
Artur Schnitzler
Taniec miłości
MŁODA MĘŻATKA
Nie bądźże takim… Pewnie, jestem twoją żoną… ale chciałabym także być trochę… twoją...
Nie bądźże takim… Pewnie, jestem twoją żoną… ale chciałabym także być trochę… twoją...
Ja sobie wypraszam wizyty. Ja sobie wypraszam. Ja zapowiadałem — żadnych wizyt. Tak czy nie? — zapowiadałem...
Bo kocha się rodzinę — kocha się swój zawód, kocha się swój honor, kocha się swoją...
Powiada, że mnie nie może nikt kochać.
Niby jak kochać? —
No… uczciwie...
A ja z nim mam na pieńku.
Ze mną?
Jak Stefka przyrzeknie, iż będzie się przyzwoicie zachowywać, to może jeden z moich przyjaciół przyjdzie...
Coraz jesteś kwaśniejszy. Cóż to? Jesteś zazdrosny?
Ja? O metresę zazdrosny? Za kogo...