rękę władnym ruchem
wzniósł i już włada nimi: duchem.
KARMAZYN
HOŁYSZ
2288Sumienie ściga moją myśl.
KARMAZYN
2289Cisnę w naród, co posiąść miał mój syn.
HOŁYSZ
2290Cha, cha, antyczna broń.
KARMAZYN
2291Hej, chłopie, bierz tę karabelę.
HOŁYSZ
2292Hej, chłopie, bierz mój lity pas.
KARMAZYN
Gdy na narodu staniesz czele,
pamiętaj nas, wspominaj nas.
HOŁYSZ
2295Bądź taki, jacy myśmy byli.
KARMAZYN
Cha, cha, wyucz się naszych wad.
HOŁYSZ
Otośmy siłę w tobie odkryli.
KARMAZYN
HOŁYSZ
KARMAZYN
2300Niech cię Najświętsza Panna chroni,
Będzieszli ciekaw, jak masz użyć tej broni?
HOŁYSZ
Cha, cha, — dłoń dajcie do mej dłoni.
KARMAZYN
Zdobędziem się na wielki czyn!
HOŁYSZ
KARMAZYN
2305Zabierzcie, co miał wziąć mój syn.
Podajcie ręce — idziem wraz.
Cha, cha, gdy niczym nasza rola,
przynajmniej was pociągniem w grób.
Jedneśmy razem żęli pola
2310i jeden nasz był żywny żłób.
Dziś się nam wspólna rodzi wola,
gdy bierzem na ruinach ślub.
Znaj, mości chamie, co to szabla.
Szabla to jest szlachecka broń.
2315Siekierą Kain zabił Abla,
więc Bóg »przeklinam« wyrzekł doń.
Zaś szlachcie Bóg dał karabele,
pohańców bić, po pyskach tłuc,
wylecieć na husarii czele,
2320wszystko oporne zwalić, zmóc.
Mieć Boga w sercu, wy go macie,
możecie kość niezgody wziąć.
Bierz karabelę, chamie bracie
i za pan brat ze szlachtą siądź.
2325
PanNiech, mościdzieju, Bóg zna pana
,
że jesteś cham sam Bóg to dał,
do herbu biorę dziś acana,
byś ty i Bóg mą łaskę znał.
Karmazyn i Hołysz biorą karabele ze stołu
i rozdają je gromadzie chłopów, którzy stali za ich krzesłami.
Lecz Geniusz, który przy nich stał,
2330z ręką nad nimi podniesioną,
porzucił był ich już,
ku innym idąc, innych dusz
władzę w swą biorąc dłoń święconą.
KAZNODZIEJA
Bracia, orzeł zakrył moje oczy,
2335skrzydłami mię po oczach uderzył.
Mrok przed moimi oczami
i strach we mnie,
jakobym już nie wierzył —?
Ktoś przede mną olbrzymi stanął
2340i przesłonił jasność mych dróg
i nie wiem —
li to Szatan czy Bóg —?
Czy chcecie, bym się z nim zmierzył —?
Czy będziecie mnie wierni,
2345gdy ja zachwieję się i padnę u jego nóg,
niewiedzący —?
Czyli
[80] chcecie być z panów myśli, czyli sług!?
Czyli wielcy — czy mierni —?
Czy wierzycie w to, że Słowo moje
2350płonącym było zarzewiem,
ja więc ogniem szczerym płonący,
noszę świętych znamię, —?
Czyli że kłamię —?
— — — — — — — — — —
2355Geniusz od nich się oddala,
zostawując ich myśl zawieszoną,
ku innym idąc, których skala
myśli być ma znów podniesioną
o ton, więc rękę władnym ruchem
2360wzniósł i już włada nimi: duchem.
MÓWCA
O bracia, serce mnie boli.
Niechaj mnie chór wasz okoli.
Podajcie ręce, — zimne wasze dłonie.
Myśl, jaka była w nas
2365I w naszej wspólności…
tonie…
Czy wy czujecie
tę dal nieskończoności,
która przed moim wzrokiem —?
2370Podzielę się z wami Słowem:
Oto przeznaczeń wyrokiem,
jak sądzę, widzieć mi dano:
zginiecie.
Radujcie się, — widzieć mi dano…
2375Dłoń się czyjaś nad moje czoło
pochyla…
Czy wstąpił kto w nasze koło…?
I mówię wam, że zaprawdę to chwila
wielka, gdy do was mówię…
2380Radujcie się, przed moim okiem
dal widzę nieskończoności.
Dusza się moja rozszerza
i płynie jako cień we wszechświecie…
Czy wy za nią pójdziecie —?
2385— — — — — — — — — —
Lecz Geniusz od nich już daleko,
już ku innym się ludziom zbliża,
już swoją je otoczył opieką
i dłoń ku czołu ich poniża;
2390to znów nią nad nimi zatoczy
szeroki, wielki, pełny ruch
i znów jest władcą wielki Duch.
