Marcel Proust
W stronę Swanna
Sobota, która zaczynała się o godzinę wcześniej i odrywała Franciszkę, mijała dla cioci Leonii wolniej...
      
    
    
  Sobota, która zaczynała się o godzinę wcześniej i odrywała Franciszkę, mijała dla cioci Leonii wolniej...
      
    
    
  — Cóż ta szkapa ciągle dzisiaj staje?
— Daj mu spokój — odparł Bébert — staruszek ma swoje grymasy...
      
    
    
  Wybiła trzecia i jeszcze nic nie przerwało ciszy. Deszcz przemoczył wszystkich, ale nikt nie ustąpił...