Władysław Stanisław Reymont
Ziemia obiecana, tom pierwszy
— Melanż! — rzucił znowu kelnerom, którzy w gwarze i tłoku, jaki napełnił cukiernię, kręcili się pomiędzy...
— Melanż! — rzucił znowu kelnerom, którzy w gwarze i tłoku, jaki napełnił cukiernię, kręcili się pomiędzy...
— Kelner! Zal! — wołał, wyjmując portmonetkę.
— Co pan płaci?
— Melanż!… Prawda, wyście mi nie przynieśli, ja...
Kawiarnia tymczasem napełniała się coraz więcej. Dochodziła godzina piąta i pomimo upalnego letniego dnia, który...
Usiedli w dużej sali na uboczu, przy jedynym bodaj jeszcze wolnym stoliku. Pani Irena kazała...
W Cafe de Paris było pełno. Dochodziła jedenasta przed południem, godzina, o której w kasynie...