PRYMAS
2393Klęczycie u moich stóp, a oto duch mój w męce. Klęczycie u moich stóp, o bracia moi. Czoło moje pokryła chmura i oto ręka czyjaś przesłania mi oczy.
2394O bracia moi, otoście ze mną w świątyni, — a modły nasze mrą na ustach moich i słyszę inną mowę duszy mojej: mowę serca.
2395Proch jestem i nędzarz jestem w purpurach, — a najboleśniejszą dla mnie: purpura wstydu, bijąca ogniem na twarz moją.
2396Polskę miałem wam dać! — Czymże są te sztandary, które chylicie nad moją głową. Oto łachmany, nad którymi Bóg nakreślił krzyż.
2397O bracia! Jak uratuję serca wasze? dusze wasze? O bracia! bracia, grób widzę wielki przed wami i przede mną.
2398Dłoń jakowaś przesłoniła mi oczy.
2399O Panie! O Chrystusie! — Nad narodem moim noc i mrok zapada, — nad narodem moim, klęczącym u grobu.
2400O Chrystusie! Czyjaż to ręka? Chrystusie! Wielkość to i Świętość twoja w męczeństwie naszym żyjąca.
2401Z kielicha daj nam pić — Śmierć naszą w twoim domu.
2402Klęczycie u moich stóp, — a duch mój w męce. O bracia, podajcie mi dłonie wasze. Oto ręce moje, dłonie moje na błogosławieństwo nad głowy wasze: — wielcy w Chrystusie!
CHÓR
Już Geniusz odszedł od nich z dala
2405i inne duchy już zapala
i nad innymi wznosi ręce,
duchowej je podając męce:
STARZEC
2408Czy uważałyście, że od chwili mrok jakoby coraz gęstszy pada w załomy sklepień i po olbrzymach tych ciosanych ku nam się osuwa, nas w cienie i mroki grążąc[81].
CÓRKI
2409Głosu twego chcemy słuchać ojcze, ale głos twój to jakby już głos cudzy. Drżysz i niepokój snać[82] wstąpił w ciebie.
OJCIEC
2410Widzicież wy go? Przed nami stoi, a dłonie obiedwie nad głowy nasze kieruje. On to nad myślą naszą zaciąży. Będziemy wszystko-rozumiejący,
jak ci, ku którym idzie Śmierć.
CÓRKI
GENIUSZ
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
2415Scena się z wolna staje ciemną:
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
2418I nie wszystko zawdy powiem wam. — W waszych rozmowach, myślach i czynach jest wiele z tego, czym jestem ja i co ja czuję.
2419Naród, Nieśmiertelność, Grób, SztukaJa waszych tych serc mówiących słucham i świadkiem jestem języków waszych obrotu wprawnego, a obecnością moją podnoszę was i myśl waszą
uświęcam. A gdy myśl się zatraca, gubi, marnieje, na codzienną zamieszana strawę, zaś duchowa dań jej tylko rozczynem będąca, — mnie później rani i kościół mój burzy… w kościoła mego ściany bije taranem powszedniości pospolitej — odwrócę się odeń zraniony i to jest ten grot, który mi ranę zadaje śmiertelną. — Żyjcie wy, na śmierć moją patrząc. — Odejdę precz — precz ku mej krynicy wieczystej. — Odrodzi ona mnie ku wierze nieśmiertelnej…
2420Uderzcie!!
2421Nieśmiertelność zyszczę[83] przez śmierć, którą mnie zadajecie.
Postąpił kilka kroków i pośrodku nich stanął.
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
2425Scena się z wolna staje ciemną:
mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
Podnieście się duchem ze mną,
wzlećcie duchem za mną,
2430ponad noc duszną i ciemną,
rzucajcie ziemię kłamną.
Powiodę was do górnych sfer,
do szczytów, szczytów ducha;
gdzie Wielkość nawy dzierży ster
2435i kędy Wieczność słucha.
Wprowadzę was w świątynię, tum
potęgi waszej, waszych dum.
Wewiodę was nad groby łez,
byście nikczemność widząc ciała,
2440ujrzeli okiem żywym KRES:
Śmierć, która cuda działa!
Czegóż wy chcecie, czego z ziemi,
żądzami żarci niesytemi — — !?
Czegóż wy chcecie, czego z roli
2445oracze nędzy, marnej doli,
niewolne duchy wrosłe w ziem?
O innym lepszym świecie wiem!
Pójdziecie za mną, — wolni tam!,
gdzie Duch jest panem sam,
2450Gdzie Duch rozpęta wasze skrzydła,
mieczem Anioła przetnie sidła
i pęta wasze spadną z rąk:
przez mękę kaźni zbyjcie mąk!
postąpił ku przodowi sceny
Przyjmiecie tutaj z mojej dłoni
2455pokarm i napój niepamięci.
