
Krzysztof Kamil Baczyński
Orfeusz w lesie
3. Płacz
Jak zmierzch szare — zlatywały się wilki,
błędnym wyciem wypełniając las,
u nóg jego...
— Ot, jaką ja sarnę wywabiłam na progi — rzekła dama.
Szybkością ptasiego odruchu podrzuciła się głowa...
Zadumał się tak, że przestał zwracać uwagę na konia, który kroczył wedle własnego upodobania. Nagle...
— Och! — rzekła. — Myślałam, że to niedźwiedź przedziera się przez chaszcze. Przelękłam się strasznie!
Spróbowała się...