Józef Roth
Rodzina Bernheimów
pieścił językiem banalny aforyzm, trzymał go jeszcze chwilę między zębami, smakował go wargami. Bez skrupułów...
pieścił językiem banalny aforyzm, trzymał go jeszcze chwilę między zębami, smakował go wargami. Bez skrupułów...
O jakże w dziesięcioro i znowu w dziesięcioro tę bezczelność ukaram! Nie...
Widzisz, mówię, do czego to grzech doprowadza! A pamięć na tę nędzę odstraszyć cię zdoła...
Jest tam grono oficerów kawalerii —
Aha.
Opowiadają sobie swe przygody miłosne...
Gdybyśmy w tych pięciu latach, któreśmy razem przeżyli, nie zapominali czasem, że jesteśmy w sobie...
Jeżeli mam prawdę powiedzieć, miłość za dnia czymś okropnym, zdaje mi się czymś okropnym...
Co to znaczy pojutrze? Była przecież mowa o dzisiejszym wieczorze.
To by nie...
Trzymaj się mocno.
Nie bój się…
Na ławce byłoby lepiej.
Tu...
Ale, panie Franciszku, proszę pana, la Boga świętego, żebym to… była wiedziała… och… och...
Alfredzie… Alfredzie!!!
Emmo…
Zanadto cię kocham… jestem jak nieprzytomny.