PokrewneKrystyna MiłobędzkaProces konia
1Do mnie nigdy całe zwierzę nie wychodzi z konia, za nic ma
mój wysiłek, a tu jeszcze — dzień rozpoznać rozrzucony pod
pozorem suszenia siana
a tu jeszcze — rozsądzić przyjście na świat pierwsze i powtór-
5ne. Płochliwe źrebię podejrzane w koniu? kasztan, który
spadł w dzieciństwo i pogalopował? Obiecać drzewo, jeśli to
był kasztan, przynęcić cukrem, jeśli wdał się w zwierzę. A tu
jeszcze mam nie płakać nad swym niedołęstwem.
Nie bój się, trochę siły, już cię wyłaniam z zachodzącej łąki.
10Znak zniżony do szmeru, do niedowidzenia, cofnięcie w na-
głe to samo: zielone zwierzę! Ale był jeszcze głos chrapliwy —
i tak po kole karuzeli, od kasztana do konia, w zawrotach
do mdłości, martwe konie, ruch we mnie, plama skacząca
z pastwiska w pastwisko.
15A gdyby mu teraz nienazwanym dopiec? Bawić się tak lek-
ko jak wtedy — nitką? postronkiem? zwidzeniem, co usidli
konia?
Cały przyjść nie może, zaświadczam tylko, że był spodzie-
wany.