Henryk Sienkiewicz
Potop, tom drugi
— Nie baba to, ale wiśnia — odrzekł Kmicic. — A co mi tam… Kazali wieźć, wiozłem; kazali...
— Nie baba to, ale wiśnia — odrzekł Kmicic. — A co mi tam… Kazali wieźć, wiozłem; kazali...
— Przedtem, nim inna mnie korona dojdzie, cierniową mi włożono. Kazałem ministrowi Adersowi w gwiazdy patrzyć...
— Na Boga! a to co za małe monstra? — zakrzyknął nagle Zagłoba, ukazując kupę małych człowieczków...
Dnia 1 lipca, między Powązkami a osadą nazwaną później Marymontem, odbyła się wielka msza polowa...
— Kto chce miód wybrać — mówił — musi pszczoły odurzyć, a małoż to durzących dryjakwi ma medyk...
Ale co tam! nie dla mnie on, nie dla mnie!
— Proś o niego świętego Mikołaja...
Sam pan Kmicic, mając w sercu niemało dzikości, dał jej folgę zupełną i choć własnych...
gdy zaś przyszło do Ewangelii i wszystkie szable naraz wysunęły się z pochew na znak...
— A co mnie Hiszpanie! Mało ich to! Naszych garsteczka. Gdzie jednego ubędzie, tam ci już...
— Odprawią, gdy się tylko ruszymy. Stary ma słuszność. Nie ma nadziei, nigdy nie zabraknie górników...
Pod hasłem tym chcieliśmy zebrać relacje o wierzeniach nie do końca ściśle powiązanych z religią, często wyrastających z tradycji ludowej. Należą do nich np. przekonania żywione na temat kontaktów zmarłych ze światem żyjących (wiara w duchy, upiory), czy tradycje dotyczące odczytywania jako omen znaków takich jak pojawienie się komety, zaćmienie słońca, anomalie pogodowe i in. (zob. też: zabobony).