Postąpił, pochylił się i podźwignął ciężkich, spiżowych drzwi, wiodących w tej części katedry ku grobom królów i bohaterów Polski.
Jest mowa jego cicha przy słów wadze,
słuchana; zmilkli, czują władzę
głosu i władzę słów tajemną.
Scena się z wolna staje ciemną:
2460mrok padł na ludzi i na ściany
a naród w niego zasłuchany.
Słuchajcie, skoro dzwon zadzwoni,
zejdziecie ze mną w sklep podziemny,
gdzie żyje duchem świat tajemny. — —
2465WIELKOŚĆ was ducha ujmie mocą,
zapanujecie nad Nocą,
już wyzwoleni, wniebowzięci,
zwoleni duchem, wyzwoleni!
Śmierć wam wołana przywrze oczy.
2470Za mną wstępujcie — oto droga,
nim świt się blady zarumieni,
dopokąd szarość światła mroczy. —
Tam mieć będziecie Polskę świętą,
wybraną POLSKĘ, wywróconą,
2475z marnoty życia wyzwoloną,
z Ducha, z Ducha poczętą!!!
Tam wielkość! Wielkość tam was woła!
Przez wrota grobu do KOŚCIOŁA!!!
Weźmijcie wieńce róż na czoła!
2480Ta jedna, jedyna, droga:
przez artyzm, wielkość i Boga.
CHÓR
GENIUSZ
Oto myśl szczytna
na wyżynach niedościgłych lotu.
2485Patrzcie, kędy łuna błękitna…
CHÓR
Przepaść grobu?! Stamtąd nie ma powrotu?!
GENIUSZ
Przepaść! — Stamtąd nie ma powrotu
do marnych, niskich progów.
Będziecie godni Bogów:
2490gwiazdami śród gwiazd kołowrotu.
CHÓR
GENIUSZ
wyzwoleńcy, zwoleńcy Ducha
i czynów waszych czeka.
2495Byście, słowem walczący szermierze,
do Boga podnieśli człowieka,
Śmierci przyjmując przymierze.
Oto wyzwoleni od miecza,
oto wyzwoleni duchem,
2500pod przemocy bezsilnej obuchem,
w kajdanach na rękach, drżący,
wy trwożni, — wy zmartwychwstający!
gdy gaśnie w was małość człowiecza, —
będziecie: Kościół-Zwycięski
2505nad ludzkie nędze i klęski.
Krew żywą wziąłem do czary
na TOAST wielki i górny:
za Polski Śmierć-Odkupienia,
za Polski krzyżową mękę.
2510Wy, duchem zespoleni wodze,
zstępujcie ze mną w podziemie,
kędy przeszłość stawiła swe urny
popiołów — na naszej drodze
do wieczystych zacisza kościołów.
2515Ta jedna, jedyna droga.
CHÓR
Mistrzu! przez Śmierć!? przez Boga!
GENIUSZ
CHÓR
Grobowce, trumny, cmentarze!
GENIUSZ
Tam oto stawiłem ołtarze!
CHÓR
2520Zgnilizna, próchna i trumny!
GENIUSZ
Tam oto stawiłem kolumny,
w granitach kute we skale,
zaklęte czarem stuleci
we wiecznej, wieczystej chwale.
CHÓR
2525Wiedziesz w spiżowe podwoje!
Dzwon bije.
GENIUSZ
Oto uznaję was dzieci
i państwo oddaję moje!
Czara złota, róg złoty w mej dłoni:
Słowo święte, święta duchów Sprawa.
2530Przychylcie ust do napoju
zbędziecie trwogi i lęku.
CHÓR
Róg złoty, wieczność pokoju.
GENIUSZ
2533Słyszycie: oto dzwon dzwoni — —
Roztwierają się na oścież wielkie podwoje katedry i Konrad wpada.
KONRAD
Stójcie!! Pochodnia w mym ręku!!!
2535………………………
podbiega naprzód
Sława! narodzie! Sława!!!
……………………..
2540Nienawiść niosę palącą!
GENIUSZ
Przeklęty! Nie posłysz poszczęku.
kto w ślad za tobą goni.
Nie posłysz zgrzytu i jęku
i ognia palących skroni
2545nie zaznaj…
KONRAD
Pochodnia gorze!!
Krwi wołam! Chcę święcić noże!
Zwodziłeś duszę daremno:
ukazywałeś mi niebo;
2550groby otwierasz przede mną.
GENIUSZ
Spokojność zabijasz twoję.
KONRAD
O spokój duszy nie stoję,
gdy marną kupiony dolą
I kala ręce niewolą.
GENIUSZ
2555W pokoju ducha ma władza:
naród Chrystusem odradza.
KONRAD
Krzyż przeklnę, Chrystusa godło,
gdy męką naród uwiodło.
Dla mnie żywota Prawo!!
