
Józef Ignacy Kraszewski
Stara baśń, tom trzeci
W samym środku pobojowiska najzajadlejsza toczyła się walka; tu zwarli się ludzie, którym nie szło...
W samym środku pobojowiska najzajadlejsza toczyła się walka; tu zwarli się ludzie, którym nie szło...
O, tak, największą czułością, jaką można by im okazać, byłoby może nawet zadać im śmierć...
— No właśnie — Wencel wskazał na swe gardło. — Lu, lu — mówię panu! To ci było straszne...
— Gdyby pan przynajmniej nie przyznał się do tego zabójstwa! — zakończyłem.
— Ależ musiałem przecie! Pytano mnie...
Wicher walił z góry i z boków. Lecz i nisko na ziemi pełzali wrogowie. Szła...
Ha! niech mnie Bóg chroni! cóż mnie wstrzymuje, abym jej nie zabił oto, podczas gdy...
— Bo zapewne pan nie wie o naszym zmartwieniu — rzekła poważna dama zwracając się do mnie...
Kiedy dowiedziałem się na giełdzie o zamachu Hödla, wracam do sklepu i patrząc mu bystro...
W jednej chwili dobył też onego mieczyka i ciął nim tego, który mu strażował po...
— Ociec! Zabili go! Zabili! — wył kiej ta suka, gdy jej dzieci potopią.
Aż kilkoro ludzi...
Wyróżniliśmy spośród zbrodni tę najpoważniejszą uznawszy, że fragmenty z nią związane będą tworzyć odrębną kategorię. Morderstwo wiązać się może z kainicznym piętnem (Balladyna). Najciekawsze studium morderstwa i mordercy odnajdziemy u Shakespeare'a i Dostojewskiego.