Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Matka
A tu mnie tak bardzo źle, tak okropnie, jakby mnie dusiła jakaś obrzydliwa zmora. Coś...
A tu mnie tak bardzo źle, tak okropnie, jakby mnie dusiła jakaś obrzydliwa zmora. Coś...
Panowie wybaczą.
Daj i mnie kokainy. Może w ten sposób wytrzymam to...
Jak cudownie myślę teraz! Świat się aż zakłębił w lodowatej logice mego systemu.
Po raz pierwszy pozwolił sobie dziś na kokainę od rana i w świetnym był humorze...
Jędrek zanarkotyzowany doszczętnie, z upudrowanymi kokainą wąsami, stał nieruchomo, wpatrując się w tafelkę czerwonego marmuru...
Zazdrościł Łohoyskiemu tego innego świata, w którym przebywał on z taką nonszalancją w stosunku do...
Fagas przyniósł wódę. Wypili. Atanazy poczuł się straszliwie pijanym. Nagle znikły w nim wszystkie zapory...
— Ty ładnie musisz się czuć po takiej nocy. Słyszałem, że nazajutrz występuje potworna depresja. Nawet...
— Boże! Jakież to cudowne! Nie widziałem nigdy piękniejszej rzeczy od tych twoich spodni. Nie, nie...
I ujrzał Atanazy jakby nie w naszej codziennej, poczciwej, a w jakiejś psychicznie nieeuklidesowej, riemannowskiej...