GENIUSZ
KONRAD
Ty ze mną Sławo!!
Zwyciężaj siłą płomienia!
Ta jedna jedyna droga!
Pochodnią uderza w rękę, w której Geniusz trzyma wzniesioną czarę złotą. Czara wytrącona upadła w czeluść grobów królewskich. Konrad
chwycił drzwi grobowe, przywarł i zatrzasnął nimi zejście do podziemi, a rygle żelazne przetknął płonącą pochodnią, która tu zgasa.
Na wrotach grobu stoję!
2565Państwo zdobyłem moje!!!!
Sława, narodzie Sława!!!
Teraz stanął na wrotach do grobu,
na brązowej spiżowej pokrywie, —
gorejąc, — tchem jednym wymowy
2570w Geniusza uderza słowy,
w wybuchów strumiennym porywie:
2572Naród, Historia, Cierpienie, ŚmierćHarpio narodu! siły ssiesz nasze i spalasz je w czczy dym!
2573Tyżeś to wzeszła nad domostwa, nad chaty, nad naszymi panująca mężami. Widmo niedościgłe duszy stęsknionej, — po obłędnych wodzisz manowcach, a nad grób i czeluść grobową żywe, spragnione przywodzisz. Oto chcesz je pogrążyć w niechybną NOC ŚMIERCI, w niechybną NOC ZATRACENIA!
2574Precz przeklęty! — Serc naszych tyranie, władco nieubłagany, każesz nam się wyrzekać, co rola dać może orana i który chcesz, byśmy owoc
wszelki od ust odjęli.
2575Precz ty… chcesz przychylić nam do ust czary trucizną pełnej, czary jadem pełnionej, która jest przeszłością naszą występną i bolesną i ta nie będzie naszą krwią, krwią nas żywych i napojem.
2576Precz! Chcesz, abyśmy pamięć wlekli w mąk kaźnie i więzienia i wyrzekali się blasku dnia dla litości onych, co marli męczeni, a ginęli katowani, — tych dola nie naszą będzie dolą ani wołaniem.
2577ZwycięstwoWołaniem oto naszym zwycięstwo!
2578Zwycięstwo Hasłem i Wolą!
2579ZWYCIĘSTWO! — nie to, które wyrzeka się ciała i krwi i mocne się być zapowiada anielskimi skrzydły, a jego oblicze trupiego wdzięku tchnie urokiem zabójczym.
2580Zwycięstwo! niosę ze krwi i ciała, z woli żywej i żywej Potęgi, —
2581mocne wolą nad świat władającą, wolą, co ze mnie jest
2582i przychodzi ZWYCIĘŻAĆ!!
2583Czas jest i godzina dopełniona!
2584Precz!!!
Katedra rozświetla się kolorami.
2585Znam twoje gusła i hasła, widmo upiorne zagasłej przeszłości, cieniu, — błądzisz śród głazów i kolumn świątyni.
2586Oto Wawel! Wawel!! Otoś stawił przede mną grobowce, posążne postaci rycerzy, — legli w sen kamienny, powieki ich przymknięte na dolę i żywot nasz!
2587Złudo wielkości! oto chcesz ująć nas sidłem piękna, co zamarło i zgasło i jęk chcesz obudzić w piersi naszej, a nie wołanie radości!
2588Złudo! kłamanym wiążesz nas szczęściem i potęgą nas uwodzisz kłamaną! Wielkość ta twoich posągów to fałsz udany i zwodliwy! nie bije tam serce w onych, ani z głazu nie drgnie ku nam żądza, by wzgardą, nienawiścią i zemstą chciała nas budzić
2589i czyniła z nas męże!!
2590Precz!!
2591Kochanku ruin i zapadłych uroczysk chwalco! tyżeś nas wwiódł w bezdroże rozstajnych dążeń, uwodzicielu!
2592Piewco dróg błędnych i stróżu labiryntów, wodzisz na pokuszenie miłość naszą i miłość naszą zatruwasz! w uwodne powiódłszy sienie, sklepiska, skąd wyjścia nie masz, jeno ogniki świecące próchnem.
2593Czarodzieju! mamidłem bawisz myśl i duszę kołysasz[84] snem wspomnień. W państwie twoim czarów wszędy Śmierć jeno ta: wieczysta i nieśmiertelność dająca.
2594Przeklęty! najlepszą brać zabiłeś moją i ranisz jadem smutku.
2595Radość głoszę i wesele!
2596Wyrzekam się ruin i gruzów, i złomów wielkości, której oto Śmierć mocarką!!
2597Precz!!!!
2598Poznaję cię ćmo krasa[85], pasożycie dusz, szarańczo złowróżbna.
2599Tyżeś mrowiskiem opadła w najmilsze oczom zagony; igra to i bawisko[86] twoje.
