Wacław Berent
Próchno
„Trzeba zjeść kolację” — pomyślał i sięgnął po jadłospis. Lecz karta wypadła mu niebawem z rąk...
„Trzeba zjeść kolację” — pomyślał i sięgnął po jadłospis. Lecz karta wypadła mu niebawem z rąk...
Już to polscy prorocy więcej w ogóle do Dawida są podobni niż do Jeremiasza albo...
Ściągałem czasem siostry do dyżurnego pokoju, siadałem wygodnie na kanapie, po jednej ręce sadowiłem jakąś...
Zamiast iść w górę, odwróciłem się i zacząłem schodzić na lewo. Chciałem, aby ci więźniowie...
w wolnych chwilach musiałem doglądać dzikusa, który sprawował obowiązki palacza. Był to okaz udoskonalony; miał...
Twierdzę, iż żaden głupiec nie sprzedał nigdy diabłu swej duszy; może głupiec jest na to...
Gryz szedł ku latarni krokiem powolnym i na pozór niedbałym.
I chód ma jakiś odmienny...
Księżyc mu się na gębie uśmiechniętej wyiskrza, a on owo wyiskrzenie językiem co chwila zlizuje...
Mniej demoniczna wersja zła wcielonego, częstsza w opowieściach ludowych (lub stylizowanych na takie). W Mickiewiczowskich Dziadach, czy Pani Twardowskiej mamy do czynienia z taką właśnie odmianą szatana o przypiłowanych kłach (dostojnego miana szatana trudno użyć przy okazji groteskowych scen, w których złe duchy kłócą się między sobą, tocząc bójki o duszę Konrada czy Senatora, ani też w odniesieniu do takiego Mefistofelesa, który zmyka przez dziurkę od klucza przed kobietą).