Paul Heyse
Wiedźma z Korsa
Było to w marcu. Zapadał mrok; natłok powozów i piechurów, przepełniających przez kilka godzin korso...
Było to w marcu. Zapadał mrok; natłok powozów i piechurów, przepełniających przez kilka godzin korso...
— Pan nie wierzysz? — I ja nie wierzyłem. — Ale są. — Wiem na pewno. — Już dawno. — Wtedy...
Stałeś raz na korytarzu koło okna, pogrążony w myślach — no i stoisz tak, i dłubiesz...
Kiedy byłem taki jak wy, chciałem również wszystko rozumieć. Teraz? — Hii. — Życie to jak aparat...
— Pan nie wierzysz? — I ja nie wierzyłem. — Ale są. — Wiem na pewno. — Już dawno. — Wtedy...
Bo to przy chorym wszyscy kłamią, a żona najwięcej. Ale kamizelka — ta już nie skłamie...
— Kolego! — upomniał go patron — kolego… Znałem ja takich, którzy wyśmiewali wszystko, byli zdecydowani na wszystko...
Dochowanie tajemnicy jest dowodem wierności. Jednakże w romantyzmie zrodził się problem związany z oceną działań z pobudek patriotycznych, podejmowanych w sposób niejawny (spisków, tajemnych związków i sprzysiężeń). Działanie jawne, podejmowanie otwartej walki wiązało się z etosem rycerskim i było tradycyjnie jednoznacznie oceniane pozytywnie. Działanie w ukryciu łączy jednak spiskowców i np. szpiegów, wymaga maski, przebrania, niekiedy kłamstwa, przez co jego ocena moralna musi być niejednoznaczna. Przykładem takiego „zatrucia” przez tajemnicę jest Hamlet. Tajemnica może też dotyczyć planowanego podstępu, a nawet zbrodni — jak w Kordianie. W tekście tym, choć planowane w tajemnicy morderstwo (właśc. tyranobójstwo) ma stanowić wymierzenie sprawiedliwości, jednak w sposób nieunikniony wzbudzać musi wątpliwości natury moralnej.