2600Pieścisz mnie i usypiasz, dnie rabując niezwrotne, a rękę moją wstrzymujesz?
Nie uwiedzie mnie szept wiślany
i fala wierzchnia, która kłamie,
czyje ją kolwiek wiosło łamie,
temu powolnych chyli grzbietów, —
2605nie zwiedzie poszept oczeretów,
trzcin chwiejnych, łóz, szuwarów;
czyja je kolwiek dłoń skuje
w rózgi liktorskie Cezarów…
sługa jarzma nie czuje!!!
2610
PoezjaTy chcesz, bym do cię przypadł w jęku
i słuchał szumów, śpiewów, gwaru
i w zasłuchaniu wstrzymał ramię,
uśpiony słowem twem szeptanem.
Ty chcesz mnie stłumić mocą czaru
2615i miłość dać, co czynom kłamie.
Musisz być moją, mnie niewolna
ja muszę twoim Panem.
Przez serce socha przejdzie rolna,
przez pierś twą ORKA, — płużny miecz!
2620POEZJO PRECZ!!!! JESTEŚ TYRANEM!!
CHÓR
A kto prośby nie posłucha, —
W Imię Ojca, Syna, Ducha:
czy widzisz pański krzyż!
Śmierć niosłeś w twym napoju,
2625zostawże nas w pokoju!
A kysz, a kysz, a kysz!
Miarowym słowem chór powtarza,
miarowa ozwie się muzyka.
We dźwięku tej muzyki Moniuszki,
2630przy której owe w Dziadach duszki
znikają na zaklęcie guślarza, —
ten, przeciw komu chór zwrócony
i krzyż w powietrzu zakreślony:
Geniusz-Prospero znika.
2635(Nie jest to wcale ten Prospero
ze Szekspirowskiej znanej Burzy;
różni się odeń choćby cerą,
jak o tym mowa w pierwszym akcie;
zresztą go widzieliście w trakcie
2640aktu trzeciego, gdzie był dłużej.
Prosperem ja go tylko nazywam
ot tak, przez literacką swadę,
żeby zaznaczyć, że nie zrywam
z tradycją teatralnych manekinów,
2645niegdyś żywych, a dzisiaj niezdolnych do czynów.
Nas przecie Szekspir nie poruszy,
bo najmniejszego nie miał cale
pojęcia naszej POLSKIEJ DUSZY, —
choć wszystko inne doskonale
2650znał i przedstawił, i określił;
to przecie tę mu wytknę wadę,
że nic polskiego nie wymyślił;
jednak to nie jest żadną wadą,
bo dla mnie żyją te postacie.
2655Was, gdy dziś polską znam plejadą, —
cóż angielskiego w sobie macie?)
Tutaj zapadła kurtyna,
ale jest to kurtyna z gazy.
Sztuka grana się kończy;
2660nie kończy się myśl Konradowa.
Wszyscy inni wychodzą z ról,
pozostają w kostiumach.
Rozbierają dekoracje i płótna,
odstawiają je w kąty…
2665Rozświetlono znów pełne rampy.
Pełne światło pada na scenę.
KONRAD
Zawrót — tam lecę, kędy gwiazdy płyną,
w rydwan wstąpiłem siłą, — naprzód — drogi giną
we mgłach — ha cóż to — świetlna zawierucha!
2670Automedonie
[87] lejce dzierz, — nie słucha.
To ja sam, — ha! poniosły rozszalałe konie. —
Zachwiał się — pada — ha — Automedonie!
Lecę ponad przepaście… tysiąc lat…
AKTOR
KONRAD
REŻYSER
MUZA
KONRAD
2678Kto to przeze mnie mówi…? Duch rzekł, że nawiedzi, jeżeli to, com przyrzekł… Cóżeście słyszeli? Oni mię podsłuchali — i myśl mą wydadzą.
MUZA
2679Skończyłeś rolę — cóż to — jeszcze rola?
KONRAD
2680Rola — rola skończona? Wasz umysł tak dzieli
myśli na rolę i nicość powszednią,
że skoro rolę wypowiecie gładko,
deski sceniczne spod stóp wam uciekną
i rola najpiękniejsza staje się wam brednią.
2685Nędzarze!
MUZA
KONRAD
Moja swatko,
żegnaj mi. Od dziś moja poczyna się wola.
Zdobyłem dzisiaj władzę ponad twoją władzą.
AKTOR
KONRAD
AKTOR
MUZA
STARY AKTOR
REŻYSER
AKTOR
Nie znasz swoich aktorów?
STARY AKTOR
KONRAD
AKTOR
KONRAD
REŻYSER
KONRAD
Ach, to wy aktory!
Tak, — to wszystko udanie —
STARY AKTOR
REŻYSER
2705Chwila złudy.
Teraz wieńce nagrodzą nam fikcyjne trudy.
Dobranoc.
KONRAD
W myśli iskra pożaru się ląże!
