 
      
    
    
  Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Pożegnanie jesieni
Wsysał się coraz gwałtowniej w usta, które dopiero teraz naprawdę ustępowały powoli naciskowi jego warg...
 
      
    
    
  Wsysał się coraz gwałtowniej w usta, które dopiero teraz naprawdę ustępowały powoli naciskowi jego warg...
 
      
    
    
  — Tak, we mnie. Ja się nie brzydzę panem. Czy panu to nie wystarcza?
— Pani sama...