Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część czwarta - Lato
— A o mnie się nie trwóżcie, kruszynam tylko, jedno źdźbło z bujnego pola. Wezmą mię...
— A o mnie się nie trwóżcie, kruszynam tylko, jedno źdźbło z bujnego pola. Wezmą mię...
Jakby na szczęście przed samym wieczorem zjawił się Rocho i biegając po chałupach, roznosił nowinę...
Znalazł się bez wiedzy i chęci w Westminsterskiem Opactwie i długo, prawie martwy ze znużenia...
— Człowiek żyjący wyrachowaniem, człowiek — dobrze funkcjonujące kółko wielkiej maszyny ogólnej, tworzy tylko szare tło społeczne...
— Muszę zaraz iść do domu, matka na mnie czeka.
— Nie podoba mi się takie gadanie...
Najwięcej wypowiedzi na temat tego, czym jest naród i jakie są obowiązki jego członków znajdziemy zapewne w polskiej literaturze epoki romantyzmu, ponieważ w tym okresie pojęcie to było definiowane jako zakorzenione w świecie idei (w łonie Boga, planach Opatrzności). Często przeciwstawiano naród oficjalnej władzy i organizmowi państwa, przez co pojęcie to staje niekiedy w opozycji do renesansowej czy oświeceniowej koncepcji ojczyzny oraz powinności obywatelskich. W fantazmatyce związanej z ideą narodu wykorzystywano symbolikę krwi, ofiary, czy matki w jej relacji z dzieckiem. Romantyczna wizja Polski jako Chrystusa narodów sakralizowała ideę narodu, ale też politycyzowała religię.