Dobranoc przyjaciele.
STARY AKTOR
KONRAD
Sceniczne widowisko — patrzaj się, Horacy:
wieszli
[89] dla kogo teatr?: — pułapka na myszy.
Oni sami się wskażą: nikczemni i podli.
Sumienie gryźć ich będzie, rumieniec ich zdradzi.
2715Radujmy się, Horacy!
STARY AKTOR
KONRAD
Oto wynoszą graty, sprzęt, złudną tandetę!
Wiesz, co to wszystko znaczy?
STARY AKTOR
KONRAD
2720A teraz będzie scena, gdzie Klaudiusz się modli.
STARY AKTOR
Trzy arkusiki, farsa, muszę być na próbie…
KONRAD
Reżyserze — o, widzisz tę w laurach kobietę:
Muza, posiadła serce, — myśl mą wyzwoliła;
czegóż ona się kłania?!
REŻYSER
KONRAD
Czegóż tak ciągle dyga? Do ust wznosi ręce?
REŻYSER
Wzruszona jest, — dziękuje za uznania tyle.
Moment jedyny szczęścia: oklaski przez chwilę.
KONRAD
do Starego Aktora
STARY AKTOR
2730Rola mnie nie żywi.
Przy tym o mnie nie dbają i na mnie są krzywi
[90].
Ja nie dbam. — Już skończyłem. Już na nic nie czekam.
Nawykłem do tych desek. Mogę precz. — Odwlekam.
2735Nowe dzisiaj Hamlety. — Dom. — Dzieci. — Kobieta. —
Sława artystów! Niedziwne mi wieńce.
Miałem ich pełne dwie, o te dwie pełne ręce,
gdy mój święciłem dzień trzydziestu lat na scenie.
Oklaski miałem ich, uznanie i znaczenie.
2740Efemeryczne to, przez jeden wieczór lamp,
a gaśnie, gdy pogasną skręcone rzędy ramp
[91].
Zanieśli do dom kwiaty. — Rodzina już się zbiegła.
Patrzaj, co przyniósł tata! To mąż mój!? To mój syn!?
A serce żonie rośnie, jakby gdzie złotych harf
2745muzyki zasłyszała. Oklaski w uszach dzwonią.
A matka moja idzie, staruszka, — (przy nas żyje) —
i patrzy się po kwiatach, napisach szumnych szarf
i pyta: »to te kwiaty dla ciebie, skąd to, czyje?
Mój synu — mówi matka — ho, to twój ojciec z bronią
2750walczył za świętość naszą i zdobył się na czyn…
(Legł w sześćdziesiątym trzecim; dziś zapomniany grób)
nikt wieńców mu nie dawał, nie rzucił kwiatu, świec…«
Mój ojciec był bohater, a ja to jestem nic.
W błazeństwie dzieł udanych, w komedii wiecznej prób,
2755ja się rumienię, wstydzę, wstyd biorę wasz do lic…
Mój ojciec był bohater, a my jesteśmy nic!
KONRAD
do kogoś w kostiumie
2757Marszałku, załamałeś ręce, Wawel, Wawel burzą!
AKTOR
zagadnięty
Myślę, by sztukę skrócić, gdy jutro powtórzą,
w momencie, kiedy Konrad wychodzi na scenę.
KONRAD
2760Chcesz mnie skrócić o głowę.
AKTOR
Kwestie trzy lub cztery
ze stanowiska sceny, reżyser wykreśli.
MUZA
Jak to, — chcesz biżuterie dać poprawiać cieśli.
AKTOR
do Muzy
2764Wszakżeż dyjadem nosisz z fałszywych kamieni.
REŻYSER
pokazując Aktora
2765On o czym innym myśli, wiecznie roztargniony.
W duszy nosi świat inny, innym otoczony.
Wszystko się załagodzi — wilk i owca syta.
TeatrSztuka będzie, gdy przyjdzie publiczność i kwita.
Teatr dla publiczności jest — publika ceni.
2770Trzeba umieć ją zająć, — entuzjazm jest, jeśli
ktoś umie na tych strunach zagrać jak na harfie;
jeśli nie umie, nie ma na co się porywać.
Gadaj sercem, a będą głową przytakiwać,
jak gdybyś sercem grał…
MUZA
REŻYSER
MUZA
REŻYSER
MUZA
REŻYSER
2780Tak — półszlachetne dusze, półwiara z półcnotą.
KONRAD
AKTOR
2782Redaktor, głos opinii.
KONRAD
AKTOR
2784To jest jego kochanka.
KONRAD
AKTOR
KONRAD
2787Na jego się ramieniu wspiera, kokietuje…?
AKTOR
2788My to widzim co wieczór.
KONRAD
AKTOR
2790Talent jej się rozwija.
KONRAD
Gdy duch się marnuje.
Gdzie żem zaszedł? Co chciałem uczynić? —
Czym będę?
