Henryk ZbierzchowskiImpresyeWizya
1Noc… przez stłoczone chmurami niebiosy
Ciemność bezkresna spływa na świat cały,
Wiatr jęczy dziko wśród załomów skały,
Niby z otchłani potępionych głosy.
5Tam, gdzie ku niebu sterczą gór kolosy,
Ogromne oczy w przestrzeniach się chwiały
Martwe — świecące jak złote kryształy —
Okropne oczy! Na dole tłum bosy
Nędzarzy zewsząd ciśnie się i tłoczy —
10Wrzask — jęki — wycia. Wychudłych tysiące
Ramion wskazuje na źrenice lśniące
Tajemnych oczu — A te wielkie oczy
Mgłą zaszły białą i dwie łzy z pospiechem
Spłynęły w przepaść — — — Tłum zahuczał śmiechem…