1
A zwała się Ernestynka.
Jeden miała smutek wielki,
Bo ojciec robił serdelki.
5A przeciwnie za to ona
Była bardzo wykształcona.
Wciąż czytała co się zmieści
Śliczne francuskie powieści.
10Że jest tylko pół-dziewicą.
Nie każda jest taka święta,
Żeby zaraz mieć bliźnięta.
Raz ją ojciec przez to złapał,
Bo jej narzeczony chrapał.
15Straszny krzyk się zrobił w domu,
Że tak czynią po kryjomu.
Każdy wrzeszczał o czym innym,
Jak zwykle w domu rodzinnym.
Ojciec najgorsze wyrazy
20Powtarzał po kilka razy.
Ona płakała cichutko,
Bo ją przy tym kopnął w udko.
A potem jeszcze jej ostro
Zakazał bawić się z siostrą,
25Że się taka sama świnka
Zrobi, jak ta Ernestynka.
Z książkami tyż była heca,
Wszystkie powrzucał do pieca,
Choć sam nie wiedział, dlaczego,
30Co ma jedno do drugiego.
W końcu ustały te krzyki,
Poszedł rano do fabryki.
Na co człowiek się naraża,
Kiedy ojca ma masarza.