Przyniosłem wam pochodnię, — —
2795zabroniłem grobu!
Jakżeż wy to żyć chcecie — — —?
MUZA
Wielkość ty zdobyłeś.
Marnotrawco! — i czemuż wraz pochodni zbyłeś?
Przeciwnik urojony! — Oto żeś bez godła!
KONRAD
2800A wieszże ty, artystko, że artyzm jest maska?
W czyim ręku Prospera tajemnicza laska,
ten jest władcą, — na SCENIE, — reszta marność podła.
Wielkość i znowu wielkość — kwiat na polskiej roli.
Wielkość, wielkość, dla której jęczymy w niewoli.
2805Hej rekwizytor!
REKWIZYTOR
KONRAD
REŻYSER
»Pochodnię« dla tej pani.
REKWIZYTOR
Ze światłem na drucie.
2810Hola chłopcy, dajcie no z kąta pakiet nowy.
Raźno, chłopcy krakusy, a śpieszcie się żywo!
MUZA
A w istocie, Konradzie, myśl miałeś szczęśliwą,
bo taką oto scenę zagrać wypadało:
że ty, porwany dźwiękiem słów własnej wymowy,
2815że ty prowadzisz gdzieś w przyszłość wspaniałą,
którą słowem byś suto ustroił i wierszem,
w znaczeniu jak najgłębszem, w pojęciu najszerszem,
idąc niby na czele, tłum za tobą niby…
Wszystko byłoby piękne, cudowne…
KONRAD
2820
Jak gdyby
rzeczywistość
MUZA
Na scenie udana symbolem.
KONRAD
O symboliczne kłamstwo, świeć nad całym polem!
Mów, mów — widzę, że płoniesz.
MUZA
KONRAD
MUZA
Oto biorę finale momentu: —
Za mną! Ja wam ukażę nowe ideały,
nowe świecące słońca, gwiazd roziskrzę krocie;
2830stubarwne tęcze rzucę, jako most, pod nogi.
Którzyście dotąd żyli w gnębiącej ciasnocie,
w trudach na drodze życia wiązani daremnie,
nie sięgli ku wyżynom, powiodę do chwały!
Frazesem z was uczynię mocarne półbogi!
2835Ja będę wielkość przez was, wy wielcy przeze mnie!
CHÓR
REDAKTOR
Ave regina, debiut znakomity!
KONRAD
REŻYSER
2840Oto rzeczy wieczystych porządek odwieczny:
przez chwilę na koturnach — resztę czasu boso…
przez różne idzie ręce — każdego pogrzeje,
jak świętość odpustowa — rozdany, maleje,
2845ale jest prometejski!
KONRAD
REŻYSER
z wyrzutem ku Konradowi
To droga samolubstwa — tam droga miłości.
KONRAD
REŻYSER
MASZYNISTA
AKTORZY
KONRAD
Cóż to, ront
[92] pod bramami?
REŻYSER
Zamykają bramy.
Cóż to chcesz sam pozostać?
KONRAD
2855Któż miał zostać ze mną?
REŻYSER
KONRAD
REŻYSER
KONRAD
Powód, że rampy zgaszone…
2860Czy ty kiedy widziałeś je — te potępione…?
REŻYSER
Mam już dosyć teatru, wracam do rodziny.
Tu jest pustka — — —
KONRAD
Minęły moje trzy godziny
w tej pustce, — oto mija godzina przestrogi.
REŻYSER
2865Na flecie grać nie umiem…
KONRAD
Wszyscy odeszli. Drzwi zamkniono.
Konrad pozostał w ciemnej hali.
W zegar na wieży uderzono
2870na północ. — Ginie dźwięk w oddali.
KONRAD
Sam już na wielkiej pustej scenie.
Na proch się moja myśl skruszyła.
Wstyd mię i rozpacz precz stąd żenie
[93]. —
Na Świętym Krzyżu północ biła.
2875Kędyż się zwrócę? Wszędy nicość,
wszędy pustkowie, pustość, głusza;
tęskni samotna moja dusza
i nad mą dolą płacze litość.
2880Na proch się moja myśl skruszyła:
niewolnik wielkiej myśli jednej,
w niej moja niemoc, moja siła.
Czy jesteś Polsko — tylko ze mną?
Sztuka mię czarów siecią wiąże:
2885w Świątynię wszedłem wielką ciemną, —
dążyłem, — nie wiem, dokąd dążę.
Pogasły światła, co świeciły,
rzucone w płócien wielkie łuki,
łachmany, co świątynią były.
2890Jak wyjdę z kręgu czarów Sztuki?
Sam jestem w wielkiej scenie pustej.
Głucho odbija podłóg echo.
O lęku, — tyżeś mi pociechą…
Noc rozwiesiła czarne chusty —
2895Jak straszno — tam w tych ścian oddali
zda się, że nocy przestrzeń ciemna. —
Sam jestem, — wstyd me czoło pali:
jedyna siła, moc tajemna.
