Wacław Berent
Ozimina
Śpiew wzbijał się wciąż! — jak gdy ostatni na wiosnę słowik w kląsk ostatni uderzy, gardłem...
Śpiew wzbijał się wciąż! — jak gdy ostatni na wiosnę słowik w kląsk ostatni uderzy, gardłem...
Pulsujące płomienie policzków przyblakły, odbite w zmąconej toni; psota, co błąkała się po nich nieustannie...
— No dobrze… skoroś taki uprzejmy, to napiję się pierwsza, ale potem odmówić już nie możesz...