Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Pożegnanie jesieni
W przerwach wichru słychać było szalone grzmocenie nienasyconego formą Ziezia w nieszczęsny instrument. Zażywając niezmiernie...
W przerwach wichru słychać było szalone grzmocenie nienasyconego formą Ziezia w nieszczęsny instrument. Zażywając niezmiernie...
A więc najprzód wypił kolosalną ilość czystej wódy, popijając czystym „maggim” na zakąskę. Potem zjadł...
I kiedy „trwał tak bez trwania”, doszedł go nagle jakiś trzask i szum: ze splątanych...
Po drodze zażył jeszcze porządne daweczki koko — dla podtrzymania systemu nerwowego, jak to sobie mówił...