Łzy, KrewPrzekleństwo łzom! krew pali skroń —
2900przekleństwo łzom! — krwi!!
Otwiera się głąb sceny.
CHÓR
KONRAD
CHÓR
KONRAD
2905Oblicze kryją czarne chusty
Suną spod ziemi, — szelest, szmer!
Nie mogę dojrzeć w ciemni sfer,
kto są?!
CHÓR
Otwiera się przód sceny.
KONRAD
2910Wstają, gdzie róg rozprysnął złoty,
wylęgłe z jadów, trucizn, win.
CHÓR
Na czyn! Na czyn! Na czyn!
KONRAD
Z głębin, gdzie zapadł złoty róg,
wylęgłe wstają widma trwóg!
CHÓR
2915Otoczcie kołem, zawrzeć krąg,
kochanka objąć wieńcem rąk,
Niech naszych dozna mąk!
KONRAD
Erynie, bóstwa, potępione,
na czoło kładą mi koronę
2920wężowych splotów! — Węże, haj!
CHÓR
Męczarnie nasze znaj!
Ująć kochanka zwartym kołem!
KONRAD
Węże palące mam nad czołem!
CHÓR
Gdziekolwiek pójdziesz nocą ciemną,
2925spętany wszędy pójdziesz ze mną.
KONRAD
Odejmij węże! splot mnie ściska!
Odejmij węże!! splot mnie dusi!
CHÓR
Kto nocą w nasze wszedł koliska,
ten węże przyjąć musi.
KONRAD
2930Wieniec żre oczy — wieniec pali…
CHÓR
Daj ręce — chyćcie go za dłoń!
Ty siostro bierz i wlecz.
Gdy wydrzesz oczy, — daj mu miecz!
Niech naszych dozna mąk!
KONRAD
2935Puszczajcie! Oczy!! — Czarna toń!
Jak ciemno! Wieniec, wieniec pali —
CHÓR
KONRAD
Podajcie dłoń, podajcie dłoń!
Zemsta! Zemsta ocali!!!
2940Polska jestem! wy ze mną!
Wieniec wężów mnie pali!
Chwyćcie dłoń! W oczach ciemno!
Wy ze mną!!!
CHÓR
Z tobą wszędy!
2945My z tobą!
KONRAD
CHÓR
Erynie miecz mu w rękę dają,
2950a on, gdy w ręku miecz poczuje,
jako wódz zgania je i szczuje,
a one wieńcem go chwytają.
KONRAD
CHÓR
Ty masz moc!
2955Gdzie droga?!
KONRAD
CHÓR
Już biegą w stronę drzwi gromadą,
2960zgłodniałych sępów chyże stado.
Zaparte wrota. Nadaremno.
Wracają znów na scenę-noc;
szukają wyjścia w noc tę ciemną; —
żelaznych wrót żelazna moc.
KONRAD
2965Przede mną, za mną noc! —
Za mną!!
CHÓR
KONRAD
Tędy!
Potęgi ziemnych sfer!
CHÓR
2970
Na żer! Na żer! Na żer!
Daremno! Ryglem wrota zwarte,
żelaznych wrót żelazna moc;
uderzą, głucho jękną wsparte, —
wracają znów na scenę-noc.
2975Ku innej stronie znów się rzucą
i bieżą, gonią i znów wrócą,
szukając wyjścia w NOC tę ciemną
daremno, zawdy nadaremno.
Już biegą w stronę drzwi gromadą,
2980zgłodniałych sępów chyże stado:
KONRAD
CHÓR
KONRAD
CHÓR
KONRAD
2985Z wami wieczystość lat!
CHÓR
Daremno! Ryglem wrota zwarte,
żelaznych wrót żelazna moc.
……………………………………
2990
Tu dramatowi temu koniec.
Lecz myśl, ten chybki lotny goniec,
poza ten dramat polatuje
i oto, co mi podszeptuje:
Gdy szary świt uchyli bram,
2995gdy pękną bron[94] zapory, kraty,
gdy Eos różanowłosa
na niebios wystąpi skłon
i pierwszy zanucą ptaki ton
świergotów rannych, —
3000w kościele zaczną się roraty[95], —
znajdzie się ktoś, co przyjdzie tam
z kluczami,
(może wyrobnik, dziewka bosa),
i pierwszy uchyli wrot, — — …
3005
Konrad-Erynnis z Eryniami,
zaprzysiężony bóstwom brat,
niewolnik razem i kochanek,
wybieży w świat
3010na LOT,
na szary świt, w błękitny świt,
miecz w ręku mając,
wzrok wydarty,
otoczon chórem, w wieńcu żmij,
3015jako ten wasz czterdziesty czwarty,
w naród wołając:
WIĘZY RWIJ!!!