
Bolesław Leśmian
Przechodzień
Zgony liliowe w pustce nad drogą,
I nic — i bezbrzeż traw!
Do traw bezbrzeży i...
— Boję się — szepnęła Basia do pana Olszowskiego.
— Czego, drogie dziecko?
— Spotkania… Nie pozna mnie… Nie...
Pukam we drzwi cicho palcem, a głośno sercem. Wchodzę. Pokój wiruje razem ze mną. Widzę...