Jan Grabowski
Puc, Bursztyn i goście
— Ależ to nieznośny kundel! — broniła się dama. — No, już dość tych czułości! Patrzcie, jakie on...
— Ależ to nieznośny kundel! — broniła się dama. — No, już dość tych czułości! Patrzcie, jakie on...
Ale, jak na złość, nie było pod ręką nic takiego, co stanowi psie perfumy. Ani...
Maxwell Street, której handel przeszkadza każdemu innemu handlowi, jest niewybrukowana. To stwierdza się natychmiast. I...
Pierwsza wioska włoska — i jaka zasadnicza odmiana. Czuć brud na ludziach i na obejściu. Nasze...
Śniadanie w napotkanej wiosce trwa dość długo, gapiów koło nas sporo, w tym przeważają dzieci...
Usiłował wydobyć z pamięci jakieś wspomnienie z dzieciństwa, które pozwoliłoby ustalić, czy Londyn zawsze tak...