 
      
    
    
  Józef Ignacy Kraszewski
Stara baśń, tom drugi
— Kmiecie na gród ciągną! — wołali smerdowie, wskazując rękami.
Coraz wyraźniej o wieczornej zorzy dojrzeć było...
 
      
    
    
  — Kmiecie na gród ciągną! — wołali smerdowie, wskazując rękami.
Coraz wyraźniej o wieczornej zorzy dojrzeć było...
 
      
    
    
  — Oby się tak stało!…
— Idźcie!… Im większą będzie wiara i pobożność wasza, tym prędzej ujrzycie...
 
      
    
    
  Kto żył — krzyczał, śpiewał, klaskał lub rzucał kwiaty do stóp panu, którego nawet nikt nie...
 
      
    
    
  I wielka duma opanowała jego serce na widok tylu strojnych statków, które mógł zatrzymać jednym...
 
      
    
    
  A tymczasem na wsi nastał straszny czas sądu i kary, że już i nie opowiedzieć...
 
      
    
    
  Ale skoro jeno zasygnowali na sumę, naród porzucił zabawy i kiej wezbrany potok lunął do...
 
      
    
    
  Naród też już wychodził z chałup, gdzieniegdzie otwieranymi drzwiami lunął potok światła i zamigotał jak...
 
      
    
    
  Ale na to skoczył rozsrożony kowal i jął przekładać gospodarzom, że Antek dawno się odgrażał...
 
      
    
    
  — Nie damy! Nie damy! — huczeli, aż się karczma zatrzęsła od mocy.
Na to i czekali...
 
      
    
    
  Ustawiali się w rzędy, jak komu popadło, chłopy, parobki, kobiety, dzieci nawet co starsze ruszyły...
Jego synonimy to: masa, motłoch, tłuszcza. Tłum to twór przerażający dla wielu (np. myślicieli i poetów), innych zaś zachwycający swą siłą; stanowi ważny temat XIX i XX wieku. Znajdziemy refleksje na temat tłumu i u Norwida, i w Nie-Boskiej komedii Krasińskiego; dużo (i z odrazą) pisze o tłumie Kasprowicz.