Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Pożegnanie jesieni
„Te portki Łohoyskiego i ten ogród w słońcu to było jednak coś. Nie to, co...
„Te portki Łohoyskiego i ten ogród w słońcu to było jednak coś. Nie to, co...
— Musisz zerwać ze wszystkim, a nade wszystko z kokainą. À propos chciałem cię prosić — mówił...
— Weźcie się do jakiej pożytecznej pracy, jak mówiła ta twoja ciotka. To klasyczne! — rzekł Łohoyski...
Łohoyski wpadł w zwykłą kokainową gadatliwość i plótł bez pamięci, z tym złudzeniem, że mówi...
W przerwach wichru słychać było szalone grzmocenie nienasyconego formą Ziezia w nieszczęsny instrument. Zażywając niezmiernie...
A więc najprzód wypił kolosalną ilość czystej wódy, popijając czystym „maggim” na zakąskę. Potem zjadł...
I kiedy „trwał tak bez trwania”, doszedł go nagle jakiś trzask i szum: ze splątanych...
Po drodze zażył jeszcze porządne daweczki koko — dla podtrzymania systemu nerwowego, jak to sobie mówił...