Maria Konopnicka
Miłosierdzie gminy
— To kandydat?… Na miłosierdzie boskie, cóż to za kandydat? Któż to weźmie do siebie takiego...
      
    
    
  — To kandydat?… Na miłosierdzie boskie, cóż to za kandydat? Któż to weźmie do siebie takiego...
      
    
    
  Chodził, medytował, po kątach pozierał, aż stanął przed matką i rzekł:
— Co chłopakom po łóżku...
      
    
    
  W parę dni potem znowu przyszedł handel. Nikt go nie wołał, ale przyszedł tak, z...
      
    
    
  A handel to już tak do nas przywykł, że, czy go kto wołał, czy nie...
      
    
    
  Tego dnia znów był u nas pan doktór, i znów do apteki biegałem.
— Zimno tu...
      
    
    
  Upłynęło znów ze dwa tygodnie. Ojciec niewiele co zarobku miał; a tu i w domu...
      
    
    
  Kiedym się obudził, Felek już stał na sienniku i zapinał pasek na opadających go porciętach...
      
    
    
  — Ależ tu zimno u was! — mówił pan doktór, zachodząc do matki. — I wilgoć straszna! Powinniście...
      
    
    
  Stancja nasza wypróżniła się do czysta.
— Na glanc… — jak mówił Felek.
Poszła gorsza matczyna suknia...
      
    
    
  Jużeśmy do izby wrócili, bo zimnisko ze dworu gnało, a ojciec precz jeszcze perswadował matce...
Użycie jest tu dość oczywiste: mianowicie przy znamiennych opisach i przedstawieniach biedy, ale też ludzi biednych oraz dla wskazania ogólniejszych refleksji na temat tego, czym jest bieda i w jaki sposób kształtuje los i kondycję ludzką (np. w przypadku franciszkańskiego ideału życia świętego ubóstwo jest czynnikiem pożądanym).