Jarosław Lipszycdionizos[1] się wiesza
 1teraz to mnie zajebiesz albo cię oszukam 
  dionizos zawiązuje na futrynie sznurek i oblizuje wargi 
  klękam i sączę bardzo obcy język 
  tej rozpusty bez rozumu nie zniosę puszczam 
 5  ostatecznie dionizos wiesza się
  kręgosłup ucieka ze mnie szeregiem pereł zakładam
  że sztywny płaszcz logiki a ja mięknę przed uderzeniami propagandy
  twój język i moja ręka — z nasienia — chrzan 
  szara skóra świtu ja świdruję cię wzrokiem pusto