 
      
    
    
  Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część druga - Zima
Przez taki psi czas prędzej i zapomniano o pożarze, ile że ni Boryna, ni Antek...
 
      
    
    
  Przez taki psi czas prędzej i zapomniano o pożarze, ile że ni Boryna, ni Antek...
 
      
    
    
   
      
    
    
  Wszystko powróciło do dawnego tak prędko, że w nowych dniach deszczów, wycinków i błotnej taplaniny...
 
      
    
    
  Godziny przechodziły za godzinami i wlekły się wolno, jak te dziady ślepe i kulawe, po...
 
      
    
    
   
      
    
    
  Wszystkie światła pogasły. Tylko między oknami w zielonawej, kryształowej kuli mżył rozpierzchły, ledwie dojrzany płomyk...
 
      
    
    
  Godziny płynęły wolno, cicho, niepostrzeżenie; przesuwały się, jak sen nocy po oślepłym zwierciadle. Stawały się...
 
      
    
    
  Potem szły tygodnie, miesiące, lata i kładły się w grobie zapomnienia — odchodziły tak cicho, jak...
 
      
    
    
  — A cóż to, wiadomo, panie dobrodziejki, że Bucholc traktuje wszystkich jak psów. Psiakrew — zatkał gwałtownie...
Motywem tym zaznaczaliśmy fragmenty zawierające przemyślenia na temat czasu (np. jego upływu, najczęściej zbyt szybkiego — czasu ,,uciekającego"), jako podstawowego żywiołu, w którym zanurzona jest egzystencja ludzka z jednej strony, a życie przyrody z drugiej (niekiedy rozróżnienie to powoduje postrzeganie niejako dwóch czasów — ograniczonego czasu ludzkiego i wiecznego trwania natury).