Potrzebujemy Twojej pomocy!Na stałe wspiera nas 449 czytelników i czytelniczek. Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?
Słuchali coraz pilniej, nie tracąc ani słowa i dech nawet tając w sobie, bych ino...
Władysław Stanisław Reymont, Chłopi, Chłopi, Część druga - Zima
aż do wysokiej mównicy przenośnej, na której stał pod parasolem wysoki, czerwony i opasły człowiek...
Władysław Stanisław Reymont, Wampir
— A jakże nogi? — pyta znów Tödi-Mayer, który widocznie na Kuntza ma ochotę. — Maszeruj no, stary...
Maria Konopnicka, Miłosierdzie gminy