
Teodor Tripplin
Podróż po Księżycu
— Ba! Czymże tu zastąpić brak sił żywotnych, mój sędziwy przyjacielu? — rzeknę zakłopotany. — Dowiedziałem się przecież...
— Ba! Czymże tu zastąpić brak sił żywotnych, mój sędziwy przyjacielu? — rzeknę zakłopotany. — Dowiedziałem się przecież...
Więcej na skrzydłach tych myśli, jak na moich własnych piórach puszczam się nocną porą z...
Ciotka była porządnie zmartwiona. Zaczęła mu aplikować rozmaite leki. Ślepo wierzyła w każdy nowo opatentowany...
Jesień roku 1916, zima, najciemniejszy okres wojny. Byłem wówczas jako „lekarz pospolitego ruszenia” przydzielony do...
Sprowadzono pobliskiego lekarza. Był to jeden z owych medyków, którzy odprawiają chorych w pośpiechu, mieszają...
Wezwano innego lekarza: ten, miast wspomagać naturę i pozwolić jej działać w młodym i pełnym...
Poryw doraźnego czynu i dążenie do osiągnięcia konkretnych wyników naukowej pracy pchnęły falę pierwszych studentek...
Największą samoofiarność wszakże wykazywały zawsze i wykazują u nas kobiety-lekarki. Wszystkie bez wyjątku poświęcały naukową...
Tylko kto własnej woli, kto charakteru w znaczeniu wyższym nie posiada, tak łatwo dając na...
Od fraszki O doktorze Hiszpanie Kochanowskiego począwszy — w naszej literaturze pełno jest sylwetek lekarzy i przemyśleń na temat ich działalności — działalności ważnej, bo ratującej życie, ale też stale krytykowanej — bo ostatecznie lekarze zawsze przegrywają ze swym głównym wrogiem, śmiercią.